Jego dni są policzone

Wymierający gatunek. Ford Focus ST X 2.3 EcoBoost 280 KM M6 - TEST, OPINIA

2022-11-03 8:55

Zastanawiasz się nad zakupem rasowego hot-hatcha, który za dnia posłuży do rozwożenia dzieci, a wieczorami do zabawy? Jeżeli na twojej liście figuruje hatchback z niebieskim owalem, lepiej się pośpiesz. Lada dzień ten ułożony, choć momentami narwany kompakt, przejdzie na emeryturę. Ford Focus ST to jeden z ostatnich przedstawicieli swojego gatunku. Czy będziemy za nim tęsknić?

Ford Focus ST X 2.3 EcoBoost 280 KM M6 - TEST, OPINIA

Nad wieloma modelami od dawna zbierają się czarne chmury. Niektóre auta odeszły już na emeryturę, a inne zaraz do nich dołączą. Mowa tu zwłaszcza o sportowych kompaktach, które w czasach, gdy popularne są podniesione SUV-y i oszczędne hybrydy plug-in, nie mają racji bytu. Oczywiście te decyzje producentów wynikają z decyzji smutnych panów w garniturach, którzy nakładają na marki surowe kary za każdy niepotrzebnie wyemitowany do atmosfery gram dwutlenku węgla. Pożegnaliśmy już Mondeo, pożegnaliśmy już Fiestę i lada dzień pożegnamy też Focusa. Nie, nie są to tylko domysły. Z oficjalnych komunikatów marki wynika, że najpóźniej za 3 lata zakończy się produkcja kompaktowego modelu, który jest z nami od 1998 roku. Tydzień z najbardziej wyczynową odmianą ST dał mi do zrozumienia, że będzie za czym tęsknić

Ford Focus ST należy do wymierającego gatunku

Ford Focus ST po liftingu, który zadebiutował na rynku blisko rok temu, to ostatni wyczynowy kompakt z logo niebieskiego owalu, który wyszedł spod ręki inżynierów Ford Performance. Obecnie oferowany model to czwarta generacja, która od początku była napędzana przez 2,3-litrowego "benzyniaka" o mocy 280 KM i 420 Nm. Domyślnie doładowana jednostka jest parowana z 6-biegową skrzynią manualną, jednak opcjonalnie klienci mogą wybrać 7-biegową przekładnie hydrokinetyczną. Po co, spytacie? Sam do końca nie wiem, bo machanie lewarkiem to właśnie największa frajda. Niemniej, niezależnie od tego, czy lubisz wygodny i praktyczny automat czy wolisz "mieć kontrolę nad samochodem", to ostatnia okazja, by sprawić sobie takie auto i nie tylko z uwagi na to, że niebawem zniknie z rynku. Na szczęście są jeszcze inne argumenty. Co jeszcze się zmieniło po modernizacji?

Tu poprawili, tam sknocili

W przypadku Fiesty producent pokusił się o przemodelowanie pasa przedniego i... kropka. Cóż, najwidoczniej nie chcieli nadwyrężać projektantów, skoro niedługo po debiucie odświeżonej wersji, z mieszczuchem się pożegnali. W przypadku Focusa tych zmian jest nieco więcej. Zmieniła się nie tylko facjata, ale również tylne reflektory, które lepiej korespondują z kanciastym układem LED-ów do jazdy dziennej. Czy po liftingu jest lepiej? To kwestia sporna, gdyż zdaniem wielu model przed kuracją odmładzającą wygląda groźniej i bardziej zadziornie - ja się pod tym podpisuję, ale obydwa mi się podobają. W końcu, więcej czasu i tak spędzamy w aucie, niż poza nim, prawda?

W tym przypadku więcej punktów trafia na konto odświeżonego Focusa, co jest zasługą nowego, wielkiego ekranu o przekątnej 13,2-cala. Obsługa do ciężkich nie należy, bo system SYNC nigdy skomplikowany nie był. Ikony są duże i czytelne, ale czasem trzeba poczekać dłużej na odpowiedź ekranu. Ubolewam także, że zniknął fizyczny panel klimatyzacji. No cóż - coś kosztem czegoś. Przynajmniej wreszcie większy Focus może się czymś wyróżnić na tle Fiesty. Gdy jeden ekran pochwalę, to drugi skrytykuję - mowa o cyfrowych wskaźnikach, które zastąpiły piękne, analogowe zegary, które w odmianie ST miały czerwone wskazówki. Nie ma nic lepszego duetu, niż pędząca ku górze strzała w akompaniamencie wkręcającego się na obroty silnika.

Z nowości warto też wspomnieć o zielonym lakierze "Mean Green", który zastąpił komunikacyjny "Orange Fury" z wersji sprzed liftingu oraz fenomenalnych, zintegrowanych fotelach kubełkowych z certyfikatem AGR, autorstwa inżynierów Ford Performance, którymi podmieniono "stołki" sygnowane nazwą Recaro.

Ford Focus ST nie jest brutalny, ani zbyt łagodny

Na tle konkurencji tj. Hyundai i30 N Performance czy Renault Megane R.S. Trophy, propozycja spod znaku niebieskiego owalu to całkiem ułożony i spokojny hot-hatch. Jego amortyzatory nie są nabite betonem, a układ kierowniczy nie jest przesadnie ciężki. W moim mniemaniu, z tej trójki to właśnie Focus najlepiej wpisuje się w hasło "codzienny sportowiec". Poza faktem, że najciszej strzela z wydechu, jest coś jeszcze.

Przede wszystkim znalezienie pozycji za kółkiem to pestka, bo fotele mają elektryczną regulację i są niesamowicie wygodne. Po drugie przestrzeni w kabinie nie zabraknie nawet wysokim pasażerom, a bagażnik o pojemności 392 litrów (341 litrów z nagłośnieniem B&O) większości wystarczy. Jak na Forda przystało, mamy też osłonki, które wysuwają się po szerszym uchyleniu drzwi. Nie brakuje też takich udogodnień jak bezprzewodowy Apple CarPlay, indukcyjna ładowarka, adaptacyjny tempomat czy zaawansowane i pomocne nocą reflektory matrycowe Full LED z funkcją Glare Free Auto High Beam.

Nawet amatorzy będą czerpać frajdę

Mówiąc wprost, Ford Focus ST sprawdzi się w roli auta codziennego, ale kiedy tylko poprosisz, zmieni się w bardzo skuteczną maszynę. Maszynę, która wgryza się w zakręty jak opętana. Niezależnie od biegu czy prędkości obrotowej silnika, zawsze jest gotowy do ataku. Obcowanie z tym wozem to wielka frajda, ale uważam, że jego największą zaletą jest fakt, że możliwości tego auta mogą stopniowo odkrywać przede wszystkim mniej doświadczeni kierowcy. W trybie "Sport" Focus ST jest żwawszy, strzela z rur i za pomocą systemu "Rev Match" minimalizuje efekt "szarpania" przy redukcjach. Ponadto, po odpuszczeniu gazu przy wyjściu z zakrętu leciutko postawi się bokiem - dzięki temu nawet amatorzy szybkiej jazdy mogą poczuć się jak zawodowcy. Spokojnie, dla prawdziwych wyjadaczy jest jeszcze tryb "Tor Wyścigowy", który dezaktywuje wszystkich pomocników i oddając sprawy w ręce kierowcy.

Ford Focus ST wymaga pójścia na kompromisy

Jeżeli zacierasz już rączki, to jeszcze wstrzymaj konie. Samochody tej klasy często wymagają pójścia na kompromisy. Zacznijmy od cennika, który dziś otwiera kwota 173 600 zł. Cóż, gdy auto wchodziło na rynek, kosztowało w topowej odmianie ponad 30 tys. złotych mniej - niestety, trzeba się pogodzić z faktem, że taniej już nie będzie. Musisz być też gotowy na niemałe spalanie, bowiem jazda po mieście to nie mniej niż 10 l na "setkę". Mowa tu o spokojnej jeździe, gdyż bardziej dynamiczne i krótkie odcinki skończą się wynikiem nawet 15 litrów. Podróż do innego miasta? Potrzebna będzie dobra playlista albo zatyczki do uszu, bo przy 120 km/h silnik utrzymuje 3000 obr./min, co w połączeniu ze sportowym wydechem daje nieustanny warkot. Niestety, na trasie nie będzie też przesadnie oszczędny. Przy 120-130 km/h średnie zużycie paliwa wynosi ok. 8-8,5 l/100 km.

Na pewno zatęsknimy

Przykro się patrzy, jak takie legendy jak Fiesta czy Focus przechodzą na emeryturę. Mało pocieszające jest to, że taki sam los czeka również inne auta, które nie są wygodne dla Unii Europejskiej. Co to oznacza dla klientów? Nic innego, jak ostatnia szansa na uzbrojenie swoich garaży w naprawdę ciekawe i nie udające niczego kompakty. Lista stale się zawęża, ale wciąż jest z czego wybierać. Wariantów z automatem jest jeszcze całkiem sporo, tych z manualem coraz mniej. Czy zatęsknimy? Bez dwóch zdań.

Nasi Partnerzy polecają