Praca dziennikarza motoryzacyjnego sprawia, że czasami jedzie się przez pół miasta tramwajem, by odebrać do testu wóz o wartości miliona złotych. Czasami trzeba się przesiąść z 500-konnego potwora do miejskiego pudełeczka z instalacją gazową. Jednego dnia gapią się na ciebie w korku, a drugiego można zachować anonimowość i wtopić się w tłum.
Sprawdź: Ford Mustang Bullitt 5.0 V8 6MT: gwiazda kina akcji we współczesnym wydaniu - TEST, OPINIA, WIDEO
Mustangowi daleko do najdroższego, najszybszego czy największego auta, jakie parkowałem w swoim garażu. Stał się jednak bezapelacyjnym faworytem moich sąsiadów, którzy czasami zagadają i zapytają o auto, którym akurat jeżdżę, ale nigdy z wypiekami na twarzy, tak jak to było w przypadku tego wściekle zielonego Forda.
Kosztuje tyle co Passat, a robi kolosalne wrażenie
Okazuje się, że za równowartość wypasionego Volkswagena Passata z mocnym silnikiem możecie mieć samochód, w którym zwrócicie uwagę niemal wszystkich. Polacy kochają Mustanga i choć jest to stosunkowo pospolite auto na naszych drogach, jego historia, klimat i legenda są tak silne, że widok kciuka w górę od innych kierowców nie jest niczym szczególnym. W o wiele droższych hot-hatchach czy szybkich sedanach możecie co najwyżej dostać chłodne spojrzenie. W Mustangu jesteście barwnym bohaterem drogi, emanacją wolności i bielikiem amerykańskim w jednym.
Daleko mu do naprawdę drogiego auta. Nie jest też najszybszy, bo większość pędzonych na 4 koła hot-hatchy bez kłopotu wygra z nim wyścig spod świateł. Ma jednak potężną charyzmę i pozwala przenieść się myślami na amerykańskie pustkowie, najlepiej o zachodzie słońca i z bezkresną przestrzenią przed sobą. Zamiast krajobrazu, który da się opisać patetycznymi przymiotnikami mamy jednak polskie drogi, ciasne ulice Warszawy i podmiejskie szosy. Jak Mustangiem jeździ się na co dzień?
Zaskakująco wygodny
Prawdę mówiąc, tym autem jeździ się bardzo znośnie. To naprawdę wygodny wóz, a jego układ jezdny już od dawna nie budzi grozy w podbramkowych sytuacjach. Nie jest tak, że zupełnie nie trzeba uważać na ruchy, bo to wciąż potężny i tylnonapędowy jankes, ale elektroniczny kaganiec w standardowym trybie jazdy czuwa nad tym, by nie zrobić sobie krzywdy. Układ jezdny nieźle wybiera nierówności, a opony z bardzo rozsądnym profilem pozwalają na luzie cisnąć przez ulice pełne studzienek czy torów tramwajowych.
Jeśli poruszacie się tak jak większość kierowców, czyli sami, ewentualnie z jednym pasażerem, również pod kątem przestrzeni niczego nie będzie Wam brakować. O tym, że Mustang jest całkiem praktycznym wozem, pisaliśmy już w tym tekście - KLIKNIJ i SPRAWDŹ.
Typowo amerykański kokpit
Gdy staniecie w korkach, będziecie mieli trochę czasu by kontemplować wnętrze najnowszej odsłony Mustanga. Cóż, nie jest to poziom klasy premium, ale szczególnego powodu do wstydu również nie ma. Jest system multimedialny z Apple CarPlay i Android Auto a do obsługi można się w miarę szybko przyzwyczaić. Wszystko w formie przycisków i przełączników. Materiały użyte do wykończenia różnią się od tych, które zastosowano w europejskich Fordach. Skóra jest nieco inna, plastiki zalatują amerykańską motoryzacją, a rysunek kokpitu to tak naprawdę nowoczesna interpretacja klasyka, którego kochają miliony.
A ja? Szczerze mówiąc, Mustang nigdy mi się nie marzył. Wizualnie „po prostu” mi się podoba i trzeba mu oddać, że jest absolutnie kultowy, a wszystkie te emocje budzi nie bez powodu. Stosunkowo przystępny, napędzany 5-litrowym V8, głośny i szybki na prostej, w ostatnich latach coraz lepszy z generacji na generację. Trudno się dziwić, że Polacy tak go uwielbiają. Dla wielu osób sprawia wrażenie piekielnie drogiego auta, a jednocześnie może sobie na niego pozwolić wielu etatowych pracowników wyższego szczebla. Synonim sukcesu? Po części tak, ale i fantazji u kupującego. Jeśli ktoś dysponuje budżetem, który wystarczyłby na zakup Mercedesa Klasy C w niezłej wersji, wypasionego Passata lub sporego SUV-a, a jednak kupuje Mustanga - to musi być gość, co nie?
Cały czas w formie
Pewne jest, że kierowcy, którym marzy się Mustang, ale nigdy nie mieli okazji nim jeździć, raczej nie zmieniają zdania po przejażdżce. Za kierownicą łatwo uzależnić się od ryku widlastej ósemki, który nawet dziś, w dobie rygorystycznych norm i regulacji broni się gardłowym bulgotem. Wydech w trybie wyścigowym generuje piękną muzykę i ciarki u słuchacza. Podczas jazdy, pod obciążeniem nie sposób nie docenić tego niskiego brzmienia, a także faktu, że cały spektakl to zasługa wolnossącej jednostki. Liniowo rozwijana moc czyni Mustanga satysfakcjonującym, gdy kręcimy jego silnik coraz wyżej i wyżej, a i na niskich obrotach dostępny moment obrotowy nie przynosi wstydu. Potężne tłoki generują umiarkowaną ilość wibracji, a ich charakter nie pozostawia wątpliwości, że pod maską szaleje stado rumaków. Jest ich dokładnie 450, co według producenta przekłada się na przyspieszenie ze startu do setki na poziomie 4,4 sekundy. Nam nie udało się powtórzyć tego wyniku, głównie z uwagi na problemy z trakcją. Podczas jazdy jest już znacznie lepiej i czuć, że na tylne koła trafia naprawdę słuszna moc.
W tym wszystkim przeszkadza przede wszystkim automatyczna skrzynia biegów. Szukając w Mustangu wad, można narzekać również na nieco „zamglony” układ kierowniczy, który może i jest szybki, może i wymaga trochę siły, ale nie sprawia wrażenia super-precyzyjnego. Tyle, że w tym aucie zupełnie nie o to chodzi. Tego się po nim spodziewamy. Nie spodziewamy się natomiast co zrobi skrzynia biegów, która ma ich 10, i moim zdaniem, jest to o 2-3 za dużo.
Sprawdź: Ford Mustang Bullitt - 10 ciekawostek, o których nie przeczytasz w folderze reklamowym
Jasne, w teorii im więcej przełożeń tym lepiej. Ta zasada sprawdza się np. w silnikach o niezbyt korzystnej krzywej momentu obrotowego, w ciężarówkach, w autostradowych połykaczach kilometrów. W Mustangu z potężnym, wolnossącym V8 tych biegów jest jakby za dużo. Skrzynia czasami działa z opóźnieniem, a innym razem nadgorliwie redukuje bieg, choć zapasu momentu obrotowego jest aż nadto. Czasami przerzuca jeden, a czasami dwa w górę. A to wszystko jest zależne od wybranego trybu jazdy. To sprawia, że ciężko zgrać się z samochodem, którym jeździ się przecież tym przyjemniej, im bardziej przewidywalne są jego zachowanie i działania.
Kultowy, uwielbiany, niezbyt sportowy, raczej szybki i tańszy niż się ludziom wydaje. To chyba najkrótszy opis Mustanga GT, który często gości na polskich drogach. Nie ma zbyt wielu irytujących i niespodziewanych wad, a te o których powszechnie wiadomo nie zmieniają absolutnie nic. Ford z galopującym rumakiem w logo był, jest i będzie kochany, nie tylko nad Wisłą. Pozostaje mu życzyć wszystkiego najlepszego z okazji 55 urodzin. Do starości daleko, a o jego dobrą formę z pewnością zadbają wierni klienci.
Aha, zauważyliście, że nie wspomniałem o spalaniu przez cały test? To dobrze - jeśli kogoś w ogóle obchodzi zużycie paliwa, to wyniki znajdzie na przykład w poprzednim teście - KLIKNIJ ZOBACZ
Ford Mustang Fastback GT 5.0 V8 - dane techniczne:
SILNIK | V8, 32V |
Paliwo | benzyna |
Pojemność | 4951 cm3 |
Moc maksymalna | 450 KM przy 7000 obr./min. |
Maks mom. obrotowy | 529 Nm przy 4600 obr./min. |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 4,4 sekundy |
Skrzynia biegów | automatyczna / 10 biegów |
Napęd | tylny (RWD) |
Zbiornik paliwa | 61 l |
Katalogowe zużycie paliwa (miasto / trasa / średnie) |
19 l / 8,2 l / 12,8 l |
Poziom emisji CO2 | 270 g/km |
Długość | 4789 mm |
Szerokość | 1916 mm |
Wysokość | 1382 mm |
Rozstaw osi | 2720 mm |
Masa własna | 1831kg |
Pojemność bagażnika | 480 l |
Hamulce przód / tył | tarczowe wentylowane |
Zawieszenie przód | wielowahaczowe |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
przód 225/40 R19 tył 275/40 R19 |