Kia Sportage zadebiutowała już w 1994 roku. Pierwsza generacja była na rynku przez 8 lat i plasowała wśród zaledwie kilku prekursorów tego segmentu. Problemem była nie tylko niszowa sylwetka, ale także jakość wykonania i powszechna opinia o koreańskich autach. Wówczas europejscy kierowcy byli zafiksowani na punkcie niemieckiej motoryzacji, a Koreańczycy faktycznie nie mieli zbyt wiele do zaoferowania. Sytuacja zmieniła się niespełna 10 lat temu. Wówczas okazało się, że przez poprzednie lata projektanci Kii nie siedzieli bezczynnie, ale sumiennie odrabiali pracę domową, obserwując europejskich producentów.
Druga generacja cee'da (jeszcze z apostrofem) zdobyła ogromną popularność, a niemal każdy prezentowany później model okazywał się strzałem w dziesiątkę. Auta z Korei stały się nie tylko ładne, ale też naprawdę dobrze wykonane. Kia często podkreśla, że projektuje swoje auta w Europie z myślą o mieszkańcach Starego Kontynentu. I trzeba przyznać, że z modelu na model wychodzi to Kii coraz lepiej. Ostatnio na warsztat trafił najpopularniejszy SUV i dostał szereg zmian.
Kia Sportage to bardzo ważny model dla koreańskiej marki. W 2017 roku w Europie sprzedano ponad 130 egzemplarzy tego modelu, co uplasowało model Sportage na siódmym miejscu w swoim segmencie. Nic więc dziwnego, że Koreańczycy dość szybko postanowili zafundować swojemu flagowemu SUV-owi delikatny facelifting.
Kosmetyczne zmiany
Aktualna generacja Kii Sportage pojawiła się na rynku w 2016 roku. Marka jednak nie pozwoliła modelowi się zestarzeć i już niespełna dwa lata później odświeżyła swojego flagowego, kompaktowego SUV-a. I słowo „odświeżyła” jest tu jak najbardziej na miejscu. Zmiany wizualne są kosmetyczne – Sportage otrzymał nowy, nieco wygładzony przedni zderzak, inny kształt grilla oraz zaawansowane reflektory, które w wyższych wersjach wyposażenia wykonane są w pełni w technologii LED.
Pojawiły się także nowe, żywe kolory nadwozia. Niestety kupując auto, z reguły wybieramy kolory szare i neutralne, a niewielu producentów oferuje bardziej energetyczne barwy. W ofercie Kii Sportage pojawił się jednak jasny metaliczny błękit Blue Flame, który pozwala wyróżnić się w szarej, grudniowej codzienności. O dziwo połączenie jasnego lakieru z pluchą i deszczem jest strzałem w dziesiątkę, bo mimo jasnych barw auto po przejechaniu 5 kilometrów nie wygląda jak wytarzane w błocie.
W środku jak w domu
Wnętrze Kii Sportage jest proste i funkcjonalne, ale niewiele różni się od swojego poprzednika. Zmieniono nieco kształt nawiewów, odświeżono wygląd zegarów i wprowadzono nową kierownicę. Wnętrze nadal nie przytłacza milionem przycisków, czy zbyt fantazyjną konstrukcją. Deska rozdzielcza jest dość prosta, a łagodne linie nie tworzą przekombinowanej atmosfery. Przyciski do sterowania klimatyzacją i funkcjami komfortowymi zlokalizowano dość nisko, jednak nikt nie powinien mieć problemów z namierzeniem odpowiednich opcji.
Tylna kanapa oferuje bardzo dużo przestrzeni, a kanciasty kształt drzwi ułatwia wsiadanie nawet wysokim osobom. Dużymi gabarytami może się pochwalić także bagażnik, który standardowo pomieści 480 litrów bagaży, a po złożeniu oparć tylnej kanapy – aż 1702 litry. Jest on wręcz stworzony do przewożenia dużej liczby rzeczy – ustawny kształt prostopadłościanu ułatwia rozlokowanie dużych przedmiotów, a elektrycznie otwierana klapa pozwala dostać się do środka, nawet gdy mamy zajęte ręce. Co ciekawe, Kia nie stosuje popularnego rozwiązania jakim jest ruch nogą pod zderzakiem. Takie systemy nie zawsze działają perfekcyjnie, a kierowca czasem wygląda jak by tańczył za samochodem kozacki taniec. W przypadku systemu Kia Smart Tailgate wystarczy stanąć za autem na co najmniej 3 sekundy, a bagażnik otworzy się samoczynnie, uprzedzając kilkoma sygnałami dźwiękowymi.
Bogate wyposażenie
Przednie fotele są całkiem wygodne, ale niestety mają bardzo krótkie siedzisko. Nawet przy wzroście niespełna 170 centymetrów, część podkolanowa nie znajdzie oparcia. Plusem, który docenimy szczególnie w chłodne dni są jednak podgrzewane fotele, kierownica a nawet tylna kanapa. Nie zabrakło także licznych schowków, gniazd USB i 12V.
Testowana Kia Sportage to model w wersji wyposażenia L, czyli prawie topowej (wyżej jest już tylko wersja GT Line). Na pokładzie znajdziemy m.in. LED-owe światła, automatyczną dwustrefową klimatyzację, przyciemniane tylne szyby, przednie i tylne czujniki parkowania wraz z kamerą cofania, nawigację oraz system bezkluczykowego dostępu i uruchamiania auta. Nie zabrakło też systemów bezpieczeństwa. Na pokład trafił Kia High Beam Assist (układ automatycznego przełączania pomiędzy światłami drogowymi i mijania), Kia Driver Attention Warning (system ostrzegania o zmęczeniu kierowcy), Kia Lane Keep Assist (asystent utrzymania pasa ruchu) oraz Kia Speed Limit Assist (system rozpoznawania znaków drogowych).
Z opcji dodatkowych testowany egzemplarz otrzymał limitowany pakiet Business Line, stanowiący zestaw dodatkowych opcji do wersji wyposażenia L. W skład pakietu wchodzi m.in. pełne oświetlenie LED (światła do jazdy dziennej w stylistyce kostek lodu, światła mijania oraz drogowe, kierunkowskazy oraz tylne lampy). Dodatkowo we wnętrzu pojawiła się półskórzana czarna tapicerka i ozdobne elementy wnętrza.
Typowy mieszczuch
Testowany egzemplarz Kii Sportage wyposażony był w napęd jedynie na przednią oś, co dyskwalifikuje go w kategorii auta choćby quasi-terenowego. Jednak prześwit wynoszący 172 mm to bardzo wygodne rozwiązanie do miasta. Sportage dzielnie wspina się na krawężniki, a miękkie zawieszenie bez zająknięcia znosi nawet najbardziej nierówne drogi. Niestety trudno mówić o nadmiernej precyzji. Wejście w zakręt z większą (ale wciąż rozsądną) prędkością, skutkuje mocnym przechyleniem się nadwozia, a wszystkie rzeczy jakie mamy w aucie w zorganizowanym pośpiechu przelecą na drugą stronę samochodu. Coś za coś – miękkość latającego dywanu, która łagodnie kołysze nas podczas jazdy, w zamian za precyzyjne, sprężyste zawieszenie.
Zaskakuje jednak układ kierowniczy, który choć mocno wspomagany, jest łatwy do wyczucia. Nie zachęca do manewrów przy większych prędkościach, ale jest bardzo intuicyjny w miejskim ruchu.
Wysokoprężny downsizing
Największa zmiana, która pojawiła się wraz z tingiem Kii Sportage, to gama silnikowa. Dotychczasowa wysokoprężna jednostka 1.7 CRDI ustąpiła nieco mniejszemu silnikowi 1.6 CRDI, który dysponuje mocą 136 KM. Maksymalny moment obrotowy 320 Nm pozwala rozpędzić ważące 1530 kilogramów auto od 0 do 100 km/h w 11,8 sekundy. To sporo, ale Sportage zaskakuje dynamiką w niższym zakresie prędkości, które bardziej przydają się w mieście. Przy tym nie jest zbyt łakomy na paliwo. Średnie zużycie oleju napędowego w mieście wynosi 6,6-6,8 l/100 km, a wartość deklarowana przez producenta to 5 litrów.
Cena i podsumowanie
Cennik Kii Sportage otwiera wersja z wolnossącym benzynowym silnikiem 1.6 GDI o mocy 132 KM. Bazowa odmiana ma manualną skrzynię biegów o sześciu przełożeniach, która przekazuje napęd tylko na przednią oś. W podstawowej wersji wyposażenia S, Kia Sportage otwiera cennik kwotą 79 900 zł. Co ciekawe – tylko ta wersja silnikowa występuje w bazowej konfiguracji. Wyposażenie standardowe obejmuje m.in.: manualną klimatyzację, elektryczne lusterka, światła do jazdy dziennej z czujnikiem zmierzchu, przednie i tylne szyby elektryczne, wielofunkcyjną kierownicę, radio z 7-calowym dotykowym ekranem i zestawem głośnomówiącym Bluetooth, a nawet kamerę cofania.
Testowany egzemplarz Kii Sportage to wersja wyposażenia L, która z mocniejszym silnikiem 1.6 CRDI i napędem na przednią oś, startuje z progu cenowego 116 490 zł. Limitowany pakiet Business Line to dodatkowy wydatek 4 tysięcy złotych. W testowanym egzemplarzu znalazł się także Pakiet Funkcjonalny, zawierający podgrzewaną tylną kanapę i kierownicę oraz funkcję automatycznego otwierania i zamykania pokrywy bagażnika. Pakiet ten wymaga dopłaty 3500 zł. Metaliczny lakier Blue Flame kosztuje 2800 zł, zatem ostatecznie testowy Sportage został wyceniony na 126 790 zł. Trzeba przyznać, że jak na tak wysoki poziom wyposażenia, w którym dosłownie niczego nie brakuje, jest to akceptowalna kwota.
Kia Sportage bez napędu na cztery koła nie sprawdzi się nawet w lekkim terenie, ale prawda jest taka, że większość właścicieli SUV-ów i tak rzadko opuszcza granice miast. Zakładając, że potrzebujemy samochodu do jazdy na co dzień, a podniesione masywne nadwozia są bliskie naszemu sercu, Sportage jest dobrym wyborem. Może nie jest demonem prędkości, ale może poszczycić się bardzo przyzwoitym jak na tak duże auto zużyciem paliwa, przestronnością i taką zwyczajną intuicyjnością. Bo Kia Sportage jest po prostu przyjemnym w odbiorze autem, które świetnie sprawdza się w codziennej eksploatacji. Zwłaszcza jeśli kierowca nie ma wygórowanych oczekiwań, a szuka po prostu wygody, komfortu, bezpieczeństwa i dobrego wykonania.
Kia Ceed 1.4 T-GDI - dane techniczne
SILNIK | R4 16V |
Paliwo | olej napędowy |
Pojemność | 1598 cm3 |
Moc maksymalna | 136 KM przy 4000 obr./min. |
Maks mom. obrotowy | 320 Nm przy 2000-2250 obr./min. |
Prędkość maksymalna | 180 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 11,8 s |
Skrzynia biegów | automatyczna dwusprzegłowa / 7 biegów |
Napęd | przedni |
Zbiornik paliwa | 62 l |
Katalogowe średnie zużycie paliwa | 5,0 l/ 4,5 l/ 4,7 l |
poziom emisji CO2 | 129 g/km |
Długość | 4480 mm |
Szerokość | 1885 mm |
Wysokość | 1635 mm |
Rozstaw osi | 2670 mm |
Masa własna | 1530 kg |
Ładowność | 515 kg |
Pojemność bagażnika/ po złożeniu siedzeń |
480 l/ 1702 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane/ tarczowe |
Zawieszenie przód | kolumny McPhersona |
Zawieszenie tył | Multilink |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
225/60 R17 |