Pijani kierowcy - sprawcy wypadków drogowych - muszą zwracać z własnej kieszeni odszkodowania, które firmy ubezpieczeniowe wypłacają poszkodowanym i rodzinom ofiar. To tzw. regres. Dług może się ciągnąć niekiedy do końca życia.
- Na przykład sprawca wypadku w Kamieniu Pomorskim musi liczyć się z tym, że rodziny ofiar i poszkodowani będą się domagać odszkodowań idących w miliony - ocenia Maciej Buczkowski, specjalista z PZU.
Sprawdź też: Jak oszukać alkomat, czy można to zrobić, jakie są sposoby
- W 2013 roku PZU zażądał zwrotu wypłaconych odszkodowań od 1425 kierowców, którzy spowodowali wypadek w stanie nietrzeźwości albo po użyciu środków odurzających, na łączną sumę niemal 9 mln zł. Najwyższe kwoty, jakie muszą zwracać kierowcy, dochodzą do 700 tys. zł - mówi Maciej Buczkowski.
Według prawa pijany kierowca, który spowoduje wypadek, nie może więc liczyć na to, że wykpi się polisą OC. Musi z własnej kieszeni w pełnej wysokości pokryć wszelkie koszty szkód. Co jeśli sprawca nie ma OC? - Wówczas koszty odszkodowania i inne ponosi Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny - podpowiada Buczkowski. Na stronie UFG (www.ufg.pl) można też sprawdzić, czy sprawca wypadku miał OC i w jakiej firmie. Trzeba tylko znać numer rejestracyjny lub numer VIN pojazdu oraz datę zdarzenia.