Droga od prototypu do samochodu gotowego do seryjnej produkcji była długa i wyboista. Nissan Ariya, którego koncept poznaliśmy w 2019 roku, jest gotowy, by zawitać do salonów, a my jeździliśmy przedprodukcyjną wersją po torze Jarama w Hiszpanii. Przez parę lat samochód nie zmienił się niemal wcale i wciąż prezentuje się świeżo i atrakcyjnie. Czy jeździ równie dobrze, jak wygląda? Czy jest gotowy, by stanąć w szranki z autami takimi, jak Volkswagen ID.4 czy Tesla Model Y?
Prezentacja na Hiszpańskim torze pozwoliła odpowiedzieć na kilka istotnych pytań. Przy okazji statycznej, polskiej premiery mieliśmy okazję przekonać się, że wnętrze jest niezwykle przestronne, a płaska podłoga spodoba się tym, którzy doceniają funkcjonalność i wygodę. Chwaliliśmy również Nissana za wygodne wsiadanie i rozwiązania takie jak elektrycznie przesuwaną konsolę z podłokietnikiem. Wysiłku nie trzeba również wkładać w ustawianie kolumny kierowniczej. Również ona jest ustawiana elektrycznie! Dopiero kilka dni temu mieliśmy jednak szansę zweryfikować zapewnienia Nissana, który obiecywał doskonałe prowadzenie i ponadprzeciętny komfort jazdy.
Jeździliśmy w mieście, na autostradzie i po górskiej drodze. No, prawie
Wsiadamy do samochodów i ruszamy na nitkę toru, jednak o ściganiu nie ma mowy. Nissan przygotował symulację warunków drogowych, ograniczenia prędkości i pachołki ułożone w kształt ronda. Na szczęście znalazło się w tym również miejsce na udawany fragment pozamiejskiej, górskiej drogi, a przewyższenia toru Jarama zlokalizowanego na przedmieściach Madrytu, pomogły odwzorować przyjemne i angażujące warunki jazdy. Nissan Ariya, podobnie jak inne zelektryfikowane modele marki, jest wyposażony w system e-Pedal. Szkoda, że w nowej wersji (e-Pedal Step) auto nie hamuje do zera, a jedynie zwalnia, aż do osiągnięcia prędkości 10 km/h. Rekuperacja wciąż pozwala jednak hamować skutecznie i ze sporą siłą. Auto w testowanej przez nas wersji z przednim napędem równie chętnie nabiera prędkości, bo 217-konny silnik elektryczny pozwala osiągnąć 100 km/h w czasie 7,5 sekundy. Taki wynik można nazwać rozsądnym, ale dopiera wersja z napędem e-4ORCE ma imponować osiągami (czas przyspieszenia do setki będzie wynosił nieco ponad 5 sekund). Niestety, nie mieliśmy okazji sprawdzić jej na żywo, choć Nissan zapewnił nam przedsmak wrażeń, oddając do naszej dyspozycji prototyp Nissana Leafa z napędem na 4 koła. Możemy spodziewać się lepszej trakcji i nieco płynniejszego działania rekuperacji.
Na torze jak w domu
Na symulowanym, miejskim odcinku toru Nissan dowiódł swojej zwrotności i płynnego działania rekuperacji. Ariya jeździ przyjemnie, a dobra widoczność ułatwia manewrowanie. Na szybszych odcinkach czuć masę auta, które w wersji FWD i z mniejszym akumulatorem 63 kWh waży około 1,8 tony. Układ jezdny nie maskuje tej wagi idealnie, ale pozwala pokonywać zakręty ze zwinnością i bez obaw o utratę przyczepności. Ariya, szczególnie w trybie sportowym, który zmniejsza siłę wspomagania kierownicy, prowadzi się bardzo przyjemnie i nawet na wilgotnym asfalcie nie mieli bezradnie kołami podczas przyspieszania z gazem w podłodze i na skręconych kołach. Rezerwy trakcji są bardzo duże i cieszy nas fakt, że w ciasnych zakrętach można jeździć szybciej niż się początkowo wydaje. Choć pracę zawieszenie można ocenić bardzo wysoko, nie sposób pozbyć się wrażenia, że samochód nie został zaprojektowany do tak dynamicznej jazdy. Obszerne fotele również nie robią zbyt wiele, by podeprzeć ciało kierowcy, ale w samochodzie tego segmentu trudno mieć o to żal. Najszybszy odcinek toru ujawnił również, że Ariya jest dobrze wyciszona, co w samochodzie z zasięgiem około 400 km już w bazowej wersji może zachęcać do dalszych podróży. Werdykt? Jest naprawdę dobrze, a inżynierowie bez wątpienia włożyli sporo pracy we właściwości jezdne Ariyi.
W oczekiwaniu na polski cennik
Nowy, elektryczny Nissan ma oferować również doskonałe wyposażenie i kompletny zestaw systemów wspierających kierowcę. Warto wspomnieć również o wykończeniu wnętrza, które stoi o poziom wyżej niż w konkurencyjnych, elektrycznych Volkswagenach. Jeśli Ariya będzie rozsądnie wyceniona, może przekonać do siebie kierowców, którzy poszukują elektrycznego crossovera nie tylko do miasta. Można powiedzieć, że tym modelem japoński producent wraca do gry - jego marka na rynku aut elektrycznych wciąż jest mocna. W końcu niejeden posiadacz EV zaczynał swoją przygodę od Leafa, którego sprzedaż w momencie pisania tego tekstu przekroczyła już poziom 477 000 sztuk. Nam pozostaje czekać na oficjalny polski cennik i możliwość przetestowania auta na polskich drogach. Jeśli okaże się, że komfort jazdy i izolacja od nierówności nawierzchni stoi na równie wysokim poziomie co cała reszta, można będzie śmiało nazwać Ariyę potencjalnym hitem.