Jak Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D została pomocnikiem Świętego Mikołaja

2017-12-24 4:24

Święta Bożego Narodzenia to cudowny czas pełen niepowtarzalnej atmosfery oraz wielu niespodzianek. O niesamowitej magii świąt przekonałem się na własnej skórze przy okazji testu Toyoty Hilux. Testu, który potoczył się w zupełnie nieplanowany i zaskakujący sposób.

Kilka dni przed odbiorem testowego egzemplarza w mojej głowie zaczęły pojawiać się skrajne myśli. Z jednej strony Hilux wydawał się idealnym autem na kapryśną i mocno niepewną świąteczną pogodę, ale z drugiej zatłoczone ulice oraz ciasne miejsca parkingowe pod marketami nie są tym, co duży japoński pick-up uwielbia. Nie zważając na nic w zaplanowanym terminie udałem się po odbiór auta. Samochód, który miałem przetestować to nowość w gamie Toyoty czyli Hilux w odmianie Selection. Mówiąc w skrócie jest to najbardziej wypasiona wersja japońskiego woła roboczego ze skórą, podgrzewanymi siedzeniami, potężnymi szperaczami oraz masą innych gadżetów na pokładzie.

Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 - pomocnik Świętego Mikołaja

i

Autor: Paweł Kaczor Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 Link: Zobacz więcej w galerii

Po krótkim zapoznaniu się z autem oraz przypadkowym oślepieniu szperaczami kilku kierowców (musiałem sprawdzić do czego służą dwa żółte guziki po stronie lewego kolana) dotarłem do domu. Był 22 grudnia, a więc święta za pasem. Pomimo tego postanowiłem oddać się błogiemu relaksowi przekładając ubranie choinki oraz sprzątanie czterech kątów na ostatnią chwilę (Wy też tak macie?). Nagle do moich uszu dotarł dźwięk telefonu. Numer nieznany i jakoś przesadnie długi. Spodziewając się natrętnego telemarketera próbującego mi wcisnąć cudowny sposób na wieczne szczęście za jedyne 7,99 zł + VAT wcisnąłem zieloną słuchawkę w smartfonie i z niechęcią w głosie powiedziałem "halo".

Po drugiej stronie odezwał się ciepły i bardzo niski głos - Witaj Pawle, potrzebuję Twojej pomocy. Przyznam szczerze, że takiego początku rozmowy się nie spodziewałem. Kto mówi, o co chodzi? – szybko zripostowałem mojego tajemniczego rozmówcę. Na pewno mi nie uwierzysz, ale jestem Świętym Mikołajem i pilnie potrzebuje Twojego wsparcia. Od dobrych Elfów wiem, że dysponujesz ciekawym autem, które znacznie ułatwiłoby mi pewne świąteczne zadanie. Po takich słowach zdębiałem. Oczywiście nie uwierzyłem we wszystko, co usłyszałem odpowiadając – to są jakieś żarty. Niski głos w słuchawce odpowiedział – nie musisz mi wierzyć, ale jeśli zdecydujesz się mi pomóc oddzwoń na numer, który Ci się wyświetlił. Proszę tylko pośpiesz się z decyzją ponieważ Święta tuż tuż.

Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 - pomocnik Świętego Mikołaja

i

Autor: Paweł Kaczor Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 Link: Zobacz więcej w galerii

Telefon zamilkł, a ja nie do końca wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Po krótkiej chwili postanowiłem sprawdzić w obszernych zasobach internetu numer telefonu z jakiego dzwonił do mnie rzekomy Święty Mikołaj. Kilkanaście cyfr nie widniało w żadnej bazie z adnotacją "nie odbierać!", a kierunkowy +35816 wskazywał na Laponię. Wobec takiego stanu rzeczy, w myśl zasady "raz kozie śmierć" postanowiłem oddzwonić. Po kilku sygnałach znajomy już głos przywitał mnie takimi słowami – witaj ponownie Pawle, cieszę się, że oddzwaniasz. Próbując zachować resztki rozsądku momentalnie odpowiedziałem – to, że oddzwaniam nic jeszcze nie znaczy. Proszę o więcej szczegółów na temat pomocy, której miałbym udzielić. Święty Mikołaj uśmiechnął się wesoło i rzekł – do jednego z domów musze pilnie dostarczyć choinkę oraz kilka prezentów. Muszę to zrobić 23 grudnia. Więcej szczegółów dowiesz się, jak się spotkamy.

Zachowując trzeźwy umysł zapytałem zuchwale – skoro jesteś prawdziwym Świętym Mikołajem dlaczego zgodnie z tradycją nie przylecisz swoimi magicznymi saniami ciągniętymi przez renifery? Odpowiedź zwaliła mnie z nóg – Pawle, ze względu na awarię systemu CEPiK moje sanie stacjonujące w Polsce miały problem z rejestracją. Na dodatek jeden z moich reniferów nagle mnie opuścił wyjeżdżając do Anglii. Stwierdził na odchodne, że jako kierowca TIR-a zarobi dużo więcej niż u mnie na śmieciówce. Na takie argumenty nie mogłem pozostać obojętny – dobrze, zgadzam się Panie Święty, ale gdzie się spotkamy? Co prawda Toyota Hilux posiada bardzo sprawny napęd na cztery koła i poradziłaby sobie w arktycznej krainie, ale z Warszawy do Laponii jest kilka tysięcy kilometrów i obawiam się, że mogę nie zdążyć dotrzeć na czas?! W tym momencie po raz kolejny zostałem zaskoczony odpowiedzią – spotkajmy się na lotnisku w Modlinie 23.12 o 11:07. Jedna z tanich linii lotniczych ma fajne promocje dla Świętych uprawniające nie tylko do zniżek, ale także oferujące dwa darmowe krakersy podczas lotu. Odpowiedziałem krótko – ok, będę! Możesz na mnie liczyć.

Po całej rozmowie czułem się mocno wstrząśnięty, ale nie zmieszany. Moja głowa była pełna różnych myśli. Zastanawiałem się czy podzielić się z kimś tym, co mnie spotkało. Ostatecznie postanowiłem nikomu nie mówić o moim pakcie z "czerwonym".

Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 - pomocnik Świętego Mikołaja

i

Autor: Paweł Kaczor Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 Link: Zobacz więcej w galerii

Następnego dnia z samego rana ubrałem się ciepło oraz zamontowałem kilka świątecznych gadżetów na Hiluxa. Japoński pick-up otrzymał gustowne rogi renifera oraz czerwony nos przymocowany do solidnego seryjnego orurowania przy przednim zderzaku. Tak przystrojoną Toyotą udałem się we wcześniej ustalone miejsce. Po kilku manewrach na lotniskowym parkingu udało mi się w końcu bezpiecznie zaparkować (przy długości auta wynoszącej 5330 mm parkowanie nie jest bezglutenową kaszką z mleczkiem). Nieco poddenerwowany wypatrywałem oczekiwanego przybysza z północy. Nagle, ni stąd ni zowąd pojawił się tuż obok mojego auta. Otworzył drzwi i grzecznie się przywitał. Święty Mikołaj, z którym dzień wcześniej rozmawiałem przez telefon właśnie siedział na fotelu obok mnie i wyglądał jak... Święty Mikołaj. Czerwona czapka, czerwone spodnie, czerwona kurtka, okulary oraz biała długa i bardzo gęsta broda. Przyznam szczerze, że na kilkanaście sekund odjęło mi mowę. Nie wiedziałem co powiedzieć. Jednak Święty szybko rozładował atmosferę częstując mnie batonem na literę S. Sam także zjadł tłumacząc, że bez owego batona nie jest sobą i zdarza mu się czasami przesadnie gwiazdorzyć.

Gdy emocje już nieco opadły Święty Mikołaj widząc mój aparat stanowczo zaznaczył, że nie życzy sobie zdjęć. Dlaczego, przecież i tak wszyscy wiedzą jak wygląda? Jak się okazało, od poniedziałku do piątku mój pasażer pracuje jako typowy korpoludek starając się wyrobić target oraz sprostać dedlajnom i lepiej by było, jakby szef nie dowiedział się, że "czerwony" dorabia na boku. Doskonale znając korpożycie nawet nie zamierzałem polemizować na temat ewentualnych zdjęć. Zapytałem grzecznie – dokąd jedziemy? W odpowiedzi usłyszałem – najpierw podjedziemy po choinkę do... (obiecałem, że nie zdradzę Wam skąd Mikołaj bierze choinki), a następnie odwiedzimy... (że też musiałem podpisywać tę klauzulę poufności, ehh) Elfy, które zapakują nam prezenty. Następnie udamy się w docelowe miejsce dostarczenia naszej przesyłki, ale o tym dowiesz się w swoim czasie. Nie czekając ani chwili ruszyliśmy w drogę.

Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 - pomocnik Świętego Mikołaja

i

Autor: Paweł Kaczor Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 Link: Zobacz więcej w galerii

Pierwszy cel podróży osiągnęliśmy dość szybko. Nawet nie zdążyłem zgasić silnika, a na mogącej udźwignąć ponad 1 tonę towaru pace Hiluxa wylądowała pokaźna choinka. Po pokonaniu kilku kilometrów dotarliśmy do miejsca, w którym Elfy miały przekazać nam prezenty. Co prawda nie widziałem ani jednego zielonego ludka, ale siwy ochroniarz strzegący wjazdu na teren tajemniczych magazynów tak skutecznie odciągnął moją uwagę, że nawet nie zauważyłem kiedy kilka pudeł z prezentami znalazło się na pace oraz we wnętrzu pick-upa Toyoty. W tak zwanym międzyczasie zgubiłem gdzieś Świętego. Jak się okazało musiał podpisać dokumenty i wystawić fakturę. Po takich czynnościach załadowaną Toyotą mogliśmy ruszyć do miejsca docelowego.

Święty Mikołaj co chwila wydawał mi wskazówki gdzie skręcić, aby ominąć korki. Zaznaczył też, że skoro mamy dzielnego pick-upa z reduktorem oraz 150-konnym dieslem to pojedziemy na skróty przez las. Momentami czułem się niepewnie, ale ufałem mojemu przewodnikowi. Hilux dzielnie znosił mało sterylne warunki i ani przez chwile nie dawał znaków, że ma dość podróży. Przyznam szczerze, że nie miałem bladego pojęcia gdzie jedziemy. Sądząc jednak po stanie dróg oraz okolicznościach przyrody znajdowaliśmy się zapewne gdzieś w okolicach Radomia, albo Glinojecka.

Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 - pomocnik Świętego Mikołaja

i

Autor: Paweł Kaczor Toyota Hilux Selection 2.4 D-4D 4x4 Link: Zobacz więcej w galerii

Podróż trwała grubo ponad dwie godziny, a w przerwie pomiędzy drogowymi wskazówkami "czerwony" wykazywał wyraźne zainteresowanie samochodem. - Świetne są te podgrzewane fotele. Klimatyzacja także wydajanie działa. W swoich saniach nie mogę liczyć na takie udogodnienia. Chociaż moje renifery mają funkcje swoistego jonizatora powietrza. Szkoda tylko, że nie potrafią nad nim zapanować...

Gdy dotarliśmy do celu (nowoczesny dom w głębi lasu) nie mogłem się powstrzymać przed zadaniem nurtującego mnie pytania - Święty Mikołaju jak zamierasz przedostać się przez komin z choinką oraz tymi wszystkimi prezentami? Odpowiedź po raz kolejny zwaliła mnie niemalże z nóg – wejścia przez komin są już passe. Po pierwsze, jak sam dobrze zauważyłeś nie udałoby mi się tam zmieścić, a po drugie nigdy nie wiadomo co jest po drugiej stronie komina. Odkąd władowałem się moimi czterema literami prosto w gorący kominek mam traumę i lęki. Czasy się zmieniają, a do domów wchodzę przez drzwi, za pomocą magicznego uniwersalnego klucza zakupionego u pewnego handlarza na Dalekim Wschodzie. Na moje pytanie na temat posiadania równie magicznego klucza do otwierania wszystkich samochodów Święty już nie odpowiedział. Wyskoczył szybko z auta i czynił swoją powinność. Po kilku minutach z wyraźnym uśmiechem na ustach oparł się o Hiluxa, zapalił e-papierosa i zapytał – ile kosztuje taka Toyota? Posiłkując się cennikiem odpowiedziałem – topowa odmiana Selection z automatem została wyceniona na 184 880 zł. "Czerwony" wyraźnie się zamyślił i rzekł – może jak skończy mi się leasing na sanie to wziąłbym sobie taką Toyotę na firmę? (Halo, Toyota! Macie jakieś promocje dla Świętych Mikołajów?).

Gdy znów znaleźliśmy się w kabinie moje pytanie "gdzie teraz jedziemy" uprzedziła paląca się ikonka rezerwy paliwa. Ile to pali? – zapytał Święty? Średnio 9,5 l na ”setkę” – odpowiedziałem szczerze. Jedziemy na stacje benzynową zatankować, ja stawiam (uff, całe szczęście pomyślałem) – radośnie wykrzyknął mój pasażer.

Na najbliższej stacji zjedliśmy wspólnie po hot-dogu, a ja czekałem na dalsze instrukcje. Gdzie mam Cię zawieść Święty Mikołaju? Z powrotem do Modlina? – zapytałem już nieco zmęczony. Pawle, i tak bardzo mi pomogłeś. Ty i Toyota spisaliście się na medal. Pozwól, że się z Toba pożegnam i dalej poradzę sobie już sam. W tym momencie pojawił się olbrzymi błysk. Światło było tak silne, że musiałem zamknąć oczy. Gdy je otworzyłem ujrzałem dziwnie znajomy pokój przypominający moją sypialnię oraz ulubiony koc, który dokładnie okrywał moje ciało. Wstałem z łóżka i wyjrzałem przez okno. Przed domem, jakby nigdy nic stał zaparkowany Hilux z... czerwonym nosem oraz porożem renifera...

Wesołych Świąt

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku