TEST Volkswagen T-Roc 2.0 TSI 190 KM 4Motion Premium: pierwszy taki crossover Volkswagena

W dużej części testów publikowanych na naszych łamach, tuż za wstępem możecie przeczytać krótki rys historyczny opisywanego modelu. Gdybym tym samym schematem chciał posłużyć się w przypadku T-Roca, za słowami wstępu ujrzeli byście biała plamę. Miejski crossover Volkswagena nie ma swojego pierwowzoru, a nazywanie II generacji Golfa Country protoplastą T-Roca jest sporym nadużyciem.

Zupełnie nowy

O tym jak nowym autem w gamie producenta z Wolfsburga jest opisywany model świadczy już sam jego wygląd. T-Roc nie jest mniejszą kopią Tiguana i nie wygląda też jak napompowane Polo. Tak naprawdę, gdyby nie duże logo znajdujące się na przednim grillu oraz klapie bagażnika, wiele osób miałoby problemy z trafnym określeniem jaka marka stoi za projektem opisywanego auta. Biorąc pod uwagę swoistą zachowawczość i przewidywalność  stylistyczną Volkswagena, powyższe stwierdzenie można uznać za spory komplement.

Czytaj: Volkswagen T-Roc 2.0 TSI 190 KM - TEST w Alpach

T-Roc bazuje na nowej i coraz popularniejszej wśród modeli z grupy VAG płycie podłogowej MQB. Wymiary zewnętrze prezentowanego auta stawiają je bliżej miejskiego Polo niż kompaktowego Tiguana. Nowy crossoveer Volkswagena mierzy 4234 mm długości, 1819 mm szerokości oraz 1572 mm wysokości.

Od strony wizualnej ciekawie prezentują się przednie światła dzienne pełniące jednocześnie funkcje kierunkowskazów. Dzięki dość prostemu rysunkowi nadwozia auto wygląda na bardzo zwarte i "miastoodporne". Uroku dodają także konfiguracje kolorystyczne pozwalające na "odcięcie" dachu od reszty nadwozia. Najmniej uwagi skupia na sobie tylna cześć wozu. Jedynie duży napis T-Roc oraz niezbyt finezyjne światła nienachalnie wpadają w oko.

Zupełnie nowe?

Patrząc na wnętrze prezentowanego modelu można odnieść wrażenie, że i tutaj Volkswagen wykazał się świeżym i zupełnie nowym podejściem do wielu spraw. Jak się jednak okazuje niemalże identyczny kokpit znajdziemy w nowym Polo, z którym jak widać T-Roc ma wiele wspólnego. Rysunki kokpitów w obu przypadkach są niemalże identyczne, różniąc się jedynie tylko kształtem kratek nawiewów.

Po stronie plusów kabiny T-Roca stoją bez wątpienia ergonomia użytkowa oraz łatwość obsługi. W niemieckim crossoverze znajdziemy duży wyświetlacz systemu multimedialnego znany z innych modeli Volkswagena. Dodatkowo, w przeciwieństwie do starszych braci, w T-Rocu ów wyświetlacz wzbogacono dwoma analogowymi pokrętłami (jedno do sterowania głośnością systemu audio, a drugie m.in. do zmiany widoku nawigacji). Dzięki temu intuicyjność i przyjazność obsługi może być stawiana za wzór dla innych.

Przeczytaj: TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI 240 KM

Nowy crossover Volkswagena może być także wyposażony w cyfrowy wyświetlacz zamiast klasycznych zegarów. Opcja ta nie jest zupełną nowością w motoryzacyjnym współczesnym świecie, ale w dalszym ciągu prezentuje się efektownie.

Niezbyt miłym zaskoczeniem może okazać się jakość wykończenia wnętrza. Co prawda daleki jestem od twierdzenia, że kabina T-Roca jest słabo wykonana, ale jednak przeważająca część twardych plastików stawia to auto bliżej wielokrotnie już wspomnianego Polo, a nie np. kompaktowego Golfa. Ciekawym i modnym akcentem są plastikowe wstawki lakierowane pod kolor nadwozia. W testowanym szarym egzemplarzu być może nie wyglądają one zbyt efektownie, ale w niebieskim lub pomarańczowym aucie potrafią skutecznie przykuć uwagę.

