- Po to jeżdżę motocyklem, by nie stać w korkach - powiedział na łamach "Gazety Pomorskiej" jeden z amatorów dwóch kółek. - Motocykl spala mniej paliwa. Jest ekonomiczniej, ale ja jeżdżę przepisowo - dodał.
Nie wszyscy jednak jeżdżą zgodnie z obowiązującymi przepisami. Najczęstszym grzechem motocyklistów jest nadmierna prędkość, która jest jedną z głównych przyczyn wypadków z udziałem jednośladów. To jednak nie odstrasza fanów motocykli, których przybywa z każdym rokiem.
ZOBACZ: Greenpoint. Motocyklem po śmierć
Wielu z nich, wykorzystuje również nielegalne sposoby, aby nie płacić mandatów za zbyt szybką jazdę. Wśród różnych rozwiązań do powszechnie stosowanych należą: naklejanie nalepek na tablicę rejestracyjną lub zaginanie jej dolnej części. Uniemożliwia to dokładne odczytanie numeru, a co za tym idzie, identyfikację właściciela.
- Gdy się śpieszę, mogę dostać mandat. Szkoda i punktów i pieniędzy, dlatego tablicę zaklejam naklejką - nie ukrywa w rozmowie z "Gazetą Pomorską" skory do zwierzeń motocyklista. - Wiem, że to nie jest legalne i nie jest fair wobec innych kierowców. Ale po to mam motocykl, żeby szybko się przemieszczać - przyznaje.
ZOBACZ: Praga-Północ. Motocykl wbił się w osobówkę
Nie powinniśmy wrzucać wszystkich motocyklistów do przysłowiowego jednego worka. Wielu z nich krytykuje zasłanianie tablic rejestracyjnych. Ich zdaniem, ktoś kto czerpie przyjemność z jazdy, wcale nie musi tego robić.
- Takie sztuczki to nie dla tych, którzy z jazdy motocyklem czerpią przyjemność i nie potrzebują dodatkowej adrenaliny - stwierdził miłośnik motocykli Sebastian Klich.
Zdaniem kierowców, ci którzy stosują te zabronione praktyki powinni być karani surowo, w tym powinni mieć zabierane prawa jazdy lub dowody rejestracyjne.