Choć mają dobre kilka lat na karku, teraz debiutują w elektrycznych odmianach. Citroen e-Berlingo i Peugeot e-Partner doczekały się wersji napędzanych energią elektryczną, a my mieliśmy okazję przetestować je na pierwszych zagranicznych jazdach. Są to samochody skierowane do firm i flot, a więc takie, które w przedsiębiorstwach czeka ciężka, codzienna praca. Nie ulega wątpliwościom, że większość klientów będzie patrzeć na nie sceptycznie. Bo marny zasięg, bo gorsza ładowność, bo przeciętne osiągi i długie ładowanie. Ale w tych samochodach, przytoczone wyżej argumenty nie znajdują zastosowania. Francuskie, elektryczne dostawczaki powinny sprawdzić się na robocie bez większego problemu.
Oczywiście, nie są to samochody dla tych, którzy potrzebują zasięgu autostradowego wynoszącego 600-700 km i nie sprawdzą się w międzymiastowym transporcie tak, jak ich spalinowe odpowiedniki. A przynajmniej nie w kraju, w którym odległości między miastami mogą wynosić kilkaset kilometrów. W miejskich dostawach, w pracy kuriera czy w usługach, e-Berlingo i e-Partner będą dobrym wyborem. Jest kilka argumentów, które za tym przemawiają.
Wystarczający i realny zasięg
Podczas prezentacji modeli, do naszej dyspozycji były wersje zarówno długie, jak i krótkie. Nie jeździliśmy tylko i wyłącznie na pusto, bo wśród testowanych samochodów znalazły się również takie, które miały kilkaset kilogramów "na pace". Ładunek nie tylko nie był odczuwalny w jeździe z uwagi na wysoki moment obrotowy silnika elektrycznego, ale i nie przeszkadzał w osiągnięciu świetnych wyników zużycia energii. Po 52 km pokonanych trasą w cyklu mieszanym, uzyskaliśmy wynik 14,3 kWh/100 km, w temperaturze 10 stopni Celsjusza. To całkiem rozsądna wartość, która pozwala przejechać deklarowane 275 km. Pojemność baterii netto wynosi bowiem około 40 kWh. Jeśli my, jadąc oszczędnie przejechalibyśmy 275 km na jednym ładowaniu, to można założyć że podczas pracy w mieście, zasięg bez kłopotu przekroczy 200 km - a to w wielu branżach wciąż więcej, niż przejeżdża się przez cały dzień pracy. Oczywiście, w srogich, zimowych warunkach czy z pełnym ładunkiem zasięg będzie mniejszy. I to w zasadzie jedyna "problematyczna" sytuacja, z którą niektórzy będą musieli się zmierzyć.
Dobra ładowność i niezmienne walory praktyczne
Cieszy również fakt, że testowane samochody nie różniły się od spalinowych także pod kątem praktyczności. Umieszczone pod podłogą akumulatory nie wpływają na ograniczenie pojemności ładunkowej - ta wynosi do 4,4 m³. Ładowność jest tylko niewiele mniejsza, bo zamiast 1000 kg wynosi 800 kg. Dopuszczalna masa holowanej przyczepy została określona ma 750 kg. W pojeździe w wersji krótszej uda się przewieść ładunek o długości do 3,09 m, a w dłuższej wersji nadwozia przedmiot do 3,44 m. Sprytny otwór, pozwalający na załadunek dłuższych przedmiotów pozostał (opcjonalnie) dostępny. Citroen e-Berlingo i Peugeot e-Partner pozostały więc praktyczne i nie wymagają zmiany przyzwyczajeń czy specjalnych, dedykowanych zabudów.
Dynamiczne 136 KM
Można powiedzieć, że oszczędności francuskich marek, omawianym modelom wyszły na dobre. Chodzi o fakt, że niezależnie od wielkości samochodu, pod maskę trafia jeden i ten sam silnik - 136-konna jednostka elektryczna jednostka w dużych vanach jest trochę ospała, z małego e-208 czyni niemal rakietę, a w Citroenie e-Berlingo i Peugeocie e-Partnerze jest po prostu w sam raz. Niezłe osiągi i doskonała elastyczność sprawiają, że w porównaniu do diesli czy siników benzynowych, tymi autami jeździ się po prostu bardzo dobrze. Względem wcześniejszych modeli poprawiono również rekuperację, która teraz sprawniej radzi sobie z odzyskiwaniem energii podczas hamowania. Jazda jest więc nie tylko sprawniejsza, ale i przyjemniejsza.
Wnętrza elektrycznych vanów mają takie samo wyposażenie jak spalinowe odpowiedniki (z wyjątkiem adaptacyjnego regulatora prędkości i dodatkowego ogrzewania). Wszystkie wersje elektryczne są dodatkowo wyposażone w ładowarkę pokładową o mocy 7kW oraz kabel do ładowania w trybie 2 z mocą 8A, felgi stalowe szare 16" z kołpakami oraz pełnowymiarowe koło zapasowe. Oferta zawiera kilka poziomów wyposażenia dostosowanych do różnych sposobów użytkowania, a także dwie długości nadwozia - 4,40 m oraz 4,75 m. W opcjach wyposażenia pojawiają się m.in. takie bajery, jak: wyświetlacz head-up, nowy 10-calowy ekran dotykowy o wysokiej rozdzielczości, 10-calowy cyfrowy zestaw wskaźników, 5-calowy ekran umieszczony w miejscu lusterka wstecznego.
Czego brakuje do ideału?
Oczywiście elektryczne dostawcze propozycje grupy Stellantis nie są idealne. Ten rodzaj napędu po prostu nie w każdej branży sprawdzi się równie dobrze, choć przy rosnącej świadomości o autach elektrycznych, takie stwierdzenie można uznać za truizm. Nie jestem pewien czy warto wspominać o prędkości maksymalnej ograniczonej do 130 km/h, ale chyba już i tak to zrobiłem. Nieźle wyposażone i całkiem ekonomiczne, elektryczne dostawczaki są natomiast dość drogie, a cena ich zakupu jest wyższa niż w przypadku modeli spalinowych. Cena Citroena e-Berlingo i Peugeota e-Partnera startuje z poziomu 113 000 zł w wersji krótkiej i 124 600 zł w wersji długiej. Receptą na to mają być dopłaty do aut elektrycznych, które mają ruszyć jeszcze w tym roku. Pozostaje liczyć na to, że tak się faktycznie stanie.