Typowy VW

T-Roc nie byłby typowym Volkswagenem, gdyby nie mógł się pochwalić co najmniej dobrym poziomem szeroko pojętej praktyczności. Przednie fotele są wygodne i mają duży zakres regulacji. Widoczność we wszystkie strony także nie budzi zastrzeżeń, chociaż szerokie słupki C potrafią zasłonić widok w tył po przekątnej. Równie wygodnie jest z tyłu na dzielonej kanapie. Klienci szukający modnego crossovera na pewno docenią także łatwość zajmowania miejsca we wnętrzu dzięki nieco podwyższonemu nadwoziu.

Sprawdź: Ekonomiczny VW up! 1.0 TSI - TEST spalania

Wątek praktyczności oraz użytkowności prezentowanego auta zakończenia bagażnikiem. Jego pojemność wynosi rozsądne 445 litrów. Po złożeniu oparć tylnej kanapy do naszej dyspozycji pozostaje przestrzeń o pojemności 1237 litrów.

Zadziorny crossover

Oferta silników dostępnych do T-Roca zdaje się być wystarczająca. Dostępne są trzy jednostki benzynowe oraz jeden diesel. Każdy z silników wyposażony jest w turbosprężarkę. Gamę otwiera 115-konny, 3-cylindrowy motor 1.0 TSI. Tuż nad nim znajduje się 150-konne 1.5 TSI, a szczytową pozycję zajmuje 190-konna "dwulitrówka". Jedynym ropniakiem jest dobrze znane 2.0 TDI o mocy 150 KM. Najsłabszy motor łączony jest tylko z 6-biegową przekładnią manualną, a silnik 150-konny może posiadać opcjonalnie przekładnie DSG. Topowe wersje są z automatu łączone z... automatem oraz jako jedyne występują z napędem 4x4. W teście wzięła udział odmiana z najmocniejszym silnikiem benzynowym pod maską.

Polecamy: TEST Volkswagen Passat R-Line 2.0 TSI 280 KM

190 KM w relatywnie niewielkim aucie daje spore pole do popisu. Dodatkowo połączenie takiej mocy z napędem 4Motion oraz skrzynią DSG już na starcie budzi emocje. Według katalogu T-Roc wyposażony w silnik 2.0 TSI barierę 100 km/h łamie po 7,2 sekundy. To bardzo dobry wynik, którego próżno szukać u aut konkurencji.

Dzięki opcjonalnemu adaptacyjnemu zawieszeniu oraz kilku trybom jazdy miejski crossover Volkswagena jest prawdziwym ulicznym zawadiaką. Samochód szybko reaguje na gaz, a dzięki kompaktowym rozmiarom jest bardzo zwinny i chętny do nagłych zwrotów akcji. Dynamiczna jazda T-Rockiem daje sporo frajdy. Auto jest bardzo wdzięczne w prowadzeniu i w trybie sportowym pozwala na zabawę. Duży udział w takich odczuciach ma napęd na cztery koła, który sprawia, że problemy z trakcją praktycznie nie występują. Efektem ubocznym takiej niegrzecznej jazdy jest średni apetyt na paliwo. 2-litrowa 190-konna jednostka zdecydowanie nie należy do abstynentów, a średni wynik spalania dochodzący do 10 l/100 km nie jest rzadkim widokiem.

Porównanie: TEST Volkswagen Arteon vs. Opel Insignia

Oczywiście nie każdy i nie zawsze jeździ dynamicznie i zawadiacko. Wystarczy wybrać tryb Eco, aby mocny T-Roc zdecydowanie spuścił z tonu i stał się bardziej łagodnym i grzecznym mieszczuchem. W takim przypadku auto odwdzięczy się średnim apetytem na paliwo nie przekraczającym 7,5 l/100 km.

Nie da się jednak ukryć, że to ta bardziej dynamiczna strona T-Roca jest mocno kusząca. Tym bardziej, że samochód ma sprężyste i niejako "mięsiste" zawieszenie oraz precyzyjny układ kierowniczy. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Volkswagen zdecydował się na wprowadzenie wersji GTI. Koncepcja sportowego crossovera z pewnością zostałaby ciepło przyjęta przez rynek. Z drugiej strony T-Roc posiada tryby offroad oraz offroad indywidual pozwalające na harce w terenie. Nie wiem tylko czy znajdzie się śmiałek, który nowym błyszczącym autem na 19-calowych felgach z oponami o profilu 225/40 R19 odważy się opuścić sterylne środowisko.

Cena i podsumowanie

Studiując cenniki T-Roca niemalże z marszu można ustawić nowość Volkswagena po stronie droższych segmentowych propozycji. W ofercie miejskich crossoverów panuje duży tłok, a co za tym idzie nie trudno jest znaleźć opcje tańszą od T-Roca. Podstawową wersję swojego nowego modelu Niemcy wycenili na 78 390 zł. Tak naprawdę jedyną droższą wyjściowo opcją jest Honda HR-V (od 82 490 zł), a takie auta jak Renault Captur (od 53 000 zł), Citroen C3 Aircross (od 52 900 zł), Ford EcoSport (od 59 900 zł) czy Hyundai Kona (od 69 990 zł) są bardziej atrakcyjnymi cenowo alternatywami. Niemcy dość odważnie wycenili swój produkt.

Przeczytaj również: TEST Volkswagen Polo GTI 2.0 TSI 200 KM DSG6: z psot się nie wyrasta

Dość odważnie wygląda również cena topowych odmian. Ceny prezentowanej wersji ze 190-konnym silnikiem benzynowym, napędem 4x4 oraz skrzynią DSG zaczynają się od kwoty 125 090 zł. Co prawda niewielu konkurentów ma odwagę wkładać pod maski swoich crossoverów tak mocne silniki, ale jeśli już się na to zdecydują, cena ich aut jest niższa od propozycji VW. Konkurencyjny Hyundai za 177-konną Konę z napędem 4x4 oraz automatem życzy sobie 114 990 zł. Z kolei 190-konny nieco już leciwy Nissan Juke również z napędem obu osi oraz automatem jest jeszcze tańszy – 102 000 zł.

Pierwszy miejski crossover Volkswagena jest bardzo dobrym autem. Niemcy po raz kolejny stworzyli samochód, którego dużą zaletą jest praktyczny brak wyraźnych wad. Dodatkowo T-Roc może pochwalić się modną "stylówą", a w testowanej mocnej benzynowej wersji potrafi pokazać buntowniczy charakter. Wszystkie te cechy mają swoją niemałą cenę. Patrząc jednak na popularność nie najtańszego przecież Golfa śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że T-Roc już wkrótce na stałe wbije się w miejski, motoryzacyjny krajobraz.

Volkswagen T-Roc 2.0 TSI - dane techniczne

SILNIK	R4, 16V Turbo
Paliwo	benzyna
Pojemność	1984 cm3
Moc maksymalna	140 kW/ 190 KM przy 4180-6000 obr./min.
Maks mom. obrotowy	320 Nm przy 1500-4180 obr./min.
Prędkość maksymalna	216 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h	7,2 s
Skrzynia biegów	automatyczna (DSG7)
Napęd	4x4 (4Motion)
Zbiornik paliwa	55 l
Katalogowe zużycie paliwa (miasto/ trasa/ średnie)	8,5 l/ 5,8 l/ 6,8 l
poziom emisji CO2	155 g/km
Długość	4234 mm
Szerokość	1819 mm
Wysokość	1573 mm
Rozstaw osi	2590 mm
Masa	1495 kg
Ładowność	570 kg
Pojemność bagażnika	445 l/ 1237 l
Hamulce przód/ tył	tarczowe wentylowane /tarczowe
Zawieszenie przód	Kolumna typu MacPhersona
Zawieszenie tył	wielowahaczowe
Opony przód i tył (w testowym modelu)	225/40 R19

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku