Hot-hatch na medal

Ford Fiesta ST odchodzi w wielkim stylu. TEST, OPINIA

2022-11-01 14:31

Ford zapowiedział, że Fiesta kończy swój rynkowy staż, a bezpośredniego następcy nie ma w planach. Wygląda więc na to, że Ford Fiesta ST pozostanie szczytowym osiągnięciem w kategorii miejskich hot-hatchy. Tydzień spędzony z najmocniejszą odmianą miejskiego auta udowadnia, że to pożegnanie w naprawdę wielkim stylu.

Ford Fiesta ST - test

Jeśli ktoś kręci nosem na nową Fiestę ST i jej trzycylindrowy silnik, możecie mieć pewność, że nigdy nią nie jeździł. 1.5-litrowa jednostka wyciska z trzech garów wszystko, co możliwe, a zyskuje na tym nie tylko masa, ale i brzmienie. Ogólnie rzecz biorąc, Fiesta ST to moim zdaniem najlepszy mały hot-hatch klasy B i chociaż konkurencyjny Hyundai i20 N niektóre rzeczy robi lepiej, to gdybym musiał wybierać z tej dwójki, wydałbym pieniądze właśnie na Forda. Już wyjaśniam.

Ford Fiesta ST to jeden z ostatnich takich hot-hatchy

Manualna, 6-biegowa skrzynia, napęd na przednią oś i 200 KM. Tu nie ma zaskoczeń - Fiesta ST na papierze wygląda tak, jak inne hot-hatche, z tą różnicą, że 1,5-litrowy silnik ma trzy cylindry. Ich liczbę poznacie tylko po brzmieniu, bo jednostka jest nieprzyzwoicie responsywna i dobrze wyważona. Wybitna elastyczność i mocny średni zakres obrotów nie przypadnie do gustu miłośnikom japońskich konstrukcji, które maksymalną moc osiągają w okolicach 7000 obrotów na minutę, ale Fiestą jeździ się po prostu dobrze i bardzo swobodnie. Niezależnie od wybranego przełożenia, auto nabiera prędkości tak chętnie, że wystarczy kilka dynamicznie przejechanych kilometrów, by polubić charakterystykę silnika. Swoje trzy grosze dorzuca również doskonały duet skrzyni biegów i sprzęgła. Choć samo prowadzenie lewarka jest nieco gorsze niż w Hyundaiu i20 N, czucie sprzęgła i swoboda w dodawaniu międzygazów przemawiają za Fiestą. Fakt, nie ma ona automatycznych międzygazów tak jak Hyundai czy większy Focus ST. Od waszych preferencji zależy, czy uznacie to za wadę. Tryby jazdy są jednak obecne i choć cała otoczka jest zdecydowanie mniej rozbudowana niż w koreańskim hot-hatchu, znalazł się tu również przycisk ST na kierownicy. Od spokojnej jazdy do szaleństwa możecie więc przejść w mgnieniu oka. Po przełączeniu w tryb sportowy zmienia się nie tylko reakcja na gaz.

Kiedy Ford Fiesta ST zmienia się w sportowca

Inna grafika zegarów, (szkoda, że są cyfrowe. Poprzednie, wskazówkowe miały więcej klimatu) znacznie głośniejszy dźwięk wydechu uzupełniany regularnymi strzałami niedopalonego paliwa, utwardzony (czyt. fantastyczny) układ kierowniczy zmieniają auto w małą rakietę. Co najlepsze, Fiesta ST nadaje sportowej jeździe nieco więcej dramatyzmu, dzięki czemu wydaje nam się, że jedziemy szybciej niż w rzeczywistości. To świetna wiadomość dla tych, którym zdarza się zapomnieć na drogach publicznych. Poczucie prędkości zwiększa również zawieszenie. Nie jest to adaptacyjny układ o zmiennej sile tłumienia. Niezależnie od wybranego trybu możemy spodziewać się "betonu". Auto pozwala poczuć nawet zmiany rodzaju nawierzchni pod kołami, a planowanie trasy w celu ominięcia progów zwalniających już po paru dniach stanie się nowym hobby. Fiesta ST wkręca się w zakręty jak znacznie dojrzalsze auto, a mechanizm różnicowy o ograniczonym uślizgu pozwala nawet w łukach dodawać gazu niemal w nieskończoność. O tym, że jedziemy usportowionym hatchbackiem przypomina również wspomniany już układ kierowniczy, który szczególnie w koleinach sugeruje, by mocno trzymać kierownicę w rękach.

We wnętrzu nie zmieniło się zbyt wiele

W odróżnieniu od Hyundaia i20 N, zmian we wnętrzu Fiesty ST nie ma (względem "cywilnej" odmiany) zbyt wiele. Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić ją od odmiany ST-Line, dlatego musimy pogodzić się ze sporym udziałem twardych plastików i tworzywami przeciętnej jakości. Dobra wiadomość jest jednak taka, że kluczową zmianą są fotele. Tradycyjnie już mamy tu "kubełki" Recaro, które są nie tylko wspaniałym podparciem w warunkach sportowej jazdy, ale i bardzo wygodnym miejscem w warunkach podróży. Mają one nawet regulowaną długość siedziska, co w tej klasie jest prawdziwą rzadkością. Fiesta ST nie jest może stworzona do autostradowych wycieczek, ale gdy już nam się taka przydarzy, nie powinno to być wyzwanie, zarówno w kwestii wygody, jak i zużycia paliwa. Na uwagę zasługuje również system audio B&O - gra naprawdę nieźle, jak na samochód klasy B.

Ile pali Fiesta ST?

Przy całej mojej sympatii do koreańskiego konkurenta Forda, zużycie paliwa to kolejna przewaga Fiesty ST nad Hyundaiem i20 N. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że trzycylindrowa jednostka potrafi sporo wypić, gdy regularnie kręcimy ją pod czerwone pole obrotomierza. Gdy zachowamy nieco umiaru, lub jedziemy z jednostajną prędkością, pokazuje ona swoją umiarkowanie-oszczędną stronę. Autostradowe zużycie nieprzekraczające 8 l/100 km to przeciętny wynik w małym, nawet 200-konnym aucie. W mieście spokojnie uzyskamy jednak rezultat "jednocyfrowy". Zużycie przekraczające 10 l/100 km zobaczymy tylko w korkach.

Ford Fiesta ST - cena

Chętni na Fiestę ST muszą się spieszyć. Auto, choć fantastyczne, przegrywa z wyśrubowanymi normami emisji spalin i coraz większymi wymaganiami klientów, którzy skłaniają się w stronę crossoverów. W cenniku widnieje jeszcze kwota 118 600 zł, ale zamówienie auta może być wyzwaniem. W tej chwili u dealerów dostępne są jeszcze ostatnie sztuki "od ręki". Mimo drobnych wad i braków względem i20 N, Fiesta ST jest naprawdę świetnym wyborem. Ja bym się nie zastanawiał zbyt długo. Tylko miejsc w garażu brak...