Sezon urlopowy zbliża się wielkimi krokami, a to oznacza, że czas najwyższy zaplanować jakiś wyjazd - może dłuższy, może krótszy. Wszystko zależy od tego, ile urlopu zostało do wykorzystania. Ci, którzy spędzili za biurkiem zdecydowanie za dużo czasu, będą wręcz zmuszeni wyjechać na dłużej. Wówczas - jeśli mowa o miłośnikach caravaningu - idealnym kompanem co najmniej tygodniowego wyjazdu będzie Volkswagen California T6.1 [PRZECZYTAJ TEST], bądź jeszcze większy Volkswagen Grand California [TESTOWALIŚMY GO].
Na krótsze wypady
California T6.1 to niewielkie mieszkanie dla zakochanej pary, które poza dużym salonem połączonym z kuchnią, dysponuje jeszcze sypialnią na dachu. Większa Grand California to już niemalże apartament na kołach dla rodziców z dwójką dzieci. Dysponuje jednym wielkim łożem i drugim mniejszym, pozwalającym pomieścić dwie dorosłe osoby. Jeśli szukasz czegoś mniejszego, a wolnych dni do wykorzystania nie zostało zbyt wiele, tu pojawia się Volkswagen Caddy California.
Sprawdź: TEST WIDEO, OPINIA - Kamper Volkswagen Grand California 600 jest zaplanowany lepiej, niż Twój dom
Nowy Volkswagen Caddy, podobnie jak swoje większe rodzeństwo, występuje w kilku wariantach - Osobowym, Cargo, Kombi i California. Z całej rodziny użytkowych modeli jest najmniejszym autem, ale ma to swoją zaletę, bowiem prowadzi się jak przyzwoita osobówka i zmieści się w każdym podziemnym garażu.
Duży kombivan, mały apetyt
Do testu otrzymaliśmy wersję z wydłużonym rozstawem osi (2970 mm). Auto w tej konfiguracji mierzy 4853 mm długości, 1836 mm wysokości i 1855 szerokości. Jak na swoje gabaryty, wraz z całą drużyną systemów asystujących, prowadzi się łatwo i komfortowo. Pod maską “naszego” egzemplarza pracowała jednostka 2.0 TDI o mocy 122 KM i 320 Nm. Motor połączony z 7-biegowym automatem radzi sobie podczas wyprzedzania, a co najważniejsze, nie ma zbyt dużego apetytu. W trasie spali niecałe 6 l/100 km, a w mieście niecałe 7 l/100 km. Caddy, tak jak reszta modeli rodziny VAG, padło ofiarą norm emisji spalin, dlatego niektóre manewry trzeba planować z co najmniej 2-sekundowym wyprzedzeniem. Wszystko przez mozolną reakcję silnika i skrzyni biegów na sygnały wydawane pedałem gazu.
Volkswagen Caddy California - wersje i ceny
Wersja krótka | Silnik | Skrzynia | Cena (netto) |
---|---|---|---|
2755 mm, FWD | 2.0 TDI, 75 KM | MT6 | 96 210 zł |
2755 mm, FWD | 2.0 TDI, 122 KM | DSG7 | 116 210 zł |
2755 mm, 4MOTION | 2.0 TDI, 122 KM | MT6 | 119 770 zł |
2755 mm, FWD | 1.5 TSI, 114 KM | MT6 | 97 710 zł |
2755 mm, FWD | 1.5 TSI, 114 KM | DSG7 | 106 510 zł |
Wersja długa | Silnik | Skrzynia | Cena (netto) |
2970 mm, FWD | 2.0 TDI, 102 KM | MT6 | 109 710 zł |
2970 mm, FWD | 2.0 TDI, 122 KM | MT6 | 115 110 zł |
2970 mm, FWD | 2.0 TDI, 122 KM | DSG7 | 123 310 zł |
2970 mm, 4MOTION | 2.0 TDI, 122 KM | MT6 | 126 970 zł |
2970 mm, FWD | 1.5 TSI, 114 KM | MT6 | 104 810 zł |
2970 mm, FWD | 1.5 TSI, 114 KM | DSG7 | 113 710 zł |
Miejsca pod dostatkiem
Długa podróż nie tylko będzie stosunkowo tania ze względu na niskie zużycie paliwa, ale też przyjemna. Nie wysiądziemy zmęczeni, co jest sporą zasługą dobrze zestrojonego zawieszenia i stosunkowo dobrze wyciszonej kabiny, odpornej na powiewy wiatru, ale przede wszystkim wygodnych foteli i podzielonej na trzy osobne miejsca kanapy. W pierwszym rzędzie miejsca na nogi jest co niemiara i jak w każdym szanującym się VAG-u, mamy do dyspozycji także długi i szeroki centralny podłokietnik. Dłuższa odmiana to też więcej miejsca z tyłu, więc nawet osoby mojego wzrostu (185 cm) nie powinny narzekać na brak przestrzeni przed kolanami. Nie zabraknie też miejsca na kilka gratów i napoje, ponieważ zarówno z przodu jak i z tyłu, mamy do dyspozycji ogromne kieszenie w drzwiach. Niestety z uwagi na konstrukcje kanapy, w drugim rzędzie nie znajdziemy podłokietnika. Jeśli natomiast zamierzamy wyjechać daleko i spać na dziko, to nie powinno mieć znaczenia, bowiem spać w tym aucie mogą jedynie dwie osoby.
