Zewnętrzne pakiety stylistyczne mające na celu ozdobić nadwozie auta, znajdują się już w ofercie prawie każdego producenta samochodów. Mowa tu o takich pakietach jak: AMG Line w Mercedesach, M sport w BMW czy S line w Audi. Tego typu linie stylizacyjne mają tylko jedno zadanie — sprawić, by samochód z niekoniecznie silną jednostką wyglądał groźniej, jak na sportowe auto przystało. Rzecz w tym, że po dodaniu ich do konfiguratora, nie zyskujemy nic poza wyglądem. Ba! Jakby tego było mało, spodziewając się sportowych smaczków wewnątrz samochodu, musimy jeszcze dopłacać do tak zwanego "pakietu wewnętrznego". Cóż, tak było, jest i będzie, ale nie w przypadku wszystkich rynkowych propozycji. Producenci aut popularnych marek również mają swoje linie stylizacyjne, czego przykładem jest Hyundai i30 N-Line. Miałem okazję spędzić z takim samochodem siedem dni, który okazał się czymś więcej, niż tylko rasowo wyglądającym kompaktem.
Subtelne różnice
Chwilę po tym, gdy w ofercie koreańskiego producenta pojawiła się gorąca odmiana i30 N (ZOBACZ TEST), ktoś w centrali marki najwidoczniej uznał, że potrzeba stworzyć most, który skróci dystans pomiędzy bazowym i30 i sportowym i30 N. Tym sposobem powstał pakiet N-Line, który oferuje znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać. W skład pakietu N-Line wchodzą przedni i tylny zderzak, które swoim wyglądem — poza inną końcówką wykładu wydechowego — nie różnią się ani trochę od tych stosowanych w pełnoprawnym i30 N. Wewnątrz natomiast otrzymujemy tę samą kierownicę i lewarek dźwigni zmiany biegów, co w wersji "N", z tą różnicą, że na kierownicy nie znajdziemy dwóch przycisków do zmiany trybów jazdy, a na obrotomierzu nie znajdziemy litery "N". Podobnie jest zresztą ze sportowymi siedzeniami, na których wytłoczono literę "N".
Testowaliśmy również: Hyundai i30 Fastback N Performance 2.0 T-GDI 275 KM 6MT: kompakt wciągający bez reszty
Gdzie jeszcze dostrzeżemy różnice? Ci, którzy nie mieli wcześniej styczności z prawdziwie sportowym wariantem, mogą mieć z tym mały problem, ale nie oznacza to, że ich nie ma. Jak wcześniej wspomniałem, pierwszą i chyba najprostszą rzeczą, po której odróżnimy te dwa warianty, są końcówki układu wydechowego. N-Line posiada podwójną końcówkę, zaś i30 N ma dwie pojedyncze. Ponadto nad nimi nie znalazł się duży, wyeksponowany spojler. Drugą sprawą jest grill, który ma nieco inną fakturę i brakuje mu litery "N" po jego lewej stronie. Kolejnym odejściem od normy są srebrne zaciski hamulcowe, zamiast lakierowanych na czerwono z ogromną literą "N". Ostatnią różnicą jest brak litery "N" obok emblematu modelu. Producent jednak nie zapomniał oznaczyć wariantu N-Line dwiema odznakami, znajdującymi się na przednich nadkolach.
Praktycznie i lekko pikantnie
W moim mniemaniu nadwozie Hyundaia i30 N-Line, które przez niektórych nazywane jest "atrapą", potrafi cieszyć oko. Zwłaszcza w połączeniu z lakierem "Engine Red", którym został pokryty testowany egzemplarz. W sumie podczas zabawy w składanie swojego własnego egzemplarza do wyboru jest aż 11 lakierów, wśród których brakuje tylko błękitnego "Performance Blue", który został zarezerwowany wyłącznie dla wariantu i30 N.
Sprawdź: Hyundai i30 N 2.0 T-GDI 275 KM Performance: petarda!
Wnętrze, względem 250-konnej N-ki nie zostało w zasadzie zmienione. Deska rozdzielcza wraz z resztą elementów prezentuje się dokładnie tak samo. Jej górna część jest wykonana z miękkiego plastiku, jednak im niżej wędrujemy, tym twardsza się ona robi. Niektórym to przeszkadza, choć w mojej opinii nie powinno, ponieważ Hyundai nie jest przecież marką premium. Deska w modelu i30 została zaplanowana z głową, jest ergonomiczna i prosta w obsłudze. Lewarek manualnej skrzyni zmiany biegów ładnie zdobi litera "N", a wokół otaczają ją przyciski do trzystopniowego podgrzewania fotela kierowcy i pasażera, podgrzewania kierownicy, a także te odpowiedzialne za dźwięki czujników parkowania i pracy systemu start/stop. Ponadto pod cyfrowym panelem klimatyzacji znalazło się miejsce na schowek. W razie braku miejsca, przestrzeń w regulowanym na długość podłokietniku powinna uratować sytuację.
Miejsca pod dostatkiem
Fotele zastosowane w N-Line, to dokładnie te same, co w N-ce, jednak w tym przypadku obszyto je materiałową tapicerką z odrobiną skóry ekologicznej, gdzie w rasowym wydaniu mamy do czynienia z połączeniem zamszu, skóry ekologicznej i kolorowych nici. Nie brakuje tu także czarnej podsufitki. Na miejscu kierowcy siedzi się wygodnie, lecz trochę za wysoko. Trzymanie boczne jest wystarczające do ostrzejszego wchodzenia w zakręty, a dzięki dużej regulacji — w tym na uda — każdy powinien odnaleźć dobrą pozycję.
Sprawdź: Hyundai i30 Fastback 1.4 T-GDI: czwarty z rodzeństwa
Narzekać nie powinni także pasażerowie tylnego rzędu, którego kanapa bez większych problemów pomieści trzy dorosłe osoby. Z tyłu do dyspozycji mamy podłokietnik z dwoma miejscami na napoje, a za nim szybki dostęp do bagażnika, który przez producentów jest nazywany otworem na narty. Na tyłach foteli znalazły się elastyczne siatki, a w drzwiach pojemne schowki. Miejsca na nogi jest sporo, a tunel środkowy jest zadziwiająco niski. Minusem, jaki od razu rzuci się w oczy, jest brak nawiewów i wejścia do ładowania USB czy 12V, co obniża komfort podróżowania z tyłu. Przestrzeń w bagażniku, dzięki regulowanej na głębokość podłodze powinna zadowolić nie jednego podróżnika. Pojemność kufra to 395 litrów, która po złożeniu oparć kanapy wzrasta do wartości 1301 litrów.
Pozwala na więcej, niż się spodziewasz
Przygotowany do jazdy przekręcam kluczyk i włączam silnik. Pierwsze co słyszę, to cisza, którą lekkim dodaniem gazu zagłuszam skromnym basem dochodzącym z układu wydechowego. Kultura pracy turbodoładowanej benzynowej jednostki o pojemności 1.4-litra jest na wysokim poziomie. Mówiąc o silniku, warto wspomnieć, że choć dysponuje mocą 140 KM, nie brakuje mu momentu obrotowego w dolnych, ani w górnych partiach obrotów, co było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Jednostka napędowa to wielki atut i30 N-Line, ponieważ przy spokojnej jeździe w niczym nie irytuje, zaś przy depnięciu pedału gazu chętnie budzi się do życia, pozdrawiając kojącym pomrukiem. Gdy otworzymy okno, robi się tylko lepiej, ponieważ kręcąc silnik do wysokich wartości, jesteśmy w stanie wywołać dźwięk głośnego dmuchnięcia, charakterystycznego dla turbodoładowanych jednostek.
Porównaliśmy: Hyundai i20 Active 1.0 T-GDI 100 KM vs. Ford Fiesta Active 1.5 EcoBlue 120 KM
Wspomniałem, że pakiet N-Line to coś więcej, niż sportowa sylwetka. Otóż zmiany dotknęły także to, co odpowiada za poprawienie właściwości jezdnych. Mowa o zawieszeniu, które zostało odczuwalnie utwardzone. Nie jest to jednak ten poziom, co w N-ce, gdzie czuć każdy napotkany kamyczek. Zawieszenie zostało zestrojone tak, aby przemieszczać się wygodnie, ale z większą precyzją. Na pochwałę zasługuje także skrzynia biegów, która w tym segmencie daje chyba najwięcej frajdy. Głównie dlatego, że została żywcem przeniesiona ze swojego sportowego braciszka. Biegi wchodzą z wyraźnym zaznaczeniem zarówno przy niskich, jak i dużych prędkościach. W zestawie dostajemy także większe tarcze hamulcowe względem standardowego i30, które charakteryzują się większą skutecznością. Wszystkie te predyspozycje skłaniają się do jednego ważnego "ale"...
Czemu nie mocniejszy silnik?
140-konna jednostka znajdująca się pod maską mogłaby spokojnie zostać zastąpiona, chociażby ponad 200-konnym benzynowym silnikiem 1.6 T-GDI, który znajdziemy w autach marki Kia (Ceed GT, ProCeed GT). Skoro w Stanach Zjednoczonych można zamówić Elantrę w wersji GT N Line z tym właśnie silnikiem, dziwi fakt, że nie zastosowano go w i30 N-Line. Taka jest jednak oferta koreańskiego producenta na Starym Kontynencie i nic na to nie poradzimy.
Przeczytaj: TEST porównawczy - Renault Clio vs. Hyundai i20
Pozostaje czerpać przyjemność z jazdy silnikiem 1.4 T-GDI. Motor ten jest wystarczająco dynamiczny i zadowalająco ekonomiczny. To drugie potwierdza deklaracja producenta, który mówi, że średnie spalanie w mieście wynosi 7,9 l/100 km. Przyznam, taki wynik można osiągnąć bez większego trudu. Swoją przygodę, podczas której pokonałem blisko 550 kilometrów, zakończyłem średnim spalaniem 8,3 l/100 km.
Cena i konkurencja
Hyundaia i30 w nadwoziu hatchback z 2019 roku możemy mieć już za kwotę 67 900 zł. Domyślnie pod maską znajdzie się wolnossąca jednostka 1.4 MPI o mocy 100 KM, połączona z 6-biegowym manualem. Jednak aby dodać do konfiguratora pakiet N-Line, jesteśmy najpierw zmuszeni dopłacić co najmniej 8200 zł, by pod maską znalazła się jednostka 1.4 T-GDI ze skrzynią manualną o sześciu przełożeniach. Dostępna jest także 7-stopniowa dwu-sprzęgłowa skrzynia automatyczna, lecz dopiero za dopłatą 14 200 zł. Widząc na rachunku 76 100 zł, dodajemy pakiet N-Line, którego cena wynosi 19 500 zł. Niektórzy powiedzą, że to szaleństwo, jednak w kwocie blisko 20 tys. złotych otrzymujemy wszystko, poza rozbudowanym systemem nawigacji MapCare (2000 zł) oraz LED-owymi reflektorami z czarnym wypełnieniem, za które mimo wszystko ze względu na skuteczność i wygląd warto dopłacić (3100 zł).
Porównanie hot hatchy: Renault Megane R.S. 1.8 TCe 280 KM EDC vs. Hyundai i30 N Performance 2.0 T-GDI 275 KM
W późniejszym etapie przychodzi już tylko pora na opcjonalne akcesoria, jak np. haczyki i maty do bagażnika czy hologramy z logo marki w drzwiach. W pakiecie N-Line otrzymujemy kamerę cofania z dynamicznymi liniami o stosunkowo szerokim kącie widzenia, która mogłaby radzić sobie nieco lepiej po zmroku, płynnie pracujący system Apple CarPlay i Android Auto, dwustrefową klimatyzację i długą listę innych istotnych dla wymagającego klienta dodatków. Summa summarum i30 N-Line Hatchback startuje w polskim cenniku od 95 600 zł. Mając to na uwadze, spójrzmy, co oferuje konkurencja.
Hyundai i30 N-Line | Seat Leon FR | Ford Focus ST-Line | Kia Ceed GT | |
---|---|---|---|---|
Silnik | 1.4 T-GDI M6 | 1.5 EcoTSI M6 | 1.5 EcoBoost M6 | 1.6 T-GDI M6 |
Moc | 140 KM & 242 Nm | 150 KM & 250 Nm | 150 KM & 240 Nm | 204 KM & 265 Nm |
Cena | 96 900 zł | 88 600 zł | 93 850 zł | 98 990 zł |
*podane ceny to kwoty brutto bez uwzględnienia sezonowych promocji czy rabatów
Seat Leon FR
W pierwszym starciu zmierzymy się z Leonem FR, który dysponuje benzynowym silnikiem EcoTSI o pojemności 1.5-litra o mocy 150 KM i 6-biegowym manualem. Jego cena startuje od 88 600 zł, jednak za wszystkie dodatki, jakie oferuje pakiet N-Line, przyjdzie nieco zapłacić. Ponadto wariant FR od standardowej wersji wyróżnia się z zewnątrz jedynie dwoma emblematami, podwójną końcówką układu wydechowego i innymi felgami.
Ford Focus ST-Line
Na drugiej linii frontu znajduje się Ford Focus ST-Line, którego usportowiony wygląd nadwozia jest już nieco bliżej tego, co oferuje koreańczyk. Mamy do wyboru dwie możliwości — albo decydujemy się na 1-litrowego EcoBoosta o mocy 125 KM i kończymy transakcję przy kwocie 87 600 zł lub dopłacamy do 1.5-litrowego EcoBoosta o mocy 150 KM i bez rabatów płacimy 93 850 zł. Brzmi to jak wyzwanie, jednak dobranie dodatków, które zbliżyłyby Forda do Hyundaia, wymaga niemałych dopłat.
Kia Ceed GT
Przypuszczając, że klient Hyundaia woli mieć wszystko od razu w pakiecie, dochodzimy do sytuacji, w której na drodze staje nam Kia Ceed GT z silnikiem 1.6 T-GDI o mocy 204 KM. Niestety, tę walkę przegrywa i30, ponieważ w kwocie 98 990 zł Kia oferuje sportowe fotele obszyte skórzano-zamszową tapicerką, światła w technologii LED, system dostępu bezkluczykowego niedostępny dla naszego bohatera i 18-calowe felgi, które również dla i30 N-Line są elementem wymagającym dopłaty. Ceed GT o znacznie zwiększonej mocy już w kwocie bliskiej 100 tys. oferuje atrakcyjne, sportowe nadwozie i wszystkie możliwe dodatki w konfiguratorze — czyli podobnie jak Hyundai.
Podsumowując, jest lekki niedosyt
Hyundai i30 N-Line to samochód o naprawdę silnie podkreślonym usportowionym charakterze. To świetnie wyglądające i prowadzące się auto, które jest fenomenalnym półśrodkiem dla tych, którzy szukają wyłącznie namiastki hot hatcha. W tej cenie całokształt cieszy oko, portfel i przede wszystkim daje ogromną frajdę z jazdy, będąc przy tym wciąż praktycznym autem na co dzień. Niedosyt pozostawia tylko niewykorzystany potencjał podzespołów, które z pewnością dużo przyjemniej współgrałyby z większą mocą silnika 1.6 T-GDI, który w i30 niestety dostępny nie jest, a ma go siostrzana Kia.
Hyundai i30 1.4 T-GDI M6 N-Line - dane techniczne
SILNIK | R4 16V Turbo |
Paliwo | benzyna |
Pojemność | 1353 cm3 |
Moc maksymalna | 140 KM przy 6000 obr./min. |
Maks mom. obrotowy | 242 Nm przy 1500 obr./min. |
Prędkość maksymalna | 210 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 8,9 s |
Skrzynia biegów | manualna 6 biegów |
Napęd | na przednią oś |
Zbiornik paliwa | 50 l |
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie WLTP) |
7,7-8,5/5,2-5,9/6,0-6,8 l/100 km |
poziom emisji CO2 | 137-156 g/km |
Długość | 4340 mm |
Szerokość | 1795 mm |
Wysokość | 1455 mm |
Rozstaw osi | 2650 mm |
Prześwit | 132 mm |
Masa własna | 1334 kg |
Masa maksymalna dopuszczalna | 1770 kg |
Pojemność bagażnika/ po złożeniu siedzeń |
395 l/ 1301 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane/ tarczowe |
Zawieszenie przód | Kolumna McPhersona |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
225/40 R18 |
WIDEO - taki jest Hyundai i30 Fastback N Performance