Ford E-Transit - test
Gdy odbierałem kluczyki do białego, elektrycznego "blaszaka", nie spodziewałem się, że czeka mnie takie zaskoczenie. Ford E-Transit "na papierze" wygląda całkiem rozsądnie, ale w praktyce... okazuje się jeszcze lepszym samochodem. Rewelacyjny (na tle swojej klasy) zasięg, zaskakujące osiągi, niespodziewany komfort podróży czy obecność kilku istotnych elementów wyposażenia, czynią z testowanego E-Transita najlepszy wóz w segmencie. Konkurencja ma co podglądać - tak powinien wyglądać duży, elektryczny samochód dostawczy.
Ford E-Transit jest trochę jak "zwykły" samochód osobowy
O ile już konwencjonalnie napędzany Transit należy do całkiem wygodnych i nieźle wyposażonych vanów, tak wersja elektryczna jeszcze bardziej przypomina samochód osobowy. We wnętrzu króluje ogromny ekran systemu multimedialnego (niestety nie jest zwrócony ani trochę w kierunku kierowcy), tylne zawieszenie to wielowahaczowa konstrukcja, a silnik ma 269 KM, co zapewnia nieprzyzwoicie dobre osiągi. Zmierzyliśmy nawet czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h i nie zawiedliśmy się. E-Transit bez ładunku potrzebuje na to zaledwie 9,1 s. Nawet z ciężkim ładunkiem mocy będzie więc pod dostatkiem, a hamowanie rekuperacyjne działa całkiem skutecznie. Nie tak, jak w Mustangu Mach-E, ale znacznie lepiej niż w elektrycznych autach użytkowych, którymi jeździliśmy do tej pory. Co ciekawe, w trybie B, który służy do hamowania silnikiem, osiągi są nieco ograniczone, a silnik nie rozwija 100% dostępnej mocy. Zasięg również w niczym nie przypomina e-Craftera czy Mastera E-Tech, bo wynosi wg producenta około 309 km. Przejechanie 300 km po mieście, nawet gdy korzystamy z ogrzewania, nie będzie stanowiło wyzwania, bo zużycie energii podczas spokojnej jazdy nie przekracza 21 kWh/100 km. Produkowane w Polsce baterie LG Chem mają 68 kWh pojemności i można je ładować złączem CCS - dzięki temu, szybkie ładowanie od 10 do 80% zajmuje 34 minuty.
Ford E-Transit może się również pochwalić sporą ładownością
Jedną z największych bolączek elektrycznych vanów jest ładowność. E-Transit, w zależności od wersji zupełnie legalnie przewiezie od od 1616 do 1967 kg. Auto występuje w wersji DMC 3,5 t i 4,25 t, dzięki czemu korzysta ze znowelizowanych przepisów, pozwalających poruszać się nieco cięższymi autami również kierowcom posiadającym uprawnienia kat. B. Nieco większa DMC wymusiła również przeprojektowanie tylnego zawieszenia na układ wielowahaczowy.
Ford E-Transit - wyposażenie
Dostawczy, elektryczny Ford jest również nieźle wyposażony. Testowany egzemplarz ma system multimedialny SYNC 4 z bezprzewodową obsługą Apple CarPlay, całkiem przyzwoity system audio, system kamer 360 stopni, a także gniazdko 230V w przedziale ładunkowym, do którego można podłączyć np. elektronarzędzia czy inne urządzenia o poborze mocy do 2,3 kW. To spore ułatwienie podczas pracy w terenie. Jak na Forda przystało, mamy tu również podgrzewaną przednią szybę i, co ciekawe, wymagające dopłaty reflektory Bi-Xenonowe. W dobie LED-ów, ksenony są ewidentną pozostałością po "zwykłym" Transicie. Standardem jest również regulacja kolumny kierowniczej w dwóch płaszczyznach, dzięki której da się tu usiąść bardzo poprawnie i wygodnie. Podobnie jak w przypadku osobowych elektryków, nie zabrakło możliwości ustawienia klimatyzacji lub ogrzewania za pomocą aplikacji, a także zdalnego dostępu do zamykania i otwierania auta. Ford oferuje również usługę Fordpass Pro, która daje dostęp do informacji o flocie. Wyświetlają się w niej dane dotyczące aut, raporty o stanie technicznym i lokalizacja samochodów.
Ile kosztuje Ford E-Transit?
Najtańszą wersją elektrycznego Transita jest furgon z pojedynczą kabiną, silnikiem o mocy 184 KM, w wersji L3. Takie auto wycenione jest na 256 900 zł i ma baterię o pojemności 68 kWh - tyle samo, co w testowanym egzemplarzu. Cena netto nie wydaje się niska, ale na tle innych elektrycznych vanów, jest skalkulowana bardzo rozsądnie. Renault Master E-Tech startuje bowiem z poziomu 238 200 zł, a e-Crafter wyceniony jest na absurdalne 276 900 zł. Ford E-Transit w testowanej odmianie to wydatek 266 275 zł netto. Trudno jest więc znaleźć dla niego rywala. Mimo drobnych wad można śmiało określić go mianem najlepszego elektrycznego dostawczaka na rynku. Jeśli konkurenci pójdą w ślady Forda, elektryczne vany mogą wreszcie stać się częstszym widokiem w polskich miastach.