TEST - Volvo V60 D5 AWD Polestar Performance: Kombi z klasą i sportową żyłką

2014-01-12 2:40

Dziś innowacje w świecie motoryzacji dokonują się tak szybko, że zmiany w produkowanych modelach są wprowadzane znacznie częściej niż kiedyś. Volvo V60 debiutowało zaledwie 3 lata temu, a już dopadł go istotny facelifting. Szwedzi konkurujący z najlepszymi w klasie, doskonale wiedzą co robić, by nie zostać w tyle. Tutaj mimo nadwozia kombi nudy nie ma. Wóz klasy śrdniej wygląda stylowo, jest bardzo bezpieczny i wygodny, a przy tym potrafi być całkiem szybki.

Volvo z numerem 60 w nazwie występuje pod postacią dwóch rodzajów nadwozi - sedana oznaczonego symbolem S60 oraz kombi V60. Auta są przedstawicielami klasy wyższej średniej, zaliczanej do segmentu D. Pierwsza generacja Volvo S60/V60 pojawiła się w 2001 roku, natomiast druga odsłona zadebiutowała w 2010 roku podczas Salonu Samochodowego w Genewie. Model ten trzy lata później przeszedł widoczny facelifting, który objął jednocześnie niemal całą gamę modelową produktów z Goteborga. Ta niecodzienna sytuacja dokonała się pod skrzydłami obecnego właściciela, jakim jest chiński Geely (Zhejing Geely Holding Group), który w 2010 roku wykupił od Forda całość udziałów Volvo.

Od tamtego czasu postęp w dziedzinie wzornictwa jest imponujący. Nie ma już przeciętnych, bezpiecznych form tworzonych z myślą o starszej klienteli. Dzięki zmianie podejścia do estetyki, w samochody Volvo tchnięto sporo życia, a to spowodowało, że grupa wiekowa nabywców nieco odmłodniała. Konkurencyjny Mercedes-Benz pozycjonowany w tej samej klasie premium, dostrzegając wielki potencjał w takim działaniu, dopiero niedawno poszedł tym samym tropem.

Zmiany na lepsze

Słoneczny dzień na początku grudnia, jaki trafił się w trakcie testu prezentowanego V60, okazał się idealny nie tylko na wizytę w myjni i wykonanie zdjęć. Odpowiednie oświetlenie pozwoliło dostrzec najdrobniejsze szczegóły auta, a przyjazna temperatura powietrza na dłuższą eksplorację zewnętrzną. Perłowy lakier skąpany w przedpołudniowych promieniach słonecznych wdzięczył się na nadwoziu. Animuszu dodawały też błyszczące obręcze ze stopów lekkich w rozmiarze 18-cali. Szybko nasunęło się pytanie, po co Volvo zafundowano temu modelowi kurację odmładzającą, skoro V60 nie zdążyło się jeszcze zestarzeć? Producent musiał chyba dojść do wniosku, że dla klientów ceniących skandynawską szkołę designu, dotychczasowy wygląd mógł się wydawać zbyt awangardowy.

Zmianom uległo więc wszystko co znajduje się z przodu karoserii, i zostało dopasowane do linii projektowej wspólnej z pozostałymi modelami. O dyskrecji zmian nie ma mowy, bo cały pas w skład którego wchodzą reflektory, zderzak i grill, został bardzo mocno przerysowany. Podzielone na dwie części reflektory zniknęły, na rzecz jednolitych kloszy - już po tym fragmencie łatwo rozpoznać, ze ma się do czynienia z modelem po liftingu. Światła do jazdy dziennej przeniesiono niżej na zderzak, i wykonano je w stylu cieniutkich LED-owych pasów. Wysunięty maksymalnie grill pozostał na swoim miejscu, ale nabrał łagodniejszego kształtu, podobnie jak zderzak z centralnym wlotem powietrza. Modernizacja ta pociągnęła automatycznie za sobą jeszcze przerysowanie maski. Zabieg ten w podsumowującym rozrachunku nieco ugrzecznił wizerunek limuzyny, nie czyniąc go jednak nudnym, bo samochód dalej wygląda dynamicznie i przy tym elegancko.

Profil ma te same zgrabne linie, umiejętnie załamujące światło co wcześniej. Są one typowe dla współczesnej skandynawskiej szkoły projektowania. Bryła nadwozia o znakomitych proporcjach, tylko z pozoru wydaje się spokojna; kilka wnikliwych spojrzeń wychwyci odniesienia do sportu. Przednia szyba została mocno pochylona, dach delikatnie opada ku tyłowi, a boczna linia okien z chromowaną obramówką wyraźnie zwęża się ku wąskiemu słupkowi C. Klapa bagażnika ma niewielki kształt, a zderzak naciągnięto wysoko na tył. W testowanym egzemplarzu dolny fragment otrzymał jeszcze imitację dyfuzora i dwie ozdobne końcówki układu wydechowego. Błotniki tylne wraz lampami garbią się w typowy dla Volvo sposób. Pionowe lampy o wybrzuszonej formie to już klasyka, ale LED-owe paski świetlne wstawione w klosze są ukłonem w stronę nowoczesności twórczego procesu. Podświetlenie po zmroku wyglądu po prostu szałowo. Na koniec warto podkreślić, że wraz z liftingiem wzbogacono o nowe pozycje listę wzorów obręczy kół.

Funkcjonalna elegancja

Wszystkie samochody marki mają zbliżony do siebie wystrój wnętrza. Nie jest on co prawda krzykliwy, ale widać w nim nowoczesność pomieszaną z elegancją. Deska rozdzielcza w ksztatłcie łagodnej fali, która została wykonana z miękkiego tworzywa, łączy się na środku z konsolą środkową. Podstawą tej funkcjonalnej części kokpitu jest cienki panel, z charakterystycznie usytuowanymi przyciskami, odpowiedzialnymi za większość urządzeń. Jest tu sterowanie radioodtwarzaczem, multimediami, klimatyzacją, telefonem komórkowym, czy systemami bezpieczeństwa. Guziki od nawiewów w kształcie siedzącego ludka, to już tradycja. Chwila bliższego zapoznania sprawia, że obsługa wszystkiego jest prosta.

Szwedzi ze starannością wykonali kokpit, używając dobrych tworzyw. Jak na klasę premium do spasowania poszyć nie ma zastrzeżeń, ale do niektórych fragmentów wykończeniowych już tak. Satynowe dodatki jakie pojawiły się w kokpicie co prawda rozweselały stonowaną elegancję, ale materiał z jakich je zrobiono wydawał się nie na miejscu. W Audi, czy Mercedesie do takich aplikacji używa się prawdziwego aluminium, a w Volvo to zaledwie polakierowany plastik. Dobrze, że auto podobnie jak konkurencja jest bogato wyposażone - w podstawie na pokładzie jest m.in: pełna elektryka wszystkich szyb i lusterek, komputer pokładowy, elektroniczna klimatyzacja dwustrefowa, trójramienna kierownica, centralny zamek z autoalarmem, czy sporo systemów bezpieczeństwa. Jeszcze większe bogactwo daje długa lista dodatków, a dzięki nim V60 może być wręcz nafaszerowane udogodnieniami. Arsenał różnych nowinek sprawia, że jazda staje się przyjemna i relaksująca.

W płytkim, klimatyzowanym schowku w desce rozdzielczej zmieści się niewiele. Drobiazgi da się jeszcze upchnąć w zamykanym podłokietniku, w półce za panelem sterującym oraz w zasuwanej roletą skrytce w tunelu środkowym. Schowek deski ma za to inny plus - w testowanym egzemplarzu V60 skrywał podłączony do portu USB przenośny modem. Jest to element zestawu multimediów "Sensus Connected Touch" (cena 5 610 zł), opartych o system Android i dotykowy 7" wyświetlacz wstawiony w deskę rozdzielczą. System ten to nie tylko nawigacja satelitarna. Pozwala on m.in. korzystać z internetu na pokładzie samochodu, obsługuje zewnętrzne nośniki informacji USB, czy współpracuje z telefonami komórkowymi i tabletami. Istnieje nawet możliwość stworzenie hot-spotu, aby podróżni mogli korzystać z bezprzewodowego dostępu do sieci.

Dopasowana kabina

Przez dynamikę formy nadwozia, kabina Volvo bardzo ucierpiała na przestronności. Kiedyś było to nie do pomyślenia, ale kiedyś też auta ze Szwecji wyglądały jak kredensy na kołach, bez jakiegokolwiek designerskiego sznytu. Widoczność szczególnie do tyłu daje wiele do życzenia, czego przyczyną jest słabe przeszklenie. Pole widzenia ogranicza mała tylna szyba, dlatego trzeba uważnie obserwować lusterka.

Miejsca przeznaczone dla osób przedniego przedziału, są jakby szyte na miarę. Wrażenia takie powoduje ukształtowanie wysokiego tunelu środkowego z seryjnym podłokietnikiem, czy dopasowane do ciała fotele. Szczególnie takie zintegrowanie z samochodem poczują osoby o ponad przeciętnym wzroście. Przednie siedzenia stosowane w Volvo to majstersztyk. Po pierwsze prezentują się szałowo, po drugie mają dobre wyprofilowanie boczne, a po trzecie są obrzydliwie wygodne. Ich wyprofilowanie i odpowiednia twardość kojąco wpływają na ciało. Kierownica obita delikatną skórą przyjemnie leży w dłoni, da się ją ustawić w dwóch poziomach, a fotele opcjonalne mogą dysponować grzewczymi matami (1 600 zł) i mieć sterowanie elektryczne z pamięcią ustawień (1 930 zł). Jeszcze słowo o opcjonalnej skórzanej tapicerce - jest mięciutka i przyjemna w dotyku, a producent oferuje kilka wariantów kolorystycznych. Niestety ten wariant tapicerki nie cieszy się dobrą opinią użytkowników samochodów Volvo, ponieważ wraz ze wzrostem przebiegu auta, szybko widać na niej zużycie.

Teoretycznie na tylnej kanapie powinny się zmieścić trzy osoby, jednak rzeczywistość jest trochę inna. Faktycznie bez problemu siądą tam dzieci, ale dorośli nie będą już zadowoleni z dalszej podróży w tylnym przedziale. Preferowany wzrost maksymalny to około 180 cm, aby nie zapierać kolan o siedzenia. Jeśli jednak z przodu usiądą rosłe osoby i odsuną pod swoją postawę fotele, pojawią się kłopoty z umiejscowieniem nóg. Samo wsiadanie też nie należy do wygodnych, przez nisko opadający dach - trzeba uważać aby nie uderzyć się w głowę. Umileniem podróży jest przynajmniej wysuwany z oparcia seryjny szeroki podłokietnik, z wysuwanymi uchwytami na napoje i dodatkowym schowkiem. Rodzice z pewnością docenią dwustopniowe, zintegrowane z kanapą siedzonka dla dzieci (dopłata 1 240 zł). Podniesienie stopnia siedziska pozwala na efektywne zapięcie pasów bezpieczeństwa.

Skromna przestrzeń bagażowa

Średniej wielkości otwór bagażowy i spora wysokość progu załadunkowego, już po uniesieniu klapy kufra zdradzają, że V60 nie należy do czołówki. Potwierdza to również przestrzeń ładunkowa, wynosząca tylko 430 litrów, co jest skromną wartością dla samochodu typu kombi. Na szczęście regularne kształty i płaska podłoga wpływają na dobrą ustawność. Na duże zakupy przestrzeni wystarczy, ale na niedługi wczasowy wyjazd trzeba będzie zwinąć roletę i układać rzeczy powyżej linii okien.

Milutkim akcentem jest przyjemna w dotyku wyściółka całej przestrzeni bagażowej. Pomysłowym rozwiązaniem jest zastosowanie ścianki wyciąganej w połowie podłogi, dzielącej kufer na pół. Inny plus to sposób składania kanapy, która dzieli się na trzy części w układzie 40/20/40. To pozwala przykładowo pojechać dwójce osób z tyłu, a przez wąski złożony środek przełożyć sprzęt snowboardowy lub narciarski. Po położeniu całości przestrzeń bagażowa zwiększa się do 1241 litrów. Po ich opuszczeniu uzyskiwana jest płaska powierzchnia. We wnęce pod podłogą ulokowano plastikową wkładkę z miejscem na apteczkę, trójkąt ostrzegawczy, czy jakiś drobny ekwipunek. 1799 zł

Najbardziej widoczny efekt liftingu to cyfrowy wyświetlacz LCD w miejscu tradycyjnych zegarów analogowych (dopłata wynosi 1 790 zł, poza wersją Summum). Zestaw podzielony na kilka sektorów prezentuje się bajecznie, bo da się go dostosować do różnych potrzeb. Kierowca może konfigurować tryb pokazywania informacji na trzy różne sposoby. Pierwszy podstawowy "Elegance" utrzymany w granatowej barwie ma na środku prędkościomierz. Drugi tryb "ECO" zmienia się w tonację chłodnej zieleni, z dodatkowym lewym wskaźnikiem przedstawiającym wahadło zużycia paliwa. Ostatni trzeci "Performance" dotyczy ustawienia sportowego - wówczas zegary robią się czerwone, a centralny okrąg przejmuje obrotomierz. Niezależnie od wybranego trybu, wszystko jest czytelne i przyjazne dla oka. Za sterowanie wyświetlaczem i komputerem pokładowym odpowiada pokrętło i przycisk na lewej manetce od kierunkowskazów.

Kombi ze sportową żyłką

W palecie silnikowej dla Volvo V60 przewidziano aż 9 pozycji (5 benzynowych i 4 wysokoprężne, o mocach od 115 KM do 306 KM). Ja skupię się na opisaniu tylko jednej z nich. Pod maskę testowanego szweda trafił 2.4-litrowy motor wysokoprężny z serii D5. Silnik ten zadebiutował w 2001 roku i był pierwszym dieslem skonstruowanym samodzielnie przez firmę Volvo. Ma on układ pięciu cylindrów w rzędzie, cztery zawory na cylinder i wtrysk paliwa typu Common-Rail. Na początku montowano w nim turbosprężarkę o zmiennej geometrii. Modernizacje w kolejnych latach sprawiły, że silnik dzisiejszej generacji może pochwalić się doładowaniem realizowanym przez dwie niezależne turbosprężarki, o dwóch różnych wielkościach. Dzięki temu jednostka legitymująca się mocą 215 KM imponuje dynamiką, przy jednocześnie niedużym zużyciu oleju napędowego. Przyspieszenie do 100 km/h ze startu zatrzymanego trwa 7,5 sekundy w połączeniu z manualną skrzynią, a prędkość maksymalna dochodzi do 230 km/h.

Jeszcze lepiej wypada elastyczność, bo moc jest bardzo płynnie rozwijana. Maksymalny moment obrotowy 440 Nm jest do dyspozycji w przedziale 1500-3000 obr./min. Oznacza to, że w niskim zakresie obrotowym mniejsza turbina od razu reaguje na dodanie gazu. Wówczas spod maski wydobywa się głęboki dźwięk 5-cyndrówki, której brzmienie absolutnie nie kojarzy się z dieslem. Wyprzedzanie ciężarówek przy szybszej jeździe to pestka, bo motor jest w ciągłej gotowości na nacisk prawej stopy (w wyższych prędkościach obrotowych, większa turbina przejmuje odpowiedzialność za ciśnienie generowane w układzie dolotowym). Takie zachowanie ważącej ponad 1800 kg konstrukcji mocno mi zaimponowało - bezpieczeństwo w trasie murowane!

W samochodzie jakim przyszło mi jeździć, pojawiło się wzmocnienie silnika od Polestar Performance (fabrycznego tunera marki). Dodatkowy pakiet koni mechanicznych (za cenę 4 600 zł) sprawił, że stajnia urosła do równych 230 wysokoprężnych rumaków, a moment obrotowy do 470 Nm (+15 KM, +30 Nm). Taki zastrzyk mocy przydaje się w V60-tce z napędem czterech kół i zautomatyzowaną skrzynią 6-biegową. Przez straty generowane na zmianie przełożeń i zwiększonej masie własnej auta, przyspieszenie do pierwszej "setki" dzięki pakietowi Polestar pozostaje bez zmian. Automat (cena skrzyni automatycznej 9 300 zł) znacznie wpływa na wygodę podróżowania, ale niestety nie jest tak precyzyjny jak S-Tronic z Audi - w momencie sportowej jazdy mógłby pracować o drobinę szybciej. Dobrze, że w razie potrzeby są jeszcze łopatki do manualnej zmiany biegów przy kierownicy, czy sekwencyjny sposób za pomocą lewarka. Zużycie w testowych próbach wypadło zadowalająco - w cyklu miejskim kombi spalało około 8,5 litra na 100 km, natomiast w spokojnie pokonywanej trasie, diesel zadowalał się dawką 6 litrów "na setkę".

Pewnie stąpa po ziemi

Volvo V60 powstało na płycie podłogowej Forda, którą dzieli m.in. z taki autami jak: Ford Mondeo, Volvo S80, V70, czy XC60. Zawieszenie oparto z przodu na kolumnach typu McPherson, a z tyłu wykorzystano układ wielowahaczowy. Zawieszenie w V60 może być zestrojone fabrycznie w jednym z czterech sposobów (Touring, Dynamic, Four-C oraz Sport), a to oznacza, że potrafi dawać albo jak największe wrażenie komfortu, albo być ukierunkowane w stronę sportu. Mój testowy egzemplarz V60 otrzymał opcjonalne aktywne zawieszenie Four-C (cena 5 510 zł), oznaczające 3 tryby pracy: Comfort, Sport i Advanced. Pierwsze z ustawień dzięki dość sprężystej charakterystyce, najlepiej sprawdzało się w ruchu miejskim, lub w niespiesznym pokonywaniu trasy. Tryb sportowy jak sama nazwa wskazuje wpływał na nieco sztywniejsze nastawy amortyzatorów, co miało przełożenie na wyższy poziom zwinności w łukach. Zaawansowany dobrze pasował do autostradowej jazdy z wysokimi prędkościami.

Wspomaganie całkiem precyzyjnie pomagało w ruchach kierownicą. Auto zawsze podążało torem, jaki się mu wyznaczyło i starało się jak może, by nie wykazywać nerwowych zachowań. Takie pozytywne wrażenie potęgował w moim odczuciu napęd na cztery koła, jaki zamontowano w testowanej V60-tce. Połączenie 6-biegowego automatu z napędem AWD wydaje się bardzo sensowne. Zestaw ten czuwa nad przyczepnością kół do nawierzchni, a wszelkie ewentualne uślizgi są automatycznie korygowane przez systemy wsparcia (DSTC, ABS, EBD, CTC). Napęd czterech kół jest sterowany elektronicznie - moc obrotowa rozkłada się inteligentnie między przednimi, a tylnymi kołami. Jazda w zakrętach ze świadomością pilnowania trakcji przez wszystkie cztery koła, daje więcej pewności w prowadzeniu szczególnie na mokrej nawierzchni. Przyśpieszanie także staje się łatwiejsze, a jazda w zimowych warunkach przestała być problemem, co zaobserwowałem w momencie jednodniowego ataku zimy, w trakcie którego przyszło mi jeździć testowanym Volvo. Poza tym w kabinie jest przyjemnie cicho. Żadne dudnienia i stuki nie uprzykrzają pokonywanych kilometrów.

Wzorowe bezpieczeństwo

Gdybym napisał zaledwie zdanie o 5 gwiazdach bezpieczeństwa przyznanych przez Euro NCAP, byłbym ignorantem. Szwedzka marka od dziesięcioleci należy do pionierów w dziedzinie ochrony podróżnych. Warto więc wspomnieć o tym, że odmłodzone V60 może być naszpikowane inteligentnymi układami. Poduszki powietrzne, czy pirotechniczne pasy to tylko szczegół. Na bezpieczeństwo bierne wpływają dodatkowo: układ zmniejszający ryzyko urazów kręgów szyjnych WHIPS, system chroniący przed skutkami zderzeń bocznych SIPS, solidna konstrukcja obniżająca urazy podczas dachowania, czy pochłaniający energię uderzenia przód auta.

Najwięcej zaawansowanych mechanizmów bezpieczeństwa czynnego zawiera jeden z pakietów, którego podstawą jest kamera zamontowana w grillu (cena 4 690 zł lub 9 370 zł w zależności od stopnia zaawansowania pakietu). Nowatorską funkcją jest wykrywanie i ostrzeganie o możliwej kolizji z pieszym lub rowerzystą. Układ sprzężony jest z radarem i kamerą cyfrową, monitorującymi przestrzeń przed autem na odległość do 150 m. Gdy wykryje pieszego, natychmiast włącza się układ ostrzegający, a w przypadku braku reakcji ze strony kierowcy sam hamuje (potrafi całkowicie uniknąć kolizji z pieszym przy prędkości do 35 km/h). Układ City Safety, zapobiega najechaniu na inny pojazd w ruchu miejskim. Działa do prędkości 50 km/h i sam zahamuje pojazd w razie konieczności. Poprawiony został system BLIS monitorujący martwe pole, sygnalizujący zakaz zmiany pasa ruchu kontrolkami w słupkach. Adaptacyjny tempomat ACC współdziałający z radarem, pozwala dobrać minimalny odstęp od poprzedzającego pojazdu i ustawić prędkość podróżną. Układ o nazwie DAC ostrzega o utracie koncentracji kierowcy, a LDW sygnalizuje opuszczenie swojego pasa ruchu. Znaki drogowe rozpoznaje funkcja RSI, wyświetlająca na zegarach głównie ograniczenia prędkości.

Rewelacyjnym rozwiązaniem przydatnym po zmroku, są automatyczne światła, oparte o skrętne biksenonowe reflektory (cena biksenonów 6 340 zł, poza wersją Summum). Volvo V60 nie tylko zmienia automatycznie światła z drogowych na mijania, gdy tylko wykryje pojazd jadący z naprzeciwka. Lampy drogowe pozostają włączone, a przyciemnieniu ulega tylko ten fragment lampy, który faktycznie oślepia nadjeżdżającego kierowcę. Czujniki parkowania na przód i tył wyceniono na 1 880 zł. Kamera wspomagająca parkowanie tyłem kosztuje 2 180 zł.

Podsumowanie

Jednych nowe V60 zachwyci, inni przejdą obok niego niewzruszeni. Nie ważne jednak, jaki rodzaj emocji wzbudza aktualny styl Volvo, bo tu liczy się, że Szwedzi pokazali odwagę i od jakiegoś czasu eksperymentują. Luksusowe kombi na wygląda jak kredens na kołach, bo w jego geny zaszczepiono sporo designerskiego sznytu. Auto sposobem wykończenia i wysoko utrzymanym poziomem technicznym, wyraźnie wybija się ponad przeciętność, dlatego konkuruje z najlepszymi w segmencie premium. Osoby szukające pojemnego, prestiżowego kombi, będą jednak zmartwione oferowanym poziomem przestronności, bo ta ucierpiała na rzecz dynamiki formy nadwozia. Na tylnej kanapie jest zaskakująco niewiele miejsca, a 430-litrowy bagażnik znacznie odbiega od standardów panujących w klasie średniej. Może się to nie spodobać osobom, stawiającym przede wszystkim na funkcjonalność.

Jeśli jednak szuka się w aucie emocji i dobrych osiągów, wycieczka do salonu Volvo może się okazać trafna. Szwedzi wpasowując się w gusta i trendy, pozwalają na swobodny wybór spośród wielu różnorodnych wersji. W palecie marki widnieje spory przekrój jednostek napędowych, które da się jeszcze wzmocnić fabrycznymi pakietami, a na dokładkę wybrać napęd czterech kół. Nie oznacza to jednak wcale, że podobieństw nie ma u konkurencji - Mercedes, BMW czy Audi również stoją na straży, kusząc klienta rozmaitymi atrakcjami. Co więc wyróżnia Volvo? Marka od dziesięcioleci słynie z przywiązania do bezpieczeństwa. Arsenał systemów ochraniających podróżnych bywa kartą przetargową, a tych w produktach z Goteborga nie brakuje.

Pierwszorzędną cechą jaka w dużej mierze przeważa o zakupie jest cena, a auta Volvo są zwykle tańsze od rywali. V60 w podstawowej wersji wyposażenia Base z silnikiem T3 (1.6 150 KM) kosztuje 119 700 zł. Dla porównania największych konkurentów wyceniono następująco: Mercedes Klasa C Kombi (1.8 156 KM) - 135 800 zł, BMW serii 3 Touring (1.6 136 KM) - 127 900 zł, Audi A4 Avant (1.8 TFSI 120 KM) 118 00 - zł. Prezentowany w teście egzemplarz V60 D5 AWD Polestar (2.4 230 KM), w najbogatszej wersji wyposażenia Summum, z dołożonymi pakietami, to już wydatek rzędu 260 500 zł. Tanio nie jest, ale za to auto jeździ pierwszorzędnie, wygląda genialnie i co najważniejsze jest maksymalnie bezpieczne.

WIDEO - tak wygląda z bliska testowane Volvo V60 D5 AWD Polestar

Dane techniczne / wersa z pakietem Polestar Performance

SILNIK R5 Twin-turbo
Ustawienie Poprzeczne
Rozrząd Common-Rail
Układ zasilana paliwem Diesel
Pojemność 2400 cm3
Moc maksymalna 230 KM (215 KM w serii) przy 4000 obr./min
Maks mom. obrotowy 470 Nm (440 Nm w serii) przy 1500-3000 obr./min
Prędkość maksymalna
225 km/h (230 km/h z manualną skrzynią)
Przyspieszenie 0-100km/h 7,5 s (7,7 w serii)
Skrzynia biegów automatyczna 6-stopniowa
Napęd AWD (na cztery koła)
Zbiornik paliwa 68 l
Emisja CO2
169 g/km
Masa własna/ całkowita
1813 kg
Hamulce przód
Tarczowe, wentylowane
Hamulce tył
Tarczowe
Zawieszenie przód
Kolumny McPherson
Zawieszenie tył
Wielowahaczowe
Opony 235/40 R18
Litraż bagażnika/ po złożeniu kanapy
430 l/ 1241 l

.