Kilkanaście lat temu, jeśli ktoś dysponował szybko zarobionymi pieniędzmi i chciał to zakomunikować światu, szedł do salonu z trójramienną gwiazdą i kupował "Merca". Auta te charakteryzowały się wyjątkową trwałością wynikającą z wysokiej jakości wykonania. Odporna na eksploatację konstrukcja przeszła do legendy, po której ślizgały się kolejne generacje Mercedesów należących do rozrastającego się drzewa genealogicznego marki. Dziś Mercedesy są prestiżowe bardziej niż kiedykolwiek, a producent stawia na elegancję w dość "skromnym" i "dyskretnym" wydaniu. Kiedy właściciel Mercedesa tuż po imprezie, gdzie kokainę popija się drogim szampanem, wsiada do swojego auta z gwiazdą na masce, z automatu staje się porządnym obywatelem, bo nikt nie posądzi go o to, że potrafi naprawdę zaszaleć.
Dwie grupy właścicieli
Z moich obserwacji wynika, że świat właścicieli nowych Mercedesów jest z grubsza podzielony na dwie grupy. Jedna z nich podobnie jak taksówkarze zadowala się podstawowymi oszczędnymi turbodieslami i nie zwracają uwagi na wyposażenie. Decydują się oni na najniższe poziomy modeli Klasy C lub mniejsze, licząc na długoletni bezproblemowy związek ze swoim Mercedesem. Druga grupa natomiast, to ludzie kupujący Klasę E lub modele pozycjonowane wyżej. Oni są w stanie dopłacić za fajerwerki, wodotryski i chętnie opowiadają przy drogim winie o tym, co potrafi ich auto.
Przeczytaj: TEST Mercedes C300 BlueTEC Hybrid: gwiazda w hybrydzie
Dla drugiej wyodrębnionej przeze mnie grupy Mercedes ma coś nowego. Już w zapowiedziach tego modelu było tak dużo ciekawych informacji o nowych technologiach, że Ci, którzy podziwiali możliwości nowych Audi, nagle zrozumieli, że ludzie z Daimlera nie stracili pewności siebie po przejażdżce konkurencyjnymi modelami.
Śledząc rozwój nowoczesnych technologii w motoryzacji widać, że konkurencja z Niemiec idzie niemal na noże, ale jeżeli ktoś nie decyduje się na wszystkie dostępne gadżety, to po co mu Audi? Natomiast Mercedes, nawet pozbawiony tych wszystkich wodotrysków może z mojego punktu widzenia nie jest aż tak fajny, ale to nadal Mercedes, a to od dawna coś znaczy. Geniusze w białych kitlach w laboratoriach Mercedesa tak rozpracowują najbardziej zaawansowane gadżety, że gdyby Alf trafił do domu któregokolwiek z nich, to ten odprawiłby go na Melmac zanim kosmita dobrałby się do jego kota.
Nowa generacja W223
Najnowsza historia marki Mercedes-Benz to przede wszystkim zaawansowanie technologiczne, które czyni z Mercedesa auto wyjątkowe. Warto wspomnieć, że płynna obsługa całego dobrodziejstwa zamontowanego na pokładzie Klasy E wymaga kilku godzin treningu, ale sprawne poruszanie się po wirtualnym środowisku zaowocuje tym, że kierowca poczuje się królem na włościach. Co prawda studiowanie listy opcjonalnego wyposażenia może onieśmielić początkujących, ale rozgryzanie działania jednego systemu po drugim da właścicielowi mnóstwo satysfakcji.
Zobacz koniecznie: Nowy Mercedes-Benz Klasy E sam wyjeżdża z miejsca parkingowego - WIDEO
Jeśli termin: "jazda autonomiczna" wywołuje u kogoś lęk przed buntem maszyn, powinien poszukać dobrze zachowanego W124 i zawsze mieć pewność, że wszystko zależy od kierowcy. Nowy Mercedes-Benz Klasy E może mieć na pokładzie moc obliczeniową analizującą w ułamku sekundy tyle danych, że kilkadziesiąt lat temu posiadanie chociaż części procesorów pozwoliłoby na zawładnięcie światem. Wszystkie radary, czujniki, kamery i procesory sprawiają, że nowa Klasa E jest naszpikowana gadżetami jak wielofunkcyjny zegarek – mierzy czas, podobnie jak auto przewiezie z punktu A do punktu B, ale ma też szereg innych funkcji, które wyręczają kierowcę, ale nadal nie są w stanie odebrać mu przyjemności z jazdy.