Wykończony po kosztach
Tak jak w innych nowych modelach Volkswagena, na wykończenie wnętrza położono niewielki nacisk. Deska rozdzielcza, boczki drzwi czy tunel środkowy zostały wykonane z twardego jak kamień plastiku. Jeszcze gorszą strukturę, która rysuje się pod paznokciem, znajdziemy w tylnej części kabiny i w bagażniku. Geny samochodu użytkowego i cięcia kosztów widać gołym okiem, ale kiedy wsiadłem do auta, jedna rzecz poprawiła mi humor. W odróżnieniu od nowego Golfa i innego Caddy, które trafiło do redakcyjnego testu, ramki cyfrowych zegarów i ekranu info-rozrywki były zmatowione jak reszta kokpitu, a nie polakierowane fortepianową czernią, która zbiera kurz i odciski palców.
Dowiedz się: Jak zaplanować pierwszą wyprawę kamperem? 5 zasad, o których powinieneś pamiętać
Choć panoramiczny dach (3680 zł) robi na pierwszy rzut oka niezłe wrażenie, ma też poważną wadę. Leżąc w nocy będziemy mogli obserwować niebo, a z rana kabina będzie dobrze doświetlona, natomiast w upalne dni ta ogromna tafla szkła potrafi przyprawić o ból głowy. Ciepło jakim emituje jest tak silne, że nawet mocno rozkręcona klimatyzacja nie potrafi sobie z tym poradzić. Tu mamy styczność z pierwszą oszczędnością, którą ciężko wybaczyć producentowi. Przecież zaprojektowanie zwykłej, nawet ręcznie rozkładanej rolety, kosztowałoby grosze.
Kawalerka na kółkach
Przy reszcie „kalifornijskich” modeli z rodziny Volkswagena, Caddy jest jak kawalerka na kółkach. Domyślnie bazuje na krótkiej płycie (2755 mm), która pozwala komfortowo się przespać, ale w ofercie są także wydłużone wersje (2970 mm) - taka właśnie trafiła w nasze ręce. Caddy California to prawdziwy transformers. W ciągu roku może służyć jako zwykły, rodzinny kombivan z wielkim kufrem, a w sezonie jako malutkie mieszkanko. Za gigantyczną klapą, pod którą można się schować w deszczowe dni, znajduje się cały kempingowy osprzęt tj. 2-osobowe, rozkładane łóżko, podwieszane torby, krzesełka ze stolikiem w komplecie i szuflady z kuchenką gazową. Wszystko to można w mgnieniu oka zdemontować, więc o ile mamy gdzie to magazynować przez jesień i zimę, w każdej chwili możemy zmienić go w osobówkę lub nawet dostawczaka, jeśli zdemontujemy również tylne siedzenia.
Przemyślane i proste w obsłudze
Niewielki metraż wymaga poświęceń, ale na szczęście Caddy składane w polskich zakładach w Poznaniu, zostało świetnie przemyślane. Łóżko rozkłada się w kilka sekund i choć łatwiej się to robi w dwie osoby, samemu też każdy sobie poradzi. W pierwszej kolejności należy przesunąć do deski rozdzielczej przednie fotele, a siedzisko kierowcy dodatkowo nieco podnieść. Później za pociągnięciem rączki składamy tylną kanapę (60/40), a na koniec odbezpieczamy pryczę i wysuwamy nóżki.
Pisaliśmy: Mały kamper prosto z polskiej fabryki. Rozpoczęła się produkcja Volkswagena Caddy California
Jeżeli przy odrobinie szczęścia za jednym zamachem trafimy nimi w specjalne wnęki przy słupku B, cała operacja zajmie nam dosłownie pół minuty. Twardziele mogą się już kłaść, ale zalecam położyć jeszcze jakiś kocyk pod prześcieradło, gdyż materac do tych grubych i miękkich nie należy. Tylne okna zasłaniają torby, które można w dowolnej chwili wyjąć, by np. zabrać je do domu i spakować to, co najważniejsze. Na wyposażeniu znajdują się też materiałowe firanki z magnesami, którymi można zasłonić okna i szybę czołową, mocując je do karoserii od środka.
Śniadanie przy stole albo do łóżka
Pod materacem zagospodarowano miejsce na materiałową kieszeń, w której znajdziemy dwa krzesła i stolik, a obok dwie szuflady. W dolnej wygospodarowano miejsce na sztućce i jakieś garnki, a po wysunięciu górnej palnik gazowy i coś w charakterze deski do krojenia. Palnik wystaje za bagażnik, więc nie spalimy sobie auta. Producent zadbał, żeby nie doszło do przykrego wypadku stosując blokadę. Aby schować kuchenkę z powrotem do środka, potrzeba dwóch rąk, więc o „nieszczęśliwym wypadku” nie ma nawet mowy. Gotowanie umożliwia butla gazowa o masie 1,85 kg, która jest schowana za szufladą.
Szuflada z palnikiem chowa się na tyle głęboko, że gdyby się ktoś postarał, mógłby zrobić i podać śniadanie bez wstawania z łóżka. Taka mini kuchnia jest oczywiście opcją za 5340 zł i trzeba mieć na uwadze, że po wybraniu jej w konfiguratorze nasz wóz zostanie zarejestrowany jako „specjalny kempingowy”. Z dodatków potrzebnych do przeżycia na łonie natury, to by było na tyle.
Może być lepiej, ale to kosztuje
Jeśli chcecie, żeby Caddy cieszył także w miejskich korkach, wtedy trzeba trochę dopłacić, bowiem przysłowiowy „golas” jest naprawdę goły i nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Bazowy wariant (od 96 210 zł netto za wersję 2755 mm) ma nie ma lakierowanych zderzaków (to kosztuje 900 zł), LED-owych reflektorów (3080 zł) i LED-owych świateł tylnych (690 zł) czy czujników parkowania (2110 zł).
W kabinie brakuje z kolei cyfrowych zegarów (1940 zł) - co niektórym może pasować - i 2-strefowej klimatyzacji (2680 zł). Dopłacić trzeba również za większy ekran systemu multimedialnego Discovery Pro z funkcją App Connect (9130 zł), ogrzewanie postojowe z pilotem (5300 zł), które może się przydać w mroźne wieczory, a także gigantyczny dach panoramiczny (3680 zł). Można także dokupić namiot z przedsionkiem doczepianym do samochodu, który pomieści od 4 do 6 osób. Producent pokazał go na pierwszych prasowych fotografiach, jednak w polskiej ofercie nie mogłem znaleźć jego ceny.
Auto, tak jak ściany w mieszkaniu, można pokolorować na wiele sposobów, gdyż producent przygotował aż 11 różnych lakierów. Domyślnie auto wyjeżdża z fabryki białe (Candy White), lecz może też być wiśniowe (550 zł). Pozostałe, metalizowane kolory tj. Miedziany, Morski, Zielono złoty (testowany), Granatowy, Srebrny, Szary oraz Czarny (perłowy) wymagają dopłaty 2440 zł. Rodzaju kół jest w sumie osiem, a ich rozmiar waha się od 16 do 18 cali.
Podsumowanie
Czy sympatycy amatorskiego caravaningu mają tu czego szukać? Owszem, jednak Caddy California to nie pełnoprawny kamper, a kombivan dostosowany do spania w dziczy. Pomijając już tą nieszczęsną roletę, której bardzo tu brakuje, przydałaby się jeszcze niewielka markiza. Na liście wyposażenia opcjonalnego nie ma również lodóweczki, jednak już chyba nie byłoby dla niej miejsca w bagażniku (pozostaje zaopatrzyć się w przenośną turystyczną lodówkę). Jedni powiedzą, że mam zbyt duże oczekiwania wobec marki, jednak weźmy pod uwagę, że testowany egzemplarz wyposażony po przysłowiowy sufit, kosztował ponad 186 tys. netto (230 tys. brutto). Jak na dzisiejsze realia, ta cena jest raczej uzasadniona, ale wypadałoby, żeby przy następnej modernizacji tego modelu producent pochylił się nad poprawkami i jakością niektórych elementów. Czy po Caddy California ustawiłbym się w kolejce? Prędzej postałbym za Volkswagenem California T6.1 - ten model znacznie bardziej do mnie przemawia.
Volkswagen Caddy California - dane techniczne
SILNIK | R4, 16V |
Paliwo | olej napędowy |
Pojemność | 1968 cm3 |
Łączna moc maksymalna | 122 KM przy 2750 obr./min. |
Maks moment obrotowy | 320 Nm przy 1600 obr./min. |
Prędkość maksymalna | 186 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | brak danych |
Skrzynia biegów | automatyczna, 7-biegowa DSG |
Napęd | przedni (FWD) |
Pojemność zbiornika paliwa | 55 l |
Katalogowe średnie zużycie paliwa (WLTP) | 5,4 l/100 km |
Poziom średniej emisji CO2 (WLTP) | 143 g/km |
Długość | 4853 mm |
Szerokość (bez lusterek) | 1855 mm |
Wysokość | 1836 mm |
Rozstaw osi | 2970 mm |
Masa własna | 1819 kg |
Pojemność bagażnika | 1720 - 3105 l |
Hamulce przód/ tył |
tarczowe/ tarczowe |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył |
Oś sztywna, wahacze wleczone, drążek Panharda |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
215/55 R17 |