Poranny lub popołudniowy szczyt to w stolicy prawdziwy koszmar. Kierowcy trąbią na siebie, wciskają się jeden przed drugiego, próbują na ostatnią chwilę przejechać przez skrzyżowanie, zajeżdżają sobie drogę. W takich warunkach o stłuczkę nietrudno. Tych codziennie jest nawet kilkaset. Jak wynika z policyjnych statystyk miesięcznie to około 2,5 tys. kolizji.
- Aleje Jerozolimskie, Puławska, Modlińska, Żwirki i Wigury. To ulice, na których w 2011 roku było najwięcej kolizji - wylicza asp. Mariusz Mrozek ze stołecznej policji.
- Szczególną czujność powinniśmy zachować w piątki i poniedziałki. Wtedy na ulicach jest największy ruch i najłatwiej o stłuczkę - dodaje.
- Które jeszcze miejsca warto omijać szerokim łukiem? - zapytaliśmy eksperta.
- Jest kilka miejsc, do których nasze holowniki jeżdżą regularnie. To np. wjazd na most Siekierkowski z Wału Miedzeszyńskiego, Płowiecka w okolicy wjazdu na Trasę Siekierkowską, niemal cała ulica Idzikowskiego czy ciąg Grójecka - Aleja Krakowska - wyjaśnia Robert Michalczyk (32 l.) z firmy Goldhol. A kiedy zdarza się najwięcej stłuczek? - Najgorzej jest w piątki. Wszyscy chcą w tym samym czasie wyjechać z miasta. Wtedy uruchamiamy wszystkie lawety - dodaje Michalczyk.