Szybki wstęp
Historia Volkswagena Polo jest całkiem długa - produkcja pierwszej generacji miejskiego auta rozpoczęła się w 1975 roku. Do końca produkcji Polo I, czyli do roku 1981 bramy fabryki opuściło ponad 500 000 egzemplarzy małego pojazdu. Oczywiście wraz z upływem czasu pojawiały się kolejne generacje modelu (obecnie na rynku jest oferowane piąte wcielenie niewielkiego Volkswagena), jednak omawianie wszystkich po kolei to zadanie dla fanów koncernu z Wolfsburga.
Oczywiście nie mogło zabraknąć również i odmian sportowych Polo, jednak te powstały stosunkowo niedawno. Pierwszy raz znaczek GTI w małym Volkswagenie pojawił się dopiero w czwartej generacji pojazdu. Model ten miał pod maską turbodoładowany silnik benzynowy o pojemności 1.8-litra, który rozwijał 150 KM (w odmianie Cup Edition było to nawet 180 KM). Również obecną generację można kupić w edycji GTI, jednak teraz do napędzania przedniej osi służy turbodoładowany motor 1.4 l TSI, generujący 180 KM.
Niestety testowany przeze mnie Volkswagen Polo nie nosi oznaczenia GTI, jednak małą rekompensatą jest opcjonalny pakiet stylistyczny o nazwie R-Line, który dodaje nieco charakteru autu. "Mój" egzemplarz został wyposażony w turbodoładowany silnik benzynowy TSI o mocy 105 KM, a jak się on sprawuje w tym pojeździe dowiecie się już za chwilę.
Bojowy mieszczuch
Volkswagen Polo nie jest motoryzacyjnym gigantem, bo w miejskim aucie duże wymiary to wcale nie atut. Długość 3970 mm, szerokość 1682 mm (bez lusterek) i wysokość równa 1462 mm to wartości typowe dla pojazdów, które większość żywota spędzą w metropoliach. Niewielkie nadwozie to duży plus w przemieszczaniu się po zatłoczonych aglomeracjach. O ile zwyczajne Polo może być dla przechodniów nudnym okazem, o tyle egzemplarz z pakietem stylistycznym R-Line przyciąga wzrok wielu osób. I nie ma się zresztą czemu dziwić.
Patrząc z profilu można dojść do wniosku, że ten "klocek" wygląda całkiem nieźle. Wyraźne przetłoczenia, opcjonalne 17-calowe obręcze o sportowym wzorze (obute w opony w rozmiarze 215/45 R17), solidne progi, unosząca się linia bocznych okien oraz mocno zaznaczone nadkola natychmiast nasuwają myśl, że autu nie brakuje ciekawego wizerunku. Owszem, nie zaznamy tu polotu znanego chociażby z aut francuskich, ale prostota formy również potrafi hipnotyzować.
Przeczytaj też: Volkswagen Golf GTI 2.0 TSI - TEST kultowego z hot-hatcha od SuperAuto24.pl
Proste linie połączone wraz z brakiem udziwnionych elementów jednoznacznie kojarzą się z solidnością - niestety odbija się to za cenę emocji. Gdyby nie lekko zmodernizowany przedni zderzak z pakietu R-Line, to frontalna partia nadwozia pobudzałaby nasze zmysły równie skutecznie jak ręczne dzierganie wełnianych swetrów. Całe szczęście, że dodatki stylistyczne ratują przed śmiercią z nudów. Nisko zawieszony zderzak ma ciekawy kształt z lekko wysuniętym podbródkiem, jednak ten element w starciu z polskimi krawężnikami może szybko ulec zniszczeniu. Co ciekawe, wygląd świateł jest tak podobny do tych, które znamy z innych modeli niemieckiego producenta, że kiedy pokazałem znajomym automaniakom zdjęcie tylko tej części, to nikt nie mógł odgadnąć z jakiego konkretnie auta ona pochodzi. Czasami ujednolicenie nurtu stylistycznego w marce ma swoje minusy.
