Jeszcze do niedawna marka Land Rover kojarzona była głównie z nieśmiertelnym i niemalże pancernym Defenderem. Również duży SUV Discovery zwany potocznie "dyskoteką" szybko zyskał uznanie w oczach wielu motoryzacyjnych pasjonatów. Honoru angielskich SUV-ów spod znaku Land Rovera bronił też model Freelander, który dwa lata temu doczekał się następcy, którym jest Discovery Sport.
Gdzie ten sport?
Już sama nazwa Discovery Sport sugeruje, że mamy do czynienia z autem o sportowym zacięciu. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie do końca. Co prawda brytyjski dżentelmen ma bardziej dynamiczne rysy od statecznego i większego brata, ale pod jego maską może pracować 150-konny diesel, który ze sportem ma niewiele wspólnego. Nie zmienia to faktu, że "baby Land" jest atrakcyjnie narysowanym wozem.
Przeczytaj: TEST Land Rover Defender Heritage Final Edition 2016
Do testu trafiła efektownie skonfigurowana odmiana z czerwonym kolorem lakieru, czarnym dachem oraz antracytowymi felgami. Obok tak "ubrango" Discovery Sport trudno jest przejść obojętnym. Samochód wyraźnie wyróżnia się z tłumu zachowując przy tym wiele stylistycznych cech charakterystycznych dla innych modeli brytyjskiej marki. Przednie światła do jazdy dziennej mają efektowny i rozpoznawalny wzór. Podobnie jest ze światłami tylnymi opartymi o technologię LED. Dodajmy do tego mocno wyeksponowany słupek C oraz kilka emblematów Land Rovera porozrzucanych po nadwoziu, a w efekcie otrzymamy charyzmatycznie wystylizowane auto.
Klasyka gatunku
Nie mniej charyzmatyczne jest wnętrze. Chociaż w jego przypadku postawiono dość mocno na klasykę. W kabinie najmniejszego Land Rovera próżno szukać efektownych smaczków kojarzących się z technologicznymi nowinkami oraz epoką hi-tech. Prym wiodą poste linie i proste formy. Czy równie prosta i intuicyjna jest obsługa? Z tym bywa różnie.
Wejdź: TEST Land Rover Discovery Sport: nowe wydanie odkrywcy
Mózgiem multimedialnego centrum jest ekran dotykowy ładnie wkomponowany w deskę rozdzielczą. Wbrew temu co oferuje konkurencja obsługa całego systemu nie odbywa się przy pomocy centralnego pokrętła lub dżojstika oraz przycisków funkcyjnych. Tak naprawdę fizycznych przycisków służących do obsługi multimediów nie ma w ogóle. Całość obsługuje się tylko za pomocą dotyku. Menu jest logicznie poukładane, a szybkość działania systemu została znacząco poprawiona w wersji MY17 względem starszych odmian. Jednak sam ekran jest umieszczony za daleko od kierowcy. Jego używanie wymaga oderwania placów od oparcia fotela albo posiadania ponadprzeciętnie długich rąk. Dodatkowo tak z pozoru prozaiczną rzecz jak obsługę klimatyzacji udało się niepotrzebnie skomplikować. Siłę nawiewu oraz temperaturę ustawia się w najbardziej oczywisty i ergonomiczny sposób – pokrętłami. Jednak, aby wybrać konkretny nawiew (nogi, tułów lub przednia szyba) należy najpierw użyć fizycznego przycisku, a następnie nacisnąć interesującą nas opcję na ekranie dotykowym.
Przestronnie i solidnie
Brak jakichkolwiek negatywnych uwag dotyczy przestronności wnętrza oraz jakości wykonania. Większość elementów wnętrza pokrytych jest miękkim tworzywem bardzo miłym w dotyku. Dodatkowo czerwone wstawki pojawiające się na konsoli środkowej, fotelach oraz boczkach drzwi dodają wnętrzu więcej charakteru. Spasowanie oraz solidność montażu także stoją na wysokim poziomie godnym klasy premium.
