Chrysler 300C

2005-02-14 15:57

Kopernik zatrzymał Słońce, a ruszył Ziemię. Chrysler sferę niebieską zostawił mistrzowi z Torunia. Stworzył własną hemisferę, w której wszystko orbituje wokół jednego słońca - 300C.

- Halo, Kojak? Tu Bond, James Bond! Przestaw te swoje 5-metrów z podjazdu, bo nie mogę astonem wyjechać. - Tak mogłaby wyglądać rozmowa sąsiadów z Pcimia Dolnego, którzy maluchem i skodziną 120 na co dzień posuwają. Na kwestię do filmu też się jednak nadaje - Kojak, gdyby żył, nie mógłby jeździć niczym innym, jak właśnie zmartwychwstałym HEMI.

Bo HEMI, którego nazwa pochodzi od hemisferycznych, czyli półokrągłych, komór spalania, polepszających sprawność motoru, wymyślony został w latach 50. Fakty? Na każdy cylinder przypadają tylko po dwa zawory, popychane przez 25--centymetrowe popychacze, od wałka rozrządu umieszczonego w kadłubie silnika. W silniku zastosowano też m.in. system wtrysku paliwa i elektroniczne sterowanie przepustnicą. Na jeden cylinder przypadają dwie świece zapłonowe.

Ciekawym rozwiązaniem jest system MDS (Multiple Displacement System), który dezaktywuje cztery z ośmiu cylindrów naszego V8 przy spokojnej jeździe. Po co? Dla zmniejszenia zużycia paliwa. Według producenta, oszczędności sięgają 10 procent. Szczerze mówiąc, nie zauważyliśmy. 300C to smok, przy którym wawelski, który Wisłę chciał wypić, to pikuś. Od tego picia pękł, a HEMI - nie pęka. Pęka za to "bańka" za "bańką" z każdym pożeranym przez 300C kilometrem. Ale zawsze można gaz założyć.

Nałogowy pijak

Krzysztof Martoń z Łochowa, 49 lat, prowadzi firmę budowlaną, jeździ dodgem caravan

Wygląd - 5 pkt
Potężna masa, ponad pięć metrów długości, olbrzymie koła. To robi piorunujące wrażenie. Uwielbiam też te kanty - 300C wygląda jak wyciosany z kamienia. To coś zupełnie nowego i za to - wielkie brawa.

W kabinie - 3 pkt
Tu leżą moje największe zastrzeżenia. Nic we wnętrzu nie zasługuje na słowa uznania. Plastiki są słabej jakości, brakuje finezji i dopracowania. Widać, że to amerykański samochód. No może tylko kolorystyka się broni. Jest elegancko.

Za kierownicą - 5 pkt
Uwielbiam duże samochody, więc czuję się świetnie. Potężny rozstaw osi sprawia, że rozsiadam się tu wygodnie jak w salonie. Odległość do pasażera jest tak duża, że nie trącacie się łokciami. Trzeba się natomiast przyzwyczaić do szyb. Podwyższona linia szyb sprawia, że ich powierzchnia jest znacznie mniejsza.

Silnik - 6 pkt
Jestem starym samochodziarzem, ale ten silnik mnie obalił na łopatki. Toż to gigant, jakich mało - potężny, nieokrzesany, mocny. Kierowca ma, trudną do wyrażenia w słowach, frajdę z jazdy. Moment obrotowy powyżej 500 Nm sprawia, że na każdym biegu i przy każdej prędkości wciska człowieka w fotel. Marzenie!

Zawieszenie - 5 pkt
Jak to amerykański samochód. Najlepiej czuje się na prostej drodze, bez zakrętów. Co ważne, musi być ona równa, bo inaczej samochód wpada w nieprzyjemne bujanie.

Za te pieniądze - 5 pkt
Auta z silnikami V8 są bardzo drogie. Jednak chrysler jest i tak najtańszy. Konkurencja znacznie przekracza 300 tys. zł.

Plusy:
- silnik, który każdego rozbroi - brak mi słów,
- skrzynia biegów - nie wiedziałem, że automat może tak pracować,
- wygląd, wygląd, wygląd!

Minusy:
- materiały i wykończenie - nie współgrają z ceną i prestiżem auta,
- przy dużych prędkościach gwiżdżą uszczelki,
- spalanie jest potężne, jak moc silnika - to pijak!

Giganto-mania

Janusz Krokwa z Warszawy, 51 lat, rencista, jeździ jeepem grand cherokee i volvo S60

Wygląd - 5 pkt
Agresywna elegancja - tak bym scharakteryzował 300C. Jego rozmiary mówią same za siebie. To władca dalekich tras. Obok takiego samochodu nie można przejść obojętnie.

W kabinie - 4 pkt
Miejsca niby pod dostatkiem, ale z tyłu w trzy osoby jedzie się bardzo niewygodnie. Z przodu natomiast można się przeciągać, a nawet nogi położyć na desce rozdzielczej. Tym bardziej że jakość plastików i innych materiałów nie wzbudza szacunku.

Za kierownicą - 5 pkt
Gigantyczna kierownica spodobała mi się od razu. Trochę mniej sterowanie radiem i komputerem pokładowym. Jest trochę nieczytelne. Szeroki zakres regulacji sprawia, że kierowca nie może się tu źle czuć. Świetny 38-watowy sprzęt jak dla mnie jest nie do wykorzystania. Podobnie zresztą jak silnik. Gigantomania.

Silnik - 6 pkt
Wyobraź sobie, że jedziesz 220 km/h, wciskasz gaz i... skrzynia redukuje bieg, a samochód dynamicznie przyspiesza! Takie przeżycia może zagwarantować jedynie pojemność rzędu sześciu litrów i ponad 300 KM. Jestem zachwycony.

Zawieszenie - 4 pkt
Przy większych prędkościach nie czułem się pewnie. Przede wszystkim ze względu na stan dróg - na nierównym auto wpada w bujanie. Poza tym w zakrętach trzeba jechać raczej wolno. Ta masa ma czasami ochotę wyskoczyć na zieloną trawkę.

Za te pieniądze - 4 pkt
Moim zdaniem trochę wysoka. 250 tys. zł jak na auto, które nadaje się tylko na trasę, to luksus, na który nie każdy może sobie pozwolić.

Plusy:
- wygląd - nie ma takie drugiego,
- wygląd - wręcz rzuca się do gardła,
- silnik - to jest gwóźdź do trumny dla rozsądnego kierowcy.

Minusy:
- słabe, wręcz tandetne wykończenie wnętrza,
- mała powierzchnia szyb, która pogarsza widoczność
- powinien być rejestrowany na cztery osoby - w trójkę z tyłu to mordęga.

Co nieco zganię

Magda Mierzejewska z Warszawy, 28 lat, właścicielka firmy, jeździ suzuki grand vitara XL7

Wygląd - 5 pkt
Mam mieszane uczucia. Tył jest piękny, typowo amerykański, natomiast przód - nie do zaakceptowania. Jest za ciężki, zbyt toporny. Przypomina mi wielkie terenowe auto, a nie ekskluzywną limuzynę.

W kabinie - 4 pkt
Preferuję jasne wnętrza, a tu było za ciemno, mimo stosunkowo jasnej "skóry". Jakość materiałów zasługuje na naganę. Konkurenci: BMW, audi lub volvo, są znacznie z przodu. Tam wnętrze jest eleganckie, tu - toporne. Natomiast superwygodne fotele nie męczą nawet podczas długiej trasy.

Za kierownicą - 5 pkt
Jak to w amerykańskim samochodzie - wszystko jest sterowane elektronicznie. Fotele, kierownica, a nawet pedały, bowiem gaz i hamulec można przysuwać lub oddalać od siebie. Dzięki temu kierowca znajduje idealną pozycję za kierownicą. Czułam się tu świetnie.

Silnik - 6+ pkt
V8 HEMI to potęga. Dzięki niemu ten prawie dwutonowy gigant zmienia się w ptasie piórko. 300C rwie do przodu bez najmniejszego problemu. Przy tym w kabinie jest tak cicho, że można słuchać muzykę i swobodnie rozmawiać.

Zawieszenie - 5 pkt
Nie byłam zachwycona, bo w pierwszym etapie testu siedziałam z tyłu. A tam było dość głośno przy pokonywaniu nierówności. Z przodu było dużo lepiej. Pełen komfort.

Za te pieniądze - 6 pkt
Cena jest bardzo atrakcyjna, bo wśród konkurentów nie znajdziemy za tyle nic. A 300C ma już wszystko i to z najmocniejszym silnikiem. Bomba.

Plusy:
- łatwość prowadzenia, mimo że to taki grzmot,
- świetna cena - innego V8 i pełnego wyposażenia w tej klasie nie dostaniemy,
- silnik HEMI - jego moc, kultura i dźwięk.

Minusy:
- słabej jakości materiały wewnątrz auta
- przy dużych prędkościach szyberdach hałasował,
- nie podobał mi się przód auta

Chrysler 300C 5.7 V8 HEMI 340 KM

Wyposażenie (m.in.):
przednie i boczne poduszki pow. oraz kurtyny,
systemy: ABS, EVBP, BAS, ESP, TC,
centr.zamek,
wspom. kier.,
el. sterowane szyby przednie i lusterka,
dwustrefowa klimat. aut.,
system nagł. Boston Acoustic - 7 głośników,
aut. 5-biegowa skrzynia adaptacyjna z sys. Autostick,
reflektory ksenonowe,
el. regulowane przednie fotele,
el. regulowane pedały z pamięcią ustawień.

Dane techniczne:
Moc maks. (KM/obr.): 340/5000
Przysp. 0-100 km/h (s): 6,4
Prędkość maks. (km/h): 250
Moment obr. (Nm/obr.): 525/4000

Silniki:
2,7 V6 (193 KM),
3,5 V6 (253 KM),
5,7 V8 (340 KM)

Zużycie paliwa (l/100 km):
miejskie: 18,3
pozamiejskie: 8,7
średnie: 11,4

Cena:
Cena wersji najtańszej: 2.7 (zł): 169 702
Cena wersji podstawowej (zł): 243 756
Cena wersji testowanej (zł): 248 256