Muszę przyznać, że na początku potraktowałam Aygo zbyt surowo. Pierwsze wrażenie: za mała, niedostatecznie wykończona w środku, mikroskopijny bagażnik i taki sobie silnik. Gdy jednak założymy, że najmniejsze dziecko Toyoty z założenia miało być autem typowo miejskim, musimy polegać na drugim wrażeniu. A to jest już znacznie lepsze.
Wygląd nie powala
Jeśli liczy się dla nas tylko wygląd, to nie mamy tu czego szukać. AYGO jest ładnym samochodem, ale o linii, którą nie każdy polubi. Z przodu nieco drapieżne reflektory, z tyłu - dość kosmiczna klapa. Zajrzyjmy jednak do środka.
Tu od razu rzucają się w oczy ładne fotele bez regulowanych zagłówków, za to wygodne i dobrze wyprofilowane. Tapicerka materiałowa jest w dobrym gatunku, choć nie polecamy wybierania tej jasnej - wyjątkowo łatwo się brudzi. Niestety, minusów wykończenia wnętrza jest tu znacznie więcej. Oto one:
-brak regulowanych pasów bezpieczeństwa. To niedobra opcja dla osób niskich - pasy będą im bardzo przeszkadzać.
- ubogie wykończenie drzwi, które nie są w całości pokryte plastikiem. Blacha od środka, to nie jest coś, co nam się podoba. Nie przywykliśmy do tego, żeby czyścić drzwi od środka, a tutaj niestety jest to konieczne.
- wyjątkowo kiepskie plastiki na pulpicie z radiem. Do tego pomarańczowe podświetlenie - można było rozwiązać to lepiej.
- mało miejsca na tylnej kanapie w momencie, gdy z przodu usiądą wysokie osoby.
- bardzo mały bagażnik
- mało schowków, które bardzo się przydają, zwłaszcza kobietom
Jak jednak już wspomnieliśmy, wygląd to nie wszystko. Pewne niedociągnięcia są spowodowane oszczędnościami. AYGO było bowiem zaprojektowane jak auto mające kosztować do 30 tys. złotych. Za tę cenę nie możemy spodziewać się zbyt wiele. Podobnie sprawa wygląda też z podobnymi samochodami innych marek: Peugeotem 107 i Citroenem C1.
Przyjemna i oszczędna w mieście
W AYGO znajdziemy standardowy silnik 1.0, który jednak jest nawet dynamiczny. Trzeba przyznać, że auto świetnie się prowadzi i aż do 120 km/h nie odczuwa się, że jest to mały samochód. Najprzyjemniej jednak jedzie się w mieście z prędkościami dopuszczalnymi. Wydaje się, że ta Toyota jest wręcz stworzona do miejskiego zgiełku - mała, lekka i przyjemna. Wszędzie zaparkuje, a jej zwrotność jest naprawdę doskonała.
Oczywiście AYGO jest wyposażona w dwie poduszki powietrzne, ręczną klimatyzację, systemy ABS/EBD oraz wspomaganie kierownicy. W testowanej wersji był też centralny zamek i elektrycznie otwierane przednie szyby.
AYGO poza miastem
Problemy zaczynają się po wyjechaniu za miasto, gdy trzeba i można mocniej przycisnąć pedał gazu. Niestety, jak to przy małolitrażowych silnikach, wyprzedzanie innych aut nie jest szybkie i łatwe. Generalnie lepiej trzymać się prawego pasa, wyprzedzać, gdy jest to abolutnie konieczne i przyjąć do wiadomości, że przy jeździe powyżej 120 km/h, AYGO nie jest samochodem przyjemnym. Do prędkości maksymalnej, podanej przez producenta (157 km/h) nawet nie próbowałam się zbliżyć. Plusem jest oczywiście niskie zużycie paliwa - ok. 5 l/100 km w mieście i nieco ponad 4 l/100 km poza nim.
Kilka zdań poświęcimy też tutaj wyjątkowo małemu, 139-litrowemu bagażnikowi. Przeprowadziliśmy test weekendowy, z którego wynika, że mieszczą się do niego jedynie bagaże dla dwóch osób na dwa dni. AYGO najlepiej się jednak sprawdzi jako auto właśnie dla dwóch osób, więc nie możemy za bardzo narzekać. Po rozłożeniu foteli zyskujemy dodatkowe miejsce, bez utraty komfortu dla pasażerów podróżujących z przodu.
Podsumowanie
Jeśli zapytacie mnie, czy Toyotę AYGO kupować, odpowiem: tak, jeśli macie świadomość, jaki to samochód. Trzeba wiedzieć, że to autko jest typowo miejskim samochodem i nie ma co oczekiwać, że w trasie spełni wszystkie Wasze oczekiwania. Świetnie sprawdzi się jako auto dla kobiety, dwuosobowej rodziny (ewentualnie trzyosobowej z małym dzieckiem) lub kolejny samochód w rodzinie. Dwuosobowego materaca na pewno nim nie przewieziecie, ale jazda w mieście jest naprawdę przyjemna.