Polo R-Line najładniej prezentuje się z tyłu. Duże światła o pięknym, czerwonym kolorze wzbudzają sympatię u innych kierowców. Również zmodernizowany zderzak, tylna lotka i chromowana końcówka wydechu mogą przypaść do gustu większości osób, którym nie bez znaczenia jest wygląd pojazdu. Oczywiście elementy te to wyposażenie dodatkowego pakietu stylistycznego.
Wnętrze bez emocji
Niestety we wnętrzu Polo "wieje" nudą i solidnością. Ewidentnie czuć, że kabina pasażerska należy do niemieckiego pojazdu. Deska rozdzielcza ma proste kształty i została wykonana z bardzo miękkiego tworzywa. Całość została dobrze przymocowana i spasowana, dzięki czemu na polskich drogach nie słychać żadnych niepokojących hałasów. Nie na darmo Volkswagen ma opinię jednego z najlepszych producentów pod względem wykończenia wnętrza. Pozostałe plastiki są przyjemne w dotyku, a boczki drzwi zostały uzupełnione materiałem. Jedyne do czego można się przyczepić to brak portu USB na pokładzie - owszem jest slot na karty SD, jednak powszechniejszym nośnikiem są m.in. pendrive'y.
Analogowe zegary są bardzo czytelne, zaś kierownica dobrze leży w dłoniach. Niestety dodatki w postaci sportowych pedałów to za mało, by nadać wnętrzu sportowego charakteru, który powinien się pojawić dzięki pakietowi R-Line. Pod tym względem przestrzeń pasażerska nieco odstaje od wizerunku nadwozia, jako zadziornego samochodu.
Niestety miejsca z tyłu nie ma zbyt wiele - na kanapie zasiądą jedynie dzieci, które i tak będą marudzić podczas dłuższej wycieczki. Tę część kabiny lepiej traktować po prostu jako miejsca awaryjne, gdyż przestrzeni jest tu mniej niż np. w Fordzie Fieście ST, który ma bardzo duże przednie fotele. W aucie najlepiej poczują się dwie dorosłe osoby, które w opozycji do pasażerów z tyłu dostaną trochę wolnej przestrzeni. Bagażnik okazuje się być całkiem spory - 280 litrów pojemności wystarczy na tygodniowe zakupy dla dwojga, a dzięki podwójnej podłodze bagażnika i prostokątnemu kształtowi, upakowanie produktów nie jest wyzwaniem. Po złożeniu powstaje znacznie większa przestrzeń, a podłoga jest niemal idealnie płaska.
Również fotele nie mają zbyt wiele wspólnego ze sportem, a o tym, że są one dodatkiem do pakietu R-Line świadczy jedynie wyhaftowane na zagłówkach "R". Brakuje im trzymania bocznego, a same oparcia są zbyt płaskie. W moim odczuciu niewiele różnią się one od standardowych. Sama tapicerka, również nie wzbudza wybuchu emocji - jej wzór bardziej kojarzy się z latami 90-tymi ubiegłego wieku, niż z XXI wiekiem.
Oparcia foteli po wpuszczeniu nielicznych podróżnych na tylną kanapę, wracają do punktu, w którym ustawiliśmy je wcześniej. To oznacza oszczędność czasu i nerwów, a także przyjemniejsze codzienne użytkowanie. Znalezienie odpowiedniej pozycji za kierownicą jest banalnie proste, a to za sprawą kolumny kierowniczej regulowanej w dwóch kierunkach oraz szerokim możliwościom ustawienia foteli. Jak na auto miejskie wysokość siedzenia za wolantem jest idealna.
Zobacz: Volkswagen Golf Variant w TEŚĆIE SuperAuto24.pl - praktyczniejsze wcielenie bestselleru
Bogate wyposażenie
W Polsce Volkswagen Polo jest oferowany w trzech wersjach wyposażeniowych: Trendline, Comfortline i Highline (tak jak egzemplarz prezentowany na zdjęciach). Tańszy wariant już w standardzie jest całkiem nieźle wyposażony, ponieważ oferuje m.in. zderzaki lakierowane pod kolor nadwozia, fotel kierowcy z regulacją wysokości, ESP, ABS, ASR (system kontroli trakcji), asystenta ruszania na wzniesieniu, system Isofix do mocowania fotelików dziecięcych, 4 poduszki powietrzne, centralny zamek, elektrycznie sterowane lusterka boczne, elektrohydrauliczne wspomaganie kierownicy oraz elektrycznie sterowane szyby przednie.
Bogatsze odmiany oferują ponadto m.in. materiałowy dywaniki z przodu i z tyłu, przednie fotele regulowane na wysokość, kierownicę obszytą skórą ze sterowaniem multimediami, szuflady pod siedziskami kierowcy i pasażera, światła przeciwmgielne, deskę rozdzielczą wykonaną w technologii Slush (tak jak w przypadku testowanego egzemplarza), komputer pokładowy oraz podłokietnik. Testowany przeze mnie egzemplarz był skonfigurowany w najbogatszej wersji Highline.
Solidne zawieszenie to podstawa
Zawieszenie w Volkswagenie Polo to przykład na to jak tworzyć nastawy na polskie drogi. Jest ono zwarte, dosyć twarde i skutecznie tłumi wszelkie nierówności. Całe szczęście, że poziom twardości nie sprawia, że na każdym wyboju pasażerowie będą się czuli jak przysłowiowe "worki ziemniaków". Jest komfortowo i jednocześnie nie trzeba się bać pokonywania zakrętów. Sprężyny i amortyzatory sprawnie regulują poczynania nadwozia, a całkiem precyzyjny układ kierowniczy pozwala na pewne prowadzenie. Niestety do gustu nie przypadła mi budowa układu kierowniczego - od krańcowego położenia wolantu do drugiego "oporu" trzeba niemal trzykrotnie obrócić "kółkiem". Jeśli chodzi o samą pracę układu to nie ma się do czego przyczepić - siła elektrohydraulicznego wspomagania jest dobrze dobrana, a kierowca otrzymuje przyzwoitą informację o poczynaniach przedniej osi.
105 leniwych kucyków pod maską
Pod maską testowanego egzemplarza pracuje turbodoładowany silnik benzynowy TSI o pojemności 1.2-litra, który generuje 105 KM (przy 5000 obr./min) oraz 175 Nm (1550-4100 obr./min). Jednostka absolutnie nie przyprawia o szybsze bicie serca - jest zbyt słaba, "mulista" i ma się wrażenie, że pod maską siedzi o kilkadziesiąt mniej i tak leniwych kucyków. Rozpędzanie się trwa długo, a wejście na wyższe partie obrotów przynosi niewiele pożytku. Nuda to najlepsze określenie na tę jednostkę napędową, jednak w przypadku podstarzałych osób nie ma to dużego znaczenia.
Wypada tu wspomnieć o spalaniu. Cóż, pomimo niewielkiego litrażu motor nie należy do najoszczędniejszych. Według moich prób, przy spokojnej jeździe Polo 1.2 TSI spala następującą ilość benzyny: miasto 8,2 l/100 km, tryb mieszany 6,6 l/100 km, trasa 5,3 l/100 km. Dla porównania warto dodać spalanie podawane w katalogu: miasto 7,0 l/100 km, tryb mieszany 5,3 l/100 km, trasa 4,4. Jak widać, to co podaje producent w broszurce nie zawsze zgadza się z rzeczywistością.
Wrażenia z jazdy
Opisywanie wrażeń z jazdy Polo z jednostką napędową 1.2 l TSI to łatwizna. Wszystko jest do bólu poprawne. Jedynym wyjątkiem jest silnik, który pracuje nieco zbyt głośno. Jego charakterystyka pracy idealnie komponuje się w stereotyp pana w kapeluszu siedzącego za kierownicą Volkswagena. Motor jest dosyć paliwożerny, szukanie w nim jakiś emocji można porównać do szukania skarbu, a skrzynia biegów choć precyzyjna, nie umożliwia szybkich zmian biegów, ze względu na toporność. I to właśnie przekładnia jest winna ospałemu charakterowi silnika - zbyt długie przełożenia, sprawiają, że przyspieszanie nie jest przyjemnym doznaniem. Każde wyprzedzanie musi być rozważnie skalkulowane, a katalogowe przyspieszenie 0-100 km/h w czasie 9,7 s wydaje się być bajką.
Sprawdź również: Volkswagen up! 1.0 MPI - nasz TEST niemieckiego autka klasy mini
Prowadzenie też raczej nie wzbudza emocji. O ile komfort jazdy jest na niezłym poziomie o tyle szybsza jazda żywiołem małego Polo raczej nie jest. Podsterowność skutecznie zabija radość z prowadzenia. Na szybciej przejeżdżanych zakrętach przód lubi sobie "uciekać" na zewnątrz winkla. To oczywiście świadome rozwiązanie niemieckich inżynierów, którzy uważają, że w razie wypadku lepiej jest uderzyć frontem auta niż jego innymi częściami. Wrażenia zza kierownicy można odczytać jako poprawne, ale nic więcej. Stabilna jazda na wprost i nie przesadzanie z prędkością na zakrętach to cele kierowców zasiadających w niewielkim Volkswagenie. Również ESP jest niewyłączalne - odniosłem wrażenie, że inżynierowie na siłę chcieli ze mnie zrobić niedojdę, będącego niebezpieczeństwem dla samego siebie. Układ kierowniczy również jest przykładem poprawności. Kierownica pracuje z przyjemnym oporem, niestety przełożenia układu zmuszają do częstego odrywania rąk od kierownicy. Dzięki elektrohydraulicznemu wspomaganiu kierowca otrzymuje dosyć sporo informacji o poczynaniach przedniej osi, jednak i tak nie pomaga to w przypadku częstej podsterowności.
Podsumowanie
Czas podsumować test Volkswagena Polo z pakietem R-Line. Cóż, warto podzielić odbiorców na dwie części: tych dla których auto ma być czymś więcej niż tylko środkiem do przemieszczania się z punktu A do B lub tych, którzy wolą dopracowane auto poświęcając w zamian emocje za kółkiem. Jeśli zaliczasz się do pierwszej grupy to możesz skończyć na tym zdaniu, gdyż Volkswagen Polo jest do bólu poprawny, przez co wyprany z emocji. Jest jak człowiek w wieku średnim bez absolutnie żadnego poczucia humoru.
Jeśli zaś uważasz, że należysz do drugiej grupy to mały niemiec jest wręcz stworzony dla Ciebie. Perfekcja wykonania, świetne materiały i montaż to najwyższa liga w segmencie aut miejskich. Komfort podróży i uczucie solidności zrekompensują Ci brak emocji i ospały silnik. Jasne postawienie się po jednej ze stron to ważny punkt, gdyż od tego zależy czy w tym aucie się zakochasz, czy na zawsze je znienawidzisz.
Niestety solidność kosztuje - bazowe Polo z benzynowym silnikiem 1.2 o mocy 60 KM kosztuje 47 290 zł. Najdroższa konfiguracja z wysokoprężnym motorem 1.6 TDI (90 KM) i skrzynią DSG, w odmianie Highland to koszt minimum 71 290 zł. Testowany egzemplarz z jednostką 1.2 TSI w wersji Highland to wydatek minimum 58 390 zł, jednak dodatki w postaci m.in. pakietu R-Line i panoramicznego szyberdachu, podniosły jego cenę do ponad 70 tys. zł. Dla przykładu podam ceny bezpośrednich rywali: Renault Clio kosztuje od 40 950 zł, na Peugeota 208 trzeba przeznaczyć minimum 38 500 zł, a ceny Forda Fiesta zaczynają się od 44 300 zł. Czy niemiecka jakość jest tyle warta? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sami.
Volkswagen Polo 1.2 TSI R-Line - dane techniczne
SILNIK | R4 Turbo |
Paliwo | Benzyna |
Pojemność | 1.2 l |
Moc maksymalna | 105 KM/5000 obr./min |
Maks mom. obrotowy | 175 Nm/1550-4100 obr./min |
Prędkość maksymalna |
190 km/h |
Przyspieszenie 0-100km/h | 9,7 s |
Skrzynia biegów | Manulana (6 przełożeń) |
Napęd | przedni |
Zbiornik paliwa | 45 l |
Masa własna |
1088 kg |
Opony | 215/45 R17 |
Pojemność bagażnika |
280 l |
.