Odwiedź: TEST Jaguar XF 2.0 GTDi Prestige: dżentelmen na salonach
Miejsca z przodu jest pod dostatkiem. Nikogo to nie powinno dziwić ponieważ w przeważającej części współczesnych aut kierowca i pasażer siedzący obok są traktowani priorytetowo. Schody zaczynają się dopiero, gdy pod lupę weźmiemy przestrzeń na tylnej kanapie, ale Land Rover Discovery Sport i z tego zadania wychodzi obronną ręką. W drugim rzędzie siedzeń miejsca także jest pod dostatkiem. Nawet pomimo zastosowania panoramicznego i bardzo dużego szklanego dachu przy moich 180 cm wzrostu nie miałem najmniejszych problemów z miejscem w okolicy głowy. Dodam, że tylna kanapa jest dzielona w stosunku 60:40 i posiada regulowane wzdłużnie siedzisko. Bagażnik ma 981 litrów, ale ale Land Rover podaje wielkość kufra do linii dachu, co na pierwszy rzut oka może być mocno mylące.
Nowy diesel
Ponad rok temu miałem okazję testować Land Rovera Discovery Sport z mocnym benzynowym 240-konnym silnikiem pod maską. Tym razem do testu trafiło auto z nowym 2-litrowym dieslem z rodziny Ingenium o mocy 180 KM połączonym z 9-stopniowym automatem oraz napędem 4x4. Po kilku dniach spędzonych z tak skonfigurowanym angielskim autem stwierdzam, że jest to świetne połączenie. Ogólnie cały układ napędowy wraz z zawieszeniem są bardzo mocną stroną "małego" Land Rovera.
Kliknij: Range Rover Holland & Holland: cesarz pośród SUV-ów
Pierwsze 100 km/h auto osiąga w 8,9 sekundy. Być może nie są to porywające dane, ale subiektywnie samochód wydaje się być szybszy niż jest w rzeczywistości. Napęd AWD pomaga w sprawnym przeniesieniu mocy oraz momentu obrotowego (430 Nm) na podłoże, a 9-biegowy automat wachluje niepostrzeżenie przełożeniami. Na dodatek czyni to w tak przewidywalny i łatwy do wyczucia sposób, że łopatki do manualnej zmiany przełożeń wydają się czystą fanaberią. Ciekawostką pozostaje pokrętło do zmiany biegów. Discovery Sport (podobnie jak inne modele spod znak Range Rovera oraz Jaguara) nie ma typowej dźwigni zmiany biegów. Po uruchomieniu silnika z tunelu centralnego wysuwa się czarne pokrętło służące do wyboru przełożenia. Spektakl ten wygląda efektownie, a niekonwencjonalny sposób włączenia trybu D, R, N, S lub P okazuje się bardzo praktyczny.
Wspominając o skrzyni biegów nie sposób nie odnieść się do średniego spalania. 9 przełożeń może wydawać się przerostem formy nad treścią, ale poruszanie się na ostatnim biegu z prędkościami autostradowymi nie tylko pozytywnie wpływa na niewielki poziom hałasu we wnętrzu, ale także pozwala na oszczędzanie paliwa. W cyklu mieszanym samochód zadowolił się średnio 8 l/100 km. W trasie natomiast wynik na poziomie 6 l/100 km jest czymś oczywistym.
Nazwa Sport zobowiązuje
O ile pojęcie sportu w połączeniu z podstawowym silnikiem diesla (2.0eD 150 KM) oraz napędem na jedną oś (tak, tak nawet Land Rover może mieć napędzaną tylko jedną oś) nie budzi sportowych skojarzeń, o tyle praca zawieszenia potrafi uprzyjemnić jazdę. Jest dość sprężyście i miejscami twardo. Czasami miałem wrażenie, że zbyt twardo, ale po przejechaniu dłuższego dystansu oraz pokonaniu kilkuset zakrętów mylne wrażenie odeszło w niepamięć. Discovery Sport nie jest typowym rozkołysanym SUV-em. To auto potrafi zaangażować w jazdę i nie zanudzić swojego kierowcy bezpłciowym i przesadnie miękko skonfigurowanym układem jezdnym.
Oddzielną kwestią jest fakt, że Land Rover od zawsze słowo sport traktował w nieco inny sposób. Być może "baby Land" nie nadąży na asfalcie za topowymi odmianami rywali, ale w terenie bez najmniejszego wstydu będzie mógł pokazać swoim konkurentom końcówki układu wydechowego. Oczywiście Discovery Sport nie może się równać z legendarnym Defenderem, ale jego umiejętności jazdy poza utartymi szlakami potrafią być wręcz zaskakujące.
Zobacz również: Nowy Land Rover Discovery: terenowy i rodzinny
Korzystając z systemu Terrain Response możemy wybierać pomiędzy 4 trybami pracy układu napędowego. Do wyboru jest tryb automatyczny, tryb trawa/szuter/śnieg, piasek oraz błoto/koleiny. W każdym z tych trybów układ napędowy zachowuje się inaczej dostosowując się do panujących na drodze warunków.
Podczas całego testu Warszawa przywitała się z sowitymi opadami śniegu. Nawet w trybie automatycznym w takich mało sprzyjających warunkach Discovery Sport radził sobie całkiem dobrze. Napęd 4WD pozwala wydostać się ze śnieżnych opresji miejscami czyniąc swoją powinność w bardzo efektowny sposób. Przełączenie napędu w tryb dostosowujący się do jazdy po śniegu zamienia wcześniejszą efektowność na efektywność. Nawet mocniejsze dodanie gazu nie powoduje nerwowego mielenia wszystkimi czterema kołami, a wyjście z zakrętu na oblodzonej nawierzchni nie kończy się efektownym wyrzuceniem tyłu na zewnątrz. Samochód zachowuje się w sposób spokojny i opanowany, pozbawiony jakiegokolwiek nieodpowiedniego w danym momencie przypływu wigoru. W tym całym obrazie dobrych (na tle rywali) zdolności terenowych pojawia się tylko jeden znak zapytania. Kto tak efektownie i modnie skonfigurowanym autem za kwotę około 300 000 zł wybrałby się w prawdziwy teren sprawdzający granice układu napędowego Discovery Sport?
Cena i podsumowanie
Wymienione wyżej 300 000 zł nie jest oczywiście ceną startową jaką każe płacić za swój nowy produkt Land Rover. Podstawowy Discovery Sport ze 150-konnym dieslem oraz napędem jednej osi kosztuje 149 900 zł. Posiadanie auta z napędem 4x4 wymaga wydania co najmniej 166 200 zł (podstawowe wyposażenie Pure +150-konny diesel). Bogato wyposażona odmiana HSE (w standardzie m.in. czujniki parkowania tył, skórzana tapicerka, xenony, system Terrain Response, nawigacja, 19-calowe felgi) połączona z mocniejszym 180-konnym silnikiem wysokoprężnym oraz 9-biegowym automatem została wyceniona na 221 000 zł. Wszystkie wyżej wymionom kwoty nie robią ani pozytywnego, ani negatywnego wrażenia na konkurencji.
Nie przegap: TEST Range Rover Evoque HSE TD4 4WD: wyspiarski szyk
Audi Q5 (od 143 100 zł) oraz Volvo XC60 (od 141 200 zł) startują z nieco niższego cenowego poziomu. Z kolei BMW X3 (od 163 300 zł) oraz Mercedes-Benz GLC (od 175 500 zł) są autami droższymi. Jednak w żadnym wypadku różnice w cenach nie są tak duże, aby to właśnie one decydowały w głównej mierze o wyborze konkretnego modelu. Czym wobec tego jest w stanie przekonać do siebie Land Rover Discovery Sport?
Bez wątpienia angielski samochód jest dobrze wykonanym, przestronnym i ciekawie narysowanym autem. Posiada bardzo dobry układ napędowy, dynamiczny i oszczędny silnik, a także bogate wyposażenie pozwalające na sporą indywidualizację konkretnego egzemplarza. Problem polega jednak na tym, że przeważająca większość konkurentów oferuje dokładnie te same cechy. Co prawda "mały" Land wyróżnia się zdolnościami radzenia sobie w terenie oraz niemierzalnym angielskim charakterem, ale walka o prym z bardziej doświadczoną segmentową konkurencją na pewno łatwa nie będzie.
.
Land Rover Discovery Sport 2.0 TD4 - dane techniczne
.
SILNIK | R4 16V |
Paliwo | olej napędowy |
Pojemność | 1999 cm3 |
Moc maksymalna | 180 KM przy 4000 obr./min |
Maks mom. obrotowy | 430 Nm przy 1750 obr./min. |
Prędkość maksymalna |
188 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 8,9 s |
Skrzynia biegów | automatyczna, 9 biegów |
Napęd | 4x4 (AWD) |
Zbiornik paliwa | 54 l |
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) |
6,3 l/ 4,7 l/ 5,3 l |
poziom emisji CO2 |
139 g/km |
Długość | 4599 mm |
Szerokość | 2069 mm |
Wysokość | 1724 mm |
Rozstaw osi |
2741 mm |
Masa własna |
1785 kg |
Masa maksymalna dopuszczalna |
2505 kg |
Pojemność bagażnika | 981 l (do linii dachu) |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane/tarczowe |
Zawieszenie przód |
kolumny Macphersona |
Zawieszenie tył |
wielowahaczowe |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
235/55 R19 |