Statystyki są alarmujące - w Polsce nie udaje się ściągnąć blisko trzydziestu procent należności za mandaty. Jedynie 47% wszystkich wystawionych kar jest dobrowolnie uściślana, zaś 23% zostaje ściągnięte w wyniku postępowań egzekucyjnych. Warto nadmienić, że są to naprawdę duże kwoty - w skali krajowej suma wszystkich nieuregulowanych mandatów przekroczyła już sto milionów złotych rocznie! Co więcej, według kontroli NIK-u po dwóch latach od wystawienia "papierku", skuteczność egzekucji należności spada poniżej 2%.
>>> Mandat dla rowerzysty: Za co może zostać ukarany cyklista, jakie są koszty mandatów <<<
Co jest przyczyną tego zjawiska? Kierowca powinien opłacić mandat kredytowany w przeciągu siedmiu dni po wystawieniu go przez funkcjonariusza. Następnie policjanci w trakcie kolejnych 30 dni muszą poinformować wojewodę o każdym wypisanym mandacie niezależnie od tego, czy został on uregulowany, czy też nie. Jeśli należność nie została opłacona, wtedy wojewoda przekazuje sprawę do urzędu skarbowego, a ten egzekwuje należną kwotę ze zwrotu podatku kierowcy oraz dolicza opłatę egzekucyjną do zaległej sumy. I w tym momencie pojawiają się przeszkody - największym problemem jest bowiem dotarcie do majątku osób zalegających z zapłatą. Druga kwestia to znikome odsetki od kary - opłata egzekucyjna wynosi bowiem tylko ok. 7% wysokość mandatu, czyli w przypadku maksymalnej kary (500 zł) wyniosą one zaledwie 35 zł. Jak widać ustanowione prawo samo zachęca do niepłacenia mandatów oraz omijania przepisów.
W 2011 roku do budżetu państwa wpłynęło ponad 612 mln zł za mandaty nałożone na obywateli, jednocześnie jednak zaległości z tego tytułu z poprzednich lat wyniosły niemal tyle samo - 609 mln zł.