W ciągu ostatnich kilku lat koreańskie marki zrobiły niesamowity postęp. Trochę tak, jakby przez te wszystkie wcześniejsze lata przyglądały się konkurencji robiąc dokładne notatki. A potem zamknęli się w studiu projektowym, żeby po wyjściu rok po roku prezentować kolejne bestsellerowe modele. Bo Kia od kilku lat nie wypuściła na rynek złego samochodu. Każdy kolejny model jest świetny, i momentami bije na głowę niemieckich konkurentów. A to z reguły motoryzację zza zachodniej granicy utożsamiamy z samochodowym ideałem. Ale choć Kia jest marką koreańską, coraz więcej modeli jest projektowanych na Starym Kontynencie.
Nowa Kia Ceed zmieniła przede wszystkim nazwę. Pozbawiono ją apostrofu, którego sensu i tak nikt nie rozumiał. Uproszczona nazwa to skrót od „Community Europe & European Design” – samochód projektowany w Europie dla Europejczyków. Faktycznie nowy Ceed od początku do końca powstał w centrum projektowym we Frankfurcie. To już trzecia generacja modelu, który od lat podbija serca wielu kierowców. I to właśnie Ceed otworzył Kii drzwi do poważnej, dorosłej motoryzacji.
Stylistyka – odważnie czy konserwatywnie?
W wyglądzie nowego Ceeda zaszło sporo zmian. Niektórzy uważają, że auto zostało ułagodzone, ale bardziej trafne będzie stwierdzenie, że samochód po prostu dorósł. Jego linie są miejscami spokojniejsze, po to by w innych partiach przyjąć bardziej zdecydowane kształty. Front optycznie poszerzono, ale reflektory nadal mocno spływają na błotniki. Co ciekawe – odnajdziemy w nich motyw czterech kostek lodu, który był obecny w poprzedniku - w wersji GT (wówczas były to montowane w dolnych partiach zderzaka halogeny). Nie zabrakło charakterystycznego dla marki grilla w kształcie tygrysiego nosa, a także drobnych detali upodabniających Ceeda do Stingera.
Z tyłu pojawiło się wiele poziomych linii. To ostatnio modny trend wśród hatchbacków. Horyzontalne ułożenie lamp i kilka równoległych przetłoczeń optycznie poszerzają auto. Rejestracja powędrowała ze zderzaka na klapę, dając designerom pole do popisu przy kształtowaniu zderzaka. I trzeba przyznać, że wyszło im to bardzo ciekawie, ale bez efektu przekombinowania.
Dużo zmieniło się także z profilu. Dolna linia okien wcześniej od tylnych drzwi wspinała się mocno ku górze. Teraz poprowadzono ją zupełnie poziomo, zaokrąglając górną linię. Taki zabieg optycznie wydłuża i obniża auto, a nawet pachnie nieco sylwetką typu shooting brake. Ale do tego jeszcze wrócimy…
Estetyka i jakość
Wnętrze nowego Ceeda zostało bardzo dobrze przemyślane. Fotele są wygodne i mają długie siedzisko, co ucieszy wysokich pasażerów. Deska rozdzielcza została obszyta zaskakująco miękkim tworzywem wysokiej jakości. Dzięki temu znalezienie twardych plastików jest naprawdę trudne. Wszystkie powierzchnie, z którymi możemy mieć kontakt, są miękkie i przyjemne w dotyku.
Konsola środkowa została mocno zorientowana na kierowcę. W górnych partiach znajdziemy ekran centrum multimedialnego (7- lub 8-calowy), wyposażonego w nawigację TomTom Live, która nie tylko na bieżąco wyświetla informacje o korkach czy pogodzie, ale też wyszukuje najbliższe stacje benzynowe (z podaniem cen paliwa), stacje ładowania pojazdów elektrycznych, a nawet wolne miejsca parkingowe. Nie zabrakło również złącza Apple Car Play i Android Auto. Za nagłośnienie odpowiada bardzo przyzwoity zestaw JBL składający się z siedmiu głośników i subwoofera.
Kia Ceed może pochwalić się prawie największym bagażnikiem w segmencie C. Obecnie bagażnik pomieści 395 litrów (o 15 l więcej w stosunku do poprzednika). Więcej w klasie kompaktów ma jedynie Peugeot 308 (420 l).
Wyposażenie rodem z klasy premium
Coś co najbardziej mnie w Ceedzie zaskoczyło, to wyposażenie. W podstawowej wersji S znajdziemy LED-owe światła do jazdy dziennej, elektryczne szyby (z przodu i z tyłu), tempomat, Driver Attention Assist – system ostrzegający o zmęczeniu kierowcy, Lane Keep Assist – asystent nieplanowanej zmiany pasa ruchu, High Beem Assist – automatyczne światła drogowe, Forward Collision Assist – system autonomicznego hamowania, a na dodatek podgrzewane lusterka. Który hatchback na rynku może pochwalić się tak bogatym wyposażeniem „najbiedniejszej” wersji? A dalej jest już tylko lepiej.
Środkowa wersja M oferuje chyba wszystko, czego można by oczekiwać od auta do jazdy na co dzień. Mamy tam automatyczną klimatyzację, LED-y z tyłu, 7-calowy wyświetlacz (z interfejsem Apple Car Play i Android Auto), kamerę cofania, czujniki parkowania, elektrochromatyczne lusterko wsteczne, podwójną podłogę bagażnika oraz automatyczne wycieraczki z czujnikiem deszczu. Robi wrażenie, prawda? Poziom wyposażenia, który inne marki oferują w topowych wersjach, w nowej Kii Ceed jest osiągalny już w połowie cennika.
Dalsze „bajery” to np. podgrzewane i wentylowane siedzenia, tryb Sport, bezprzewodowa ładowarka smartfona (umieszczona na bardzo wygodnej półce przed lewarkiem zmiany biegów), automatyczna klapa bagażnika, asystent parkowania, w pełni LED-owe światła, aktywny tempomat, a także Blind Spot Collision Warning monitorujący martwe pole i Rear Cross-Traffic Collision Warning informujący o ruchu poprzecznym za samochodem (np. podczas wyjeżdżania z miejsca parkingowego). W przyszłym roku do oferty Ceeda dołączą także w pełni cyfrowe zegary Full Digital Cluster. Ciekawostką niespotykaną w segmencie kompaktów jest też Active Air Flop, czyli system automatycznie zamykający klapy w grillu podczas jazdy z dużymi prędkościami, który ma za zadanie zmniejszyć opory powietrza. No – który samochód z tego segmentu może pochwalić się takim wyposażeniem?
Ciekawa gama silnikowa
W gamie silnikowej znajdziemy dwie „stare” propozycje. W razie gdyby ktoś był zagorzałym wrogiem nowoczesnej motoryzacji, może wybrać jeden ze znanych silników – wolnossący 1.4 MPI o mocy 100 KM, lub trzycylindrowy 120-konny 1.0 T-GDI. Oba silniki współpracują z sześciobiegową manualną skrzynią biegów. Nowością jest jednostka 1.4 T-GDI, która generuje 140 KM i 242 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Ją możemy zestawić z tym samym manualem, lub z siedmiostopniową automatyczną przekładnią 7DTC. Właśnie taka konfiguracja przypadła mi do testu. Po stronie silników wysokoprężnych znajdziemy nowego diesla 1.6 CRDi w dwóch wariantach mocy – 115 lub 136 KM.
Wrogów downsizingu i cylindrowej kastracji ucieszy „normalność” silnika 1.4 T-GDI. Cztery cylindry, jak pan Bóg przykazał. A i 1.4 litra objętości skokowej też wstydu nie przynosi. Na dodatek może pochwalić się dobrymi osiągami – od zera do setki rozpędza się w 9,2 sekundy. Manual zrobi to w 8,9 s. Silnik jest bardzo żwawy i świetnie czuje się nie tylko w mieście, ale i w trasie. Siódmy bieg przyjemnie uspokaja silnik przy dużych prędkościach, ale trzeba liczyć się ze sporym apetytem. Podczas jazdy z prędkością 120-130 km/h, komputer pokładowy wskaże zużycie paliwa na poziomie 8 litrów. Producent obiecuje bardzo optymistyczne 5,5 litra na dystansie 100 km w cyklu mieszanym, ale raczej nie jest to zbyt prawdopodobny wynik.
Ciekawostką jest fakt, że to niepozorne 1.4 bardzo fajnie burczy! Cichutko, trudno ten dźwięk uchwycić bez wsadzania kamery w tłumik. Ale gdy na parkingu obok mnie przejeżdżał jeden z Ceedów, do moich uszu dotarło przyjemne „pyrkotanie”. I nie jest to zasługa żadnego usportowionego układu wydechowego. Nowy Ceed po prostu tak ma.
Teraz jeździ się "Ceed-ownie"
Podczas prezentacji inżynierowie „przyznali się” do ciekawej rzeczy, która utwierdza mnie w przekonaniu, że nasza praca wnosi coś więcej. Otóż zanim zakasali rękawy do projektowania nowego modelu, zasięgnęli języka wśród klientów i dziennikarzy wiodących europejskich magazynów i portali motoryzacyjnych. Z uzyskanych informacji wynikło, że ludzie cenili poprzednią generację Cee'da za komfort i gładkość jazdy. Zgodnie z myślą, że lepsze jest wrogiem dobrego, odpuścili majstrowanie przy czymś, co już jest dobre. Większość narzekała jednak na dramatyczną podsterowność drugiej generacji, prowadzącą aż do nieprzyjemnego poczucia utraty przyczepności, a także nieprecyzyjny układ kierowniczy – sztuczny i nie dający kierowcy informacji zwrotnej co się dzieje z samochodem. Faktycznie sięgając pamięcią w tył, poprzedni Cee'd prowadził się dość gumowo.
Inżynierowie zbudowali nowego Ceeda na nowej platformie K2 (a nie K1 jak poprzednik). Nieco uprościli stabilizator, poprawiając sztywność dolnych partii nadwozia, a z tyłu zamiast belki skrętnej, pojawiło się zawieszenie wielowahaczowe. Co więcej – znajdziemy je w każdej wersji wyposażenia. Żyjemy w czasach, w których większość kompaktów ma z tylu belkę. Tak jest prościej i po prostu taniej. Kia jednak zafundowała Ceedowi kurs dorastania, tworząc z niego prawdziwe, porządne auto, które ma sprawdzić się w każdych warunkach.
Układ kierowniczy został zaprojektowany w tzw. „V-shape”. W centralnym położeniu koła kierownicy można mieć wrażenie, że jest odrobinę za mocno wspomagany, ale łatwo wyczuwalny. W miarę skręcania, kierownica stawia coraz większy, przyjemnie sprężysty opór. Dzięki temu wyczucie zakrętu jest łatwe i przyjemne, a samochód bardzo posłusznie reaguje na komendy wydawane przez kierowcę.
Trudno też przyczepić się do zawieszenia. Prawdę mówiąc podczas jazdy w ogóle nie przykuło mojej uwagi. Ale to przecież dobrze w aucie codziennym! Skoro niczym nie irytuje, jest wygodne, komfortowe, ale jednocześnie na tyle sztywne, by nie podpierać się lusterkami w zakrętach, to przecież właśnie o to chodzi.
Idzie nowe
A teraz wisienka na torcie. Kto na bieżąco śledzi newsy motoryzacyjne, na pewno pamięta porywający czerwony samochód koncepcyjny, który pojawił się na stoisku Kii podczas targów we Frankfurcie w 2017 roku, razem z pięknymi hostessami (a jakże! Tu Kia od kilku lat przoduje na rynku). Mowa o modelu Kia Proceed Concept. Otóż drodzy państwo – Proceed wejdzie do produkcji! Pierwszy shooting brake w segmencie aut kompaktowych pojawi się w sprzedaży już w listopadzie tego roku. Przyznam szczerze, że już przebieram nogami z niecierpliwością. Producent zapowiedział, że seryjne auto wygląda niemal identycznie jak koncept (ale otrzymało kilka „prozaicznych” udogodnień, takich jak na przykład klamki). Auto będzie mierzyło 4,65 m długości (niecałe 3,5 cm więcej od hatchbacka). Pod maską znajdzie się porządna dwulitrowa jednostka o mocy 203 KM. Imponująco ma wyglądać także bagażnik, który w sportowym shooting brake'u pomieści aż 595 litrów.
Kolejną ciekawą obietnicą producenta, jest cena nadchodzącego ekscytującego modelu. Tam gdzie skończy się cennik Kii Ceed w topowej wersji GT Line, tam zacznie się cennik Proceeda. I właśnie wersja GT Line ma być wyjściowym poziomem wyposażenia. Szacuje się, że cena tego samochodu nie powinna przekroczyć 100 tysięcy złotych.
Konkurencyjna cena
Wróćmy jednak do Ceeda. Tyle pisałam o bogatym wyposażeniu, obecności na pokładzie prawie konsjerża i ekspresu do kawy, że pewnie myślicie o milionach monet, jakie trzeba zapłacić za tego hatchbacka. Otóż nie. Cennik otwiera wersja S z wolnossącym silnikiem 1.4 MPI kwotą 61 990 zł. Nowy 140-konny silnik benzynowy w podstawowej (ale jednocześnie w pełni wystarczającej) wersji z 6-biegową skrzynią automatyczną, będzie kosztował 70 490 zł. Decydując się na najdroższą wersję GT Line i topowego diesla zapłacimy 107 990 zł. To już sporo, ale weźmy pod lupę konkurentów. Volkswagen Golf otwiera cennik kwotą 61 520 zł za wersję z 85-konnym silnikiem 1.0 TSI. I w standardzie nie znajdziemy np. automatycznych świateł drogowych czy elektrycznych lusterek.
Kia już jakiś czas temu niebezpiecznie szybko zbliżyła się do zachodniej konkurencji. Kiedyś była marką zostającą nieco z tylu, kojarzącą się z samochodami budżetowymi. Teraz już nawet nie dmucha w kark rywalom, ale wręcz ogląda się przez ramię kontrolując, czy ci którzy przez lata byli na szczycie, teraz dają radę nadążyć.
Kia Ceed - pełny polski CENNIK
*dopłata do nadwozia kombi - 4000 zł
silnik/wersja | S | M | L | GT Line |
1.4 MPI 100 KM 6MT | 61 990 zł | 67 990 zł | 72 990 zł | - |
1.0 T-GDI 120 KM 6MT | 66 490 zł | 72 490 zł | 77 490 zł | 89 490 zł |
1.4 T-GDI 120 KM 6MT | 70 670 zł | 76 490 zł | 81 490 zł | 93 490 zł |
1.4 T-GDI 140 KM 7DCT | - | 82 490 zł | 87 490 zł | 99 490 zł |
1.6 CRDI 115 KM 6MT | 75 990 zł | 81 990 zł | 86 900 zł | 98 990 zł |
1.6 CRDI 115 KM 7DCT | - | 87 990 zł | 92 900 zł | 104 990 zł |
1.6 CRDI 136 KM 6MT | - | 84 990 zł | 89 990 zł | 101 990 zł |
1.6 CRDI 136 KM 7DCT | - | 90 990 zł | 95 990 zł | 107 990 zł |
Kia Ceed 1.4 T-GDi 140 KM 6M - dane techniczne
SILNIK | R4, benzyna |
Pojemność | 1353 cm3 |
Moc maksymalna | 140 KM przy 6000 obr./min. |
Maks mom. obrotowy | 242 Nm przy 1500-3200 obr./min. |
Prędkość maksymalna | 210 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 9,2 s |
Skrzynia biegów | manualna, 6-biegowa |
Napęd | przedni (FWD) |
Emisja spalin | 128 g/km |
Zbiornik paliwa | 50 l |
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) |
b.d. / b.d. / 5,8 l |
Długość | 4310 mm |
Szerokość | 1800 mm |
Wysokość | 1447 mm |
Rozstaw osi | 2650 mm |
Masa własna | 1240 kg |
Masa dopuszczalna całkowita | 1820 kg |
Pojemność bagażnika | 395 l / 1291 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane / tarczowe |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył | wielowahaczowe |
Opony przód i tył (w modelu testowym) |
225/45/R17 |