TEST Mitsubishi Space Star 1.2 Intense: diamencik z ukrytym potencjałem - GALERIA

2014-10-06 4:50

Kiedy zobaczyłem pierwszy raz to auto, pomyślałem sobie jest OK. Po pierwszych jazdach nie zostawiłem na nim suchej nitki. Po tygodniu spędzonym z tym wozikiem muszę uderzyć się już w piersi. Nowa generacja Mitsubishi Space Star jest takim nieoszlifowanym diamencikiem. Ma wielki potencjał aby walczyć o klienta, ukryty pod płaszczykiem niezbyt nowoczesnej stylistyki. Jakie argumenty przekonały mnie do gwiazdy tego testu?

Historia Space Stara zaczyna się w 1998 roku kiedy to Japończycy wypuszczają na rynek samochód skonstruowany na płycie podłogowej ówczesnej Carismy. Jest to minivan. Potem w 2002 roku był facelifting a w 2005 roku producent zadecydował o wycofaniu auta ze sprzedaży. Stąd też możecie się lekko dziwić patrząc na nowe auto z nazwą Space Star w oznaczeniu. Według informacji Mitsubishi, obecna generacja to bezpośredni następca popularnego Colta. Teraz nowy Space Star jest hatchbackiem i ma rywalizować z takimi autami jak: Toyota Yaris, Renault Clio, Peugeot 208 czy Volkswagen Polo. Czy da radę?

Do redakcyjnych testów trafił egzemplarz w kolorze białym perłowym, barwą dobrze komponującą się z bryłą nadwozia. Porównując bezpośrednio do wyglądu konkurentów Space Star misterem niestety nie jest. Samo nadwozie wygląda jakby zostało zaprojektowane dość dawno a teraz przypomniano sobie o całym projekcie i stwierdzono, że warto go wypuścić do sprzedaży. Spróbujmy znaleźć jakieś plusy w nadwoziu tego małego Mitsubishi.

Bryła nadwozia

Przód samochodu charakteryzuje się dwoma elementami. Dużymi reflektorami i skromnym wlotem powietrza. Krótka maska ozdobiona została delikatnymi przetłoczeniami zgrabnie opatulającymi światła. Obie lampy zapewniają niezłe oświetlenie podczas jazdy wieczorową porą jednak w porównaniu do oświetlenia biksenonowego to jest przepaść. Pomiędzy lampami przednimi znalazło się miejsce na znaczek producenta nad bardzo małym wlotem powietrza. Poniżej zderzak z miejscem na tablicę rejestracyjną i główny wlot do chłodnicy. Pomiędzy, dwie niewielkie i okrągłe lampy przeciwmgielne ze zintegrowanymi światłami do jazdy dziennej. Duża przednia szyba powoduje, że wszystko jest jasne i przejrzyste w patrzeniu do przodu.

Testowany egzemplarz stał na 15-calowych felgach ze stopów lekkich, które znajdują się na wyposażeniu standardowym bogatszej wersji Intense. Przez boczne drzwi przebiegają dwie linie: powyżej klamek i nad progami, które nadają charakternego wyglądu małemu Mitsubishi. W lusterkach bocznych pojawiły się kierunkowskazy wykonane w technologii LED. W podstawowej wersji znajdują się one w błotnikach – przy najbogatszej musieli zadziałać tutaj księgowi ponieważ otwór po kierunkowskazach został zaślepiony a nie zastąpiony błotnikiem bez tego miejsca (obniżenie kosztów produkcji przez jeden typ błotników). W tylnych szybach pojawiła się folia przyciemniająca przez co w ciepłe dni jest chłodniej w środku, a amatorzy cudzej własności nie znajdą nic ciekawego. Lusterka boczne są duże przez co widoczność do tyłu jest dobra. Również przednie słupki są stosunkowo cienkie, a to nie zakłóca widoczności do przodu i na boki.

Tył samochodu charakteryzuje się bardzo krótkim zwisem. Warto też wspomnieć, że następca Colta jest od niego krótszy. Z tyłu na pierwszy rzut oka widać masywny tylny zderzak, niewielką klapę bagażnika i okrągłe lampy zapewniające dobrą widzialność samochodu zwłaszcza w nocy. Większych rozmiarów mogłaby być tylna szyba. Niestety w testowanym egzemplarzu zabrakło czujników parkowania co przy manewrowaniu w mieście potrafiło przysporzyć problemów (w opcji są). Nad tylną szybą pojawił się pokaźnych rozmiarów spojler z wbudowanym trzecim światłem stop. Na środku klapy bagażnika przewidziano miejsce na znaczek producenta i klamkę do otwierania piątych drzwi.

Plastikowo i praktycznie

Zajrzyjmy do środka. Wnętrze japońskiego malucha cechuje się prostotą projektu. Po zajęciu miejsca na fotelu, o którym parę słów za chwilę, oczom ukaże się duży prędkościomierz z niewielkim obrotomierzem. Wskaźnik poziomu paliwa to kilka kropek na wyświetlaczu komputera pokładowego pod prędkościomierzem, a wskaźnik temperatury cieczy chłodzącej ograniczono do niebieskiej kontrolki świecącej tuż po uruchomieniu zimnego silnika. Swoją drogą projektanci mogli wymyślić bardziej praktyczny sposób obsługi komputera, zamiast archaicznego bolca przy zegarach. Deska rozdzielcza pokryta jest plastikiem niezłej jakości i niezbyt twardym w dotyku.

Na środku konsolety ozdobionej fortepianową czernią swoje miejsce ma radioodtwarzacz CD. Poniżej znajdziemy panel sterowania automatyczną klimatyzacją. Niestety takie udogodnienie jak slot USB wpasowano w schowek. Za drążkiem skrzyni biegów wmontowano praktyczną półeczkę na telefon komórkowy i dwa miejsca na butelki lub puszki z napojami – możemy je również schować w drzwiach. Denerwujące natomiast jest umiejscowienie i wielkość lusterka wstecznego, które zasłaniało mi sporą część przedniej szyby – żeby zobaczyć sygnalizator z prawej strony musiałem się mocno wychylić. Przed pasażerem przewidziano praktyczną półeczkę na drobiazgi a bardziej wartościowe rzeczy można zamknąć w zamykanym schowku.

Kierownica, która znajdowała się w testowanym egzemplarzu była pokryta skórą – wyposażenie standardowe wersji Intense. Dobrze leży w dłoniach i co ważne jest niewielka, przez co nie trzeba wykonywać dużych ruchów podczas kręcenia. Niestety regulacja kolumny ograniczała się tylko do jednego zakresu – wysokości. Brakowało osiowej regulacji co utrudniało znalezienie idealnej pozycji za kierownicą. Dodatkowo została ona wyposażona w wielofunkcyjne przyciski obsługujące radio, zestaw Bluetooth i tempomat (również wyposażenie standardowe).

Wracając do wspomnianych już foteli. Siedzi się na nich wygodnie i nie mamy uczucia siedzenia na krzesłach, jak na przykład w Fiacie Panda. Długie podróże nie są więc bardzo męczące. Duży rozstaw osi powoduje, że każdy znajdzie dla siebie odpowiednią ilość miejsca. Fotel kierowcy mógłby jednak mieć większy zakres regulacji. Szkoda, że Japończycy nie pomyśleli o innej fakturze obić ale nie należy oczekiwać skórzanej tapicerki w budżetowym aucie.

Do tyłu wsiada się przez duże drzwi. Tylna kanapa charakteryzuje się brakiem jakiegokolwiek wyprofilowania. Są tego plusy i minusy. Plusem jest na pewno to, że pasażer siedzący na środku nie będzie czuł dyskomfortu – każdy ma równą płaszczyznę. Minusem natomiast fakt, że jeśli jedzie mniej niż 3 osoby, to dwie pozostałe mogą się na zakrętach ślizgać. Miejsca dla każdego pod dostatkiem. Jeśli kierowca ma więcej niż 180 cm wzrostu, osobiście nie polecam podróży w tylnym rzędzie osobie o podobnym wzroście (może być problem z miejscem na nogi). Dużo za to jest przestrzeni nad głową. Nawet wysokie osoby nie będą musiały się gimnastykować, żeby się zmieścić. Kolejnym plusem jest niewielki tunel środkowy, przez co piąty pasażer nie można narzekać na problem z miejscem na nogi.

Bagażnik testowanego Mitsubishi Space Star jest foremny a jego pojemność to zaskakujące 235 l. To więcej niż w dłuższym Colcie. Minusem jest wysoki próg załadunkowy - dość wysoko musimy unieść ewentualne bagaże. W tej części również znajdziemy widoczne efekty pracy księgowych przy tym aucie: tylna półka jest zawieszona tylko na jednym sznurku. Siedzisko kanapy nie dzieli się. Oparcie w proporcjach 60:40. Utrudnia to powiększenie przestrzeni bagażowej. Ważnym elementem jest spora ładowność testowanego malucha. Dzięki niskiej wadze (845 kg) możemy maksymalnie zapakować aż 495 kg bagażu.

Silnik i skrzynia biegów

Mitsubishi oferując małego Space Stara przewidziało dwie jednostki napędowe do wyboru. Niestety nie znajdziemy w niej żadnego diesla, ale warto pamiętać, że mały diamencik jest ofertą typowo miejską. Słabszy motor o pojemności 1.0 l oferuje 71 KM, mocniejszy 1.2 l generuje 80 KM. Do testów trafiła ta druga odmiana. Maksymalny moment obrotowy wynosi 106 Nm i osiągany jest przy 4000 obr/min. Powoduje to konieczność dość mocnego rozkręcania obrotów żeby uzyskać satysfakcjonujący efekt. Mocy jednak nie brakuje. Czasami przy wyprzedzaniu trzeba było poganiać silnik redukcją biegu jednak nigdy nie miałem poczucia niedostatku mocy. Porównując do konkurencji to można śmiało powiedzieć że Space Star radzi sobie naprawdę żwawo. Pierwsze 100 km/h Space Star osiąga w czasie 11,7 sekundy a prędkość maksymalna to 180 km/h.

Nie można się również przyczepić do pracy samej jednostki napędowej. Podczas działania na wolnych obrotach musiałem czasami spojrzeć na obrotomierz, żeby sprawdzić czy silnik pracuje. W czasie przyspieszania hałas się wzmagał ale dźwięk nie miał denerwującej barwy. Osobiście radziłbym popracować jednak nad wyciszeniem wnętrza. Skrzynia biegów zatrudniona do współpracy w testowanym Space Starze, jest 5-biegową przekładnią manualną. Praca przekładni jest krótka, jednak czasami biegi lubiły nie wchodzić, przez co trzeba było pilnować czy załączyliśmy odpowiednie przełożenie. Podczas wyprzedzania trzeba często redukować biegi, żeby zmusić silniczek do większego wysiłku. Za odpowiednią dopłatą można dokupić bezstopniową skrzynię automatyczną CVT.

Jeśli chodzi o zużycie paliwa to w warszawskich korkach Space Star zadowalał się ilością paliwa w przedziale 5,5-6 l/100 km. Przy czym warto podkreślić, że nie znajdziemy tutaj praktycznie żadnych ekokwiatków pomagających ograniczyć zużycie (jest jedynie wskaźnik przy zegarach sugerujący kiedy zmienić bieg na wyższy). W trasie bez większych problemów można było uzyskać wyniki z cyfrą 4 na początku. Średnie zużycie paliwa z całego testu wyniosło 5,2 l/100 km co należy uznać za zadowalający wynik. Wpływ na niskie zużycie paliwa może mieć też wyśrubowany współczynnik oporu aerodynamicznego (Cx=0,27).

Przejedźmy się

Jak już wspominałem na początku testowane Mitsubishi stało na 15-calowych kołach obutych w opony w rozmiarze 175/55. Jeśli chodzi o kwestie zawieszenia to na przedniej osi producent przewidział kolumny McPherson, z tyłu zawitała tradycyjna belka skrętna. To połączenie ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwie na "tak" jest prostota konstrukcji. Minusem jest na pewno duża podatność na nierówności, które często przedostają się do wnętrza samochodu. Podczas spokojnej jazdy po mieście nie musi to denerwować jednak za miastem czy przy dynamiczniejszych manewrach, mocno zmniejsza się poczucie bezpieczeństwa. Nadwozie niebezpiecznie przechyla się w zakrętach.

Warto jednak zaznaczyć, że nad bezpieczeństwem pasażerów czuwa cała armia elektroniki. Zaczynając od układu ABS i ASR, skończywszy na seryjnym ESP. Kiedy zdarzy się sytuacja podbramkowa i Space Star zacznie tracić przyczepność interwencja jest błyskawiczna i skuteczna. Mitsubishi zadbało również o bezpieczeństwo pasażerów, oferując już w standardzie 6 poduszek powietrznych.

Układ kierowniczy testowanego Mitsubishi również jest oparty o elektronikę. Elektryczne wspomaganie kierownicy niestety nie zawsze informuje kierowcę co się dzieje z przednimi kołami, ale zostanie ono mocno docenione w miejskim ruchu. Dzięki temu kołem można kręcić właściwie jednym palcem. Space Star charakteryzuje się dużą zwrotnością. Średnica zawracania to zaledwie 9,2 m, a promień zawracania to 4,6 m. Docenią to na pewno panie jeżdżące takimi 4-kołowymi diamencikami. Kłopotliwym na pewno może być jednak całkowity brak w ofercie przednich czujników zbliżeniowych.

Wart swojej ceny?

Przechodząc do podsumowania rzućmy okiem jeszcze w cennik. Ceny nowego Mitsubishi Space Star zaczynają się od 38 990 zł za wersję z 1-litrowym silnikiem 71 KM. Już w tej cenie otrzymamy m.in. 6 poduszek powietrznych, ABS, ESP, ASR, manualną klimatyzację, elektrycznie regulowane szyby przednie, elektryczne regulowane lusterka boczne czy centralny zamek. Testowany egzemplarz to najbogatsza wersja Intense w której dodano m.in. 15-calowe felgi ze stopów lekkich, automatyczną klimatyzację, czujnik deszczu i zmierzchu, system bezkluczykowego dostępu, czy tempomat. Tak skonfigurowany Mitsubishi Space Star kosztuje około 46 000 zł. Podobnie wyposażona konkurencja w postaci Toyoty Yaris czy Nissana Micra kosztuje minimum kilka tysięcy więcej.

Sam wygląd Mitsubishi Space Star wielkim optymizmem nie napawa. Konkurencja ma bardziej urodziwe linie. Ale tu jedno trzeba jednak oddać Japończykom - zaprojektowali samochód wielce praktyczny. Duże pojedyncze elementy takie jak zderzaki czy błotniki powodują, że koszty ewentualnych napraw blacharskich będą niższe. Czy warto skupić się na ofercie małego diamencika? Na to pytanie odpowiedzieli klienci odbierając, w pierwszych trzech tygodniach po wprowadzeniu do sprzedaży, 160 egzemplarzy. Mnie na pewno Space Star przekonał ceną i lekkością prowadzenia. Można wybaczyć parę minusów typu brak regulacji w dwóch płaszczyznach kierownicy, wysoki próg załadunkowy. Faktem jest, że Space Star to atrakcyjna propozycja dla rodzin, które szukają drugiego samochodu na codzienne wojaże po mieście. Spełni też oczekiwania ludzi, którzy potrzebują od czasu do czasu wyjechać poza miasto. Osobiście mocno zakolegowałem się przez tydzień z Space Starem i muszę stwierdzić, że to kawałek niezłego miejskiego samochodu.

Mitsubishi Space Star - dane techniczne

SILNIK
R3 12V
Paliwo Benzyna
Pojemność 1193 cm3
Moc maksymalna 59 kW/ 80 KM przy 6000 obr./min
Maks mom. obrotowy 106 Nm przy 4000 obr./min
Prędkość maksymalna
180 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 11,7 s
Skrzynia biegów manualna/ 5 biegów
Napęd na przód
Zbiornik paliwa 35 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 5,1 l/ 3,8 l/ 4,3 l
Długość 3710 mm
Szerokość
1665 mm
Wysokość 1505 mm
Rozstaw osi
2450 mm
Masa własna/ dopuszczona maksymalna całkowita
845 kg/ 1370 kg
Pojemność bagażnika
235 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/ bębnowe
Zawieszenie przód
kolumny McPherson
Zawieszenie tył
belka skrętna
Opony przód i tył (w modelu testowym)
175/55 R15

.

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku