Na przestrzeni kilkudziesięciu lat nadworny tuner Mercedesa wydał na świat niezliczoną wręcz ilość modeli. Oznaczenie AMG można znaleźć na wielu produktach z gwiazdą na masce poczynając od Klasy A poprzez Klasę C i E, a na Klasie S, G i GLS kończąc. Specjaliści z Affalterbach mają także w swoim portfolio tak niesamowite i autorskie samochody jak Mercedes SLS oraz jego nowszy i nieco mniej brutalny odpowiednik AMG GT. Również niepowtarzalna Klasa G w wydaniu 6x6 wyszła spod rąk AMG. Podobnie jak cudownie bezsensowny Mercedes-Benz SL65 AMG Black Series. Co łączy wszystkie te auta? Brutalna moc, piekielne silniki oraz nierozsądne wręcz osiągi oferowane w samochodach w rozsądnych nadwoziach.
AMG to jednak nie tylko współczesne samochody. Niemiecki tuner oferował swoje produkty już kilkadziesiąt lat temu. Jednak opisanie całej historii niemieckich speców od wywoływania emocji mogłoby zawstydzić swoją obszernością niejedną szkolną lekturę.
Najnowszym trendem w fabrykach tunera zza naszej zachodniej granicy jest tworzenie modeli AMG w kilku wersjach. Topowe auta oznaczone liczbą 63 doczekały się swoich nieco słabszych i odrobinę mniej rasowych odpowiedników. Modele 43 oraz 53 AMG posiadają mniejsze i słabsze silniki od swoich najbardziej brutalnych braci. Takie produkty są swoistą odpowiedzią Mercedesa na linię S w Audi oraz M Performance BMW. Jedną z zupełnych nowości stworzonych przy udziale ludzi z Affalterbach jest Mercedes-AMG E53 w nadwoziu coupe.
Klasa E na sportowo
Historię sportowych wersji Mercedesa Klasy E można zacząć od niepowtarzalnego, niesamowitego i absolutnie kultowego E500. Ten wyposażony w silnik V8 sedan zapewniał dużą praktyczność na co dzień, nie kłuł w oczy krzykliwym nadwoziem, a na światłach potrafił pogonić niejedno Porsche. Po E500 nastała era "dwucyfrowych" modeli AMG. E55 bazujący na generacji W210 podobnie jak poprzednik miał zachowawcze nadwozie skrywające silnik V8. W tak zwanym międzyczasie E55 kolejnej generacji otrzymało kompresor, a najnowsze wcielenie w wersji 63 AMG S łamie magiczną barierę 600 KM. Prezentowany samochód nie posiada aż tak diabelskiej mocy, ale nie oznacza to w żaden sposób, że nie jest on wyjątkowy.
Na przestrzeni kilkudziesięciu lat Klasa E w wydaniu AMG oferowana była tylko jako sedan lub kombi. Gdy w 2009 roku niemiecka limuzyna doczekała się odmian coupe oraz cabrio tunerzy z AMG omijali je szerokim łukiem. Dopiero w najnowszym wydaniu klasy E Coupe niemiecki tuner postanowił pobrudzić sobie ręce.
Patrz na mnie!
Nadwozie Klasy E Coupe samo w sobie jest niemalże dziełem sztuki. Znani z powściągliwości oraz przywiązania do klasyki Niemcy w przypadku opisywanego samochodu popuścili lejce fantazji. Co prawda przednia część samochodu jest tożsama z eleganckim i dostojnym sedanem, ale to co dzieje się za słupkiem B jest ucztą dla oczu. Ciekawostką i zarazem ciekawą stylistyczną zagrywką jest brak wspomnianego wyżej typowego słupka B. Po opuszczeniu bocznych szyb jego prowizoryczny odpowiednik chowa się w czeluściach karoserii. Sztuczka znana z nieco starszych modeli takich jak CLK oraz CL, a także z najnowszej Klasy S Coupe.
