TEST Jeep Wrangler Unlimited Rubicon 10th Anniversary 2.8 CRD: komandos na czterech kołach

2014-01-19 2:17

W obecnych czasach na rynku jest bardzo mało radykalnych aut, tworzonych tylko w jednym celu. Przykładowo Caterham R500 Superlight jest przeznaczony do jazdy torowej, a Rolls-Royce Phantom z założenia ma przewozić VIP-ów w możliwie jak największym luksusie. Podobnie jest w przypadku Jeepa Wranglera Unlimited, którego środowiskiem naturalnym jest ciężki teren. Testowany przeze mnie egzemplarz był okazem z serii Rubicon 10th Anniversary, dzięki czemu za wygląd i zdolności terenowe otrzymał ode mnie ksywę "Komandos". Ten samochód w pełni zasłużył na ten pseudonim.

Niespokojne narodziny

Historia Jeepa Wranglera sięga jeszcze drugiej wojny światowej, kiedy to w armii aliantów służył pojazd o nazwie Willys. Było to proste, lekkie autko cechujące się niezłymi zdolnościami terenowymi, wspomagające żołnierzy w walce z nieprzyjacielem. Dzięki specjalnym dodatkom mogło np. niszczyć zasieki wroga, umożliwiając atak piechoty na obiekty i wojska przeciwnika. Po wojnie idea samochodu terenowego dobrze sprawującego się w ciężkich warunkach trafiła na rynek cywilny, dzięki czemu po ponad 70 latach możemy się cieszyć prezentowanym Wranglerem. Nie będę się szczegółowo rozpisywał o przeszłości tej amerykańskiej terenówki, gdyż zajęłoby to większość artykułu. Zresztą samo przeczytanie takiego tekstu skutkowałoby zgubieniem kilkudziesięciu minut z życia.

Skupię się zatem na obecnej generacji Jeepa Wranglera. Prezentowana 5-drzwiowa odmiana Unlimted trafiła na rynek w 2006 roku, i co ciekawe jest pierwszą ewolucją Wranglera z nadwoziem tego typu. Wcześniej model był oferowany jedynie z krótką karoserią 3-drzwiową. Dla niektórych jest to profanacja, jednak moim zdaniem to dobre rozwiązanie, gdyż pozwala trafić do większej ilości klientów, jednocześnie zachowując specyficzny klimat auta. Dodatkowo samochód zyskał nieco militarnego charakteru, a w tak męskim środku transportu to ważna cecha. Niektórzy mogą narzekać na gorszą poręczność w warunkach terenowych przez wydłużenie nadwozia, jednak jak pokażę w poniższym tekście, obawy te są raczej bezpodstawne.

Toporny wizerunek

Stylistyka Jeepa Wragnlera Unlimited to ciekawy przypadek. Jedni się w niej zakochają na zabój, inni zaś będą omijać auto łukiem. Moim zdaniem większość ludzi jednak będzie należeć do grupy numer jeden. Karoseria ma aerodynamikę cegły, jednak nie można jej zarzucić braku tego "czegoś". Pięciodrzwiowe nadwozie jest długie i masywne, a swoją posturą sugeruje pancerność oraz nieugiętość. Również niesamowity lakier będący dodatkiem do edycji Rubicon 10th Anniversary podkreśla te cechy, gdyż szaro-zielono-niebieska barwa (trudno dokładnie określić jaka) jest podobna do tej, którą można spotkać na żołnierskich mundurach oraz wprowadza atmosferę surowości i bezsprzecznego wykonywania ekstremalnych zadań. Inni kierowcy na drodze z ciekawością odwracali swoje głowy, podobnie jak przechodnie. Surowy wygląd jest po prostu obłędny i potrafi uzależnić. Na mnie zrobił na tyle duże wrażenie, że postanowiłem nadać autu pseudonim "Komandos" - do dobre określenie dla tego pojazdu.

Z przodu nie mogło zabraknąć atrapy chłodnicy z pionowymi żeberkami oraz okrągłych świateł - to cechy charakterystyczne dla niemal wszystkich odmian tego modelu, które powstały w całej jego historii. Elementy te natychmiast kojarzą się z Jeepem Wranglerem i są jakby podpisem świadczącym o jego oryginalności. To coś jak u Porsche, którego cechę rozpoznawczą stanowi kształt nadwozia stosowany tylko w modelu 911. Co więcej, także w frontalnej części karoserii wszystkie elementy mają dawać wrażenie niezwyciężenia - grill jest ustawiony niemal pionowo, tak samo jak bardzo niska przednia szyba. Zderzak został wysunięty mocno do przodu (czym niestety moim zdaniem nieco szpeci wizerunek pojazdu), pod nim zaś kryje się osłona podwozia, a maska z klasycznymi zaczepami blokującymi jej otwarcie została podziurawiona wylotami powietrza. Widząc taką "twarz" w lusterku większość kierowców będzie wolała zjechać na bok.

Tył Wranglera większość obserwatorów porówna do kredensu. Pionowa ściana z otwieranymi na bok drzwiami wraz z uchylaną szybą, wystającym kołem zapasowym i masywnym zderzakiem, zdecydowanie pasuje do charakteru auta. Ta część pojazdu ma być maksymalnie prosta i użytkowa, a zadanie to spełnia w 100%. Mnie osobiście zauroczyły klosze tylnych lamp, które mienią się głęboką czerwienią. Niby drobiazg, ale gdy już się skupi na nim wzrok, nie można go od niego oderwać. Spostrzegawcze osoby zwrócą uwagę także na wystające zawiasy ruchomych elementów. Są prymitywne w swym wyglądzie, aczkolwiek w obecnych czasach to coś nostalgicznego i przypomina, że stare rozwiązania również mogą być bardzo dobre.

Z profilu rysuje się długie i wysokie nadwozie, dlatego też przy wsiadaniu warto korzystać z bocznych progów. Klamki mają toporny kształt, a ich działanie nawiązuje do przeszłości, gdyż aby otworzyć drzwi należy wcisnąć guzik i dopiero wtedy pociągnąć za uchwyt. Wystające zawiasy mogą razić fanów nowoczesnego wzornictwa, jednak one także są częścią legendy, ponieważ każda poprzednia generacja Wranglera również miała podobne rozwiązanie. To mi się bardzo podoba. Podobnie jak masywne, wystające nadkola w czarnym kolorze, otulające 17-calowe koła o fantastycznym wzorze. Co ciekawe, niemal wszystkie elementy karoserii można zdjąć. W garażu da się zostawić m.in. drzwi, cały dach, maskę, klapę bagażnika i przednią szybę - aby dokonać tej operacji wystarczy kilka podstawowych narzędzi takich jak np. klucze czy śrubokręty. Tak przekształcony pojazd będzie wyglądał jak szkielet, jednak jazda nim dostarczy jeszcze więcej frajdy. Ponadto 5-drzwiowy Jeep może być kabrioletem ze składanym dachem - cały mechanizm plandeki chroniącej od deszczu umieszczono we wnętrzu bagażnika.

Teraz czas na małe zaskoczenie. Nadwozie pomimo swej grubiańskiej prostoty otrzymało wiele fantastycznych "smaczków". Mowa m.in. o czerwonym wizerunku Willysa na powierzchni obręczy, wizerunku specyficznej atrapy chłodnicy umieszczonym w górnej partii przedniej szyby, czy napisie "RUBICON" na bokach przedniej maski. To wszystko sprawia, że poznawanie Jeepa Wranglera jest przygodą. Gdy już się nam wydaje, że nic nas nie zaskoczy, nagle pojawia się uroczy drobiazg, który zadziwia i jednocześnie na nowo uświadamia jak bogatą historię ma ten model. To właśnie takie drobnostki tworzą po części więź pomiędzy człowiekiem i maszyną, nadając jej nieco ludzkie oblicze.

Amerykańskie wnętrze

Środek Jeepa Wranglera Unlimited jest niemal tak surowy jak jego zewnętrzna powłoka. Zasiadając w wygodnych fotelach pokrytych skórą w oczy rzuca się prosta deska rozdzielcza wykonana z twardych i solidnych plastików. Niektórzy będą zawiedzeni brakiem efektownych dodatków, ale to samochód dla twardzieli, a nie dla pozerów, o czym świadczy nawet uchwyt dla pasażera, przydający się podczas ekscesów w terenie. Na konsoli centralnej znalazł się system multimedialny z dotykowym ekranem (skomplikowany w obsłudze, jednak dźwięk wydobywający się z 9 głośników jest na bardzo dobrym poziomie). Są tam również przyciski od elektrycznej regulacji szyb przednich i tylnych, panel klimatyzacji oraz nawiewu, a także guziki do aktywowania lub dezaktywacji elektronicznych systemów bezpieczeństwa. Trochę nie na miejscu są te wszystkie elektroniczne dodatki oraz podgrzewane siedzenia, jednak nowoczesny świat motoryzacji wymaga kompromisów, nawet od potężnej terenówki. Całe szczęście, że chociaż analogowe, przejrzyste zegary z komputerem pokładowym stale goszczą na właściwym miejscu.

Jeśli chodzi o ilość przestrzeni dla pasażerów w środku, to nawet wysokie osoby nie powinny marudzić. Z przodu miejsca jest dużo, a fotele są wygodne, chociaż brakuje im podparcia bocznego. Długie podróże nie są utrapieniem dla pleców czy nóg - sprawdziłem to w trakcie blisko 500-kilometrowej jazdy. Również z tyłu podróżni nie powinni narzekać na ilość oferowanej przestrzeni. Kanapa jest szeroka, płaska niemal jak stół, a nogi osób siedzących z tyłu nie powinny się wbijać w oparcia przednich foteli. Jedynie wsiadanie na tylną ławkę przez wąskie drzwi może sprawiać trudności, ale na szczęście w tej parti wnętrza jeżdżą przeważnie dzieci.

Ciekawym elementem w kabinie pasażerskiej są też grube, metalowe rury lakierowane pod kolor nadwozia otulone gąbką, stanowiące ochronę pasażerów podczas dachowania. To kolejny z nietuzinkowych dodatków, których próżno szukać gdzie indziej. W jakim innym samochodzie widzieliście ostatnio coś takiego? Również widoczność z fotela kierowcy jest interesująca - z przodu mamy bardzo niską szybę, zaś okna boczne i tylne mają niewielkie rozmiary. Przez to można odnieść wrażenie, że jedzie się czołgiem, a nie pojazdem osobowym. W praktyce nie ma się problemu z określeniem co się dzieje wokół Wranglera.

Brutalna siła i niezłe prowadzenie

Testowany przeze mnie Jeep Wrangler Unlimited Rubicon 10th Anniversary został wyposażony w turbodoładowany silnik wysokoprężny 2.8 CRD o mocy 200 KM, połączony z automatyczną skrzynią biegów (w ofercie jest także silnik benzynowy 3.6 V6 o mocy 284 KM). Taki klekoczący zestaw z dieslem idealnie spisuje się w tego typu aucie i świetnie pasuje do charakteru terenówki. Motor pracuje głośno i natarczywie, a jego odgłos jest porównywalny do tego jaki wydają z siebie traktory lub ciężarówki. Co z tego, skoro spora moc i moment obrotowy na poziomie 460 Nm w połączeniu z niezwykle skutecznym napędem na cztery koła (na utwardzonych drogach należy korzystać z samego napędu na tylną oś) i reduktorem dają złudzenie, że tym samochodem da się pociągnąć statek.

Moc jest oddawana płynnie i bez ekscesów, a pokonywanie terenowych trudności jest banalne. Stromy, ośnieżony podjazd? Pestka! Przejazd przez bród z naturalnymi nasypami - żaden problem. Głęboki piach? Jedyną słabą stroną w takim momencie mogą być tylko opony. "Komandos" daje kierowcy tyle wiary w siebie, że nawet nieśmiały chłopak staje się samcem-alfa. Warto dodać również, że istnieje możliwość zablokowania mostów i centralnego mechanizmu różnicowego, a także odłączenie przedniego stabilizatora, dzięki czemu przednia oś ma większe pole do popisu. Jedynie masa na poziomie 2 ton jest przeciwnikiem w off-roadowych szaleństwach, jednak przy odrobinie treningu i rozmyślnych posunięciach, da się uniknąć niebezpieczeństw związanych z tym zagadnieniem. Trudno o drugą tak dobrze przygotowaną do jazdy poza drogami terenówkę, sprzedawaną w salonach.

Kiedy jednak wrócimy na asfalt, okazuje się, że także tutaj nie ma większych powodów do niezadowolenia. Zawieszenie jest dosyć twarde, dzięki czemu przechyły nadwozia nie są bardzo duże, a komfort jazdy jest na dobrym poziomie. To zaskakujące, gdyż większość aut terenowych zmusza nabyców do wybierania pomiędzy dobrym prowadzeniem, a zdolnościami off-roadowymi. W przypadku Wranglera nie ma takiej konieczności. Pokonywanie zakrętów nie jest wyzwaniem, podobnie jak jazda drogami szybkiego ruchu. Auto porusza się stabilnie, a hydrauliczny układ kierowniczy przekazuje sporo informacji zwrotnych. Można mieć zastrzeżenia co do jego precyzji, gdyż na autostradach przeszkadza nieco luz w centralnym położeniu kierownicy. W winklach sytuacja się poprawia, gdyż układ pracuje z przyjemnym oporem, a to umożliwia wykonywanie dokładniejszych ruchów. W wytracaniu prędkości pomogą bardzo skuteczne hamulce, dzięki którym zatrzymanie 2-tonowego kolosa jest prościzną. W przemieszczaniu się po mieście utrudnieniem są duże wymiary Wranglera oraz 5-biegowa przekładnia automatyczna, która lubi "przeciągać" biegi. To dosyć nieprzyjemne uczucie, ponieważ zamiast wrzucić kolejne przełożenie skrzynia jakby upewnia się co do zamiarów kierowcy. Brak jej zdecydowania w działaniu, aczkolwiek biegi są zmieniane bez szarpnięć i to warto podkreślić. Przyspieszenie 0-100 km/h trwa 11,7 s, co na auto o masie 2 t jest niezłym wynikiem.

Duża waga, mocny silnik i mało zdecydowana skrzynia biegów skutkują sporym zużyciem oleju napędowego. Producent obiecuje spalanie na poziomie 10,3 l/100 km w mieście, 7,9 l/100 km warunkach pozamiejskich i 8,8 l/100 km w cyklu mieszanym. Mi udało się uzyskać odpowiednie wyniki na poziomie 10,8 l/100 km w mieście (okupione bardzo ekonomiczną jazdą), 8,6 l/100 km w trasie (również spokojna jazda), a średnie zużycie paliwa oscylowało w granicach około 10 l/100 km. Wydaje się, że to całkiem niezłe wartości, jednak muszę zanzaczyć, że starałem się osiągnąć jak najniższe wyniki (w typowo codziennym użytkowaniu bez ograniczania się z naciskiem na pedał przyspieszenia, liczby te pewnie będą nawet o kilka litrów większe). Bardzo duże znaczenie ma styl jazdy kierowcy - osoby decyzyjnej o zapotrzebowaniu Wranglera na ON.

Podsumowanie

Jeep Wrangler Unlimited Rubicon 10th Anniversary to terenówka pełną gębą. Niestraszne jej off-roadowe przeszkody, głębokie piaski, strome podjazdy i zdradzieckie brody. Auto ma do dyspozycji mocarny silnik oraz bardzo skuteczny napęd na wszystkie koła. Reduktor, blokady mostów i możliwość odłączenia przedniego stabilizatora przyciskiem sprawiają, że na rynku ciężko o nową salonową maszynę, która lepiej poradziłaby sobie poza utwardzoną drogą. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w terenie Wrangler zamienia się w komandosa.

Na asfalcie natomiast nie ma konieczności przesiadania się do drugiego auta, gdyż pięciodrzwiowy Jeep całkiem sprawnie daje sobie radę także w tych warunkach. Owszem, nie jest to wygodna klasyczna osobówka, jednak pokonywanie zakrętów nie jest męczące, a na drogach szybkiego ruchu wystarczy tylko trzymać się swojego pasa i czasami nanieść korektę na obrany kurs. Niezdecydowana skrzynia biegów jest wadą, jednak miękkość zmiany przełożeń utrzymano na dobrym poziomie i to należy pochwalić. Na plus warto zapisać bardzo mocne i skuteczne hamulce, pozwalające na wyjście z niejednej niebezpiecznej sytuacji. To ważne, ponieważ auto waży 2 tony i taka masa potrafi być źródłem problemów. Spalanie w bardzo dużym stopniu zależy od stylu jazdy kierowcy, więc to tylko kwestia indywidualna właściciela, aczkolwiek warto przyjąć, że średnio na pokonanie 100 km Wrangler potrzebuje 9-10 l ON.

Najlepiej przystosowana do jazdy w terenie odmiana Rubicon z silnikiem wysokoprężnym kosztuje minimum 188 100 zł. To sporo jak na surowe auto, nastawione przede wszystkim na jazdę w terenie. Na tego typu sprzęt decydują się raczej osoby kochające wygląd klasycznej terenówki oraz jej niecodzienny charakter. W zamian można być pewnym, że Wrangler odwdzięczy się olbrzymimi zdolnościami, wyjątkowym klimatem oraz możliwością stworzenia więzi z jego unikalnych charakterem. A to czasami dla fanów "czterech kółek" potrafi być ważniejsze od pieniędzy.
.

WIDEO - zobacz z bliska szczegóły testowanego Jeep'a Wranglera

Dane techniczne

SILNIK R4 Turbo
Paliwo Diesel
Pojemność 2777 cm3
Moc maksymalna 147 kW/ 200 KM/ przy 3600 obr./min
Maks mom. obrotowy 460 Nm/1600-2600 obr./min
Prędkość maksymalna
169 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 11,7 sekundy
Skrzynia biegów automatyczna/ 6 biegów
Napęd tylny, dołączany przedni, z reduktorem
Zbiornik paliwa 85 l
Długość 4751 mm
Szerokość 1877 mm
Wysokość 1840 mm
Rozstaw osi
2947 mm
Masa własna
1998 kg
Maksymalna masa całkowita
2585 kg
Maksymalna masa holowanej przyczepy
2200 kg
Pojemność bagażnika
498 l (po złożeniu siedzeń 2320 l)
Prześwit
257 mm
Głębokość brodzenia
762 mm
Kąt natarcia
38°
Kąt zejścia
31°
Kąt rampowy
21°
Średnica zawracania między krawężnikami
12,25 m
Hamulce przód/tył tarczowe wentylowane/tarczowe
Zawieszenie przód
Sprężyny śrubowe/wahacze
Zawieszenie tył
Sprężyny śrubowe/oś sztywna
Opony przód i tył
245/75 R17

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku