Gdy w 2004 roku Mercedes-Benz zademonstrował całemu światu pierwszą generację modelu CLS, wiele osób pukało się w czoło. Czterodrzwiowe coupe? To nie mogło się udać. A jednak, nie tylko się udało, ale także zapoczątkowało nową segmentową niszę. Gdy w 2011 roku Niemcy prezentowali drugą generację CLS-a konkurencyjne Audi A7 oraz BMW 6 GranCoupe dopiero raczkowały. Sukces oraz efektowny wygląd niemieckiej gwiazdy sprawił, że czterodrzwiowe nadwozia z seksownie opadającą linią dachu zaczęli tworzyć nie tylko producenci premium. Czterodrzwiowe coupe w swojej ofercie mają tacy gracze jak Volkswagen (Arteon) czy chociażby Hyundai (i30 Fastback).
Sportowo stylowy
Bez dwóch zdań jedną z cech, która przyciąga do najnowszego CLS-a, podobnie jak u jego poprzedników jest wygląd zewnętrzny. Co prawda prezencja danego auta jest mocno subiektywna w odbiorze, ale jeśli obok jakiegoś samochodu nie potrafimy przejść obojętnie oznacza to, że designerzy dobrze wykonali swoje zadanie. Zadanie, które w przypadku najnowszej odsłony topowego czterodrzwiowego coupe nie było w cale łatwe.
Pierwszy CLS wypracował swój własny styl. Styl, który udało się kontynuować w drugiej generacji. Trzecia odsłona prezentowanego modelu także czerpie garściami z urody swoich poprzedników. Jednak zanim pokusicie się o drastyczną ocenę kształtów nowego CLS-a zaznaczę, że samochód dużo lepiej wygląda na żywo niż na zdjęciach.
Przód auta, szczególnie z opcjonalnym pakietem optycznym AMG prezentuje się bardzo zadziornie. Gdyby prezentowany samochód dostał pierwszoplanową rolę w jakimś filmie z pewnością nie byłaby to komedia romantyczna. Cały show kradnie jednak linia boczna. Stylowa i jednocześnie sportowa. Prezentująca się bardzo dynamicznie i zgrabnie. Najwięcej kontrowersji budzi tył nadwozia z zupełnie nowymi światłami. W moim odczuciu kontrowersje budzi zupełnie inna rzecz znajdująca się z tyłu. Dwie końcówki układu wydechowego są atrapami, co podobnie jak w testowanym niedawno nowym Audi A6 Limousine jest mało chwalebną zagrywką.
Wartym podkreślenia jest fakt, że CLS nie wygląda jak Klasa E ze ściętym tyłem. Nie budzi także jednoznacznych skojarzeń z Klasą S. Model CLS ma swój własny styl, co jest dużą zasługą niemieckich specjalistów.
CL…E?
Pomimo literki S w nazwie CLS w głównej mierze bazuje na Klasie E. Jednak spece od marketingu nie zamierzali zmieniać nazwy chcąc zachować skojarzenia z topową Klasą S.
Podobieństwa testowanego modelu do Klasy E najbardziej widać we wnętrzu. Cały kokpit i konsola środkowa są niemalże żywcem przejęte z bardziej stonowanego sedana. Zmieniono tak naprawdę jedynie kratki nawiewów, które mają teraz bardziej efektowny kształt i są podświetlane. Ogólnie podświetlenie kabiny jest rzeczą, do której ludzie z Mercedesa podeszli z wielkim zaangażowaniem. Diod LED we wnętrzu CLS-a jest tak dużo i mogą się mienić na tak wiele barw, że w zależności od nastroju wnętrze opisywanego modelu może przypominać nowoczesny klub lub przytulne domowe zacisze.
Efektownie prezentują się także dwa olbrzymie cyfrowe ekrany połączone jedną taflą szkła. Pierwszy z nich widniejący tuż za kierownicą wyświetla wirtualne zegary oraz wskazania komputera pokładowego. Drugi to prawdziwe centrum sterowania rozrywką. Całość oparta jest na znanym i nie zawsze intuicyjnym systemie Command, a nie jak w przypadku nowej Klasy A MBUX. Dodam jednak, że najnowsze wcielenie Commanda jest przyjemne w odbiorze, a sterowanie wszystkimi funkcjami za pomocą gładzika na kierownicy jest bardzo intuicyjne. Dodatkowo dzięki takiemu rozwiązaniu nie musimy odrywać rąk od kierownicy chcąc zmienić dowolne ustawienie samochodu lub multimediów. Co prawda na tunelu środkowym znajduje się wielokierunkowe pokrętło, ale wygodniej jest korzystać ze wspomnianego wyżej gładzika na kierownicy.
Praktyczne gadżety
Sterowanie multimediami oraz łatwość obsługi Mercedesa CLS jest o tyle istotna, ponieważ ilość mniej lub bardziej przydatnych gadżetów dostępnych na pokładzie jest ponadprzeciętna.
Nawet popularna i powszechna klimatyzacja jest bardzo rozbudowana. O możliwościach zmiany kolorów podświetlenia wnętrza już wspominałem. Nawigacja z trybem on-line? Jest. Funkcje internetowe? Także dostępne. Podobnie jak milion systemów bezpieczeństwa, wyświetlacz HUD oraz rozbudowane funkcje budowania nastroju w kabinie. Co dokładnie mam na myśli?
Dzięki systemowi ENERGIZING Komfort możemy decydować jaki nastrój ma panować w aucie podczas jazdy. Chcecie się zrelaksować? Proszę bardzo. Wystarczy wybrać odpowiednią opcję, a auto samoczynnie zmieni kolor podświetlenia nastrojowego i dobierze adekwatną muzykę. Chcecie pobudzenia? Nić bardziej prostszego. Jeden ruch w menu i muzyka lecąca z głośników zmienia się na bardziej dynamiczną, a wentylacja foteli zacznie chłodzić Wasze ciała. Dostępny jest nawet wirtualny poradnik ćwiczenia poszczególnych partii mięśni. Fanaberia? Być może, ale jakże mocno odróżniająca Mercedesa od konkurencji.
Coś za coś
Sprawdzając działanie wszystkich mniej lub bardziej potrzebnych gadżetów łatwo zapomnieć o bardziej przyziemnych rzeczach. Zastosowanie seksownie opadającego dachu negatywnie wpłynęło na ilość miejsca na tylnej kanapie. Uwaga ta dotyczy wolnej przestrzeni nad głowami. Na dodatek wysoki tunel środkowy oraz mocne wyprofilowanie kanapy nie sprzyjają komfortowi pasażera siedzącego po środku.
Bagażnik? 520 litrów pojemności nie budzi zastrzeżeń. Jednak niezbyt duży i foremny otwór załadunkowy utrudnia pakowanie większych przedmiotów i dużych walizek.
Nowy silnik
Pod maską testowanego egzemplarza pracował zupełnie nowy wysokoprężny silnik stworzony przez speców ze Stuttgartu. W przeciwieństwie do poprzedników topowy diesel ma 6 cylindrów ułożonych w rzędzie. Pojemność? 2.9 litra. Moc? Dzięki podwójnemu doładowaniu okazałe 340 KM. Jeszcze większe wrażenie robi moment obrotowy. 700 Nm dostępne już od 1200 obr./min. pchają auto do przodu z iście niedźwiedzią siłą.
Bardzo dobre parametry silnika przekładają się na świetne osiągi. Pierwsze 100 km/h "pęka" po upływie 5 sekund, a prędkość maksymalna została ustawiona na dżentelmeńskim poziomie 250 km/h. Dodatkowo silnik standardowo współpracuje z 9-biegową automatyczną przekładnią oraz napędem 4Matic.
Czapki z głów
Osiągi oraz łatwość rozwijania coraz wyższych prędkości robią wrażenie. Jednak jeszcze większe słowa uznania należą się za dwie inne cechy wysokoprężnej jednostki. Kultura pracy zasilanego olejem napędowym silnika jest bardzo wysoka. Dodając do tego dobre wyciszenie kabiny otrzymujemy bardzo komfortowe i nie męczące uszu źródło napędu. Nawet w wyższych partiach obrotowych dźwięk silnika nie jest uciążliwy. Jest mocno stłumiony, basowy i... przyjemny.
Kolejnym bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest umiarkowany apetyt na paliwo. Ile pali 340-konne serce Mercedesa? Wynik na poziomie 10 l/100 km nikogo nie powinien przesadni dziwić biorąc pod uwagę moc oraz osiągi. Praktyka pokazuje jednak, że CLS 400d spala średnio... 7,8 l/100 km. Rewelacyjny wynik! Na dodatek podczas jazdy w trasie komputer pokładowy pokazał spalanie na poziomie 5,8 l/100 km. Nie mam pytań! Czapki z głów!
Komfortowy pożeracz kilometrów
Wysoki komfort akustyczny w połączeniu z niskim spalaniem sprawiają, że auto jest wręcz stworzone do pokonywania długich tras. Pneumatyczne zawieszenie idealnie sprawdza się niemalże na każdej nawierzchni, chociaż 20-calowe aluminiowe felgi z oponami o niskim profilu odbijają się czkawką podczas jazdy po drobnych nierównościach. O cal mniejsze felgi być może zniwelowałyby tą przypadłość, ale z pewnością auto straciłoby nieco stylistycznego uroku.
A propos dynamicznej stylistyki... Pomimo zadziornego i nieco młodzieżowego charakteru CLS 400d nie jest autem sportowym. Nie jest nawet samochodem usportowionym. Co prawda wspomniane wcześniej osiągi oraz moc silnika pozwalają na wiele, ale gabaryty auta oraz komfortowy charakter nie przepadają za nagłymi zwrotami akcji. Samochód mierzy okazałe 4988 mm długości. Gotowy do jazdy z kierowcą waży znacznie powyżej 2 ton (1985 kg "na sucho"). Takie parametry nie zachęcają do szczeniackiej jazdy po torze. Inna sprawa, że sam CLS nie prowokuje i nie zachęca do ostrej jazdy.
Cena i podsumowanie
Ceny nowego czterodrzwiowego coupe Mercedesa startują z poziomu 311 000 zł za wersję z 245-konnym dieslem, automatem oraz napędem na tył. Topowa wysokoprężna odmiana 400d kosztuje co najmniej 369 000 zł. Konkurencyjne Audi A7 Sportback z nieco słabszym silnikiem diesla o mocy 286 KM, automatem i napędem quattro wyceniono na 323 900 zł. BMW 640d GT na 364 300 zł. Jak widać różnice w cenach nie są drastyczne i nie stanowią głównego argumentu przemawiającego za zakupem modelu konkretnej marki. Wróćmy jednak do salonu marki Mercedes-Benz. Jeśli Klasa S jest dla ciebie zbyt snobistyczna, a Klasa E to z kolei za bardzo konserwatywne auto, wysoko postawione oczekiwania ma szanse spełnić właśnie CLS.
Niespełna 15 lat temu wypuszczając pierwsze czterodrzwiowe coupe z gwiazdą na masce Mercedes stworzył nową niszę. Niszę, która została świetnie przyjęta przez rynek. Nowy CLS w godny sposób kontynuuje nurt zapoczątkowany przez pierwowzór. Jest równie luksusowy co Klasa E, niewiele mniej prestiżowy niż Klasa S, a swoją nietuzinkową prezencją pokazuje, że jego właściciel posiada nie tylko dużą kasę, ale ceni sobie także klasę.
Mercedes-Benz CLS 400d - dane techniczne
.
SILNIK | R6, 24V Bi-Turbo |
Paliwo | olej napędowy |
Pojemność | 2925 cm3 |
Moc maksymalna | 340 KM przy 4400 obr./min. |
Maks mom. obrotowy | 700 Nm przy 1200-3200 obr./min. |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 5 s |
Skrzynia biegów | automatyczna, 9 biegów |
Napęd | 4x4 (4Matic) |
Zbiornik paliwa | 66 l |
Katalogowe zużycie paliwa l/100 km (miasto/ trasa/ średnie) |
6,4 l/ 5,4 l/ 5,9 l |
poziom emisji CO2 | 156 g/km |
Długość | 4988 mm |
Szerokość | 1890 mm |
Wysokość | 1435 mm mm |
Rozstaw osi | 2939 mm |
Masa | 1985 kg |
Ładowność | 560 kg |
Pojemność bagażnika | 520 l |
Hamulce przód / tył | tarczowe wentylowane / tarczowe wentylowane |
Zawieszenie przód | pneumatyczne |
Zawieszenie tył | pneumatyczne |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
245/35 R20 przód/ 275/30 R20 tył |