TEST MINI John Cooper Works 2.0 Turbo 231 KM: na maksa!

2017-09-26 8:23

Współczesne samochody marki MINI legitymują się olbrzymią dawką stylu i indywidualizmu oraz gokartowymi właściwościami jezdnymi. Co prawda takie modele jak Countryman oraz Clubman porzuciły kocią zwinność na rzecz większych gabarytów i praktyczności, ale kultowy Cooper w dalszym ciągu pozostaje klasą samą dla siebie. Za kierownicą MINI Coopera w pikantnej niczym chilli wersji John Cooper Works oraz w słodkim niczym miód żółtym kolorze postanowiliśmy rozgonić jesienne chmury.

Nie ulega wątpliwości, że MINI to jedne z bardziej charakterystycznych samochodów jakie zna świat. Nie trzeba być wybitnym znawcą motoryzacji, aby momentalnie wyłapać w ruchu ulicznym te stylowe miejskie autka. Nawet po przejęciu kultowej angielskiej marki przez BMW (2000) MINI nie zatraciły swojego stylu i charakterystycznej sylwetki. Dodatkowo niemiecki potentat dołożył od siebie coś ekstra – zwinność oraz ponadprzeciętne właściwości jezdne. Nowe MINI nie tylko wyglądały ponadczasowo, ale także w mocniejszych wersjach okazywały się prawdziwymi miejskimi rozbójnikami. Cooper S zadziwiał lekkością, sprytem oraz świetnymi osiągami, Topowa odmiana John Cooper Works jeszcze bardziej podkręcała i tak już wyśrubowane odczucia z jazdy pokazując środkowy palec naburmuszonym i prężącym muskuły hot-hatchem. Sytuacja ta nie zmieniła się po dzień dzisiejszy.

Dużo i jeszcze więcej

Jakie jest najnowsze MINI John Cooper Works? Od strony stylistycznej względem słabszych wersji samochód ma przemodelowany przedni zderzak, uwydatniony spojler dachowy oraz dwie potężne końcówki układu wydechowego. Pierwszy z wyżej wymienionych elementów został wzbogacony o kilka wlotów powietrza, z których część jest atrapami. Dodatkowo emblematy John Cooper Works porozrzucano po całym nadwoziu (przedni grill, nadkola, tylna klapa, zaciski hamulcowe) dumnie eksponując zadziorność wersji. Całość testowanego egzemplarza wieńczą efektowny lakier Volcanic Orange, kontrastowy czarny dach i czarne lusterka oraz seryjne dla tej wersji 18-calowe felgi.

Przeczytaj też: TEST MINI Cooper S Cabrio: zaczepny charakterek

Pomimo tego, że na niewielkim nadwoziu auta dzieje się naprawdę dużo, MINI w dalszym ciągu wygląda jak MINI. Chociaż z drugiej strony popuszczenie wodzy fantazji przy konfigurowaniu swojego wymarzonego egzemplarza może doprowadzić do tego, że auto będzie prezentowało się niczym bożonarodzeniowa choinka na kołach. Ilość opcji, wersji, kolorów oraz dodatków jest przeogromna, a spotkanie na drodze drugiego identycznie skonfigurowanego egzemplarza nie jest częstym zjawiskiem.

Stylowy kicz?

Podobnie jak na nadwoziu auta równie dużo dzieje się w jego wnętrzu. Już pierwszy kontakt z kabiną MINI daje jasno do zrozumienia, że nudzić się w niej nie będziemy. Wyraźnie widać, że osoba odpowiadająca za projekt wnętrza jest wielkim fanem kół i krągłości. Okrągłe są wszystkie wskaźniki, obudowy głośników na drzwiach, klamki wewnętrzne oraz charakterystyczny centralny element deski rozdzielczej skrywający wyświetlacz systemu multimedialnego. Czy taki styl może się podobać? To już zależy od indywidualnych gustów, ale braku oryginalności i indywidualizmu nie sposób MINI zarzucić.

Odwiedź: TEST nowy MINI Cooper 1.5 w pakiecie JCW: lek na nudę

W porównaniu z nadwoziem wersja John Cooper Works niezbyt mocno odznacza swoje piętno w kabinie. Tak naprawdę jedynie napisy na progach, niewielki napis na prędkościomierzu oraz trzy dodatkowe wskaźniki (stoper, ciśnienie doładowania, ciśnienie oleju) ulokowane na podszybiu dają jasny sygnał, że z tym autem nie ma żartów. Pomimo praktycznych zastosowań wielu wskaźników nie sposób nie odnieść wrażenia, że wiele elementów zostało upchanych w niewielkim wnętrzu nieco na siłę. Tutaj praktycznie żaden skrawek wolnej przestrzeni nie został pominięty i nie jest banalnie nijaki. MINI John Cooper Works jest poważnym graczem wśród sportowych aut, ale siedząc za jego kierownicą czujemy się jak w dużej zabawce dla równie dużych chłopców.

Kończąc wątek stylu oraz indywidualizmu wnętrza nie sposób pominąć kilku błyskotek. Klamki wewnętrzne mogą być podświetlane na kilka kolorów podobnie jak okolice nóg kierowcy i pasażera siedzącego obok. Jednak prawdziwym clou programu jest pierścień okalający ekran systemu multimedialnego. Kolor owego pierścienia zmienia się w zależności od trybu jazdy, regulacji temperatury klimatyzacji oraz regulacji głośności. Taka zagrywka wygląda bardzo efektownie i dodaje wnętrzu dużo kolorytu.

Precz z praktycznością

Temat praktyczności oraz użyteczności na co dzień jest dla Coopera tematem tabu. Co prawda ilość miejsca na przednich fotelach jest zadowalająca, ale tylna kanapa mogłaby praktycznie nie istnieć. Wrażenie lekkiej klaustrofobii w kabinie podkreślają niewielkie szyby oraz czarna podsufitka.

Sprawdź: TEST MINI Clubman Cooper S A/T: jedyna taka 6-drzwiówka

Niezbyt pochlebne uwagi dotyczą także bagażnika, który delikatnie mówiąc jest niewielki. 211 litrów pojemności nie jest w stanie zawstydzić nawet najmniejszych przedstawicieli motoryzacyjnego segmentu A. Pytanie tylko, czy ktokolwiek patrzy na popularnego Miniaka przez pryzmat praktyczności? W tej dziedzinie mocniejszym graczami są Countryman oraz Clubman. Cooper jest mały, ciasny i niezbyt praktyczny, ale dokładnie taki ma być.

Zdecydowanie lepiej wygląda kwestia łatwości i intuicyjności obsługi wbudowanego systemu multimedialnego. Dzięki przeniesionemu z BMW rozwiązaniu przypominającemu iDrive sterowanie radiem, nawigacją oraz multimedialnymi opcjami auta jest bardzo proste. Szkoda tylko, że przyciski funkcyjne i pokrętło znajdujące się na tunelu środkowym są zbyt mocno cofnięte ku tyłowi samochodu. Ich obsługa wymaga niezbyt wygodnego, a w przypadku rozłożonego podłokietnika nienaturalnego wręcz wygięcia ręki. Wszelkie ergonomiczne niedogodności znikają jednak bardzo szybko, w chwili odpalenia silnika.

Imponujący i charakterny

Pod maską wersji John Cooper Works pracuje znany z odmiany S 2-litrowy silnik benzynowy wspomagany turbosprężarką. W stosunku do Coopera S topowa odmiana MINI dostała pokaźny zastrzyk mocy oraz momentu obrotowego. W efekcie odmiana JCW rzuca na asfalt 231 KM oraz 320 Nm. Takie dane w połączeniu z przednim napędem pozwalają na osiągnięcie pierwszych 100 km/h w czasie 6,1 sekundy oraz mknięcie z maksymalną prędkością 246 km/h. Na papierze wygląda to imponująco, ale w praktyce imponuje coś nieco innego.

Polecamy: TEST MINI Cooper S A/T: najnowsze wcielenie gokarta

Dźwięk jaki jest w stanie wydobyć z siebie podwójna końcówka układu wydechowego onieśmiela. Aż trudno uwierzyć, że pod maską pracują tylko 4 cylindry. Nawet podczas spokojnej jazdy John Cooper Works burczy i pieści uszy solidnym basowym pomrukiem. Także w najbardziej ekologicznym trybie Green dźwięk silnika jest donośny, a w kabinie nie jest cicho. Aria zaczyna się jednak po przełączeniu samochodu w tryb sportowy. Po takiej czynności wydech zaczyna parskać i strzelać przy każdorazowym odpuszczeniu gazu, a zmiana biegu na wyższy okraszona jest sowitą salwą.


Oprócz wspaniałych wrażeń dźwiękowych drugą uzależniającą rzeczą w przypadku testowanego samochodu jest prowadzenie. Chociaż tutaj zaskoczenie jest już nieco mniejsze ponieważ MINI Cooper już z założenia powinien gwarantować gokartową przyjemność z jazdy. Najbardziej kulturalnie i w miarę spokojnie jest w trybie Green. Chociaż i tutaj nie spodziewajcie się ciszy i nawet krzty komfortu. Wersja John Cooper Works nie ma takich wyrazów w swoim słowniku. Prawdziwa męska zabawa startuje jednak po aktywacji trybu Sport, w którym układ kierowniczy staje się wyraźnie twardszy, a reakcja na gaz jest dużo żywsza.

Kliknij: TEST nowy MINI Cooper D: tak w 13 lat zmienił się "Miniak"

Już 136-konna odmiana Cooper prowadzi się świetnie. Wersja S dodatkowo potęguje wrażenia. Topowa odmiana John Cooper Works? Tutaj emocje są wręcz uzależniające. Gokartowa frajda z jazdy nie jest tylko próżnym sloganem reklamowym, a prowadzenie samochodu przypomina jazdę gokartem w skali XL wyposażonym w dach, klimatyzację i system audio. Wrażenie robi nie tylko precyzja prowadzenia, ale łatwość wchodzenia i wychodzenia z kontrolowanych poślizgów. Inżynierom udało się do minimum ograniczyć zjawisko zarówno podsterowności jak i nadsterowności, a samo auto jest sterylnie wręcz neutralne.


Jedną z rzeczy, która mnie zaskoczyła było mocno zamaskowane wrażenie osiągania coraz to wyższych prędkości. Dynamiczne przyspieszenia w relatywnie niezbyt dużym aucie jeszcze bardziej potęgują wrażenie szybkości. Często jest tak, że samochód wydaje się dużo szybszy niż jest w rzeczywistości. W MINI John Cooper jest zupełnie odwrotnie. Auto dość dobrze izoluje kierowcę od otoczenia i trzeba się mocno pilnować, aby nie łamać przepisów dotyczących ograniczeń prędkości.

Nie przegap: TEST MINI Cooper 5D 1.5D: 5-drzwiowe mini dla rodziny?

Mieszane uczucia wywołała we mnie automatyczna skrzynia biegów. Podczas sportowej i dynamicznej jazdy legitymuje się ona dobrą szybkością reakcji oraz wyczuciem intencji kierowcy, co niewątpliwie należy uznać za plus. Jednak podczas spokojnej jazdy, poszczególne przełożenia potrafią być załączane z wyraźnym szarpnięciem. Takie zachowanie jest szczególnie widoczne podczas jazdy w korku. Warto się zastanowić czy dodatkowe 8160 zł (tyle dopłaty wymaga automat) nie lepiej spożytkować na inne opcje. Tym bardziej, że John Cooper Works zarówno w wersji z manulem jak i automatem pierwsze 100 km/h osiąga w dokładnie takim samym czasie.

