TEST Hyundai Genesis 3.8 V6: pierwsza jazda klasą premium po koreańsku – ZDJĘCIA

2014-10-11 4:50

Mając do dyspozycji ten samochód, zewsząd padały pytania typu "co to za Aston Martin?". A to wcale nie brytyjski twór, a koreańska rękawica rzucona niemieckiej konkurencji w walce o klasę premium. Tym właśnie autem Hyundai chce zabrać kilku klientów Audi A6, BMW serii 5 czy Mercedesowi klasy E. Pytanie tylko, czy znajdą się chętni na wydanie 300 000 złotych na inne auto niż wspomniana trójka? Czy Hyundai Genesis ma argumenty, które przekonają klientów do siebie? Krótka przygoda z tym autem pozwoliła odpowiedzieć na te pytania.

Koreańscy producenci w błyskawicznym tempie skracają dystans dzielący ich od europejskiej konkurencji. Bardzo szybko się uczą, a strzałem w dziesiątkę było bez wątpienia utworzenie centrów projektowych w Europie. Takie auta jak Volkswagen Golf czy Peugeot 308 muszą się już obawiać konkurencji w postaci Kii Ceed czy Hyundaia i30. A jak wygląda rynek w klasie wyższej średniej, gdzie w przedziale Premium wiodą prym Audi A6, BMW Serii 5 i Mercedes Klasy E?

Czy to Aston Martin?

Już pierwszy rzut oka na nadwozie Genesisa budzi skojarzenia z brytyjską marką. Hyundai chcąc skuteczniej zawalczyć o klienta wykonał doskonały manewr. Na masce zawitało inne logo niż producenta. Żeby przekonać się, że to faktycznie Hyundai należy przejść do tyłu i przeczytać nazwę, zobaczyć logo producenta lub otworzyć maskę. Wracając do przedniej części Genesisa, charakterystycznym elementem auta jest duży grill z wkomponowanym radarem aktywnego tempomatu. O wyposażeniu za chwilę, ale tutaj należy przyznać punkt niemieckiej konkurencji. Audi czy BMW potrafią lepiej zamaskować ten element. Pomiędzy grillem swoje miejsce znalazły biksenonowe lampy z wbudowanymi światłami do jazdy dziennej. Poniżej w zderzaku zamontowano światła przeciwmgielne LED. Całe oświetlenie w czasie nocnej jazdy jest bardzo dobre i nie sprawia żadnych kłopotów. Maska samochodu jest długa co może utrudniać manewry na parkingu, ale Koreańczycy pomyśleli o zainstalowaniu kamery, którą można uruchomić jednym przyciskiem.

Przeczytaj też: Hyundai Veloster Turbo 1.6 T-GDI TEST: auto niespełnionych nadziei - ZDJĘCIA

Z boku Hyundai Genesis pokazuje, że jest reprezentacyjną limuzyną. Od przednich do tylnych świateł biegnie delikatne przetłoczenie na karoserii, co nadaje autu właściwego wyglądu. Na spodzie drzwi swoje miejsce znalazła delikatna chromowana listwa. Tylne szyby oprócz przyciemnienia mają dodatkowe rolety pozwalające przysłonić wnętrze. Testowany Hyundai Genesis stoi na 19-calowych aluminiowych felgach obutych w opony o rozmiarze 245/40 R19 (przód) i 275/35 R19 (tył). Chromowanej obwódki nie zabrakło również wokół bocznych szyb.

Z tyłu samochodu spotyka nas mały zawód. Na klapie bagażnika znajduje się standardowe logo producenta. Nie wiedzieć czemu nie przewidziano tutaj miejsca na znaczek stylizowany na Astona Martina. Tył charakteryzuje się bardzo spokojną linią. Dwie duże lampy LED przedzielone klapą bagażnika zakończoną delikatnym przetłoczeniem próbującego udawać spojler. W zderzaku przewidziano miejsce na dwa światła odblaskowe i dwie końcówki układu wydechowego.

W całym nadwoziu widać pomysły zaczerpnięte od innych. Przód – Aston Martin, bok – BMW, tył – Audi. To jednak wcale nie przeszkadza, bo całość zaprojektowano zgrabnie i z polotem. Można powiedzieć, że gdyby kupować samochód tylko za wygląd, Genesis ma naprawdę spore szanse powodzenia.

Luksusowe wnętrze

Wnętrze Hyundaia Genesisa charakteryzuje się bogatym wyposażeniem i dokładnym wykończeniem przy użyciu najwyższej klasy materiałów. W przedniej części samochodu siadamy na dwóch elektrycznie regulowanych, podgrzewanych i wentylowanych siedzeniach obitych skórą "Nappa". Można się wyłącznie czepiać do braku funkcji masażu, ale jak na pierwszą limuzynę klasy premium, dostępną powszechnie w Europie, jest naprawdę dobrze. Zakres elektrycznej regulacji fotela i kierownicy pozwala każdemu znaleźć odpowiednią pozycję dla siebie. Przed kierowcą znajdziemy dwa czytelne zegary prędkościomierza i obrotomierza przedzielone ekranem komputera pokładowego. Sama skórzana kierownica jest wielofunkcyjna i oprócz przycisków do sterowania radiem, komputerem pokładowym, tempomatem czy zestawem Bluetooth, posiada łopatki do zmiany biegów. Również tutaj swoje miejsce znalazło logo Genesis. Konstruktorzy nie zapomnieli też o systemie HUD, który wyświetla podstawowe informacje na przedniej szybie.

Konsoleta środkowa wzorowana jest na niemieckiej konkurencji, jednak tutaj niektóre materiały mogłyby być lepszej jakości – chociażby przyciski panelu klimatyzacji. Centralne miejsce zajmuje duży dotykowy ekran systemu multimedialnego. Poniżej znajduje się panel sterujący układem klimatyzacji, przedzielony tradycyjnym zegarkiem, a poniżej drążek zmiany biegów i centrum dowodzenia systemem multimedialnym. Tutaj wyższość trzeba przyznać choćby BMW, którego iDrive jest lepiej przemyślany i bardziej funkcjonalny. Warto zaznaczyć, że te wszystkie elektroniczne ulepszenia są na wyposażeniu standardowym Genesisa.

Przechodząc do tylnej części nie mamy wrażenia, że siedzimy w koreańskim aucie, tylko niemieckim. Miejsca jest pod dostatkiem ale pasażerowie powyżej 190 cm wzrostu mogą narzekać na małą ilość miejsca nad głową. Pomimo, że Hyundai Genesis jest zarejestrowany na pięć osób, najlepiej będą czuć się tutaj cztery. W podłokietniku przewidziano obszar na małe centrum dowodzenia, dzięki któremu można sterować radiem, ustawieniem prawego fotela czy całej tylnej kanapy. Ozdobniki niczego nie udają - drewno, które widać w wykończeniu samochodu jest prawdziwe. Tu po imitacjach znanych z poprzedniego modelu nie ma ani śladu.

Pod maską skromnie

Pisząc o skromności, mam na myśli, że do wyboru klient dostaje tylko jeden silnik. Sama jednostka za to skromną nie jest, bo drzemie tam benzynowy motor V6 o pojemności 3.8 litra i sile 315 KM i 397 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Moc ta radzi sobie bardzo dobrze z ważącą ponad 2000 kg limuzyną. Do współpracy zatrudniono tutaj 8-biegą skrzynię automatyczną, która przenosi moc na obie osie (Genesis otrzymał skuteczny napęd na cztery koła). Jeśli chodzi o wyciszenie samochodu to jest ono bardzo dobre. Silnik w każdym zakresie obrotów przyjemnie mruczy, a przyspieszenie jest równomierne, chociaż pozbawione odczucia wbijania w fotel, które potrafi zaserwować niemiecka trójka o podobnych napędowych siłach. Zapewne to kwestia turbosprężarek montowanych m.in. w 306-konnym BMW 535i.

Sprawdź: TEST Hyundai Elantra 1.6 MPI Style po liftingu: nieco ekscentryczny sedan - ZDJĘCIA

Trochę szkoda, że silniki oferowane na innych rynkach (m.in. 3.0 V6 257 KM, 3.3 V6 282 KM czy 5.0 V8 425 KM) nie są oferowane w Polsce, ale przynajmniej nasz kraj dostał prawie najmocniejszy wariant. Brakuje też jakiegokolwiek diesla, a to często karta przetargowa w momencie wyboru limuzyny. Duża pojemność silnika przekłada się też na wysokie spalanie. W trasie auto potrafiło spalić około 10 l/100 km. W warszawskich korkach jednak zużycie paliwa wzrastało do 16-18 l/100 km. Średnio auto zadowalało się około 13-14 l/100 km. Niemiecka konkurencja pali trochę mniej.

