Hyundai Kona N Performance to samochód, którego marka z Seulu nigdy nie miała w planach wyprodukować, a co dopiero wprowadzić do sprzedaży. A jednak, spektakularny sukces, jaki odniósł Hyundai i30 N, hot hatch zaprojektowany pod czujnym i doświadczonym okiem Alberta Biermanna, byłego inżyniera BMW M GmbH, otworzył przed Koreańczykami nowe możliwości. Kiedy okazało się, że sportowy kompakt może konkurować z kultowym Golfem GTI oraz doświadczonym w boju Renault Megane R.S. i Focusem ST, ambitni inżynierowie przyspieszyli tempo. Szybka rodzinka w mgnieniu oka doczekała się mniejszego i równie narwanego i20 N, a skoro crossovery są dziś tak rozchwytywane, kwestią czasu było, aż powstanie rasowy SUV - długo to nie potrwało!
Polecany artykuł:
Kona N jest absurdalnym samochodem
Hyundai Kona N kłóci się z ideą miejskiego SUV-a (duża średnica zawracania), nie ma predyspozycji do jazdy w terenie (brak napędu na cztery koła) i nie jest też stworzona dla purystów (dostępna tylko z dwusprzęgłowym DCT). Mówiąc wprost, jest pozbawiona sensu, a mimo to jest samochodem, którego nie sposób nie docenić. Wszystko za sprawą napędu i rozwiązań pochodzących z i30 N, które w parze z twardym jak beton zawieszeniem i szybko reagującym układem kierowniczym, przekłada się na świetne właściwości jezdne.
Pod maską pracuje 2-litrowy silnik T-GDI o mocy 280 KM i 392 Nm, co w połączeniu z szybką i poprawną w swym działaniu, 8-biegową skrzynią dwusprzęgłową (8DCT), pozwala przy dobrych wiatrach osiągnąć pierwszą "setkę" już po 5,5 sekundy. Tak to przynajmniej wygląda na papierze, bo w teorii bywa różnie. Z uwagi na spory moment obrotowy, przednie koła potrzebują naprawdę dobrego kontaktu z nawierzchnią. Pomiary wykonane w deszczowy dzień, z wykorzystaniem profesjonalnego sprzętu bazującego na lokalizacji GPS, pozwoliły uzyskać czas o sekundę gorszy. Problem z trakcją pojawia się tylko na początku, bo gdy już ruszy, zmienia się w głodnego dobermana, który kręci się do 240 km/h.
Zgrywa twardziela
Z sobie tylko znanych powodów, Koreańczycy postanowili zastosować kilka sztuczek, na które dziś nikt się już nie nabiera. Mowa tu głównie o stylistyce, a dokładniej “sportowych” detalach. Pierwsze skrzypce grają wloty powietrza pod maską, czyli coś, z czym obecnie mogą być kojarzone auta z Ingolstadt. W tym przypadku są to jednak tylko atrapy. Sztuczny jest również dyfuzor tylnego zderzaka, który nie ma nic wspólnego z aerodynamiką. Kolejną zagadką jest zawieszenie, które względem cywilnych wersji nie zostało obniżone, a mimo to auto wygląda na bardziej przysadziste. To sprawka lakierowanych osłon nadkoli, które nie kontrastują z karoserią. Efekt jest taki, że auto rzeczywiście wydaje się niższe, a nie jest.
Prawdziwe są z kolei wloty w przednim zderzaku, prowadzące zimne powietrze do ogromnych tarcz i wyprofilowany w celu uzyskania lepszego docisku spojler na tylnej klapie, z charakterystycznym dla modeli "N" trzecim światłem stopu. Nadwozie, zwłaszcza w specjalnym malowaniu Performance Blue i masą czerwonych akcentów, robi na drodze niezłe wrażenie. Kona N nie jest samochodem, które zginie w tłumie, bo choćby była cała pokryta czernią, rasowy wariant demaskują gigantyczne końcówki układu wydechowego, które potrafią zamienić benzynę w fajerwerki.
Surowo i rasowo
W kabinie jest skromnie. Wnętrze nie rozpieszcza nas kolorami i dobrymi materiałami, ale w zamian nic nie trzeszczy i jest ergonomicznie. Względem cywilnych odmian Kona N wyróżnia się wyłącznie błękitnymi przeszyciami na skórzano-zamszowej tapicerce i emblematami "N" na komfortowych fotelach (kubełkowych tu nie uświadczymy) i lewarku automatycznej skrzyni. Nie uświadczymy tu miękkich plastików i karbonowych wstawek, ale do czerpania frajdy z jazdy nie one są tak naprawdę nikomu potrzebne. Mamy do czynienia z drapieżnikiem, który ma wszystkie narzędzia potrzebne do polowania.
Najważniejsza jest kierownica, bo to wokół niej najwięcej się dzieje. Do dyspozycji mamy dwa błękitne, konfigurowalne przyciski - podobne rozwiązanie zadebiutowało jakiś czas temu w autach BMW M. Lewy domyślnie odpowiada za przełączanie się pomiędzy trybami jazdy (Eco, Normal, Sport), a prawy za zrzucanie z Kony kagańca (Tryb N i N Custom). W surowym, szaro-czarnym wnętrzu, najwięcej uwagi przykuwa czerwony przycisk "NGS", który pełni podobną funkcję, co ten w autach marki Porsche, wyposażonych w pakiet Sport Chrono. Po aktywacji "N Grin Shift" auto na 20 sekund zmienia się w rakietę. Motor wskakuje na wysokie obroty, a skrzynia zmienia biegi jak wściekła!
Wszystko wedle uznania
Hyundai Kona N może nie robi wrażenia kokpitem, ale gdy zaczniemy grzebać w ustawieniach, możemy się miło zaskoczyć. Tryby jazdy N można skonfigurować wedle własnego życzenia na kilkadziesiąt sposobów. Ponadto w aplikacji "N" mamy podgląd na telemetrię i siły przeciążeń, temperaturę podzespołów, a nawet możemy mierzyć czas okrążeń na torach wyścigowych. Konfigurować wedle uznania można również widok na cyfrowym wyświetlaczu, który w mojej opinii nie robi tak dobrego wrażenia, jak analogowe zegary w i30 N. Owszem, animacje działają szybko, obraz jej wysokiej jakości, a szata graficzna jest zaprojektowana z pomysłem (w trybie "N" pojawiają się płomienie), ale nie daje to tyle frajdy, co widok pędzącej ku górze wskazówki obrotomierza.
Lubi grzeszyć
Hyundai Kona N lubi się zabawić, ale nie uznaje kompromisów. W stricte torowych nastawach zawieszenia trzeba przygotować swoje "cztery litery" na niezły łomot, bo wraz z aktywowaniem trybu "N", amortyzatory twardnieją niczym beton. Efekt? Kierowca wraz z pasażerami zaczynają podskakiwać na najmniejszych nierównościach, ale czy to wysoka cena, jaką trzeba zapłacić za łamanie praw fizyki? Kona potrafi szybko wejść i jeszcze szybciej wyjść z zakrętu, co jest zasługą fenomenalnej mechanicznej szpery, która ułatwia zacieśnianie toru jazdy w szybkich zakrętach, a gdy kamera umieszczona z przodu pojazdu rozpozna przed sobą znak ostrzegawczy A-3 lub A-4 (Dwa niebezpieczne zakręty), podjudza kierowcę do grzeszenia, wyświetlając sugestię włączenia najostrzejszego trybu jazdy.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Z Koną N jest trochę jak z dzieckiem - kiedy dużo się bawi, częściej sięga po coś do jedzenia. Kiedy chcemy się wyszaleć, musimy liczyć się ze sporym apetytem. W trybie "N" 280-konna jednostka zamienia benzynę w adrenalinę, a wydech w fajerwerki. To, podobnie jak w i30 N Performance, skutkuje zużyciem paliwa na poziomie nawet 17 l/100 km, co sprawia, że 50 litrowy bak paliwa w pewnych okolicznościach wystarczy na niecałe 300 km. W trasie, gdy respektujemy ograniczenia prędkości, spalanie oscyluje w granicach 9-10 l/100km. Podobna sytuacja czeka nas w mieście. Jeżeli nie ulegniemy pokusie wykonania kilku dynamicznych przyspieszeń, wówczas utrzymamy średnie zużycie poniżej 10 litrów na "setkę".
Crossover do miasta?
