TEST Opel Karl 1.0 ECOTEC Cosmo: dojrzały maluch

2015-10-30 3:40

Oferta modelowa Opla ukierunkowana w stronę aut dzielnie walczących w miejskich warunkach wydaje się być kompletna. Na straży segmentu A stoi zawadiacki modniś Adam, w segmencie B swoich racji broni Corsa, a dość nieśmiało i nieco z boku wszystkiemu przygląda się funkcjonalna Meriva. Dla Opla to jednak zbyt mało. Jest jeszcze Karl - całkiem nowy mały członek rodziny miejskich aut segmentu A.

Podobno od przybytku głowa nie boli, a kłopoty bogactwa są jedynymi kłopotami jakie mogą wywołać uśmiech na twarzy. Jednak czy Opel nie strzelił sobie w kolano dokładając do wojującego w klasie mini Adama kolejnego segmentowego malucha? Pomimo tego, że oba auta należą do tego samego segmentu ich odbiorcy są zupełnie różni. Adam pręży swoje wdzięki, jest pełen polotu i fantazji, a także nie chce być często traktowany zbyt poważnie. Jego lifestyle'owość oraz nieszablonowość szukają wręcz uśmiechniętych osób z radosnym podejściem do życia.

Zobacz też: TEST Opel Astra V: wyczekiwana kuracja odchudzająca

Adam celuje w klientów Fiata 500. A Karl? On jest zdecydowanie bardziej subtelny. Pomimo tego, że nazwa Karl po raz pierwszy pojawia się na klapie bagażnika jakiegokolwiek Opla, opisywany model jest następcą niezbyt popularnego w naszym kraju modelu Agila. Karl zaprezentowany został w 2015 roku na Salonie Samochodowym w Genewie, a za jego produkcję odpowiadają pracownicy fabryki w Korei Południowej.

Ugłaskany maluch

Wspomniałem już, że w porównaniu do nieco ekstrawaganckiego Adama, Karl jest bardziej stonowanym autem. Jego nadwozie nie stara się za wszelką cenę błyszczeć w każdych okolicznościach, a powściągliwe rysy zdecydowanie bardziej przywodzą na myśl większą Corsę niż Adama. Na mierzącym 3675 mm nadwoziu udało się upchnąć dwie pary drzwi. Karl występuje tylko jako auto 5-drzwiowe i z taką też myślą został od podstaw tworzony.

Przeczytaj: TEST Opel Insignia OPC 2.8 V6 Turbo: ekspres drogowy

W tym miejscu chciałbym się skupić na jakichś detalach zewnętrznych wybijających się na pierwszy plan, ale takowych detali za wiele nie ma. Przednie lampy wyglądają klasycznie, linia boczna także nie zwala z nóg, a jedynie klosze lamp tylnych wyglądają tak, jakby nie projektowali ich księgowi. Pozostając w temacie detali, warto zwrócić uwagę na jedną rzecz – przetłoczenie karoserii na przednich oraz tylnych drzwiach. Przetłoczenie, którego na czarnym lakierze praktycznie nie widać. Swoją drogą, paleta kolorystyczna Karla posiada wiele ciekawszych pozycji niż czarny. O wiele radośniej byłoby poruszać się po mieście autem, od którego bije pozytywna i wesoła energia, a nie smutek, powaga i... elegancja. Notabene, czarny kolor lakieru nie jest darmowy. Wymaga on dopłaty 1850 zł.

Szaro, buro i ponuro

Przechodząc do wnętrza znów natrafiamy na wszędobylski czarny kolor. Jedynie jasne wstawki na fotelach starają się nieco rozweselić kabinę, ale atmosfera powagi jest nadal mocno wyczuwalna. Absolutnie przeważająca większość elementów jest szara, bura i ponura. Być może tego właśnie oczekują niemieccy emeryci, ale nawet oni czasami potrafią się uśmiechać. Pomimo tego, że wszystkie tworzywa wykorzystane do wykończenia wnętrza są twarde i mało podniecające w dotyku, ich spasowanie nie budzi jakichkolwiek zastrzeżeń. Jakość wykonania stwarza solidne wrażenie, co także potwierdza jazda po wyboistych drogach.

