Jeszcze do niedawna niemalże wszystkie Seaty mogły pochwalić się niejako wrodzonym południowym temperamentem. Agresywne i atrakcyjne linie nadwozia, nieociekające nudą wnętrza oraz układy zawieszenia o kierowniczy zestrojone z lekkim nastawieniem na sport, przyciągały młodych klientów do salonów hiszpańskiej marki. W chwili obecnej, patrząc na takie produkty jak Mii, Alhambra czy Toledo można dojść do wniosku, że południowy temperament, którym emanowały Seaty gdzieś się ulotnił. Jedynie leciwa już Ibiza oraz zupełnie nowy Leon stoją na straży prawdziwych emocji.
Przeczytaj: TEST - Seat Leon kontra Peugeot 308: hiszpański temperament vs francuski styl
Pierwszy Leon produkowany był od 1999 roku. Auto niemalże od razu zyskało sobie wielu zwolenników atrakcyjną linią nadwozia oraz dobrze znanymi silnikami zaczerpniętymi z grupy Volkswagena. Druga generacja tego kompaktowego Seata ujrzała światło dzienne w 2005 roku i była produkowana do roku 2012 kiedy to na targach motoryzacyjnych w Paryżu zaprezentowany został Seat Leon III generacji. Po raz pierwszy w historii popularny Leon doczekał się też wersji 3-drzwiowej nazwanej SC.
Atrakcyjne pięcioro drzwi
Wersja, która tym razem zagościła na naszym redakcyjnym parkingu co prawda posiada 5-, a nie 3-drzwiowe nadwozie, ale w moim skromnym i mocno subiektywnym odczuciu to właśnie bardziej praktyczna odmiana Leona wygląda lepiej od odmiany SC.
Bez wątpienia bryła auta prezentuje się o wiele bardziej zadziornie i dynamicznie niż karoserie bliźniaczych Volkswagena Golfa czy Skody Octavii. Z drugiej strony niewiele jest aut w klasie kompakt, które nie przebijały by urodą dwóch wymienionych wyżej bestsellerów z Niemiec i Czech.
Nadwozie prezentowanego Leona pełne jest ostrych kątów i załamań. Bardzo dynamicznie prezentuje się przód auta z mocno podkreślonymi reflektorami w technologii Full LED. Również tylne lampy nie odstają od całości i po zmroku przypominają oczy przyczajonego kota. Drobna wzmianka i chwila uwagi należy się także aluminiowym obręczom, których zarówno wzór jak i sposób lakierowania przyciąga uwagę.
Jeszcze więcej pikanterii dodaje pakiet FR, który wcale nie musi świadczyć o tym, że pod maską danego egzemplarza musi drzemać jakiś potwór. FR to po prostu jedna z wersji wyposażenia, chociaż 184-konny diesel jaki napędzał prezentowany egzemplarz nie występuję w żadnej innej wersji niż właśnie FR.
W swoim stylu
Kto tuż po zajęciu miejsca wewnątrz nowego Leona spodziewa się prawdziwej lawiny elementów przeszczepionych wprost ze Skody Octavii lub Volkswagena Golfa srogo się zawiedzie. Pomijając drobiazgi w postaci dźwigienek kierunkowskazów, pokrętła do włączania świateł czy nieco bardziej rzucającego się w oczy panelu klimatyzacji, kabina Seata posiada swój własny nieskopiowany od nikogo styl. Co prawda zegary wyglądają jak ten sam element wyjęty wprost z Audi A3, ale zarówno ich grafika jak i pionowe położenie wskazówek w stanie "spoczynku" idealnie pasują do charakteru auta. Całości dopełniają "ostro" wycięta deska rozdzielcza oraz konsola środkowa zwrócona ku kierowcy, której górną część zajmuje wyświetlacz systemu multimedialnego.
Zobacz także: TEST Seat Alhambra 2.0 TDI DSG: pojemny przyjaciel dużej rodziny
Intuicyjność obsługi? Podobnie jak w większości tworów wychodzących spod rąk koncernu VW AG – bez zarzutu. Jedynie obsługa głosowa wymaga nieco większego dopracowania, co zresztą możecie zobaczyć na filmiku pod tym tekstem. Jakość wykonania? Odrobinę gorsza niż w przypadku Volkswagena Golfa. Co prawda samo spasowanie elementów stoi na wysokim poziomie, ale dominujący szczególnie na konsoli środkowej plastik jest bardzo twardy i wygląda dość tanio.
Volkswagena Golfa należy przywołać jeszcze raz do tablicy biorąc pod uwagę cechy praktyczne i rodzinne Seata Leona. 380-litrowy bagażnik jest identyczny jak kufer niemca, a ilość miejsca w kabinie bliższa jest z pewnością również niemieckiemu konkurentowi niż przepastnej Octavii. Po złożeniu tylnych foteli możliwości rosną do 1210 litrów, co jest typowym wynikiem wśród kompaktowych pojazdów. Elementami charakterystycznymi dla odmiany FR są m.in. przeszycia z czerwonej nici, bardzo wygodne i dobrze wyprofilowane fotele z elementami alcantary oraz spłaszczona u dołu kierownica z logo FR, które fajnie leży w dłoni.
Emocje w dieslu
Leon to jednak nie tylko atrakcyjna linia nadwozia połączona z delikatną nutką sportu w kroju kabiny. Leon to także, a może przede wszystkim spore oczekiwania w stosunku do właściwości jezdnych oraz szeroko pojętej frajdy z jazdy. Czy takie emocje oraz frajdę z jazdy jest w stanie wywołać silnik żywiący się olejem napędowym?
2-litrowa jednostka TDI w najmocniejszym wariancie mocy legitymuje się mocą 184 KM oraz maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 380 Nm. Nie jest tajemnicą, że dokładnie ten sam silnik o takich samych parametrach pracuje pod maskami Skody Octavii RS TDI oraz Volkswagena Golfa GTD.
Nie przegap: TEST - Seat Ibiza Cupra 1.4 TSI DSG: hot-hatch dobry do jazdy na co dzień
184 KM sprężone z automatyczną skrzynią DSG o 6 przełożeniach, rzucone na przednią oś są w stanie rozpędzić ważącego nieco ponad 1300 kg Leona od 0 do 100 km/h w czasie 7,5 sekundy. Prędkość maksymalna zostaje osiągnięta, gdy wskazówka prędkościomierza dotrze do wartości 226 km/h. Takie dane już na papierze wyglądają całkiem obiecująco, a jeśli do tego dodamy deklarowane przez producenta średnie spalanie na poziomie 4,5 l/100 km można zacząć przecierać oczy ze zdumienia.
Niestety w praktyce nie jest już tak różowo. Przy spokojnej jeździe samochód będzie w stanie zadowolić się ok. 7,8 - 8 l oleju napędowego na "setkę". Korzystając z wbudowanego systemu Seat Drive Profile wybierając tryb ECO powyższy wynik można poprawić maksymalnie o jeden litr. Jednak w najbardziej ekologicznym z trybów prezentowany Leon zachowuje się jak lew, któremu ktoś podciął grzywę i obciął pazury. Zdecydowanie bliższy idei całego auta jest tryb Sport. Co prawda w przypadku ostrzejszego korzystania z prawego pedału spalanie potrafi przekroczyć 9 l/ 100 km, ale osiągi oraz zachowanie samochodu na drodze będą w pełni rekompensowały wyższe spalanie.
Przeczytaj też: TEST Seata Toledo 1.4 TSI 122 KM DSG: powrót do klasycznego liftbacka
Pomimo dużego momentu obrotowego, z którym musi radzić sobie przednia oś, relatywnie mocny Seat Leon nie ma większych problemów z trakcją nawet w chwili mocnego wciśnięcia pedału gazu w zakręcie. Również adaptacyjne zawieszenie w trybie sportowym niweluje przesadne przechyły nadwozia i sprawia, że samochód nie wzbrania się przed szybciej pokonywanymi zakrętami. Na temat skrzyni biegów DSG napisano już chyba wszystko więc mogę tylko powtórzyć, że w tym egzemplarzu działa ona bardzo dobrze, ale... manualna przekładnia jest przyjemnie precyzyjna i obniża cenę auta o bagatela 12 300 zł.
Sportowe emocje przyćmiewa nico dźwięk silnika. 2.0 TDI w przypadku tego auta brzmi... dokładnie tak samo jak większość 4-cylindorwych wysokoprężnych jednostek z rodziny Volkswagena. Co ciekawe w trybie sportowym dźwięk silnika zostaje jeszcze bardziej wyostrzony. W efekcie do uszu kierowcy oraz pasażera dociera bardziej donośne i sztuczne klekotanie zdecydowanie bardziej charakterystyczne dla typowych rodzinnych "ropniaków" niż dla usportowionych hatchbacków.
Test WIDEO Seata Leona FR z dieslem
Oszczędzanie czy prawdziwe emocje?
Pomimo mało przychylnego uszom dźwięku jednostki napędowej, prezentowany Seat Leon zasłużył na dobrą ocenę. Jest relatywnie szybki, zwinny, a także jak na na auto z niemiecką technologią przystało, dobrze się prowadzi i mało pije (pomimo tego, że dane realne mocno mijają się z zapewnieniami producentów). Również stylistyka zewnętrzna oraz dobrze skrojone wnętrze z intuicyjną obsługa mogą się podobać. Co więc stanęło na przeszkodzie, aby prezentowany model otrzymał ocenę bardzo dobrą zamiast dobrej? To cena.
Sprawdź: Seat Leon ST 1.4 TSI 122 KM: TEST atrakcyjnego, pakownego kombi
184-konna wysokoprężna odmiana FR z automatyczną skrzynią biegów została wyceniona na 111 100 zł. Co prawda jest to kwota niższa od kwot jakie trzeba wydać na Skodę Octavię RS TDI DSG (od 116 700 zł) czy Golfa GTD 5D DSG (123 890 zł), ale w dalszym ciągu jest to cena wyższa od nowego Leona Cupra ze stadem 265 KM oraz manualną przekładnią (od 109 200 zł). W tym momencie nasuwa się pytanie: czy warto zachować nieco więcej rozsądku i zdecydować się na stosunkowo oszczędną, ale i pozbawioną ostrego pazura wysokoprężną odmianę FR, czy iść na całość i kupić pełnokrwistą odmianę Cupra? Jeśli ma się wydatki na paliwo w głębokim poważaniu, rozwiązanie jest oczywiste.
Seat Leon FR 2.0 TDI DSG - dane techniczne
SILNIK | R4 16V |
Paliwo | Diesel |
Pojemność | 1968 cm3 |
Moc maksymalna | 184 KM/ przy 3500 obr./min |
Maks mom. obrotowy | 380 Nm/1750-3000 obr./min |
Prędkość maksymalna |
226 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 7,5 sekundy |
Skrzynia biegów | automatyczna/ 6 biegów |
Napęd | przedni |
Zbiornik paliwa | 50 l |
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) | 5,5/ 4/ 4,5 l |
poziom emisji CO2 |
119 g/km |
Długość | 4370 mm |
Szerokość | 1816 mm |
Wysokość | 1459 mm |
Rozstaw osi |
2636 mm |
Masa własna |
1315 kg |
Ładowność | 555 kg |
Pojemność bagażnika |
380 l |
Hamulce przód/ tył | tarczowe went./ tarczowe |
Zawieszenie przód |
Kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył |
Wielowahaczowe |
Opony przód i tył (w testowym modelu) |
225/40 R18 |
.
Polub SuperAuto24.pl na Facebooku