Pierwsze 100 km/h Genesis osiąga w 6,8 sekundy a prędkość maksymalna to 240 km/h. Jadąc Hyundaiem Genesisem towarzyszy kierowcy spokój i towarzyszące poczucie zapasu mocy. Jest funkcja zmiany charakterystyki pracy silnika, zawieszenia i skrzyni biegów. Regulację wykonuje się przyciskiem uplasowanym w towarzystwie skrzyni biegów. Eco, Normal i Sport powodują, że za każdym razem skrzynia inaczej zmienia biegi a koło kierownicy stawia większy bądź mniejszy opór.

Jazda w stylu premium

Właściwości jezdne Hyundaia Genesisa były szlifowane pod okiem specjalistów z Lotusa. Za odpowiednią dawkę komfortu odpowiada pneumatyczne zawieszenie. Dzięki wspomnianym wcześniej trzem trybom, zmienia się charakterystyka pracy. W przypadku zawieszenia zmiany są najmniej odczuwalne. Jadąc Genesisem trzeba się naprawdę mocno postarać, żeby wyprowadzić auto z równowagi. Kiedy już nam się to uda do akcji wkracza elektronika w postaci ESP, zaprowadzająca porządek z samochodem. W tym aucie łatwo się zrelaksować.

Problematyczny czasami może stać się układ kierowniczy, który nie zawsze dokładnie przekazuje informacje co się dzieje z przednimi kołami. Podczas jazdy miejskiej wszystko pracuje delikatnie i lekko, ale w trasie czasami może to negatywnie zaskoczyć. Zwłaszcza jak ma się wrażenie, że skręcasz kołami, a układ kierowniczy dopiero zaczyna uruchamiać odpowiednie trybiki, które skręcą koła. Małe opóźnienie może czasami być niebezpieczne.

Na straży bezpiecznej jazdy stoi wiele elektronicznych pomagierów. Nad zachowaniem odpowiedniej odległości od poprzedzającego samochodu czuwa aktywny tempomat. Nad utrzymaniem Genesisa we właściwym torze jazdy – ESP. Za bezpieczne wyhamowanie auta ABS, wraz z asystentem hamowania i układem awaryjnego hamowania. Przed niezamierzonym przekroczeniem pasa ruchu asystent pasa ruchu. Lista jest długa a co najbardziej zaskakujące wszystko jest na wyposażeniu standardowym. Nie zapomniano również o 9 poduszkach powietrznych i systemie wspomagającym parkowanie – z układem kamer tworzącymi obraz "z lotu ptaka".

Co na to cennik?

Hyundai Genesis 3.8 V6 jest jedyną dostępną konfiguracją sprzedawaną w Polsce. Porównując do konkurencji 299 000 zł jest okazją. Bowiem tak samo wyposażona konkurencja z Niemiec jest dużo, dużo droższa. Co ciekawe w Stanach Zjednoczonych Hyundai Genesis kosztuje ok. 173 000 zł w wersji podstawowej. Sam zakup samochodu za tę kwotę to jednak nie wszystko. Warto zaznaczyć, że Genesis oferowany w USA jest gorzej wyposażony niż ten w Polsce. Koszty doposażenia i te które pojawiają się przy sprowadzeniu auta (VAT, cło, opłaty celne, koszty transportu zza oceanu itp.) windują cenę do ok. 266.000 zł. Zatem warto zastanowić się czy gra jest warta świeczki i import Genesisa na własną rękę będzie opłacalny.

Podsumowując flagowy model Koreańczyków to udany pokaz możliwości. W naszym kraju jest oferowany w topowej wersji. Genesisowi nie brakuje praktycznie niczego z wyposażenia i nie trzeba zastanawiać się nad jakimikolwiek dopłatami. Gdyby nie znaczek na tylnej klapie i parę innych niedociągnięć, pojazd ten mógłby mocno namieszać w stawce aut premium.

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku