Wyżej odsadzone od ziemi samochody, do których się wchodzi, a nie wsiada, to od kilku lat najczęściej wybierany typ pojazdów w Europie. Zainteresowanie crossoverami i SUV-ami z roku na rok rośnie także w Polsce, a potwierdza to m.in. Hyundai Tucson, który kolejny rok z rzędu okazał się najczęściej wybieranym nowym autem koreańskiej marki. W 2019 r. kompaktowy SUV został w polskich urzędach komunikacji zarejestrowany 7944 razy.
Pisaliśmy: Hyundai pobił w Polsce swój rekord. Te modele przyczyniły się do odniesienia sukcesu
Od kilku lat auta typu SUV nie są już tylko tempo ociosanymi klockami na kołach. Daleko im do nudy, mają coraz lepsze osiągi i nie da się dyskutować z ich walorami praktycznymi. Producenci wprowadzając do ofert podwyższone konstrukcje, coraz częściej jednocześnie decydują się na poszerzenie linii o dodatkowe zadziornie i zaczepnie wyglądające wersje. Po co? Bo tego oczekują klienci. Chcą mieć zwykłe auta, ale wyglądające na sportowe. Tak też zrobił Hyundai, aby mocniej zaznaczyć swoją obecność w klasie i rozszerzył w połowie 2019 roku ofertę Tucsona o wersję N Line. Czym dokładnie to auto się charakteryzuje?
Podkreślanie obecności w sporcie
Widać jak na dłoni, że inspiracją do stworzenia prezentowanego Tuscona była sportowa lina z literą „N" w nazwie. Koreańczycy po stworzeniu oddziału Hyundai Motorsport GmbH i wprowadzeniu wyczynowego modelu i20 na trasy rajdowe, zainwestowali w sport. Rozpoczęli proces tworzenia cywilnych sportowych aut, którego owocem jest pierwszy hot-hatch z logo Hyundaia - i30 N zbierający pochlebne recenzje i cieszący się dobrą opinią użytkowników (testowaliśmy go - ZOBACZ). Auto w torowej odmianie N TCR z powodzeniem staruje w wyścigach samochodów turystycznych. Po tych sukcesach dziś można obserwować, jak ważna stała się literka „N”, której pielęgnacja przerodziła się w linię wyposażenia „N Line”.
Testowaliśmy: Hyundai i30 N 2.0 T-GDI 275 KM Performance: petarda!
Hyundai Tucson N Line to nie tylko znaczki przyczepione na błotnikach. Ten średniej wielkości SUV oczywiście nie jest absolutnie autem sportowym, ale jeździ trochę inaczej w porównaniu z innymi wersjami wyposażenia i został przede wszystkim podrasowany stylistycznie. Nadwozie z przodu zdobi inny zderzak z bardziej sportowo wyprofilowanymi wlotami powietrza, zmienione są LED-owe światła do jazdy dziennej, inaczej wygląda wypełnienie osłony chłodnicy oraz zmieniła się oprawa Bi-LED-owych reflektorów.
Siła detali
Inny pas przedni to początek zmian. Hyundai zamiast ozdobnych chromów wdrożył czarne obramowania okien, czarne relingi dachowe, czarne osłony lusterek bocznych, czarny jest także dach przechodzący w czarny spoiler przytwierdzony do klapy kufra. W zderzaku tylnym pojawiła się inna wkładka wykończeniowa imitująca dyfuzor, z którą odpowiednio komponują się dokładki progowe. Koła, a jakże, również do kompletu są czarne.
Gdyby przyszło rozpoznać Tucsona w wersji N-Line tylko od wewnątrz, zadanie to byłoby bardzo łatwe w rozwiązaniu. W kabinie nie zabrakło cech indywidualnych. W otoczeniu panuje czerń włącznie z podsufitką i klamkami w drzwiach. Ekologiczne skóry na poszyciach i elementy z tworzyw sztucznych zostały przeszyte czerwonymi nićmi. Takie akcenty widać na desce rozdzielczej, kierownicy, podłokietniku i siedzeniach. Dźwignia zmiany biegów również ma czerwone akcenty, a pedały zostały ozdobione metalowymi nakładkami. Litera „N” trafiła dodatkowo na pokrytą skórą gałkę wybieraka biegów i została wybita na oparciach foteli. Wszystko to przesadnie się nie narzuca i tym samym sprawia, że we wnętrzu można poczuć się jakby lepiej.
Zgodnie z oczekiwaniami
Na pozytywną ocenę zasługuje przestronność wnętrza. Ilość wolnego miejsca w kabinie jest dokładnie taka, jakiej można oczekiwać po średniej wielkości SUV-ie. Wchodzi się wygodnie do środka, fotele są komfortowe i podgrzewane (kierownica także podgrzewana), miejsca z tyłu dużo, a ustawny bagażnik pojemny (pojemność 502 l). Jakość wykonania jest w porządku, a czepiać można się co najwyżej zastosowanych miejscami twardych plastików.
Zobacz: Pali tak mało, że ciężko w to uwierzyć. Hyundai Elantra 1.6 MPi 126 KM 6 MT Style - TEST, OPINIA
Muszę podkreślić, że tego samochodu nie trzeba się uczyć. Nie kuleje w nim ergonomia obsługi, widoczność dookoła jest w porządku (lusterka są odpowiednio duże, przy manewrach pomaga kamera cofania). Tu się wsiada, zapina pasy, uruchamia silnik przyciskiem startera, który wchodzi w skład systemu rozpoznającego kluczyk w kieszeni, wrzuca bieg i rusza z miejsca. Zero filozofii. Operowanie ustawieniami klimatyzacji odbywa się przy pomocy tradycyjnych pokręteł i przycisków, klasyczne skróty klawiszowe przy dotykowym ekranie i pokrętło od głośności radia również są na miejscu. Taka forma obsługi dzisiejszych aut niestety powoli przemija.
Przestronny SUV
Poziom multimediów wykorzystanych w obsłudze pojazdu nie został przesadzony. W Tucsonie rozwiązania, z których można korzystać z poziomu 8-calowego dotykowego ekranu, nie nastręczają problemów. System jest sprawdzony, menu klarowne i proste w obsłudze. Ekran szybko reaguje na dotyk, a co najważniejsze nie zbiera nachalnie odcisków palców. Uda się podłączyć smarftona i korzystać z rozwiązań serwowanych przez Apple CarPlay lub Android Auto. Wbudowany port USB jest obecny wraz z indukcyjną ładowarkę zlokalizowaną we wnęce konsoli środkowej.
Sprawdziliśmy też: Hyundai i30 Fastback N Performance 2.0 T-GDI 275 KM 6MT: kompakt wciągający bez reszty
Przed oczami kierowcy nie ma wirtualnego kokpitu. Tu wciąż montowane są analogowe zegary. Pomiędzy nimi znajduje się kolorowy ekran komputera pokładowego. Za co trzeba w N Line dopłacić? Dokładnie za cztery elementy. Inteligentna klapa bagażnika otwierana elektrycznie kosztuje 2000 zł. Dwupanelowy dach panoramiczny z roletą sterowany elektrycznie to wydatek 4500 zł. Lakier metalizowany wyceniono na 2800 zł. Standardowe 6-głośnikowe audio można zamienić na 9-głośnikowy system dźwiękowy sygnowany marką Krell (koszt 2800 zł). Zestaw ten gra naprawdę dobrze i umili daleką podróż. No właśnie - podróż. Czy Tucson N Line wyróżnia się w jakiś sposób zachowaniem na drodze?
Zmiany w podwoziu
N Line nie kończy się na stylistyce. Ta wersja także lepiej jeździ. Zmodyfikowano ustawienia zawieszenia w celu uzyskania lepszego zachowania na drodze. Przede wszystkim nadwozie nieco przybliżyło się do ziemi w porównaniu do konwencjonalnej wersji. Cała konstrukcja została usztywniona i postawiona na dużych 19-calowych obręczach kół. W tradycyjnym Tucsonie jazda po dziurach przebiega łagodnie, a w N Line czuć, że pod kołami jest nierówna droga. Przyjemne niwelowanie ubytków zamieniono na świadomość, że się po nich przejeżdża. Inżynierowie zachowali przy tym świetlny balans, nie tworząc na siłę z Tucsona sportowego SUV-a. Tu wciąż jest wystarczająco komfortowo, ale pewniej wjeżdża się w zakręty. Nie tylko inne są amortyzatory, ale i oprogramowanie wspomagania układu kierowniczego.
Polecamy: Lekki niedosyt: Hyundai i30 1.4 T-GDI N-Line 140 KM M6 - TEST, OPINIA
Tam, gdzie obecność dróg asfaltowych nie jest taka oczywista, przydaje się napęd AWD. Na luźnym lub śliskim podłożu do pracy wkracza inteligentny rozdział momentu obrotowego na wszystkie koła. Na tylne koła trafia do 50% momentu obrotowego. Dołączana tylna oś poprawia trakcję i niweluje nadmierną podsterowność. W trudnych warunkach kierowca może na żądanie zablokować rozkład mocy w proporcji 50:50 jednym przyciskiem (ustawienie to działa do prędkości 30 km/h). Testowany egzemplarz wyposażony był nie tylko w napęd AWD, ale i w najmocniejszy dostępny w Tucsonie silnik połączony z 8-biegową skrzynią automatyczną, potrafiącą pracować w dwóch trybach - Normal & Sport.
Diesel niesportowy
Hyundai Tucson N Line jest sprzedawany z dwiema topowymi jednostkami napędowymi do wyboru. Pierwszą jest benzynowe 1.6 T-GDI o mocy 177 KM i 260 Nm. Z tym turbodoładowanym motorem i dwusprzęgłową skrzynią biegów 7DCT auto od 0 do 100 km/h przyspiesza w 8,9 s w połączeniu z napędem na przód, a w odmianie AWD w 9,1 s. Przy skrzyni ręcznej i 2WD czas rośnie do 9,2 s. Drugim i tym samym mocniejszym wariantem jest silnik zasilany olejem napędowym. Motor 2.0 CRDI generuje 185 KM i 400 Nm, jest łączony wyłącznie z napędem AWD i automatyczną skrzynią 8-biegową.
Diesel napędzał prezentowane auto testowe. Choć żywiący się ropą silnik ma mocy ciut więcej i wyraźnie pokaźniejszy moment obrotowy w stosunku do wersji benzynowej, wcale nie czyni z Tucsona N Line auta szybszego. Przez masę własną wynoszącą do 1796 kg, przyspieszenie do „setki” wynosi 9,5 s i diesel przegrywa „na kresce” z benzyną. To dużo, jak na kompaktowego SUV-a, zarówno jeśli chodzi o wagę, jak i o osiągi. O ile nabieranie prędkości ze startu niezbyt wychodzi Tucsonowi przyprawionemu sportowymi smaczkami, tak już kiedy trzeba przyspieszyć „z rolki”, czuć wysoki moment obrotowy i większą chęć do współpracy z kierowcą. Szczególnie w trybie jazdy Sport, kiedy obroty silnika są podtrzymywane w nieco wyższej skali. Elastyczność pozwala na bezstresowe wyprzedzanie, a przekładnia płynnie przełącza biegi i sprawnie reaguje na polecenia. Szybka jazda po autostradzie nie męczy, a wyciszenie utrzymano jest na zadowalającym poziomie.
Co ze zużyciem paliwa? Wszystko zależy od stylu jazdy i stosowanego trybu. Jeśli preferuje się niespieszne przemieszczanie, w mieście komputer wskaże poniżej 9 l/100 km. Jeśli jednak ma się cięższą nogę, miejskie spalanie wzrośnie do 10 litrów. W cyklu mieszanym obserwować powinno się wyniki poniżej 8 l na 100 km.
Cena i podsumowanie
Najtańsza odmiana Hyundaia Tucsona N Line, który jest właściwie kompletnie wyposażony (włączając w to arsenał systemów wsparcia), kosztuje w Polsce z silnikiem 1.6 T-GDI 177 KM od 125 900 zł. Auto z motorem 2.0 CRDI 185 KM ma cenę 148 900 zł. To dużo, ale wciąż nie aż tak dużo, jak za porównywalne wersje konkurencyjnych SUV-ów. W Grupie Volkswagena za 190-konne TDI łączone z DSG, napędem na cztery koła i pakietami sportowymi, trzeba będzie zapłacić wyraźnie więcej za wszystkich przedstawicieli - Skoda Karoq Sportline , Seat Ateca FR, VW Tiguan R Line. Nowy Ford Kuga ST Line? Cen tego auta jeszcze nie ma. Bliźniacza Kia Sportage GT Line z taką samą wersją napędu co Tucson N Line to wydatek 151 490 zł.
Testowaliśmy: Hyundai i30 N Project C to limitowany hot-hatch, który marnuje się na publicznych drogach - OPINIA
Wysokoprężny Hyundai Tucson N Line do najoszczędniejszych aut pod kątem zużycia paliwa nie należy. Ale nie taki ma być, bo od ekonomii jest słabszy motor 1.6 CRDI 136 KM, który w N Linie nie występuje. W tym modelu widoczny ma być sport, tak więc spalanie nie gra tu pierwszoplanowej roli. Przede wszystkim liczy się prezencja i robienie dobrego wrażenia. To akurat Hyundaiowi nieźle wychodzi, ale przy tworzeniu tej wersji nie tylko o wygląd poszło. Jeśli u dealera na jeździe testowej konwencjonalnym Tucsonem czułeś nudę, to być może kartą przetargową będzie właśnie wariant N Line. Kierowca lubiący prowadzić odnajdzie tu więcej emocji za „kółkiem” dzięki zastosowanym modyfikacjom podwozia. Przy okazji nie będzie potrzeby rezygnowania z praktyczności na co dzień, bo tak podrasowanym Tucsonem wciąż uda się wdrapać na miejskie krawężniki, a w obszernej kabinie komfortowo przewieźć rodzinę wraz z bagażami.
KLIKNIJ i POBIERZ - pełny cennik i wyposażenie PDF
Hyundai Tucson N Line 2.0 CRDI - dane techniczne
SILNIK | R4, olej napędowy |
Pojemność | 1995 cm3 |
Moc maksymalna | 136 kW/185 KM przy 4000 obr./min. |
Maks mom. obrotowy | 400 Nm przy 1750-2750 obr./min |
Prędkość maksymalna | 201 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 9,5 s |
Skrzynia biegów | automatyczna 8 |
Napęd | AWD (na cztery koła) |
Emisja spalin | 178-188 g/km |
Zbiornik paliwa | 62 l |
Katalogowe średnie zużycie paliwa | 6,8 l - 7,7 l |
Długość | 4480 mm |
Szerokość | 1850 mm |
Wysokość | 1655 mm |
Rozstaw osi | 2670 mm |
Masa własna | 1718 kg |
Masa dopuszczalna całkowita | 2250 kg |
Prześwit | 172 mm |
Pojemność bagażnika/ po złożeniu siedzeń |
502 l/ 1492 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane/ tarczowe |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Opony przód i tył (w modelu testowym) |
245/45/R19 |