W zeszłym roku sprowadziliśmy do kraju ponad milion samochodów używanych, przez co – jak donosi Najwyższa Izba Kontroli – 60% pojazdów na polskich drogach ma więcej niż 10 lat. Polski krajobraz motoryzacyjny wygląda gorzej niż w Rumunii, na Węgrzech czy w sąsiednich Czechach. W 45% samochodów w takim wieku można zauważyć usterki elementów odpowiadających za bezpieczeństwo.
Zobacz też: Wyprzedzał na prostej, uderzył w radiowóz
Wpływa to bezpośrednio na poziom bezpieczeństwa na drogach – w Niemczech około 7% wypadków spowodowanych jest niskim poziomem stanu technicznego. Na tle sąsiadów Polska bryluje – tylko 0,12% stłuczek wynika z zaniedbań mechanicznych. Dlaczego wyniki tak się od siebie różnią? Ankiety wśród policjantów wskazują, że o wiele łatwiej jest zrzucić winę na nadmierną prędkość niż szukać problemu w mechanice auta. Nieoficjalnie co dziesiąte zdarzenie na drodze wynika z nieprawidłowego badania na stacji diagnostycznej. Przecież w 2015 roku odebrano kierowcom 425 tysięcy dowodów rejestracyjnych, właśnie za zły stan pojazdu.
Badania wykazały, że w ponad połowie badanych samochodów diagności nie wykonują obowiązkowych badań technicznych zgodnie ze sztuką (lub też uniemożliwia im to stan urządzeń kontrolnych). Połowa ze źle przebadanych aut otrzymała pieczątkę pomimo tego, że nie powinny w ogóle pojawić się na drogach. Może dlatego w Polsce tylko 2% samochodów nie przechodzi obowiązkowego badania technicznego, podczas gdy w Niemczech jest to aż 23%!
Pisaliśmy o: Mazda MX-5 RF zdobywa kolejne nagrody
Problem sięga znacznie wyżej. Okazuje się, że w 19 starostwach (na 21 skontrolowanych) nie przeprowadzano kontroli stacji pojazdów lub wykonywano je po terminie. Trzy starostwa całkowicie zignorowały zagadnienie nadzoru nad SKP. W niektórych – ekstremalnych – przypadkach stacje funkcjonowały przez kilkanaście lat bez żadnego dozoru.
Ciekawym faktem jest też informacja twierdząca, że w skontrolowanych starostwach podczas kontroli drogowej odebrano 114 tysięcy dowodów rejestracyjnych. Organy samorządowe nie dążyły do skontrolowania stacji w których właściciele takich aut otrzymywali pieczątkę. Co gorsza, 14 tysięcy dowodów rejestracyjnych nie zostało odebranych, co wskazuje na to, że kierowcy używają tych aut bez udania się na przegląd.
Zerknij na: Jazda motocyklem 125 ccm bez uprawnień
18 stacji diagnostycznych funkcjonowało bez poświadczenia Transportowego Dozoru Technicznego (wykonano w nich "tyko" 10 tysięcy badań), wiele punktów nie posiada odpowiedniego wyposażenia, a 2/3 ze stacji nie spełniało wszystkich wymagań.
Dlaczego więc dalej funkcjonowały? Pracownicy starostw którzy mieli być odpowiedzialni za kontrolę stacji kontroli pojazdów byli politologami, filozofami, rolnikami czy informatykami, a co gorsza, nie przeszli nawet podstawowego szkolenia, które pozwalałoby im zorientować się w temacie pracy diagnosty.
Biorąc pod uwagę, że w celu zrobienia przeglądu co roku u diagnostów pojawia się 15 milionów pojazdów, na polskich drogach znajduje się 7 milionów aut, które zagrażają zdrowiu i życiu. Receptą na taki stan rzeczy może być uruchomienie Centralnej Ewidencji Pojazdów, która ruszy na początku przyszłego roku, a nie jak planowano, w czerwcu 2018 roku.