W świecie idealnym każdy powinien mieć możliwość posiadania takiego auta, jakie chce. Mogę się założyć, że jednym z najpopularniejszych modeli w takim świecie, byłaby maksymalnie wypasiona Klasa E. Na polskiej prezentacji tego auta mieliśmy możliwość pokonania tylko kilkunastu kilometrów. W czasie jazd testowych sprawdzaliśmy działanie nowych systemów umożliwiających niemal autonomiczną jazdę i muszę przyznać, że w przypadku tego modelu osiągnięto coś, co z pozoru wydaje się być niepotrzebne, ale w gruncie rzeczy umożliwia wyeliminowanie najbardziej znienawidzonych przez kierowców elementów prowadzenia auta. Nowa Klasa E sama zahamuje w korku, sama dostosuje prędkość, odległość od poprzedzającego auta, utrzyma się w pasie ruchu i umożliwi śledzenie auta jadącego z przodu. Uważam, że całkiem fajnie mieć taką możliwość, bo zawsze znajdą się okoliczności, w których będzie można tę funkcję wykorzystać.
Sporo fajnych rzeczy
Jeżeli osoby zainteresowane gadżetami w motoryzacji zastanawiają się, jak działają najnowocześniejsze systemy, to nie będzie odkryciem ameryki stwierdzenie, że wszystko, co wprowadza Daimler działa doskonale. Stwierdzenie to dotyczy zarówno nowego silnika w modelu 220d, który teraz ma pojemność poniżej dwóch litrów, dzięki czemu podlega przepisom o niższej akcyzie (3,1 proc., a nie 18,6 proc. jak wcześniej, kiedy miał pojemność ponad 2 litrów), jest tańszy, wydajniejszy i bardziej oszczędny.
Nie przegap: TEST Mercedes-Benz GLE 350d: poprawki i nowa nazwa
Nowa jest też deska rozdzielcza, która może być wyposażona w dwa ogromne wyświetlacze, które można w niemal dowolny sposób konfigurować. Żeby odczytać z niej informacje, należy oderwać wzrok od drogi na około 40 minut. Ale dla równowagi zaproponowano dwa dotykowe sterowniki, które służą temu, żeby nie odrywać rąk od kierownicy.
Na pochwałę zasługują też m.in współpraca aksamitnie działającego silnika z dziewięcio-biegowym automatem, a także fotele zamontowane w aucie, które najprawdopodobniej zostały wyciągnięte z luksusowego prywatnego odrzutowca. I wymieniać tak można by jeszcze długo.
Zawieszenie nowej Klasy E potrafi połączyć precyzję prowadzenia w zakrętach i wysoki poziom komfortu w czasie jazdy po nawierzchni średniej nawierzchni. Standardowo auto oferowane jest ze stalowymi sprężynami, które mogą współdziałać z trzema rodzajami zawieszenia DIRECT CONTROL posiadającym możliwość selektywnego systemu tłumienia: komfortowym, komfortowym Avantgarde (o usportowionej charakterystyce, z obniżonym o 15 mm prześwitem) i sportowym z adaptacyjną regulacją tłumienia (obniżonym o 15 mm prześwitem, zastępującym klasyczne zawieszenie sportowe).
Podsumowanie
Jeśli przyjmiemy, że należę do grupy klientów, którzy planują wydanie kilkuset tysięcy złotych na nowiutką Klasę E, muszę przyznać, że miałbym obawę, że zawrotne tempo wprowadzania innowacji do aut sprawi, że taki błyszczący nowością "Merc", szybko stanie się nieco przestarzały. Natomiast zarzuty o bezduszność tego auta odpierałbym tym, że brak tejże duszy zakupiona nowa Klasa E rekompensuje charakterem typowym tylko dla aut marki Mercedes-Benz, którego niemieckiej nowości na pewno nie brakuje.