TEST Fiat Freemont Black Code 2.0 MultiJet II: wersja tylko dla chętnych - ZDJĘCIA

2014-10-13 4:50

Mariaż Fiata z Chryslerem zaowocował kilkoma "nowymi" modelami w palecie włoskiego koncernu. Fiat Freemont, to nic innego jak Dodge Journey po kilku modyfikacjach, które miały na celu dostosowanie pojazdu do europejskich wymagań. Niestety efekt nie jest powalający. SUV wprawdzie jest duży i pojemny oraz ma duże jednostki napędowe, ale posiada też mankamenty, które nie powinny występować w aucie tej klasy.

Przejęcie Chryslera przez Fiata miało swoje plusy - w gamie modeli włoskiego koncernu pojawiły się Lancia Thema, Lancia Voyager, Fiat Freemont, a także wszelkiego rodzaju Jeep'y. Ja w tym temacie skupię się na Freemoncie, ponieważ to właśnie on jest bohaterem testu. SUV ten to zeuropeizowany Dodge Journey, w którym włosi poprawili kilka elementów, w tym także zawieszenie i wykończenie wnętrza. Czy zabiegi te przyniosły oczekiwany skutek?

Dobry look

Klasycznie zacznę od wyglądu auta. Włoski SUV wygląda naprawdę nieźle. Nieco toporna stylistyka nadaje Freemontowi twardego charakteru, a masywna prezencja pojazdu zwraca uwagę na drogach. Proste linie i brak finezyjnych smaczków tylko potwierdzają, że duży Fiat nie jest dla kogoś kto zwraca uwagę tylko na wygląd samochodu. Wrażenie "twardego" auta potęgują reflektory z czarnym wkładem oraz czarna atrapa chłodnicy z wypełnieniem o fakturze plastra miodu - to elementy standardowe w odmianie Black Code. Uważny obserwator zwróci uwagę także na zderzak z charakterystycznym wcięciem, a także na czarną imitację osłony "odbijacza".

Z profilu Freemont przypomina trochę rodzinne kombi, w które wstrzyknięto nieco testosteronu. Wyraźnie zaznaczone nadkola pasują do wizerunku pojazdu, a delikatnie unosząca się dolna linia okien dodaje dynamizmu autu. Tutaj także nie dostrzeżemy finezyjnych przetłoczeń czy niecodziennych linii - jest prosto i nieco surowo. Czarne, 19-calowe obręcze i czarne lusterka boczne także należą do wyposażenia standardowego odmiany Black Code. Muszę przyznać, że ciemne obręcze świetnie pasują do włoskiego SUV-a.

Sprawdź też: TEST Jeep Grand Cherokee SRT 6.4 V8 HEMI: bestia dla twardzieli - ZDJĘCIA

Tył Fiata to w mojej opinii najładniejsza część nadwozia. Trudno tak naprawdę powiedzieć co wpływa na taki odbiór, jednak bardzo dużą odpowiedzialność za to ponoszą lampy o prostym kształcie. Do tego dochodzi klapa bagażnika z wyżłobieniem na tablicę rejestracyjną oraz głębokie wcięcie w zderzaku, pozwalające na otwarcie kufra. Nie bez znaczenia jest także czarna wstawka w zderzaku, imitująca osłonę podwozia. Pod względem całej karoserii Freemont wygląda bardzo dobrze, a połączenie czerwonego lakieru z czarnymi detalami prezentuje się wyśmienicie.

Niestety karoseria SUV-a nieco traci przy bliższym przyjrzeniu się - dokładniej chodzi o jakość wykonania auta. Przykładowo w niektórych miejscach szczeliny pomiędzy poszczególnymi elementami blacharskimi mają różną szerokość, co widać nawet gołym okiem, a tylne lampy są nierówno spasowane. Ogólnie ujmując, precyzja wykonania nie zachwyca.

Amerykańskie wnętrze

Pomimo ingerencji Włochów we wnętrze Freemonta, w kabinie pasażerskiej wciąż czuć amerykańskiego ducha. Deska rozdzielcza została zaprojektowana bez polotu, a tworzywa użyte do wykończenia środka auta są przeciętnej jakości. Plastiki są twarde i mało przyjemne w dotyku, a niektóre elementy trzeszczą przy mocniejszym nacisku. Ponadto można odnieść wrażenie, że przyciski składające się na srebrną listwę biegnącą przez deskę rozdzielczą szybko ulegną wytarciu.

Niemal wszystkie systemy pokładowe, takie jak ogrzewanie przednich foteli czy szczegółowe sterowanie klimatyzacją, zostały przeniesione na duży ekran systemu multimedialnego. Dotykowy ekran jest bajeranckim gadżetem, jednak "skakanie" pomiędzy klimatyzacją, radiem, nawigacją mając do dyspozycji jeden wyświetlacz, nie stanowi łatwego zadania. Warto dodać, że oprogramowanie nie zawiera polskiego menu. Obsługa cyfrowego wyświetlacza umieszczonego pomiędzy prędkościomierzem a obrotomierzem także nie należy do łatwych zadań. Sterowanie z koła kierownicy wymaga przyzwyczajenia, a żeby dotrzeć do poszczególnych informacji w komputerze pokładowym trzeba albo przeczytać instrukcję obsługi, albo zastosować metodę prób i błędów.

Pod względem przestrzeni dla pasażerów z przodu niewiele mogę Freemontowi zarzucić. Miejsca jest dużo dla wszystkich partii ciała, a przyjęcie wygodnej pozycji za kierownicą nie jest problemem. Zastrzeżenia mam do trzymania bocznego foteli - jak w większości aut amerykańskich są one niemal płaskie, przez co na zakrętach trzeba "wyszukiwać" sobie odrobiny przyczepności. Czarna, skórzana tapicerka należy do wyposażenia standardowego odmiany Black Code, zaś szyberdach jest opcją wartą 3000 zł. Niecodziennym dodatkiem jest schowek ulokowany pod pupą przedniego pasażera - wystarczy podnieść siedzisko by mieć dostęp do skrytki.

Z tyłu sytuacja także prezentuje się całkiem dobrze. Miejsca na stopy i kolana jest wystarczająco dużo, jednak wysocy pasażerowie będą odczuwać dyskomfort jeśli chodzi o ich głowy. Nie to, żeby Freemont był mały, ale sęk w tym, że nieco obniżony w środkowej części dach z konsolą od regulacji nastawów wentylacji dla, może wadzić podczas podróży. Wysokim osobom po zapomnieniu o tym elemencie zdarzy się czasami w niego uderzyć. Kanapa jest niemal płaska, dzięki temu trzecia osoba nie powinna narzekać na wyprofilowanie oparcia. Ogólnie siedzi się tam wygodnie.

Składane foteliki dla dzieci ukryte w siedzisku kanapy są standardem w prezentowanym wariancie Black Code. Pakiet video, na który składa się m.in. 9-calowy wyświetlacz i bezprzewodowe słuchawki to wydatek rzędu 4000 zł. Trzeci rząd siedzeń jest mało komfortowy - zmieszczą się tam jedynie dzieci, a i tak na dłuższych dystansach będą odczuwać duży dyskomfort. Plus za otwierające się pod kątem 90 stopni tylne drzwi.

Przeczytaj: TEST Jeep Wrangler Unlimited Rubicon 2.8 CRD: komandos na czterech kołach - WIDEO

Bagażnik Freemonta jest duży, o ile mówimy o złożonym trzecim rzędzie foteli - wtedy jego pojemność wynosi 540 litrów. Przy rozłożonych 7 fotelach kufer ma pojemność zaledwie 145 litrów, zaś po złożeniu drugiego i trzeciego rzędu "miejscówek" wartość ta rośnie do 1461 litrów. Przestrzeń bagażowa ma równą podłogę i regularne kształty, co jest pomocne zwłaszcza przy pakowaniu dużych i ciężkich przedmiotów. Podczas zakupów z pomocą przychodzą haczyki na torebki, a wyjmowana ze ścianki latarka może okazać się bardzo pomocna w trakcie jakiejś nocnej niespodziewanej sytuacji na drodze.

Ospały tandem

Fiat Freemont w wariancie Black Code jest dostępny z dwoma silnikami: benzynowym V6 o pojemności 3.6-litra (moc 280 KM, 342 Nm) lub 2-litrowym turbodieslem MultiJet II (generowana siła 170 KM, 350 Nm). Obydwa motory zostały połączone z 6-biegowymi przekładniami automatycznymi, które przekazują napęd na wszystkie cztery koła.

Testowy egzemplarz został wyposażony w turbodiesla, połączonego z "automatem". Z przykrością muszę stwierdzić, że duet ten nie chwycił mnie za serce. O ile silnik sam w sobie jest mocny i oszczędny, o tyle na negatywne odczucia wpływa automatyczna przekładnia - można odnieść wrażenie, że "kradnie" moc jednostce napędowej. Przez to rozpędzanie ciężkiego auta (2014 kg) dłuży się niemiłosiernie. Każde wyprzedzanie jest zbędnie długie i męczące. Kolejne biegi wchodzą płynnie, jednak działanie skrzyni jest ospałe i irytujące. Głównym jej mankamentem jest brak możliwości samodzielnego zmiany biegu nieco poniżej 2000 obr./min (nawet w trybie manualnym). Najbardziej dokuczliwe jest to w trakcie jazdy w okolicach miast, gdzie jest teren niezabudowany, ale są ograniczenia prędkości do około 70 km/h. Wtedy trzeba walczyć z przekładnią by móc wcześniej wrzucić kolejne przełożenie i zaoszczędzić paliwo.

Fiat deklaruje spalanie na poziomie 9.6 l/100 km w mieście, 6 l/100 km w trasie i 7.3 l/100 km w trybie mieszanym. Rzeczywiste spalanie wynosi 10.3l/100 km w mieście i 5.6 l/100 km w trasie. Jak widać w warunkach miejskich auto pali nieco więcej niż obiecuje Fiat, jednak nadwyżki są rekompensowane podczas jazdy w trasie. Jak na tak ciężkie auto z napędem na wszystkie koła osiągnięte wyniki są niewielkie.

