TEST SsangYong Tivoli 1.6 2WD 6AT: dogonić Europę

2015-10-21 4:30

SsangYong postrzegany jako marka egzotyczna, uparcie próbuje swoich sił w Polsce. O ile Hyundai i Kia na dobre zadomowiły się na Starym Kontynencie, o tyle również pochodzący z Korei Południowej SsangYong wciąż nie może trafić na pewny grunt. Zmienić ma to nowy model Tivoli reklamowany jako prawdziwie europejski crossover, ale czy taki jest w rzeczywistości?

Polacy markę SsangYong kojarzą przede wszystkim z modelami, które były oferowane na naszym rynku jeszcze w latach 90-tych. Musso, Korando i Rexton zdołały przebić się do ogólnej świadomości klientów, jednak już Chairman, Actyon, Kyron oraz Rodius nie należą do popularnych i rozpoznawalnych aut. W nadążaniu za modą, Południowokoreańskie przedsiębiorstwo postanowiło stworzyć Tivoli - crossovera nastawionego na typowego klienta z Europy. To słuszne założenie, bo skoro Hyundaiowi i Kii udało się odnieść sukces, to czemu nie miałoby się to udać firmie SsangYong?


Wyróżnia się

Pod względem stylistycznym Tivoli bardzo różni się od swoich starszych braci. I dobrze. O ile Actyon i Rodius pierwszej generacji były synonimem szpetoty, o tyle koreański crossover prezentuje się całkiem atrakcyjnie. Co więcej, na żywo auto prezentuje się znacznie lepiej niż na zdjęciach - jest nowoczesne i przyciąga wzrok innych kierowców. Równie dobrze podobny projekt mogłaby stworzyć Kia.

Zobacz też: SsangYong Tivoli 1.6 2WD: nowicjusz w klasie

Z przodu samochód przypomina rozzłoszczonego misia, potrafiącego zaatakować. Szczypty elegancji dodaje opcjonalne dwukolorowe malowanie, a charakterystycznym elementem karoserii jest bardzo gruby słupek C. W moim mniemaniu marka z Seulu bardzo dobrze odrobiła zadanie z poznania designerskich preferencji Europejczyków, co widać na fotografiach. Oby tak dalej.


Drażniące drobiazgi

Nieco gorzej jest we wnętrzu. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda bardzo dobrze, ale po bliższym zapoznaniu wychodzi na jaw kilka niedociągnięć. Miękkie tworzywa mieszają się z twardymi plastikami, co nie wpływa korzystnie na odczuwane wrażenia. Deska rozdzielcza podobna jest do tych, które można spotkać w Hyundaiach. Konsola centralna pokryta w znacznej części czarnym, błyszczącym lakierem, wywołuje mieszane uczucia. Jednym nic w niej nie przeszkadza, a dla innych jest stanowi pokaz tandety. Czerń za to dobrze kontrastuje z czerwonymi przyciskami.

Sprawdź: TEST Opel Mokka 1.4 Turbo 4x4: mieszczuch ponad schematami

Samo umiejscowienie ważnych guzików jest nielogiczne. Dla przykładu, przycisk od sterowania komputerem pokładowym nie został umiejscowiony na kierownicy lub którejś z manetek, a na konsoli centralnej. Takich dziwnych i nietrafionych rozwiązań w Tivoli jest więcej. Zastanawiający jest cel pogrubienia dolnej części kierownicy - ani to wygodne, ani dobrze wygląda. Gumki zamiast kieszeni w tylnym obiciu przednich foteli nie są do końca dobrym pomysłem - wygląda to z pewnością ciekawie, większość umieszczonych tam przedmiotów szybko wypadnie. Irytuje również azjatycka muzyczka, która jest emitowana po otwarciu drzwi i wyłączeniu silnika. To niby drobiazgi, ale potrafią uprzykrzyć użytkowanie auta.

Wygoda i pojemność

Pod względem przestrzeni dla pasażerów jest nieźle. Z przodu miejsca nie brakuje na żadną część ciała, aczkolwiek znalezienie idealnej pozycji za kierownicą może być wyzwaniem. Kolumna kierownicza regulowana jest tylko w pionie, przez co ja podczas jazdy odczuwałem dyskomfort. Przednie fotele są wygodne i w najbogatszej wersji wyposażenia "Sapphire" dysponują podgrzewaniem i wentylowaniem, co w tej klasie aut jest rzadkością. Przydałoby się im jedynie lepsze trzymanie boczne, ponieważ na zakrętach ciało lubi się z nich wyślizgiwać.

Przeczytaj: TEST Renault Captur 1.5 dCi: francuzik na sterydach

Na tylnej kanapie jest dużo miejsca, jednak przestrzeni na kolana mogłoby być więcej. Wysiadanie z drugiego rzędu nie jest przyjemnym doświadczeniem - wystające nadkole wpija się w udo. Na plus należy zaliczyć bagażnik - ma 423 litry pojemności, co jest bardzo dobrym wynikiem w klasie crossoverów. Niestety przycisk do jego otwierania umieszczono tuż nad tablicą rejestracyjną, przez co lubi się brudzić, a wysoko umiejscowiony próg załadunku utrudnia wkładanie ciężkich przedmiotów.

Leniwy automat

W gamie jednostek napędowych dostępnych dla modelu Tivoli są dwie propozycje: jeden turbodiesel i jeden "benzyniak", obydwa o pojemności 1.6-litra. Motor benzynowy może być połączony z 6-biegową przekładnią manualną lub 6-biegowym "automatem", zaś ropniak jest oferowany tylko z przekładną ręczną. Podobna sytuacja występuje w przypadku napędu na wszystkie koła - napęd AWD występuje tylko z silnikiem benzynowym i tylko ze skrzynią automatyczną.

Wejdź: TEST Fiat 500X Lounge 1.6 E-Torq: napompowany włoskim stylem

Testowany przeze mnie egzemplarz był wyposażony w motor benzynowy połączony z automatyczną przekładnią, która przekazywała napęd na przednią oś. Jak sprawuje się taka konfiguracja? Bardzo przeciętnie. Silnik rozwija 128 KM oraz 160 Nm i prawdopodobnie nie miałbym do niego większych zastrzeżeń, gdyby nie "automat". Przekładnia temperuje wigor motoru, zabierając mu część "pary", przez co można odnieść wrażenie, że pod maską jest o kilkadziesiąt koni mechanicznych mniej. By jeździć dynamicznie trzeba utrzymywać obroty w okolicach 3000 obr./min, co przekłada się na hałas w kabinie pasażerskiej.

Podczas spokojnej jazdy przekładnia potrafi szarpnąć, a przy mocniejszym wciśnięciu gazu zupełnie się gubi. Zamiast zredukować, usilnie trzyma się wysokiego przełożenia, a gdy jednak zdecyduje się na zrzucenie biegu, redukuje o dwa "oczka" zamiast o jedno. W sumie to i tak wychodzi na jedno, ponieważ jeśli jakimś cudem uda nam się skłonić "automat" do redukcji o jedno przełożenie, tak naprawdę różnica w przyspieszaniu jest żadna. Owszem, istnieje możliwość manualnej zmiany biegów za pomocą przycisku na gałce lewarka, jednak tryb ten na niewiele się zdaje. By wrzucić wyższy bieg trzeba dotrzeć do 2000 obr./min i jest to żelazna granica do wykonania tej czynności - poniżej jej komputer nigdy nie pozwoli na podbicie biegu. To irytujące zwłaszcza wtedy, gdy jadąc przepisowo ze stałą prędkością motor kręci się z w okolicach 1800 obr./min. Wyjścia są dwa - albo przyspieszyć, albo zwolnić, a każda opcja jest niesatysfakcjonująca. Efektem beznadziejnej pracy przekładni automatycznej jest wysokie spalanie - Tivoli w warunkach miejskich zużywał około 10 l/100 km.

Spokój za kółkiem

Układ kierowniczy trudno zaliczyć do plusów SsangYonga. Pracuje dosyć precyzyjnie, ale jest po prostu martwy. Do tej pory nie spotkałem się z autem, w którym nie otrzymywałbym żadnych informacji o poczynaniach przedniej osi. Nawet kierownice od PlayStation są bardziej komunikatywne. Sytuacji nie ratuje możliwość wyboru trybu pracy układu kierowniczego - jedyną różnicą pomiędzy wariantem Normal, Comfort i Sport jest tylko odczuwalnie inna siła wspomagania kierownicy.

Kliknij: TEST Suzuki Vitara vs. Nissan Qashqai: kompakty na szczudłach

Podczas jazdy po zakrętach zaletą wykazuje się podwozie Tivoli. Zawieszenie koreańskiego crossovera zostało zestrojone w miarę sztywno jak na polskie drogi, jednak dzięki temu przejazdy po winklach nie są niepokojące. Auto prowadzi się stabilnie, a wyprowadzenie go z równowagi wymaga wprawy. Niestety wszelkie niedoskonałości drogi, a zwłaszcza studzienki kanalizacyjne, są wrogami SsangYonga Tivoli wyposażonego w duże 18-calowe koła. Jeżdżąc po mieście co chwila takie koła oznajmiają, że panowie od dróg nie przyłożyli się do swojej pracy.

Cena i podsumowanie

Testowany egzemplarz (w najbogatszej wersji wyposażenia Sapphire) został wyceniony na około 90 tys. zł, co jest grubą przesadą. Z pewnością nie warto zamawiać automatycznej skrzyni biegów, ponieważ są lepsze sposoby na wydanie 7000 zł. Jeśli jednak spojrzeć z drugiej strony cennika, to ceny zaczynają się od 59 900 zł, a to już jest znacznie ciekawsza propozycja. Za tę kwotę otrzymamy nowocześnie wyglądający samochód z przestronnym wnętrzem, i co ważne bogatym wyposażeniem podstawowym i benzynowym silnikiem. W standardzie klient otrzymuje 6 poduszek powietrznych, ESP, układ kierowniczy z wyborem trybu pracy, tempomat, komputer pokładowy, LED-owe światła do jazdy dziennej i klimatyzację manualną.

Odwiedź: TEST nowa Honda HR-V 1.6 i-DTEC: wyczekana reaktywacja

Czy w takim razie Tivoli jest godne polecenia? Cóż, jeśli ktoś nie przywiązuje zbytniej uwagi do komunikatywności układu kierowniczego i nie przejmuje się dziwnymi drobiazgami w obsłudze urządzeń, a szuka obszernego i przyzwoitego crossovera, to powinien wziąć pod uwagę SsangYonga Tivoli. Co do europejskości koreańskiego crossovera - trochę mu brakuje do chociażby Hyundaia i Kii, ale SsangYong najnowszym modelem sprawił, że znajduje się w tej samej sytuacji co wymienione dwie marki kilka lat temu. Pytanie tylko, czy klientów z Europy to przekona, a Azjaci pójdą za ciosem i wykorzystają swoją szansę.

.
SsangYong Tivoli 1.6 2WD 6AT - dane techniczne
.

SILNIK R4 16V
Paliwo Benzyna
Pojemność 1597 cm3
Moc maksymalna 94 kW/ 128 KM/ przy 6000 obr./min.
Maks mom. obrotowy 160 Nm/ 4600 obr./min.
Prędkość maksymalna
175 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h brak danych
Skrzynia biegów automatyczna/ 6 biegów
Napęd na przód
Zbiornik paliwa 47 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie) 10,2/ 5,7/ 7,2
poziom emisji CO2
167 g/km
Długość 4195 mm
Szerokość 1795 mm
Wysokość 1590 mm
Rozstaw osi
2600 mm
Masa własna
1300 kg
Masa dopuszczalna całkowita
1810 kg
Pojemność bagażnika
423 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/ tarczowe
Zawieszenie przód
kolumny McPhersona
Zawieszenie tył
belka skrętna
Opony przód i tył (w testowym modelu)
215/45 R18

Polub SuperAuto24.pl na Facebooku