Opis stylistyki prezentowanego modelu jest zbędny. Wystarczy na niego popatrzeć, aby wiedzieć, że to auto nie chce ginąć w tłumie. E Coupe jest gwiazdą wszędzie tam gdzie się pojawi i nawet nie zamierza się kryć ze swoim mocno snobistycznym efekciarstwem. Czym wyróżnia się odmiana AMG?
Przedni zderzak został nieco inaczej wyprofilowany. Tylna klapa została zwieńczona niewielkim spojlerem. Największy efekt i największy wpływ tunera AMG w stylistykę zewnętrzną widać w okolicach tylnego zderzak. Duży dyfuzor z dwiema okrągłymi podwójnymi końcówkami układu wydechowego będzie zapewne najczęstszym widokiem osób próbujących nadążyć za niemieckim autem.
Dodatkami, które podnoszą ego kierowcy jest cała masa oznaczeń i symboli porozrzucanych po nadwoziu. Emblematy AMG można znaleźć na tylnej klapie, przednim grillu oraz dużych przednich zaciskach hamulcowych. Na nadkolach znalazło się miejsce na pobudzający zmysły wielu kierowców napis Turbo 4Matic+.
Efektownie!
Efektownie oraz efekciarsko prezentuje się również kabina. Szczególnie po zmroku, gdy do gry wejdzie nastrojowe podświetlenie wnętrza Klasa E zwraca na siebie uwagę. Porozmieszczane w wielu miejscach paski diod LED nadają autu wiele klimatu. Dla jednych będzie to klimat wprost spod wiejskiej remizy, a dla innych wyraz przepychu oraz luksusu.
Przepychu i przede wszystkim luksusu nie sposób nie dostrzec nawet w dzień. Wnętrze opisywanego samochodu zostało zaprojektowanie zgodnie ze najnowszym stylistycznym trendem panującym w Mercedesie. Na konsoli środkowej dominują dwa olbrzymie ekrany (żaden z nich nie jest dotykowy) połączone jedną taflą szkła. Poniżej znajdują się okrągłe kratki nawiewów zmieniające swoją barwę w zależności od temperatury klimatyzacji jaka aktualnie jest ustawiona. Poza tym we wnętrzu pełno jest skóry oraz dobrych jakościowo tworzyw. Wszystko razem tworzy aurę luksusu z wyczuwalnym zapachem pieniądza unoszącym się w powietrzu.
Panującej aury ekskluzywności oraz luksus nie zamierzali mącić spece z AMG. Logo tunera znalazło się tylko na oparciach przednich foteli, kierownicy oraz wirtualnym obrotomierzu. Sportowym akcentem są także czerwone pasy bezpieczeństwa oraz wielokonturowe fotele.
O jakości wykonania można wypowiadać się w samych superlatywach dopóki... nie dotkniemy konsoli środkowej. Pod nieco mocniejszym naciskiem palców ów element potrafi wydawać z siebie nieprzyjemne odgłosy, co w aucie tej klasy i za tę kasę nie powinno mieć miejsca. Poza tym cała reszta kabiny wraz boczkami drzwi jest bardzo solidnie zmontowana.
Witamy w XXI wieku
Absolutnie najmniejszych powodów do narzekań nie wywołuje wyposażenie oraz zaawansowanie technologiczne opisywanego samochodu. Co prawda wiele udogodnień, jakie znalazły się na pokładzie testowanego egzemplarza wymaga sowitej dopłaty, ale sam fakt możliwości ich zamówienia dobrze świadczy o Mercedesie.
Wspomniane wcześniej wielokonturowe fotele są klasą samą dla siebie. Są regulowane w wielu płaszczyznach, mają pompowane boczki oraz oferują funkcję masażu. System multimedialny został wyposażony w opcje online, a trzy wbudowane graficzne style wirtualnych zegarów pozwalają na odrobinę indywidualizmu. Indywidualizm podkreśla także opisywane wcześniej nastrojowe oświetlenie wnętrza. Do wyboru jest kilkadziesiąt kolorów podświetlenia, które może się dynamicznie zmieniać podczas jazdy. O nawigacji, wielu systemach wsparcia kierowcy oraz klimatyzacji nawet nie wspominam. Chociaż ten ostatni element został wzbogacony o podgrzewanie podłokietnika na tunelu środkowym oraz podłokietników na drzwiach. Klasa i luksus!
Wracamy na ziemię
W tym całym wirtualno-namacalnym przepychu łatwo jest się zapomnieć i totalnie stracić głowę. Jednak Mercedes-AMG E53 jest autem, które kupuje się nie tylko do podziwiania.
Wiele osób narzeka na mało intuicyjne działanie systemu Command. Ja mam nieco odmienne zdanie na ten temat. Skoro podczas trwającego raptem kilka dni testu udało mi się okiełznać rozbudowane multimedia, to ktoś, kto kupuje to auto na lata także nie powinien mieć z tym problemu. Bardzo praktycznym i ergonomicznym rozwiązaniem są dwa gładziki umiejscowione na kierownicy. Lewym sterujemy komputerem pokładowym, a prawym całym systemem info-rozrywki. Działa do świetnie i nie wymaga odrywania rąk od kierownicy. O zaletach tego rozwiązania wspominałem już przy okazji testów Klasy S Coupe oraz nowego CLS-a.
Zaskakująco wypada ilość miejsca na tylnej kanapie. Nawet dorosłym osobom będzie tam w miarę wygodnie pod warunkiem, że uda im się tam wgramolić. Tylne siedziska umieszczone są głęboko. Taki zabieg pozytywnie wpływa na ilość miejsca nad głową, ale sprawia, że ciężko jest się z tylnej kanapy wydostać. Bagażnik? 425 litrów czyli całkiem nieźle. Jednak w ich wykorzystaniu przeszkadza niewielki otwór załadunkowy oraz same kształty kufra (dość płytki i długi). Jednak tuż po zejściu na zmienię związanym z oceną praktycznych walorów testowanego auta przychodzi czas na prawdziwy odlot!
53
Liczby 63 stojącej w towarzystwie liter AMG nie trzeba tłumaczyć chyba nikomu. Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę tylko, że za tym magicznym oznaczeniem kryje się aktualnie 8-cylindrowy silnik wspomagany dwiema turbosprężarkami generujący w zależności od modelu od ponad 500 do ponad 600 KM mocy. Taki motor znajdziemy m.in. w Klasie E sedan lub kombi. W odmianie coupe próżno szukać liczby 63. Szczytem możliwości tej wersji nadwoziowej jest odmiana 53.
Przyznam szczerze, że w najnowszej nomenklaturze AMG można się już pogubić. 43, 45, 53, 63 oraz 35. Wszystkie te oznaczenia znaleźć można we współczesnych samochodach wychodzących spod rąk niemieckiego tunera. Każda z wyżej wymienionych wersji posiada inny silnik o innej mocy. Motor oznaczony symbolem 53 (kod silnika M256) pracujący pod maską testowanego egzemplarza jest zupełnie nową jednostką.
Suche dane techniczne brzmią następująco. 3 litry pojemności, 6 cylindrów ułożonych w rzędzie oraz klasyczna turbosprężarka wspomagana przez elektryczny kompresor. 435 KM mocy i 520 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W przypadku modelu E53 Coupe taki motor łączony jest standardowo z napędem 4Matic+ oraz 9-biegową skrzynią AMG Speedshift. Dodatkowo spalinowy motor wspomagany jest przez silnik elektryczny generujący 16 kW oraz 250 Nm momentu obrotowego. Całość układu działa na podobnych zasadach jak system KERS w Formule 1. Samochód posiada także 48-voltową instalację elektryczną współpracującą z instalacją 12-voltową. Takie rozwiązanie wspomaga zasilanie pokładowych urządzeń oraz wpływa na bardziej efektywne działanie systemu start&stop.
Wszystkie te magiczne sztuczki przekładają się na świetne osiągi. Prędkość maksymalna wynosi 250 km/h, a dojście do bariery 100 km/h zajmuje raptem 4,4 sekundy! Przyznacie, że brzmi to naprawdę nieźle.
Nowe brzmienie AMG
Pierwsze uruchomienie silnika wywołuje we mnie dość niespodziewane odczucia. Momentu wybudzenia się motoru do życia praktycznie nie czuć. Jedynie wskazówka obrotomierza wisząca nieco poniżej cyfry 1 zdradza, że silnik pracuje. Przypomina to trochę procedurę odpalania Toyoty Prius, w której gotowość od jazdy sygnalizowana jest małą ikonką z napisem READY. Przyznacie jednak, że takie porównanie produktu sygnowanego logo AMG do japońskiej hybrydy nie brzmi zbyt imponująco. Z drugiej strony kultura pracy i wyważenie jednostki napędowej AMG potrafią imponować.
Zaskakująco cicho i mało emocjonująco w kabinie jest tylko na samym początku po uruchomieniu ciepłego silnika. Potem robi się już nie tylko głośniej, ale także zdecydowanie bardziej radośnie. Nie oczekujcie jednak od nowej jednostki R6 dźwięków z piekła rodem jakimi legitymują się odmiana 63. Rzędowa szóstka brzmi zupełnie inaczej. Bardziej metalicznie, lubując się w wydobywaniu wysokich tonów. W komfortowym lub ekologicznym trybie jazdy E53 AMG nie brzmi nachalnie. Jest relatywnie spokojny i dystyngowany. Pełnie swoich akustycznych zdolności pokazuje dopiero w trybie Sport+.
Po jego aktywacji każdorazowe odpuszczenie gazu wywołuje spore zamieszanie w wydechu. Do uszu kierowcy i osób postronnych dochodzi delikatne bulgotanie. Zmianę biegu na wyższy sygnalizuje strzał z wydechu, ale nie jest on tak bezkompromisowy i wulgarny jak w testowanym kilka miesięcy temu Mercedesie-AMG C43 Cabrio. Mercedes-AMG E53 Coupe brzmi ciekawie i zadziornie, ale zupełnie inaczej niż wszystkie inne auta AMG jakie znaliśmy do tej pory.
Sportowe geny
Testowany model odziedziczył po swoim większym i mocniejszym bracie 63 AMG układ napędu na cztery koła. Nie jest to jednak, tak jak w innych modelach Mercedesa standardowy napęd 4Matic. E53 AMG ma układ 4Matic+. Jest to stały napęd na tylną oś z regulowanym przekazem momentu obrotowego na oś przednią. Różnica polega na tym, że napęd na obie osie może być przekazywany cały czas, a nie jedynie w momencie wykrywanego poślizgu. W praktyce trudno jednak w testowanym aucie doszukać się mocno tylnonapędowej natury. Trakcja w każdych warunkach jest absolutnie fenomenalna, a pokaźna moc i pokaźny moment obrotowy są bardzo efektywnie przekazywane na podłoże.
Pomimo zastosowania pneumatycznego zawieszenia AMG Ride Control+ opartego na znanym zawieszeniu powietrznym Airmatic, Klasa E53 AMG Coupe nie jest komfortowym autem. Nawet w najbardziej miękkim ustawieniu amortyzatorów poziom komfortu jest ledwie zadowalający. W trybie Sport+ robi się już bardzo twardo. Jeśli więc priorytetem jest dla Ciebie relaks i komfort podróży wybierz Klasę E sedan na niezbyt okazałych felgach oraz z silnikiem diesla pod maską.
Kolejnym punktem mechanicznej układanki jest skrzynia biegów także stworzona przy udziale speców z AMG. 9-biegowa przekładnia ma dwa oblicza. W trybie komfortowym pracuje spokojnie, płynnie i niezauważalnie. W najbardziej sportowym ustawieniu działa natomiast błyskawicznie, szarpiąc mocno przy zmianie biegów. Są to jednak przyjemnie sportowe szarpnięcia powodujące wzrost poziomu adrenaliny u kierowcy. Plusem automatycznej przekładni jest także ilość biegów. Ostanie przełożenie załączane jest dopiero przy prędkościach autostradowych pozytywnie wpływając na życie paliwa. Nie liczcie jednak na iście abstynencki charakter nowego silnika AMG. W cyklu mieszanym wyniki na poziomie 12 l/100 km są codziennością. W trasie da się zejść do poziomu 8-8,5 l/100 km. W mieście dwucyfrowy wynik jest normą.
Cena i podsumowanie
Ceny Mercedesa-AMG E53 Coupe rozpoczynają się od 391 500 zł. Drogo? W przypadku oceny końcowej ceny, punktem odniesienia bardzo często są auta konkurencji. Problem w tym, że konkurentów Klasy E w nadwoziu coupe póki co nie widać na horyzoncie. BMW serii 4 oraz Audi S5 Coupe są autami pozycjonowanymi nieco niżej. Podobnie jak Infiniti Q60 i Lexus RC F. Klasa E w nadwoziu coupe nie ma bezpośredniego konkurenta niezależnie od silnika jaki drzemie pod je maską. Warto jednak wiedzieć, że początkowa katalogowa cena jest dopiero początkiem przygody. Szaleństwa w konfiguratorze mogą sprawić, że końcowa kwota jaką trzeba będzie wydać na mocno spersonalizowany egzemplarz E53 AMG przekroczy magiczny próg pół miliona zł. Idealnym przykładem takiego szaleństwa jest testowany egzemplarz wyceniony na około 537 000 zł.
Czy Mercedes-AMG E53 Coupe jest pełnoprawnym i mocno jaskrawym członkiem rodziny AMG? Bez wątpienia osiągi, styl, prezencja oraz sportowy pazur stoją na niezaprzeczalnie wysokim poziomie. Jednak w odniesieniu do topowych braci oznaczonych liczbą 63, testowany model jest mniej bezkompromisowy, mniej szalony i mniej nierozsądny. Wbrew pozorom właśnie takie cechy mogą być dużymi zaletami dla wielu klientów. E53 AMG Coupe jest więc swoistym złotym środkiem. Chociaż lepszym określeniem byłoby nazwanie go ostrą i pikantną przystawką. Przystawką do prawdziwego i magicznego świata AMG pachnącego spalinami produkowanymi przez mocarne benzynowe V-ósemki.
Mercedes-AMG E53 Coupe - dane techniczne
SILNIK | R6 24V |
Paliwo | Benzyna |
Pojemność | 2999 cm3 |
Moc maksymalna | 435 KM/320 kW przy 6110 obr./min. + 22 KM overboost |
Maks mom. obrotowy | 520 Nm/ przy 1800-5800 obr./min. + 250 Nm overboost |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 4,4 s |
Skrzynia biegów | automatyczna/ 9 biegów |
Napęd | 4x4 (4Matic+) |
Zbiornik paliwa | 66 l |
Katalogowe średnie zużycie paliwa | 11,6 l/ 7,5 l/ 9,0 l |
poziom emisji CO2 | 206 g/km |
Długość | 4848 mm |
Szerokość | 1860 mm |
Wysokość | 1427 mm |
Rozstaw osi | 2873 mm |
Masa własna | 1895 kg |
Ładowność | 530 kg |
Pojemność bagażnika/ po złożeniu siedzeń |
425 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe wentylowane/ tarczowe wentylowane |
Zawieszenie przód | pneumatyczne |
Zawieszenie tył | pneumatyczne |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
245/35 R20 przód; 275/30 R20 tył |