Europejskie zawieszenie

Podwozie Freemonta oparto na kolumnach McPhersona z przodu i zawieszeniu wielowahaczowym z tyłu. Dzięki temu, że zostało ono przez Włochów przygotowane na europejskie drogi pasażerowie mogą cieszyć się komfortowym podróżowaniem, bez zbędnego bujania znanego z typowo "jankeskich" pojazdów. Samochód lekko wychyla się na zakrętach, a wszelkie nierówności są dobrze tłumione. Podczas jazdy po winklach samochód prowadzi się przewidywalnie, w czym pomaga napęd na wszystkie koła, a przyczepności jest wystarczająco dużo. Mimo wszystko wciąż czuć, że ten samochód został stworzony do pokonywania setek kilometrów za jednym zamachem. Zabranie kompletu pasażerów na pokład i udanie się w daleką podróż to coś normalnego w przypadku włoskiego SUV-a.

Zobacz także: TEST - Fiat 500L kontra Citroen C3 Picasso - porównanie artystycznych minivanów

Układ kierowniczy jest dosyć precyzyjny, ale dostarcza niewiele informacji o poczynaniach przedniej osi. Opór kierownicy jest neutralny, co przypadnie do gustu osobom, które nie lubią zbyt słabego lub zbyt silnego wspomagania. Układ hamulcowy składa się z wentylowanych tarcz hamulcowych z przodu oraz litych tarcz hamulcowych na osi tylnej. Zestaw ten jest wystarczająco skuteczny jak na tej klasy auto. Ponadto nie mogło oczywiście zabraknąć wszelkiego rodzaju elektronicznych asystentów. Kierowca może liczyć m.in. na ABS, ESP, kontrolę trakcji, system zapobiegający dachowaniu oraz na system stabilizacji toru jazdy przyczepy.

Podsumowanie i cena

Fiat Freemont to samochód pełen sprzeczności. Z jednej strony mamy jakość wykonania, która nie powala, wyjątkowo ospałą i irytującą skrzynię automatyczną, a także wnętrze z amerykańskim klimatem. Z drugiej strony zaś Freemont oferuje nam dobre zawieszenie, oszczędną jednostkę napędową oraz stosunkowo pojemne wnętrze. Niestety biorąc pod uwagę SUV-a jako całość, to prezentuje się on przeciętnie. Zalety nie są w stanie zasłonić w pełni wad auta, a tych jest nie jest mało. Włoski pojazd jest ofertą dla osób potrzebujących dużego 7-osobowego wozu, albo dla kogoś, kto koniecznie chce go kupić. Rywale w konkurencji "SUV dla rodziny" osiągają jednak lepsze rezultaty.

Na koniec jeszcze cena. Fiat Freemont w bardzo bogatej wersji Black Code i z benzynowym silnikiem kosztuje 143 000 zł. Wariant z turbodieslem to już wydatek 148 000 zł. Pomimo tego, że w standardzie otrzymujemy m.in. trójstrefową klimatyzację, całą gamę elektronicznych asystentów, skórzaną tapicerkę, tempomat, tylne czujniki parkowania, elektrycznie sterowane szyby przednie i tylne oraz system multimedialny z ekranem dotykowym, to cena wciąż jest nieco za wysoka.

Przykładowo Hyundai ix35 porównywalny do testowanego egzemplarza Freemonta kosztuje minimum 137 400 zł (2.0 CRDI 184 KM, 4x4, skrzynia automatyczna, Premium), Renault Koleos to wydatek od 146 500 zł (2.0 dCi 175 KM, skrzynia automatyczna, Privilege), Kia Sportage to koszt od 126 490 zł (2.0 CRDI 184 KM, skrzynia automatyczna, 4x4, XL), zaś za Toyotę Rav4 trzeba zapłacić od 161 900 zł (2.2 D-4D 150 KM, skrzynia automatyczna, 4x4, Prestige). Jest tylko jeden szkopuł - żaden z tych pojazdów nie daje 7-osobowego wnętrza, które ma Fiat.

Fiat Freemont Black Code - dane techniczne

SILNIK R4
Paliwo Olej napędowy
Pojemność 1956 cm3
Moc maksymalna 125 kW/ 170 KM/ przy 4000 obr./min
Maks mom. obrotowy 350 Nm/ 1750-2500 obr./min
Prędkość maksymalna
183 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 11,1 sekundy
Skrzynia biegów automatyczna/6 biegów
Napęd 4x4
Zbiornik paliwa 80 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 9.6 l/ 6 l/ 7.3 l
Długość 4910 mm
Szerokość
1878 mm (bez lusterek)
Wysokość 1751 mm
Rozstaw osi
2890 mm
Masa własna
2014 kg
Pojemność bagażnika (5 miejsc)/ pojemność po rozłożeniu siedzeń
540 l/ 1461 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/tarczowe
Zawieszenie przód
kolumny McPhersona
Zawieszenie tył
zawieszenie wielowahaczowe
Opony przód i tył (w modelu testowym)
225/55 R19

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku

Nasi Partnerzy polecają