Mając do czynienia z topową, sportową i mocną wersją danego modelu oczekiwania dotyczące średniego zużycia paliwa nigdy nie powinny być zbyt wygórowane. Ile pali 231-konny Cooper? Wyniku poniżej 9 litrów na 100 km w cyklu mieszanym raczej się nie spodziewajcie. Chyba, że jesteście zagorzałymi ekologami, non stop korzystacie z trybu Green a pedał gazu dotykacie z gracją baletnicy. W takim przypadku jadąc w trasie uda się Wam osiągnąć wynik w okolicach 7 l/100 km. Macie w nosie ekologię i dokładnie wiecie do czego służy wersja JCW? Zaprzyjaźnijcie się z obsługą ulubionej stacji benzynowej i załóżcie sobie wszelkie możliwe karty promocyjne i rabatowe.

Cena i podsumowanie

Ceny MINI John Cooper Works startują z poziomu 129 700 zł. To o 21 600 zł więcej od wersji S. Biorąc pod uwagę styl oraz nawiązania do bogatej historii naturalnym rywalem opisywanego modelu wydaje się być Volkswagen Beetle. Najmocniejsza odmiana "chrabąszcza" ma 220 KM mocy i kosztuje 118 990 zł. Jednak pod względem osiągów oraz właściwości jezdnych daleko jej to JCW. Gdy jako kryterium weźmiemy wymiary zewnętrzne rywalami testowanego auta będą hot-hatche segmentu B. Ich cena będzie znacznie niższa, ale osiągi także będą ustępowały MINI. Gdy to właśnie cenę potraktujemy jako priorytet około 130 tys. zł wystarczy na zakup 245-konnego Volkswagena Golfa GTI Performance. W takim porównaniu to usportowiony Golf będzie w większości mierzalnych aspektów bardziej rozsądną propozycją. Ale czy w przypadku topowej odmiany MINI Coopera zdrowy rozsądek ma jakiekolwiek znaczenie?

Sprawdź: MINI Countryman drugiej generacji w polskim CENNIKU

Niezależnie od modelu, samochody marki MINI kupowane są sercem oraz chęcią posiadania czegoś nietuzinkowego. Rozsądek i chłodna kalkulacja schodzą na dalszy plan. Dokładnie takie same słowa odnoszą się do topowej testowanej wersji John Cooper Works. Bo czy głośne, szybkie, mało komfortowe auto z niewielkim bagażnikiem i ciasnym wnętrzem, kosztujące tyle co gorący i praktyczny hatchback segmentu C ma cokolwiek wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i chłodną kalkulacją? Nie i co najważniejsze nikt tego od MINI nie oczekuje.

Pomimo wielu przywar, ale także wielu charakterystycznych cech balansujących na granicy dobrego stylu i kiczu, MINI John Cooper Works posiada jedną nieocenioną cechę – jazda za jego kierownicą poprawia humor niczym zażycie magicznej pastylki z dużą dawką szczęścia. Szkoda tylko, że żółte i radosne MINI nie posiada umiejętności odganiania jesiennych chmur, które na dobre zadomowiły się na jesiennym niebie.

.
MINI John Cooper Works - dane techniczne
.

SILNIK R4 Turbo
Ustawienie Poprzeczne
Rozrząd DOHC 16V
Paliwo Benzyna
Pojemność 1998 cm3
Moc maksymalna 170 kW/ 231 KM przy 5200-6000 obr./min.
Maks mom. obrotowy 320 Nm przy 1250-4800 obr./min.
Prędkość maksymalna
246 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 6,1 s
Skrzynia biegów automatyczna 6-stopniowa
Napęd na przednie koła (FWD)
Zbiornik paliwa 44 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 7,2 l/ 4,9 l/ 5,7 l
Emisja CO2
147 g/km
Długość 3874 mm
Szerokość
1727 mm
Wysokość 1414 mm
Rozstaw osi
2495 mm
Masa własna/ dopuszczalna całkowita
1280 kg/ 1760 kg
Hamulce przód
Tarczowe, wentylowane
Hamulce tył
Tarczowe, wentylowane
Zawieszenie przód
Kolumny McPherson
Zawieszenie tył
wielowahaczowe
Opony 225/45 R18
Pojemność bagażnika
211 l

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku