Ferrari spłonęło doszczętnie w zaledwie kilka minut. Nic nie udało się z niego uratować.
- Michał T. nie chciał powiedzieć, dlaczego celowo podpalił to auto - mówi asp. Mariusz Mrozek (40 l.), rzecznik komendanta stołecznej policji. - Na komisariacie raczej milczał i raczej niepewnie odpowiadał na pytania zadawane przez funkcjonariuszy - dodał rzecznik.
Warte 950 tys. złotych sportowe auto należało do właściciela warszawskiego salonu Ferrari. Było używane jako służbowe. Niestety, samochód nie był ubezpieczony. Michałowi T. postawiono zarzut uszkodzenia mienia znacznej wartości. Mężczyźnie grozi za to 10 lat więzienia. Podpalacz trafił do aresztu.