Około godz. 12 skrzyżowanie na Gocławiu stanęło na dobre. - Nie będziemy skręcać w Zamieniecką, bo nie działa tu zielona strzałka. Jak wjadę, to zaraz zdjęcie zrobi mi fotoradar - mówi Krzysztof Walendziewski (45 l.), kierowca jeżdżący autobusem linii 135, który wraz z innymi autobusami zablokował ulice. - Dla nas to jest kara 500 złotych i 6 punktów karnych, której nie płaci firma przewozowa, ale ja z własnej kieszeni. Mam tydzień pracować za darmo? - dodaje oburzony. Pan Krzysztof nie zrealizował większości swoich wczorajszych kursów. Podobnie jak kierowcy autobusów linii 182, które stały gęsiego przez kilkaset metrów. Skrzyżowanie rozluźniło się dopiero po 1,5 godziny, kiedy na miejsce przybyła policja.
- Zostaliśmy powiadomieni o kłopotach na Ostrobramskiej i wysłaliśmy patrol, aby pokierował tam ruchem - mówi asp. szt. Tomasz Oleszczuk (42 l.) z biura prasowego stołecznej policji. Policjanci doradzali... objazd skrzyżowania, bo sami nie mogli wyłączyć fotoradarów należących do straży miejskiej. Dopiero około godz. 14 udało się naprawić sygnalizację.
- W sytuacji awarii nie wszczynamy postępowania na podstawie zdjęć z fotoradaru. Jeżeli mimo wszystko kierowca dostanie mandat, to może się odwołać, a my sprawdzimy, czy rzeczywiście była wtedy awaria - mówi Monika Niżniak (35 l.), rzecznik warszawskiej straży miejskiej.