Instytucja bada, czy nie doszło do zmowy cenowej. Możliwe, że mieliby się jej dopuścić szefowie koncernów i właściciele stacji benzynowych - podało RMF FM. UOKiK postępowanie w tej sprawie ma zakończyć w ciągu kilkunastu dni.
- To trudne postępowanie. Trudno jest bowiem udowodnić, że doszło do nielegalnej zmowy, a nie do zwykłego i legalnego naśladownictwa.
Czyli podglądania jednego stacyjnika przez drugiego. Jeśli jest taka wola, to on podnosi o te 2 grosze, 3 albo 5 - powiedziała Małgorzata Cieloch z UOKiK w rozmowie z RMF FM.