TEST Opel Insignia 2.0 CDTi BiTurbo Cosmo: typ popularny - ZDJĘCIA

2014-10-30 10:03

Rozglądając się po ulicach polskich miast śmiało można dojść do wniosku, że Opel Insignia jest jednym z częściej widywanych samochodów. Atrakcyjna sylwetka, uniwersalność oraz... duże zainteresowanie rynku flotowego skutecznie wpłynęły na popularność tego modelu. Taki popularny Opel Insignia w nieco mniej popularnej wersji silnikowej trafił do naszej redakcji.

Historia prezentowanego Opla jest stosunkowo krótka. Zaprezentowany w 2008 roku nowy niemiecki przedstawiciel segmentu D został ochrzczony następcą wysłużonej Vectry oraz nie do końca udanego modelu Signum. Przez 6 lat produkcji Insignia doczekała się jednego liftingu. Druga generacja tego niemieckiego rywala Passata przewidziana jest na koniec 2015 roku.

Muskularny design

Jak wspomniałem na początku tego tekstu Opel Insignia potrafi przyciągnąć wzrok swoją sylwetką. Co prawda mamy tutaj do czynienia z typowym liftbackiem, ale zarówno proporcje jak i ogólna linia potrafią wpaść w oko. Szczególnie jeśli mówimy o aucie polakierowanym na jaskrawy czerwony kolor oraz wyposażonym w optyczny pakiet OPC Line. Limuzyna Opla prezentuje się muskularnie, ale jednocześnie daleko jej do wrażenia ociężałości. Jedynie nabrzmiałe nadkola wywierają wizualny nacisk na aluminiowe obręcze oraz opony. Te, widoczne na zdjęciach mają 18 cali, a mimo to trudno nie odnieść wrażenia, że optymalnym rozmiarem dla Insignii byłyby felgi o cal lub nawet o dwa cale większe.

Niedawny lifting tylko nieznacznie zmienił wizerunek Insignii. Odświeżenie garnituru polegało głównie na delikatnym przemodelowaniu przedniego zderzaka, przednich reflektorów oraz tylnych świateł, które teraz są "przebijane" przez ozdobną chromowaną listwę. No i jeszcze lśniący grill wlotu powietrza do silnika został poprawiony.

Zupełnie nowy

O ile zmiany zewnętrzne jakie przyniósł ze sobą lifting można uznać za kosmetykę (swoją drogą bardzo udaną), o tyle to co Opel zrobił z wnętrzem śmiało można uznać za rewolucję. Będąca piętą achillesową wersji sprzed liftingu konsola środkowa z niezliczoną ilością przypadkowo porozrzucanych przycisków odeszła w niepamięć. Jej miejsce zajął duży dotykowy wyświetlacz, który został otoczony zredukowanymi do minimum przyciskami funkcyjnymi. Poniżej wyświetlacza znajduje się efektowny panel klimatyzacji z dotykową regulacją temperatury. Całości dopełnia gładzik ulokowany pomiędzy przednimi fotelami przypominający swoim działaniem myszki laptowe.

Przeczytaj też: Opel Cascada 1.6 SIDI Turbo - TEST eleganckiego kabrioletu z polskiej fabryki

Również to co znajduje się tuż przed oczyma kierowcy przeszło totalną metamorfozę. Dwa okrągłe zegary ze srebrnymi obwódkami zostały zastąpione centralnym wyświetlaczem ukazującym cyfrowy prędkościomierz oraz wybrane dane z systemu info-rozrywki. Cyfrowemu wyświetlaczami towarzyszą po jego skrajnych stronach analogowy obrotomierz oraz wskaźniki temperatury cieczy chłodzącej, a także poziomu paliwa. Całość wygląda efektownie i nowocześnie. I mam tu na myśli nie tylko efektowne zegary, ale ogólny wygląd deski rozdzielczej i konsoli centralnej. Niestety po pierwszym jakże pozytywnym wrażeniu zaczynają uwidaczniać się drobne minusy wynikające z próby połączenia słów "efektownie" i "efektywnie".

Dotykowe panele służące do regulacji temperatury klimatyzacji są mało wrażliwe na dotyk. Dodatkowo, jeśli wsiądziemy do zimnego samochodu wyposażeni w rękawiczki, aby zwiększyć bądź zmniejszyć ustawienia temperatury będziemy musieli się trochę "naklikać". Takie rozwiązanie sprawia także, ze musimy oderwać wzrok od jezdni podczas owego "klikania". Również wspominany wcześniej gładzik do obsługi całego systemu multimedialnego nie jest rozwiązaniem idealnym. Należy go traktować raczej jako gadżet niż faktyczne ułatwienie korzystania z systemu info-rozrywki dostępnego na pokładzie auta.

Wspomniałem już, że konsola środkowa została uporządkowana i wyzbyto się nadmiernej ilości przycisków znajdujących się w wersji sprzed liftingu? Niestety odnoszę wrażenie, że część z owych guzików powędrowała na multifunkcyjną kierownicę "upiększając" ją mimowolnie. Kończąc temat rzeczy oraz cech, które na pewno nie stoją po stronie plusów prezentowanego modelu wspomnę jeszcze o tylnej kanapie. Ilość miejsca na nogi oraz nad głową może nie spełnić wymagań niektórych pasażerów. Zupełnie inaczej jest na dwóch przednich obszernych fotelach. Tutaj nikt nie powinien narzekać na brak wolnej przestrzeni. Pojemność bagażnika? Przyzwoite 530 litrów potrafiące połknąć dużo bagaży, z dobrym dostępem do kufra.

Podwójna moc turbo

W przypadku Opla Insignii wiodącym silnikiem jest silnik wysokoprężny Co ciekawe jednostka 2.0 CDTi dostępna jest aż w 6 wariantach mocy – 110, 120, 130, 140, 163 oraz 195 KM. Testowany egzemplarz legitymował się mocą 195 KM oraz 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry udało się uzyskać m. in. dzięki zastosowaniu dwóch turbosprężarek. Całość została spięta z manualną skrzynią biegów, a moc i moment obrotowy są przenoszone na asfalt za pośrednictwem przedniej osi.

Mogłoby się wydawać, że pokaźny moment obrotowy rzucony tylko i wyłącznie na koła jednej osi (szczególnie przedniej) to nie jest najlepszy pomysł. Jednak w praktyce wyrywanie kierownicy z rąk czy nerwowość kół podczas przyspieszania praktycznie nie występuje. Pierwsze 100 km/h Opel Insignia 2.0 CDTi BiTurbo osiąga po 8,7 sekundy. Rywale dysponujący podobnymi od strony mocy jednostkami są nieznacznie lepsi w tej kategorii (Passat B7 2.0 TDI 177 KM, 0-100 km/h w 8,4 s.; Ford Mondeo 2.0 TDCi 180 KM, 0-100 km/h w 8,3 s.). Różnice te wynikają głównie z masy własnej Insignii. Ważący "na sucho" 1664 kg Opel zdecydowanie nie przynależy do samochodowej wagi piórkowej. Pomimo tego wymieniona wcześniej masa nie jest znacznie odczuwalna podczas jazdy.

Sprawdź również: Opel Mokka 1.4 Turbo 4x4 - obszerny TEST miejskiego SUV-a klasy lekkiej

Samochód pewnie się prowadzi, zapewnia wysoki komfort, a siła wspomagania układu kierowniczego w moim odczuciu została dobrana idealnie. Również sam silnik ochoczo ciągnie auto do przodu już od najniższych obrotów. Ogólnie charakterystyka pracy jednostki napędowej zasługuje na same pochwały. Podwójnie doładowany motor ma mocny "dół" i nie brak mu "pary" w całym zakresie obrotowym. Niestety jego kultura pracy nie jest najwyższa. Uruchomiony na zimno mocno daje się we znaki swoim chrapowatym i metalicznym dźwiękiem. Po osiągnięciu optymalnej temperatury pracy jest nieco lepiej, ale konkurencja jest bardziej dopracowana (czyt. wyciszona) pod tym względem.

Swego rodzaju zagadką w przypadku tego silnika było dla mnie średnie spalanie. Z jednej strony silnik wysokoprężny z reguły charakteryzuje się niezbyt wygórowanym apetytem na paliwo, jednak z drugiej podwójne turbodoładowanie oraz stosunkowo wysoka moc czerpana z niezbyt okazałej pojemności mogą mieć negatywny wpływ na "ropny apetyt". W rzeczywistości w cyklu mieszanym mocna Insignia spożywa ok. 8,5 l/ 100 km. O wiele lepiej prezentuje się wartość średniego spalania jaka jest do osiągnięcia podczas jazdy w trasie. 6 l/100 km pozwala na osiągnięcie realnego zasięgu na jednym tankowaniu wynoszącego 1000 km.

Bogata konkurencja

Ceny Opla Insignii z podwójnie doładowanym silnikiem diesla startują od 120 900 zł za wersję Edition. Bogato wyposażona wersja Cosmo jest droższa raptem o nieco ponad 7000 zł (od 128 050 zł). Pomimo tego konkurencja potrafi być tańsza. Zupełnie nowy Volkswagen Passat z 2-litrowym dieslem o mocy 150 KM (takie same osiągi jak testowana Insignia) startuje od 110 690 zł. Nowy Ford Mondeo ze 180-konnym dieslem został wyceniony na 110 790 zł. Warto dodać, że w tym segmencie mocnymi graczami są także Skoda Superb, Hyundai i40, Mazda 6 oraz Peugeot 508.

Odświeżona Insignia niemalże w każdej kategorii jest autem dobrym lub co najmniej poprawnym. Oferuje atrakcyjną stylistykę, nowoczesne wnętrze, a w wersji ze 195-konnym silnikiem wysokoprężnym udanie łączy dobre osiągi z akceptowalnym apetytem na paliwo. Warto jednak pamiętać, że konkurencja nie śpi, a nowy Ford Mondeo oraz nowy Volkswagen Passat z pewnością dadzą się mocno we znaki limuzynie segmentu D spod znaku Opla. General Motors jednak nie śpi i pracuje nad następcą, ale zanim go poznamy minie jeszcze sporo miesięcy, a przez ten czas w swojej klasie dzielnie musi walczyć aktualna Insignia.

Opel Insignia 2.0 CDTi BiTurbo - dane techniczne

SILNIK R4, 16V BiTurbo
Paliwo Diesel
Pojemność 1956 cm3
Moc maksymalna 195 KM/ przy 4000 obr./min
Maks mom. obrotowy 400 Nm/1750-2500 obr./min
Prędkość maksymalna
230 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 8,7 sekundy
Skrzynia biegów manualna/ 6 biegów
Napęd FWD
Zbiornik paliwa 70 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 5,8/ 4,1/ 4,7
poziom emisji CO2
125 g/km
Długość 4842 mm
Szerokość 1858 mm
Wysokość 1484 mm
Rozstaw osi
2737 mm
Masa własna
1664 kg
Ładowność 502 kg
Pojemność bagażnika
530/ 1470 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/ tarczowe
Zawieszenie przód
kolumny McPhersona
Zawieszenie tył
Wielowahaczowe
Opony przód i tył (w testowym modelu)
245/45 R18

.

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku