Pierwsze wcielenie użytkowo-rekracyjnego Volkswagena ujrzało światło dzienne w 1948 roku. Prototyp ochrzczony przydomkiem Bulli niemalże od samego startu zyskał wielu sympatyków. Produkcja Volkswagena T1 ruszyła pełną parą w roku 1950. Ze względu na swoją zaokrągloną i charakterystyczną bryłę nadwozia do T1 została momentalnie przypięta łatka z sympatycznym pseudonimem - ogórek. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat popularny ogórek ewoluował, dorastał i zmieniał kolejne cyfry stojące tuż za literą T. Na przełomie tych kilkudziesięciu lat seria T doczekała się także wielu specyficznych odmian począwszy od tych najbardziej użytkowych (Transporter) poprzez osobowo-rodzinne (Caravelle, Multivan), a na wakacyjnych wersjach specjalnych skończywszy (Westfalia, California). Przez ponad 60 lat obecności na rynku Volkswagen serii T znalazł przeszło 12 milionów odbiorców. Najnowsze czyli szóste już wcielenie użytkowo-rekreacyjnego Volkswagena zamierza dzielnie kontynuować tradycję zapoczątkowaną przez swoich poprzedników.
Generation SIX
Volkswagen zdążył już nas przyzwyczaić do mało rewolucyjnych zmian zewnętrznych w przypadku wprowadzania kolejnej generacji danego modelu. Każda kolejna generacja Golfa, Passata lub Polo jest na pierwszy rzut oka łudząco podobna do swojego poprzednika, a słowem jednoznacznie opisującym ”przeskok generacji” jest ewolucja. Wobec takiego stanu rzeczy niemalże pewnym było, że najnowsze wcielenie modelu T nie będzie zaskakującą i porażającą wręcz rewolucją w designie. Dodatkowo, auta użytkowe oraz VAN-y nigdy nie były ponadprzeciętnymi uwodzicielami więc tym bardziej nienależny oczekiwać od modelu T6 zjawiskowego stylu i efektownego wyglądu.
Wejdź: TEST Volkswagen Passat Limousine B8 2.0 TDI DSG BlueMotion
Na zewnątrz auta względem poprzedniej generacji zmieniono niewiele. Tak naprawdę podretuszowano nieco oczy (zupełnie nowe przednie światła także w technologii Full-LED oraz przemodelowane tylne reflektory) oraz uwydatniono kanciaste rysy charakterystyczne dla wielu współczesnych modeli spod znaku VW. Przeciętny zjadacz chleba może mieć problemy z odróżnieniem modelu T5 od nowego T6. Wyjątek stanowi edycja specjalna będąca swego rodzaju hołdem w stronę pierwszego ”ogórka” nazwa dumnie Generation SIX. Jej cechą rozpoznawczą jest efektowne dwukolorowe nadwozie (nie tylko biało-czerwone, ale także m. in. kremowo-szare) oraz niemniej efektowne felgi wzorowane na felgach z kultowego Garbusa. Tak skrojony Multivan T6 wydaje się być idealnym autem dla jakiegoś zespołu muzycznego lub innej grupy artystycznej lubiącej być na świeczniku.
Wszystko na swoim miejscu
Wspomniana wcześniej wersja Generation SIX oprócz bogatego wyposażenia dorzuca także część deski rozdzielczej polakierowaną na dominujący na nadwoziu kolor. Takie zestawienie wygląda …. radośnie, co możecie sami ocenić przyglądając się zdjęciom. Poza tym dodatkiem wnętrze nowej serii T jest przede wszystkim przestronne, komfortowe oraz nastawione na maksymalną funkcjonalność.
Nie przegap: TEST Volkswagen California 2.0 TDI 140 KM DSG Beach
W porównaniu z serią T5 ”szóstka” otrzymała nowy system multimedialny przypominający ten sam element dostępny na pokładzie najnowszego Golfa. Również kierownica została delikatnie odświeżona i nie stwarza już jednoznacznego skojarzenia wskazującego na auta użytkowe mające w nosie samego kierowcę. Oprócz tak oczywistych funkcji jak nawigacja czy system audio, nowe multimedia T6 dostały zastrzyk nowości w postaci Car-Net-u, funkcji WiFi czy Mirror-Linka. Tak naprawdę zmieniło się to czego nie widać gołym okiem.
O wnętrzu nowego VW T6 można powiedzieć dokładnie to samo, co o kabinie poprzednika. Jest przestronnie i bardzo wygodnie. Duża rozkładana kanapa? Proszę bardzo. Dwa niezależne fotele ustawione tyłem do kierunku jazdy? Także dostępne. Praktyczny stolik? Jest. Konfiguracja wnętrza zależy od wersji na jaką zdecyduje się klient. Ciekawostką i absolutnym topem jest odmiana Bussiness. Jej kabina skrywa cztery niezależne skórzane i elektrycznie regulowane fotele w tylnej części nadwozia, dużo skóry oraz bardzo dobrych materiałów wykończeniowych, a także lodówkę.
Komfort oraz bezpieczeństwo
Za napęd najnowszego wcielenia Volkswagena serii T mogą odpowiadać silniki benzynowe lub wysokoprężne. Co ciekawe, każdy z nich ma pojemność dwóch litrów, a rozpiętość mocowa waha się od 84 KM (2.0 TDI) do 204 KM (2.0 BiTDI oraz 2.0 TSI). Według zapewnień producenta wszystkie silniki legitymują się lepszą kulturą pracy oraz niższym zużyciem paliwa (gdzieś już to słyszeliście?). Dostępne są również skrzynia manualna oraz automatyczna DSG, a także opcjonalny napęd 4Motion.
Zobacz: TEST Volkswagen Beetle 2.0 TSI: czerpanie garściami z garbatej historii
Podczas odbywających się w Szwecji pierwszych jazd modelem T6 miałem okazję sprawdzić co potrafi wysokoprężna odmiana o mocy 150 oraz 204 KM. Bez wątpienia to właśnie silnik wysokoprężny będzie stanowił gro sprzedaży całego modelu, a jego 150-konna odmiana wydaje się być optymalnym wyborem pomiędzy zużyciem paliwa, a komfortem jazdy. Najsilniejszy wariant oczywiście urywa parę setnych sekundy w sprincie od 0 do 100 km/h, ale Volkswagen serii T nie jest autem sportowym, w którym jedyną słuszną opcją jest najmocniejszy silnik. Chociaż specjaliści z VW mają nieco inne zdanie na ten temat oferując do modelu T6 opcjonalne zawieszenie adaptacyjne DCC. O ile tryb komfort jest czymś wskazanym w przypadku auta typu Minivan, o tyle aktywowanie tryby Dynamic jest zdecydowanym przerostem formy nad treścią. Gorszy komfort resorowania, mniejsze przechyły na zakrętach oraz i tak wątpliwa i mało pobudzająca frajda z jazdy. Pasażerowie z pewnością tego nie docenią, ale jeśli ktoś lubi takie fanaberie Volkswagen nie zamierza zamykać przed nim drzwi.
Oprócz aktywnego zawieszenie nowością na liście wyposażenia nowego VW serii T jest m. in. aktywny tempomat. To samo rozwiązanie znalazło się już jakiś czas temu na pokładzie Golfa oraz Passata (niedawno także trafiło do Polo). Teraz może także służyć swoją pomocą podczas pokonywania długich dystansów za kierownicą nowego użytkowo-rekreacyjnego Volkswagena. Tak naprawdę ciężko jest mi się wypowiadać na temat jakichś diametralnych zmian w prowadzeniu w stosunku do poprzednika. Auto w dalszym ciągu prowadzi się komfortowo chociaż na poprzecznych nierównościach czuć miejscami użytkową naturę samochodu.
Czytaj: TEST Volkswagen Polo R WRC 2.0 TSI: mały szaleniec
Polskie ceny oraz wyposażenie seryjne Volkswagena T6 nie są jeszcze znane. Wiadomo natomiast, że auto na pewno nie będzie najtańszą propozycją w swoim segmencie. Wiadomo także, że poprawione i odmłodzone wcielenie ”ogórka” posiada wszystkie cechy pozwalające na kontynuowanie tradycyjni oraz śrubowanie rankingów sprzedaży zapoczątkowane przez swoich poprzedników.