Liczby mówią same za siebie. We wrześniu w trzech stołecznych oddziałach Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego każdego dnia do egzaminu przystępuje blisko 900 osób (w sierpniu ledwie 750).
- A będzie jeszcze więcej - przewiduje Andrzej Szklarski, dyrektor WORD. - Lawina ruszyła w ubiegłym roku, potem przystopowała, a teraz znów zaczyna się oblężenie - dodaje. Wszystko przez przesuniętą ze stycznia 2012 roku reformę przepisów i wymogów czekających przyszłych kierowców. Zmiana ma wejść w życie 19 stycznia 2013 r.
Podchodzący do egzaminów przyznają, że chcą zdążyć przed tą rewolucją. - Będzie znacznie trudniej, dlatego postanowiłam załatwić to teraz - mówi Joanna Makarewicz (19 l.), która o prawo jazdy walczy w ośrodku WORD przy Odlewniczej.
Rzeczywiście jest się czego bać. Na nowym egzaminie z teorii pytania nie będą wybierane z puli, którą wcześniej kursanci poznają z książek czy z kursów. Znana będzie jedynie część z nich. W dodatku licząca dziś blisko 1000 pytań pula spuchnie do 3000.
Co gorsza, na udzielenie odpowiedzi na pytania zadawane za pomocą filmików i rozmaitych scenek, zdający będą mieć zaledwie 15 sekund. Egzamin ma być też droższy. Na razie nie wiadomo jednak, ile przyjdzie płacić zdającym. Dziś wykładają na to 112 zł. Przynajmniej ci, którzy zdają za pierwszym razem. A tych jest zaledwie 30 proc. Średnio zdaje się za trzecim razem.
- Przy takich oblężeniach zdawalność pewnie jeszcze spadnie - prorokuje dyr. Szklarski przyznając, że braki w szkoleniu są coraz bardziej widoczne.
- Ludziom zależy na czasie i niskiej cenie, a szkół wydających zaświadczenia szybciej niż powinny niestety nie brakuje - dodaje dyrektor WORD.
Kandydaci na kierowców powinni się spieszyć, ale z głową. I pamiętać, że czas oczekiwania na egzamin wynosi dziś około miesiąca, a niebawem może się jeszcze wydłużyć.