Sprawdź też: TEST Opel Adam Rocks 1.0 Turbo: mały pozorant

Pomijając walory estetyczne, a raczej ich brak, wnętrze Karla jest przejrzyste i do bólu poprawne. Jedynym słowem jest typowo niemieckie. Z obsługą klimatyzacji poradzi sobie nawet najmłodszy adept motoryzacji, a panel radia został bardzo schludnie wykonany. Nikt nie silił się na mocno kolące po oczach dyskusyjne kolory podświetlenia, a i czcionka wyświetlanych informacji jest przyjemna dla oka. Nie do końca rozumiem natomiast zastosowania elementów lakierowanych na kolor "piano black". Jeśli w jakimkolwiek konkursie istniałaby kategoria na szybkość zbierania kurzu, wyżej wymieniony kolor/technika wygrałby w cuglach. Taką jednak mamy modę i nawet w autach klasy premium tego typu błyszczący plastik to norma.

Poważnie, elegancko i zarazem dojrzale prezentują się zegary oraz wyświetlacz rozbudowanego komputera pokładowego. W tej dziedzinie Karl nie chce być postrzegany jako nieopierzony żółtodziób i korzysta z elementów starszej i większej siostry czyli Corsy. Również obszyta skórą kierownica wygląda po prostu dobrze i tak samo pewnie i dobrze leży w dłoniach.

Kliknij: TEST Opel Corsa OPC 1.6 Turbo: typowy mały hot hatch

Od całości odstają nieco przednie fotele. Co prawda to, że siedzi się na nich jak na stołku nie powinno nikogo zaskakiwać, ale ich oparcia mogłyby być nieco bardziej wyprofilowane i bardziej miękkie. Brak jakichkolwiek mało przychylnych uwag dotyczy ilości miejsca w kabinie. Przynajmniej jeśli na tapetę weźmiemy pierwszy rząd, w którym wolnej przestrzeni nikomu nie zabraknie. Z tyłu już jest nieco gorzej, szczególnie w okolicy głowy. Bagażnik? Raczej typowa w tej klasie skrytka na drobiazgi o pojemności 206 litrów.

Kraina obfitości

Tym czym Karl wyróżnia się na tle konkurencji jest bardzo bogate wyposażenie jakie może znaleźć się na jego pokładzie. O ile do klimatyzacji (standard od środkowej wersji wyposażenia Enjoy) czy systemu radiowego (opcja w wersji Essentia 1000 zł, standard od środkowej wersji Enjoy) zdążyliśmy się już przyzwyczaić, o tyle takie ekstrasy jak podgrzewane fotele czy podgrzewana kierownica (Pakiet Zimowy 700 zł dostępny od wersji Enjoy) są rzadko spotykane w segmencie A. Na tym jednak nie koniec listy wyposażenia (bardzo często dodatkowo płatnego albo niedostępnego w najniższych wersjach) Karla. Wymieniony wcześniej system radiowy może być wyposażony w moduł Bluetooth (2000 zł dla Essentia, 1000 zł dla Enjoy, standard dla wersji Cosmo), sterowanie z kierownicy (200 zł, standard w Cosmo) oraz odbiornik DAB (opcja 800 zł). Za utrzymanie stałej prędkości może odpowiadać tempomat (standard od Enjoy), a nad bezpieczeństwem pasażerów oraz kierowcy może czuwać system ostrzegający przed niezamierzonym opuszczeniem pasa ruchu (standard w Cosmo).

Jeden silnik

Wyposażenie Opla Karla może budzić podziw w swoim segmencie. Podziwu nie wywoła natomiast gama jednostek napędowych mogących odpowiadać za napęd małego Opla. W ofercie jest tylko... jeden silnik ECOTEC. Ma 1 litr pojemności, 3 cylindry ułożone w rzędzie i moc maksymalną na poziomie 75 KM. Całości dopełnia jedyna dostępna 5-biegowa przekładnia ręczna, a ekologiczny system Start&Stop wymaga dopłaty 1200 zł. Osiągi nie robią piorunującego wrażenia (0-100 km/h w 13,9 s.), ale po pierwsze Karl to nie wyścigówka, a po drugie subiektywne odczucia z jazdy są dużo lepsze.

Wejdź: TEST Opel Adam 1.4 Ecotec SLAM: barwny jak pisanka

Na pochwałę zasługuje działanie drążka zmiany biegów. Drogi prowadzenia nie są przesadnie długie, a poszczególne biegi wchodzą bardzo płynnie. Również "płynny" i miękki jest układ kierowniczy (z opcją City). Co prawda informacja zwrotna z przednich kół jest mocno zatuszowana, ale podobnie jak w przypadku osiągów nikt za kierownicą Karla nie poczuje rajdowego zewu krwi. Samo prowadzenie jest dokładnie takie, jakiego można się spodziewać. Na duży plus wybija się zawieszenie. Pomimo relatywnie niewielkiego rozstawu osi (2385 mm) oraz tradycyjnej belki skrętnej z tyłu, miejski Opel jest bardzo posłuszny na drodze. Posłuszny, komfortowy i bardzo dojrzały. Zawieszenie pracuje cicho i bardzo kulturalnie. Określenie pracy silnika mianem kulturalnej byłoby sporym nadużyciem, ale jak mawia klasyk "nie jest źle". Charakterystyczny i niezbyt miły skowyt trzech cylindrów słychać tylko na zewnątrz. W kabinie konia z rzędem temu, kto od razu i z zamkniętymi oczami rozpozna, że pod maską pracują 3, a nie 4 "gary".

Rzut oka skieruję jeszcze na średnie spalanie. Oczywiście jest ono różne od tego, jakim chwali się producent, ale około 6,5 l/100 km w cyklu mieszanym jest jak najbardziej akceptowalnym wynikiem.

Cena i podsumowanie

W przypadku polskiego klienta aut segmentu A, ważną jeśli nie najważniejszą rolę odgrywa cena. To ona bardzo często ma większy wpływ na decyzje zakupu niż np. obfite wyposażenie, którego nie ma konkurencja. Opel Karl kusi swoich klientów ceną początkową 35 990 zł za bazową wersję bez klimatyzacji oraz radia. Jest to kwota plasująca miejskiego Opla jako jedną z najdroższych rynkowych propozycji. Droższymi opcjami są tylko Seat Mii (od 37 200 zł) oraz Suzuki Celerio (36 900 zł). Pozostała ferajna z VW up! (od 33 590 zł), Hyundaiem i10 (od 35 900 zł) oraz Fordem Ka (od 30 700 zł) na czele okazuje się tańszą alternatywą.

Odwiedź: TEST Opel Meriva 1.6 CDTi: kiedy Corsa to za mało

Pomimo niewybijającej się swoją atrakcyjnością ceny, Opel Karl jest autem, który ma wiele do zaoferowania. Dobra jakość wykonania, 5-osobowe wnętrze, "dorosłe" właściwości jezdne oraz bogate i momentami niespotykane dotychczas wyposażenie jednoznacznie dają do zrozumienia, że segment A szybko idzie naprzód. Czy Opel Karl szczególnie czymś mnie zaskoczył? Spowodowane zalewem czarnej barwy smutne i poważne pierwsze wrażenie już po kilku kilometrach przerodziło się w uczucie dojrzałości. Karl to bardzo dobry przykład dojrzałego malucha, który zamiast zabaw w piaskownicy woli naukę tabliczki mnożenia.

.
Opel Karl 1.0 ECOTEC - dane techniczne
.

SILNIK R3 12V
Paliwo benzyna
Pojemność 999 cm3
Moc maksymalna 75 KM/ przy 6500 obr./min.
Maks mom. obrotowy 95 Nm/ przy 4500 obr./min.
Prędkość maksymalna
170 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 13,9 sekundy
Skrzynia biegów ręczna/ 5 biegów
Napęd przedni (FWD)
Zbiornik paliwa 32 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 5,6 l/ 3,9 l/ 4,5 l
poziom emisji CO2
104 g/km
Długość 3675 mm
Szerokość 1604 mm
Wysokość 1476 mm
Rozstaw osi
2385 mm
Masa własna
938 kg
Ładowność 415
Pojemność bagażnika/ po złożeniu siedzeń
206-1013 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/ bębnowe
Zawieszenie przód
kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył
belka skrętna
Opony przód i tył (w testowym modelu)
185/55 R15

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku