Rzędowa, wolnossąca szóstka, napęd na tył, niezłe prowadzenie... Mowa o BMW? Nie tym razem. Dziś na tapet bierzemy japońską konkurencję BMW E46, czyli Lexusa IS 200. W momencie premiery był to najmniejszy i najtańszy (ale bynajmniej nie tani) model Lexusa, a po latach stanowi alternatywę do niemieckiej konkurencji klasy premium.
Sprawdź: Lexus LS 500 przenosi w świat luksusu mimo koszmarnych multimediów - TEST, OPINIA
Miłośnicy tego modelu wychwalają go i stawiają ponad jakiekolwiek BMW. Ich zdaniem, IS 200 prowadzi się lepiej od większości dzisiejszych aut, zachwyca jakością wykonania, czaruje wyciszeniem i budzi uznanie swoją nietuzinkowością. Nie brakuje jednak tych, którzy mówią, że "co niemieckie to niemieckie" i japoński do bólu IS 200 wcale ich nie przekonuje. Choć nie przepadam za tym stwierdzeniem, w tym przypadku się ono sprawdza - prawda leży gdzieś pośrodku.
Lexus IS był oferowany w dwóch wariantach nadwozia i w dwóch wersjach silnikowych. Najczęściej spotykanym wozem jest opisywany przeze mnie IS 200, czyli napędzany 2-litrową, rzędową szóstką o mocy 155 KM sedan. W ofercie był jeszcze SportCross czyli trochę nietypowe kombi, a klienci mogli również wybrać odmianę IS 300 - dziś wartą zdecydowanie więcej, bo napędzaną kultowym silnikiem 2JZ i występującym praktycznie tylko z automatem.
Lexus IS 200 - argumenty ZA
Zacznijmy od tego, za co warto docenić używanego Lexusa IS 200 i co przemawia za jego wyborem. Przede wszystkim - właściwości jezdne. Zadbany i bezwypadkowy egzemplarz faktycznie prowadzi się znakomicie i nie ustępuje wielu nowym samochodom w kwestii prowadzenia i komfortu jazdy. IS 200 nie tylko zgrabnie połyka zakręty, ale i zapewnia przyzwoity komfort jazdy.
Praca zawieszenia jest przyjemnie cicha, a jego elementy nieźle znoszą eksploatację i rzadko ulegają przedwczesnemu zużyciu. Przyjemnie działa również układ kierowniczy (sama kierownica jest nieco zbyt duża), a tylny napęd sprawia, że IS 200 chętnie zamiata tyłem. Wersje ze szperą na tylnej osi, w przeciwieństwie do BMW E46, nie należą do rzadkości.
Silnik Lexusa IS 200 to jednostka o oznaczeniu 1G-FE, która świetnie brzmi (moim zdaniem lepiej niż R6 w BMW) i zapewnia przyzwoitą kulturę pracy. Moc 155 KM jest wystarczająca w tak niewielkim nadwoziu, choć trudno będzie się tu odnaleźć tym, którzy nie lubią wkręcać jednostki na obroty. Poniżej 3000 obrotów na minutę dynamika jest po prostu mizerna.
Wreszcie, warto wspomnieć o niezłym fabrycznym nagłośnieniu. Jest ono o niebo lepsze niż to, które seryjnie montowane było w BMW E46. Na rynku wtórnym nietrudno także znaleźć wersje z opcjonalnym audio wyższej klasy. Ewentualne przeróbki car-audio również są tu prostsze niż w BMW.
Lexus IS 200 jest zupełnie inaczej stylizowany niż BMW E46, choć jest to oczywiście kwestia gustu. Nie sposób odmówić jednak finezji zegarom IS 200, które moim zdaniem są jednym z najlepszych projektów zestawu wskaźników w historii. Prędkościomierz zawiera w sobie 3 dodatkowe zegary (w tym ekonomizer - jak w BMW), a całość jest schowana we wnęce o kształcie trapezu.
Lexus IS 200 - argumenty PRZECIW
Japońska propozycja zdecydowanie nie należy do aut bez wad. Z perspektywy właściciela takiego auta mogę potwierdzić, że jest ich całkiem sporo, choć rzecz jasna nie dla każdego będą one istotne. Przede wszystkim, trzeba wspomnieć o paliwożerności odmiany IS 200. 3-litrowa jednostka w IS 300 sporo pali, ale zapewnia wyraźnie lepsze osiągi. 2-litrówka w IS 200 nie dość, że przyspiesza do setki w przeciętnym czasie 9,8 sekundy, to podczas miejskiej jazdy spokojnie potrafi spalić 12-13 l/100 km. W trasie nie jest już tak źle, ale 6 cylindrów odwdzięcza się w tym aucie wysokim zużyciem paliwa. Silnik 1G-FE jest stosunkowo bezawaryjny, choć ma jedną irytującą i kosztowną przypadłość, którą są padające cewki zapłonowe.
Wnętrze Lexusa IS pierwszej generacji może się podobać i jest porządnie zmontowane, choć na próżno szukać tu wysokiej jakości tworzyw. Niektóre roczniki cierpią na łuszczące się plastiki wewnątrz, a deskę rozdzielczą wykonano z twardego tworzywa. Siedzi się tu nieco wyżej niż w BMW i ta pozycja do jazdy przypadnie do gustu raczej kierowcom o przeciętnym wzroście. Do fotela kierowcy nie sposób się jednak przyczepić - mi wydaje się on być wyraźnie lepszy niż w BMW serii 3 z podobnych lat, choć to porównanie dotyczy standardowych foteli.
W kwestii wyposażenia, na rynku można znaleźć zarówno "golasy", jak i nieźle wyposażone egzemplarze. Nie ma tu jednak mowy o takich możliwościach personalizacji, jakie oferowało BMW. Lexus IS występował w kilku odmianach wyposażenia i musicie wiedzieć, że... w żadnej nie dało się zamówić komputera pokładowego. Klienci mieli do wyboru tylko jeden rodzaj foteli, a o dodatkach takich jak roleta przeciwsłoneczna można było zapomnieć. Automat? W IS 200 występował tylko 4-stopniowy, mocno ograniczający osiągi auta. 6-biegowy manual był z kolei bardzo "krótki" i choć biegi zmienia się w nim przyjemnie, skrzynia nie ma opinii szczególnie trwałej.
Lexus IS 200 - dla kogo?
Wygląda na to, że wybór IS 200 jest dyktowany raczej sercem niż rozumem. Poza kilkoma irytującymi bolączkami jest to samochód mało awaryjny, a choć niektóre egzemplarze dręczy rdza, wciąż łatwo jest znaleźć zadbaną i wolną od korozji sztukę. Dostęp do serwisów jest nieco gorszy niż w przypadku BMW, ale wybór ładnego egzemplarza praktycznie zwolni nas z konieczności częstych i niezaplanowanych wizyt w serwisie. Z pewnością nie będziemy jednak rzadko zaglądać na stację benzynową. Napędzany benzyną Lexus IS nie należy do aut, które są tanie w eksploatacji. Miłośnikom japońskich aut i fanom rzędowych szóstek można go polecić. Ci, którzy od lat jeżdżą "bawarkami" raczej się tu nie odnajdą.