Czy Kona N nadaje się do miasta? Producent twierdzi, że to świetna alternatywa dla młodych i głodnych emocji klientów, którym powiększyła się rodzina. Sportowy crossover z pewnością spełni oczekiwania kierowcy, ale pasażerowie, zwłaszcza ci najmniejsi, na komfort jazdy mogą narzekać. Niemniej Kona N posiada wszystkie systemy i asystentów, które ułatwiają jazdę w zakorkowanych aglomeracjach. Problem dostrzeżemy, gdy przyjdzie do parkowania. Choć mamy na pokładzie czujniki i kamerę cofania, rzadko kiedy uda nam się wjechać na miejsce za pierwszym razem. Powód? Jak to w sportowym aucie, średnica zawracania jest naprawdę, ale to naprawdę spora.
Idąc za ciosem, Kona nie może się pochwalić zbyt dużym bagażnikiem - to zaledwie 361 litrów domyślnie i 1141 l po złożeniu siedzeń tylnego rzędu. W przednim rzędzie przestrzeni rzeczywiście nie brakuje, choć pozycja za kierownica jest naprawdę wysoka i trzeba do niej przywyknąć. Z tyłu, jakby nie patrzeć, też dramatu nie ma, choć wyższe osoby mogą mieć już problem z kolanami wbijającymi się w twarde oparcie fotela. Niewątpliwie sporą wpadką jest fakt, że w tylnej części kabiny nie ma nawiewów klimatyzacji, za to obydwa skrajne siedziska mogą dysponować dwustopniowym podgrzewaniem. Nie wiem kto był odpowiedzialny za ten projekt, ale skoro dwie osoby mogą się ogrzać, czemu tylko jedna może ładować swoje urządzenie?
Jedyna propozycja w klasie
Szukając konkurencji dla Hyundaia Kony N Performance, możemy się nieco zdziwić - takiego auta nie ma. Najbliższymi rywalami są Volkswagen T-Roc R (300 KM i 400 Nm) czy Mini Countryman JCW (306 KM i 450 Nm), których benzynowe jednostki (2.0 TSI i 2.0 TwinPower Turbo), oferują nieco więcej mocy i są pędzone przez wszystkie cztery koła. Wyżej wymienione modele różnią się również ceną, bo przedstawiciel z Wolfsburga startuje od 202 290 zł, MINI od 188 900 zł, a Kona N od 180 900 zł. Jeśli szukamy czegoś tańszego i nieco mniejszego, można udać się do salonu Forda po Pumę ST, która z 1,5-litrowego EcoBoosta wyciska 200 KM, a moment obrotowy na przednie koła przenosi tylko 6-biegowy manual.
Nie ma sensu i właśnie dlatego nie chce się z niego wysiadać
Hyundai Kona N to do bólu skuteczny kompaktowy sportowiec, który daje niesamowitą frajdę z jazdy. Fakt faktem, przy dzisiejszych cenach paliwa taki sport swoje kosztuje, ale wychodzę z założenia, że nikt o zdrowych zmysłach nie myśli o spalaniu, gdy sprawia sobie taką "zabawkę". Niemniej, rozglądając się za mocnym crossoverem, rozważyłbym auto z napędem na wszystkie koła. Nie po to, by zdobywać nieodkryte szlaki, tylko by w ciężkich warunkach czuć się bezpieczniej. Kona N oczywiście dysponuje dedykowanymi trybami do jazdy po śniegu, błocie czy piasku, ale przy napędzie na jedną oś, te tryby są niewiele warte. Koreański crossover ma niewiele sensu, jednak żadne auto w tej klasie nie jest tak gniewne, głośne i pełne energii.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI - dane techniczne
SILNIK | R4, 16V |
Paliwo | benzyna |
Pojemność | 1998 cm3 |
Moc maksymalna | 280 KM przy 5500 obr./min |
Maks moment obrotowy | 392 Nm przy 2100-4700 obr./min |
Prędkość maksymalna | 240 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 5,5 s |
Skrzynia biegów | automatyczna, DCT8 |
Napęd | przedni (FWD) |
Zbiornik paliwa | 50 l |
Katalogowe średnie zużycie paliwa | 8,5 l/100 km |
Poziom emisji CO2 | 194 g/km |
Długość | 4215 mm |
Szerokość | 1800 mm |
Wysokość | 1550 mm |
Rozstaw osi | 2600 mm |
Masa własna | 1510 kg |
Masa maksymalna dopuszczalna | 2010 kg |
Pojemność bagażnika | 361 - 1143 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane/tarczowe |
Zawieszenie przód | Kolumna typu MacPhersona |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
235/40 R18 |