Odbywająca się na stadionie warszawskiej Legii impreza zapowiadała się kameralnie. Jednak możliwość zwiedzania obiektu piłkarskiego stołecznego klubu piłkarskiego oraz główny bohater - Toyota C-HR, przyciągnęły za sobą tłumy. Obecni, przyszli i niedoszli klienci Toyoty w liczbie około 4000 osób korzystali z licznych atrakcji przygotowanych przez organizatora. Sprzedaż burgerów z podstawionych food trucków notowała duże zyski, jazdy testowe wszystkimi modelami Toyoty wzbudzały olbrzymie zainteresowanie, a gdzie nigdzie na błoniach stadionu swoim dźwiękiem straszyły najmłodszych dwa mocarne Lexusy – RC F oraz GS F.
Zobacz: TEST Toyota ProAce Verso: podejście do vana numer dwa
Ta rodzinna i nieco sielankowa atmosfera trwała kilka godzin, po czym w towarzystwie hostess z pochodniami, z Kubą Przygońskim za kierownicą oraz Michałem Kucharczykiem na fotelu pasażera, na scenie pojawiła się ona. Seksowna, zalotna i zjawiskowa Toyota C-HR. No dobra, może przesadziłem nieco z opisem prezencji nowego crossovera Toyoty, ale Japończykom trzeba przyznać jedno – ten samochód naprawdę wygląda świetnie! Plasujący się pomiędzy Aurisem a RAV4 miejski crossover nawet w białym kolorze robił takie wrażenie na zgromadzonych, że część z nich przecierała oczy ze zdumienia. Czy za projektem tego nieszablonowego wozu mogą stać ludzie, którzy w sowim portfolio mają takie mdłe designersko auta jak Auris, Corolla i Avensis? Jak się okazuje tak!
Zalotna stylizacja
Na karoserii przedstawianego samochodu jest tak dużo ciekawych elementów, tak dużo się dzieje i tak wiele rzeczy przyciąga wzrok, że auto na pewno nie zginie w szarym i gęstym ruchu miejskim. Przód wyraźnie nawiązuje do nowej Toyoty RAV4. Z tyłu w oczy rzucają się agresywnie zawinięte światła oraz zadziorny dachowy spojler. Profil samochodu to natomiast połączenie kątów ostrych, przysadzistej sylwetki oraz sprytnie ukrytych w słupkach C klamek tylnych drzwi. Stylistykę modelu C-HR mógłbym chłonąć jeszcze bardzo długo, gdyby nie tłum, który w chwili otwarcia bramek rzucił się w stronę nowej Toyoty niczym wygłodniały lew na padlinę.
Czytaj: TEST Toyota Corolla XI po liftingu: najlepsza Corolla od półwiecza
Absolutnie każdy chciał dotknąć japońskiego samochodu, sprawdzić z czego zrobiony jest znaczek hybrid na nadkolu oraz chociaż raz otworzyć i zamknąć klapę bagażnika. W pewnej chwili kolejka do zajęcia miejsca za kierownicą zawstydzała swoją długością kolejkę do Lidla w chwili ogłoszenia promocji na Crocsy. I nagle nastąpił przełom. Wybiła godzina 18 z głośników popłynął Mazurek Dąbrowskiego, a otaczający Toyotę C-HR tłum nagłe zapomniał o motoryzacji, przypomniał sobie o burgerach i momentalnie czmychnął na trybuny stadionu. Powodem takiego zamieszania był rozpoczynający się i transmitowany na dwóch dużych telebimach mecz Polska – Kazachstan. Nagły odwrót ciekawskich osób od opisywanej Toyoty był dla mnie idealną okazją do przyjrzenia się autu z bliska.
Otulające wnętrze
Pierwsze wrażenie na spokojnie? Samochód absolutnie z każdej strony wygląda kusząco. Toyota chwali się, że produkcyjny model C-HR w olbrzymim stopniu przypomina koncepcyjne auto, które świat poznał ponad dwa lata temu. Po krótkiej chwili namysłu jestem w stanie w 100% zgodzić się z tym twierdzeniem. Efektownie wygląda także wnętrze. Z walorów czysto użytkowych na tylnej kanapie jest sporo miejsca nad głową, a bagażnik połknie 377 litrów bagażu. Ciemna podsufitka oraz relatywnie niewielkie szyby boczne potęgują natomiast wrażenie klaustrofobiczności. Chociaż specjaliści z Japonii zapewne widzą w tym dużą aurę intymności.
Wejdź: TEST Toyota RAV4 2.5 Hybrid E-CVT 4x4: superuniwersalna?
Intymnie nie jest natomiast na przednich fotelach. Kierowcę i pasażera witają dobrej jakości skórzane fotele oraz miękkie wstawki na desce rozdzielczej połączone z typowym dla Toyoty twardym plastikiem. Do kierowcy uśmiecha się także dobrze znany m.in. z Yarisa dżojstik tempomatu oraz zupełnie nieznany ekran systemu multimedialnego ochoczo wystający znad deski rozdzielczej, Całość wieńczą skórzana kierownica dobrze leżąca w dłoniach oraz klasyczne i bardzo czytelne zarazem zegary.
Smakowanie nowego wnętrza proponowanego przez Japończyków trwało w najlepsze, aż nagle w dużym lusterku wstecznym dostrzegłem tłum ochoczo zmierzający w moją stronę. Jak się okazało w meczu piłkarskim nastała przerwa i C-HR znów mógł pełnić rolę największej gwiazdy opisywanego wydarzenia. Ja natomiast musiałem chwilę odetchnąć i idąc za tłumem zjeść tłustego burgera.
Turbo albo hybryda
Przerwa w meczu piłkarskim ma to do siebie, że przeważnie trwa 15 minut. Po tym dość krótkim czasie amatorzy zostawiania odcisków palców na każdym elemencie nowej Toyoty znów wrócili na trybuny. Ja natomiast postanowiłem przejść do ataku i poruszyć z moją wybranką tematy sercowe.
Odwieź: TEST nowa Toyota Hilux 2.4 D-4D 4x4: zgodnie z trendami
Pod maską Toyoty C-HR zaskoczenia nie ma. Do wyboru są dwa mechaniczne serca – 1.2 Turbo o mocy 116 KM oraz odmiana hybrydowa łącząca 1.8-litrowy silnik benzynowy z silnikiem elektrycznym dającym w efekcie 122 KM. Ten drugi wariant łączony jest z bezstopniową skrzynią e-CVT. Dostępny jest także napęd 4x4 oraz szereg nowoczesnych rozwiązań w postaci świateł w technologii LED, zaawansowanych systemów bezpieczeństwa, sprzętu audio firmy JBL czy chociażby systemu automatycznego parkowania.
Bardzo chciałbym napisać jak jeździ nowy crossover Toyoty, ale w jednej chwili, w której Kazachowie wbili drugą bramkę naszym orłom nastała niezręczna cisza. Cisza, która na wielu pierwszych randkach sugeruje zawołanie kelnera oraz grzeczne poproszenie o przygotowanie rachunku.
Zamówisz przez internet
Toyota C-HR w podstawowej wersji Active (m.in. pełna elektryka szyb i lusterek, klimatyzacja manualna) z silnikiem 1.2 Turbo kosztuje 79 900 zł. Wersja hybrydowa zaczyna swoją rynkową przygodę od kwoty 104 900 zł. Co ciekawe nowy japoński crossover Toyoty jest pierwszym samochodem w historii marki, który w Polsce można zamawiać przez internet.
Nie przegap: TEST Toyota Avensis 2.0 D4-D Prestige: porządny sedan
Emocje opadły, mecz zakończył się niespodziewanym i mało chwalebnym remisem, a jak zakończyła się pierwsza randka? Z pierwszymi randkami bardzo często bywa tak, że duże emocje, oczekiwania oraz unoszący się w powietrzu czar potrafią prysnąć w mgnieniu oka. W przypadku pierwszej randki z Toyotą C-HR było zupełnie odwrotnie. Już nie możemy doczekać się kolejnego, tym razem dłuższego spotkania, które odbędziemy z nową Toyotą na drogowych testach.
.
Toyota C-HR - pełny polski cennik
.
Silnik/wersja | Active | Premium | Dynamic | Prestige |
1.2 Turbo(116KM) 6M/T benzyna | 79 900 zł | 89 900 zł | 96 900 zł | 103 800 zł |
1.8 Hybrid (122KM) E-CVT hybryda | - | 104 900 zł | 111 900 zł | 118 800 zł |