Ten zamach na kieszenie kierowców jest już pewny. W czwartek decyzją Rady Warszawy, a dokładnie mającej większość PO, urzędnicy dostaną zielone światło do poszerzenia strefy płatnego parkowania o trzy kolejne obszary. Parkomaty staną na Muranowie, Mirowie, części Ochoty i Pragi-Północ jesienią 2012 roku. Na tym się niestety nie skończy, bo urzędnicy Zarządu Dróg Miejskich opracowują już projekt poszerzenia SPPN o Służewiec, Żoliborz i kolejną część Woli, który radni przegłosować mieliby na jesieni.
Na rozszerzenie stref - zakup 290 parkomatów, wymalowanie oznaczeń i postawienie znaków, pójdzie aż 6 mln zł. Obsesyjna wojna Ratusza z kierowcami to jednak znacznie większe koszty. Nie dość, że w coraz większej części miasta płacimy za parkowanie, to paradoksalnie płacimy też za to, by w tym mieście nie było gdzie parkować. Jakim cudem? Setki tysięcy złotych z naszych podatków wydawane są na blokowanie chodników słupkami bublami, które na potęgę się psują. Dowód? ZDM ogłosił właśnie kolejny przetarg na naprawę i wymianę 6000 palików typu Syrenka. Naprawa kosztować będzie co najmniej 125 tys. zł, czyli tyle, ile kosztowała poprzednia, zlecona...w styczniu. Urzędnicy zapewniają, że nie jest to żadne marnotrawstwo. - Słupki zużywają się tak jak meble w domu - mówi Adam Sobieraj, rzecznik ZDM. - A na naszych kierowców, którzy nie widzą znaków, działają najlepiej. Im więcej ich postawimy, tym więcej musimy wymieniać - odpowiada beztrosko.
Kierowcy, którzy klną pod nosem, widząc szerokie, ale zastawione słupkami chodniki, na których bez problemu zmieściłyby się i samochody, i piesi, są po prostu wściekli. - Chcą na nas zarabiać? Każą płacić za parkowanie? To niech chociaż dadzą nam jakieś dodatkowe miejsca postojowe - mówi bez ogródek Bernard Gregorczyk (31 l.), przedstawiciel handlowy, który większość czasu spędza w Śródmieściu.