Francuskim producentom motoryzacyjnym można zarzucić niejedno. Jednak fantazji, finezji i odwagi wielu mogłoby im pozazdrościć. Projektanci aut znad Sekwany zawsze szli własną drogą starając się pokazać wszystkim, że szeroko pojęty motoryzacyjny świat może być daleki od szablonów i schematów. Citroen DS nie bez kozery został ochrzczony mianem Bogini. Zawieszenia hydropneumatyczne na stałe wbiły się do motoryzacyjnego słownika. Nawet kierownice z nieruchomą środkową częścią, pomimo braku racjonalnego wytłumaczenia takiego rozwiązania były szeroko opisywane. Citroen zawsze szedł pod prąd, a C4 Cactus być może nie rewolucjonizował rynku, ale wnosił do niego dużo świeżości i uśmiechu.
Bez kolców
Kilka miesięcy temu Francuzi postanowili odświeżyć swój "kolczasty" model. Zmiany zewnętrzne są tak gruntowne, że w wielu innych markach wiązałyby się ze zmianą generacji. Nowy C4 Cactus jest jednak modelem po liftingu, a na zupełną odmianą napompowanej C-czwórki będziemy musieli jeszcze poczekać.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest brak jakże charakterystycznych AirBumpów. Fakt ten nie wynika z tego, że testowany egzemplarz był jakąś ubogą wersją wyposażenia. W nowym C4 Cactusie po prostu nie znajdziemy takiego rozwiązania. Koniec kropka. Dlaczego Francuzi postanowili ogołocić swój produkt z najbardziej rozpoznawalnego elementu? Być może powodem był fakt, że odświeżony Cactus zastępuje schodzące ze sceny C4. Jednak nowy Cactus mierzy 4170 mm długości, 1714 mm szerokości oraz 1480 mm wysokości. Takie dane każą stawiać prezentowany samochód pomiędzy typowymi autami segmentu B oraz C.
Wracając do tematu stylistyki zewnętrznej warto zaznaczyć, że nowy Cactus zachował inne charakterystyczne cechy. Z przodu auta w dalszym ciągu dominują nieco kontrowersyjne dwupoziomowe światła, a wysoko poprowadzona linia szyb bocznych potęguje wrażenie miastoodporności. Dodajmy do tego klika ciekawych akcentów w postaci kontrastujących z kolorem karoserii obwódek świateł przeciwmgłowych oraz ładnie prezentujących się po zmroku tylnych świateł, a w efekcie otrzymamy zwracające na siebie uwagę auto.
Bez zmian
Gruntowny lifting Cactusa rozpoczął się na karoserii i na tej samej karoserii się zakończył. Co prawda projektanci mają inne zdanie na ten temat wymieniając listę zmian jakie wprowadzono we wnętrzu, ale ich dostrzeżenie wymaga naprawdę wprawnego oka.
Tak czy inaczej kabina odświeżonego C4 Cactusa prezentuje się nieszablonowo. Schowek przed pasażerem przypomina jakąś oldschoolową walizkę. Uchwyty do zamykania drzwi kojarzą się z rączkami plecaków. Nawet umieszczony tuż za kierownicą ekran zastępujący standardowy prędkościomierz jest nieszablonowym pomysłem. Szkoda tylko, że ktoś zapomniał o umieszczeniu na nim obrotomierza.
Bardziej szablonowy jest drugi ekran służący za centrum sterowania multimediami. Jego grafika jest przyjemna dla oka, a niezbyt rozbudowane menu nie wpływa negatywnie na łatwość i szybkość obsługi. Jednak jak mantrę będę powtarzał, że przeniesienie całkowitej obsługi klimatyzacji na ekran dotykowy nie jest najlepszym pomysłem.
Twardo-miękko
Oddzielną kwestią jest jakość wykonania wnętrza oraz szeroko pojęte walory praktyczne. Zdecydowana większość materiałów pokrywających elementy kabiny jest twarda w dotyku. Twarda, ale dobrze spasowana i solidna. Miękkie i to aż za bardzo są za to fotele. Być może Francuzi mieli w swoich magazynach duże zapasy gąbki i musieli je jakość spożytkować.
Ilość miejsca z przodu? Wystarczająca nawet dla wyższych i tęższych osób. Z tyłu? Także nie jest źle. Dziwi tylko fakt braku możliwości opuszczania tylnych szyb. Zamiast tego możemy je uchylić przy pomocy znanej z różnych 3-drziwowych starych aut wajchy. Poprawnie należy ocenić również bagażnik o pojemności 358 litrów. Jego pojemność być może nie jest największa w klasie, ale z pewnością pomieści weekendowe lub typowo piknikowe zakupy.
Idzie nowe
Absolutną nowością, której nie widać gołym okiem jest zawieszenie na jakim oparto odświeżonego C4 Cactusa. Co prawda prezentowane auto nie posiada zawieszenia hydropneumatycznego (na tak ekstrawagancki ruch nie stać nawet Francuzów), ale w opisywanym samochodzie debiutują amortyzatory hydrauliczne PHC (Progressive Hydraulic Comfort). Ten magiczny skrót oznacza amortyzatory z progresywnymi ogranicznikami hydraulicznymi PHC z dwoma odbojami. Taka konstrukcja ma chronić kierowcę i pasażerów od charakterystycznego efektu dobijania zawieszenia potęgując dumnie nazwany przez Francuzów efekt latającego dywanu. Wszystkie te zapowiedzi brzmią bardzo obiecująco. Pytanie tylko czy pokryją się z praktyką?
Jeśli po nowym C4 Cactusie faktycznie oczekujecie cudów oraz odczuć rodem z Citroen C5 z hydropneumatyką, możecie poczuć lekki zawód. Zaawansowany "zawias" testowanego samochodu jest bardzo miękki i kulturalny, ale daleko mu do znanej ze starszych "Cytryn" hydropneumatyki. Chociaż przyznać trzeba jedno – efekt dobijania, nawet podczas jazdy dziurawymi drogami faktycznie został zredukowany do minimum.
Najmocniejszy!
Pod maską testowanego egzemplarza pracował najmocniejszy z dostępnych silników, benzynowy motor 1.2 PureTech. Pomimo niezbyt imponującej pojemności oraz tylko 3 cylindrów, dzięki wsparciu turbosprężarki jednostka osiąga moc 130 KM oraz maksymalny moment obrotowy na poziomie 230 Nm. Takie parametry w połączeniu z lekkim nadwoziem (1045 kg na sucho) zapewniają dobre osiągi. Pierwsze 100 km/h na godzinę pojawia się na cyfrowym prędkościomierzu już po 9,1 sekundy. Pomimo tego, ciężko jest nazwać nowego Cactusa autem o sportowych zapędach.
Opisywane wyżej zawieszenie jednoznacznie wskazuje na komfortowy charakter samochodu. W takim założeniu wtórują mu silnie wspomagany układ kierowniczy oraz bardzo miękkie fotele nieznające pojęcia "trzymanie boczne".
Dość porywczy charakter ma natomiast sam silnik. W dolnym i średnim zakresie obrotów bardzo żywiołowo reaguje na dodanie gazu, ale w górnych partiach obrotowych jego zapał znacząco przygasa. Przypomina to nieco jazdę autem z niewielkim silnikiem diesla, którego turbosprężarka "wstaje" nagle i gwałtownie.
Niewiele wspólnego z niewielkim dieslem ma natomiast średni apetyt na paliwo. Chociaż z drugiej strony średniej wartości na poziomie 7,2 l/100 km w cyklu mieszanym w dość żwawym aucie, trudno jest przykleić łatkę z dużym znakiem minusa. Dodam, że w trasie przy spokojnej jeździe da się osiągnąć wynik z piątką z przodu. W mieście natomiast, należy przygotować się na spalanie rzędu 8 l/100 km.
Cena i podsumowanie
52 990 zł – dokładnie taką kwotę należy wydać, aby stać się posiadaczem nowego Citroena C4 Cactus. W tej cenie otrzymamy auto z wolnossącym silnikiem 1.2 82 KM oraz standardem wyposażenia Live. W standardzie takiej wersji otrzymamy m.in. 7-calowy ekran dotykowy, klimatyzację manualną oraz system audio obsługujący standard bluetooth.
Mocniejszy, 110-konny turbodoładowany wariant wymaga dopłaty 6000 zł. Odmiana z topową 130-konną jednostką kosztuje 65 090 zł i jest dostępna od drugiego poziomu wyposażenia Feel. W ofercie jest również diesel, który jak to często bywa w tej klasie aut jest jedną z droższych wersji. C4 Cactus 1.6 BlueHDI 99 KM z podstawowym wyposażeniem Live został wyceniony na co najmniej 67 190 zł. Jak te kwoty kształtują się na tle konkurencji?
Pomimo wielu zapewnień Francuzów, rywali prezentowanego samochodu nie należy szukać wśród aut kompaktowych. Cactusowi zdecydowanie bliżej do samochodów pokroju Renault Captura, Seata Arony, Peugeota 2008 oraz Nissana Juke. Na tle wcześniej wymienionych aut cena Citroena prezentuje się atrakcyjnie. Jedynie Captur jest wyjściowo nieco tańszą propozycją (od 51 500 zł). Reszta konkurencji jest droższa.
Odświeżony Citroen C4 Cactus nieco wydoroślał. Nabrał więcej ogłady, stał się bardziej komfortowy, zachowując przy tym większość pozytywnych cech poprzednika. Szkoda tylko, że przy tych wszystkich zmianach stracił nieco unikalnego charakteru jakiego bez wątpienia nadawały mu AirBumpy. Jak widać, nawet znani z polotu i nieograniczonej fantazji Francuzi czasami muszą stosować się do ogólnie panujących reguł.
Citroen C4 Cactus 1.2 PureTech - dane techniczne
SILNIK | R3, benzyna |
Pojemność | 1199 cm3 |
Moc maksymalna | 96 kW/130 KM przy 5500 obr./min. |
Maks mom. obrotowy | 230 Nm przy 2100 obr./min. |
Prędkość maksymalna | 207 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 9.1 s |
Skrzynia biegów | manualna, 6-biegowa |
Napęd | przedni (FWD) |
Emisja spalin | 110 g/km |
Zbiornik paliwa | 50 l |
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) |
6.1 l/ 4.1 l/ 4,8 l |
Długość | 4170 mm |
Szerokość | 1714 mm |
Wysokość | 1480 mm |
Rozstaw osi | 2595 mm |
Masa własna | 1045 kg |
Masa dopuszczalna całkowita | 1580 kg |
Pojemność bagażnika | 358 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane/ tarczowe |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył | belka skrętna |
Opony przód i tył (w modelu testowym) |
205/50/R17 |