Seres 3 - test, dane techniczne
Podczas kilkudniowego testu przynajmniej raz dziennie odpowiadałem znajomym lub przypadkowym rozmówcom na pytanie "co to za samochód?". Póki co, Seres to prawdziwie egzotyczny pojazd, choć cele sprzedażowe importera sugerują, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy, model przestanie być białym krukiem na polskich drogach. Jego atutem jest niewątpliwie dobra dostępność, choć trzeba uczciwie przyznać, że nie tylko możliwość kupna od ręki przemawia za jego wyborem. Odkryliśmy zalety i wady chińskiego auta elektrycznego z amerykańskim rodowodem. Czy ich bilans skłoniłby nas do jego zakupu?
Seres - co to za marka?
Na początku warto wspomnieć, skąd Seres wziął się na naszym rynku. Auta amerykańsko-chińskiej marki importuje do Polski litewska firma Busnex, ale z różnych źródeł trafiają one na rynki w wielu europejskich krajach. Nad Wisłą możemy kupić go u kilku dealerów, a sieć sprzedaży ma być rozszerzana tak, by już wkrótce punkty były dostępne w każdym mieście wojewódzkim. Biorąc pod uwagę, że Busnex nawiązał współpracę z dużymi grupami dealerskimi, nie będzie to raczej duży problem. Marka, która formalnie ma siedzibę w Kalifornii, istnieje od kilku lat i zapowiada wprowadzenie na rynek kolejnych modeli. Portfolio zaczyna się jednak od Seresa 3, który trafił w nasze ręce.
Seres wygląda zwyczajnie, ale przyciąga spojrzenia
Jeśli weźmiemy pod uwagę kraj pochodzenia auta, Seres 3 jest całkiem udanym stylistycznie samochodem. Zapożyczenia z innych marek są naszym zdaniem umiarkowane, choć odrobinę bardziej widoczne we wnętrzu. Nadwozie ma niezłe proporcje i bez większych zmian mogłoby z powodzeniem zostać ozdobione znaczkiem europejskiej marki. W oczy rzuca się brak LED-owych lamp w testowanej wersji - to cecha testowanego egzemplarza, bo w nowych Seresach standardem są już LED-y. Poza tym, trudno przyczepić się do stylistycznych aspektów. Seres 3 ma 4385 mm długości, 1850 mm szerokości i mierzy 1650 mm na wysokość. Te wartości plasują go w klasie kompaktów na szczudłach - wymiary są bowiem podobne do tych ze Skody Karoq czy Toyoty C-HR.
Seres 3 - wyposażenie
Można powiedzieć, że Seres ma w standardzie "wszystko" bowiem możliwości konfiguracji auta ograniczają się do wyboru koloru lakieru. W co wyposażony jest więc Seres 3, który występuje w bazowej, a zarazem najwyższej wersji wyposażenia? Znalazły się tu elementy takie jak kamera 360, system dostępu bezkluczykowego (swoją drogą, czy ten kluczyk nie przypomina Wam kluczyka z aut pewnej prestiżowej, niemieckiej marki?), skórzana tapicerka, elektrycznie regulowane, podgrzewane fotele czy otwierany dach panoramiczny. Świeżo wyprodukowane auta mają również wspomniane LED-y i obsługują Apple CarPlay. Dlaczego ciągle wspominamy o "nowych" Seresach? Bo egzemplarz, który testowaliśmy zjechał z taśmy w 2020 roku i ma ponad 25 000 km przebiegu. Nie ma tego złego.
Bez jakościowych kompleksów
Dzięki temu, że auto prasowe jeździ już od dłuższego czasu, mieliśmy okazję przekonać się, jak dalekowschodnie wnętrze znosi próbę czasu. A ten, z autami testowymi nie obchodzi się przecież łagodnie. Ku naszemu zaskoczeniu, materiały użyte do wykończenia kokpitu wciąż wyglądają bardzo dobrze. Skórzana tapicerka i obszycia pozostają w dobrej kondycji, a przebiegu "nie widać" po stanie kabiny. Głębsze rysy na plastikach można dostrzec tylko w bagażniku, a podłokietniki, fotele i kierownica nie zdradzają, że mamy do czynienia z intensywnie eksploatowanym pojazdem. Na minus - zastosowanie tworzyw piano black w pobliżu obrotowego wybieraka skrzyni biegów. Błyszczące plastiki niemal w każdym aucie rysują się tak samo, czyli zdecydowanie za bardzo.
Gdy jesteśmy już we wnętrzu Seresa, pochwały należą się za ilość miejsca - jest go pod dostatkiem zarówno z przodu, jak i z tyłu. Nawet wysocy pasażerowie mieszczą się tu bez trudu, a tylna kanapa jest wygodnym miejscem do podróżowania. Sporą wpadką jest natomiast brak teleskopowej regulacji kolumny kierowniczej. Szkoda, bo przy wzroście 190 cm, wygodne usadowienie się za kółkiem może być wyzwaniem. Warto także wspomnieć, że fotel pasażera jest elektrycznie regulowany, ale nie możemy ustawić wysokości jego położenia.
Co znajdziemy pod maską Seresa?
Dane techniczne Seresa 3 mówią o przyspieszeniu do setki w czasie 8,9 s i prędkości maksymalnej równej 155 km/h. Te wartości to zasługa 162-konnej jednostki elektrycznej, która czerpie energię z akumulatorów litowo-żelazowo-fosforanowych (LiFePO4). To nietypowe rozwiązanie ma gwarantować wysoką żywotność baterii. Jak układ napędowy sprawdza się w praktyce? Przyspieszenie od 0 do 100 km/h nie odbiega przesadnie od wartości podawanych przez producenta, bo wynosi około 9,1 s przy stanie naładowania około 80%. Szkoda, że Seres szybko traci wigor - gdy akumulator jest naładowany w stopniu mniejszym niż 80%, przyspieszenie staje się nieco słabsze. Dobrze wypadła droga hamowania, która niezależnie od rozgrzania hamulców wyniosła 38 m - mniej więcej tyle samo co u europejskich konkurentów Seresa. Największym problemem napędu, a naszym zdaniem również największą wadą samego samochodu jest bardzo słaba rekuperacja. Seres nie odzyskuje energii tak skutecznie, jak rywale, na czym najbardziej cierpi miejski zasięg. Hamowanie regeneracyjne jest tu zależne od wybranego trybu jazdy, ale w każdym z nich jest po prostu niewystarczające. W tej kwestii producent ma jeszcze sporo do zrobienia.
Seres 3 - zużycie energii
Seres 3 nie ma w wyposażeniu pompy ciepła, co w zimę może lekko windować zużycie energii. W naszych testowych warunkach, głównym zmartwieniem było jednak chłodzenie wnętrza. W letnich warunkach uzyskaliśmy wynik około 18,5 kWh/100 km, co pozwoli osiągnąć mniej więcej 270 km na jednym ładowaniu. Wartość wystarczająca w miejskiej jeździe, ale nieco zbyt mała, by komfortowo jeździć autem w trasę. Seres ma możliwość szybkiego ładowania prądem DC, a doładowanie do 80% zajmuje tu około 30 minut. Jeśli chodzi o ładowanie prądem przemiennym, to ma ono sens tylko w warunkach domowych. Ładowanie AC jest bardzo powolne.
Seres 3 - prowadzenie
Warto pochylić się nad tym, jak jeździ Seres 3 - auta z Państwa Środka często cierpią bowiem na kiepsko zestrojone zawieszenia, mało precyzyjne układy kierownicze i marną zdolność do dynamicznej jazdy. W tym wypadku nie musimy się tego obawiać, bo choć Seres w najmniejszym stopniu nie prowadzi się jak sportowiec, na drodze radzi sobie bardzo dobrze. Pozytywnie zaskakuje komfort podróżowania i zdolność do filtrowania nierówności. Zawieszenie pracuje wystarczająco cicho, a układ kierowniczy ma zmienną siłę wspomagania. Możemy wybrać ją z menu systemu multimedialnego.
Czy warto go rozważyć?
Podczas kilkudniowego testu znaleźliśmy sporo zalet, jak i kilka istotnych wad. Ostatnią z nich jest cena - Seres kosztuje bowiem 169 900 zł, czyli nieco więcej, niż Hyundai Kona Electric z zasięgiem 305 km i silnikiem o mocy 136 KM. Za kwotę 175 900 zł możemy z kolei kupić Konę z 204-konną jednostką i zasięgiem 484 km. W zbliżonej do Seresa (o 3500 zł niższej) cenie możemy również kupić Opla Mokka-e. Oba wymienione auta są jednak odrobinę mniejsze i gorzej wyposażone. Wygląda więc na to, że Seres nadrabia wyposażeniem i dostępnością. Czy warto decydować się na niego w tym momencie? Naszym zdaniem zdecydowanej poprawki wymagają skuteczność odzyskiwania energii podczas hamowania i drobne, wymienione w tekście mankamenty. Pod wieloma względami Seres już teraz jest zaskakująco kompletnym samochodem. Dostępność może być argumentem dla tych, którzy potrzebują samochodu "na już". Seres ma więc potencjał - z pewnością nie na hit sprzedażowy, ale na plan B, który po prostu warto mieć w dzisiejszych czasach.