Kiedy Sonia Szwagruk dowiedziała się, że wkrótce zostanie mamą, łzom szczęścia nie było końca. Wkrótce jednak zastąpił je płacz wywołany stanem swojego nienarodzonego dziecka. W trakcie drugiego badania prenatalnego lekarze wykryli u niego ciężką wadę serca, tzw. krytyczną stenozę aortalną, niedomykalność wszystkich zastawek oraz nadciśnienie płucne.
CZYTAJ TEŻ: Ryzykowała życiem, by urodzić córeczkę. Sukces lekarzy z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi
Jeszcze w trakcie ciąży przeprowadzono u chłopczyka operację przezskórnego poszerzenia zwężonej aorty. Po porodzie Kubuś przeszedł kilka kolejnych zabiegów, które jednak nie poprawiły znacząco jego stanu. - To były działania paliatywne, łagodzące – mówi mama chłopca. - Mimo bardzo poważnej, śmiertelnej wady, lekarze w Polsce boją się zrobić cokolwiek innego, dlatego Kubuś nie miał jeszcze żadnej operacji na sercu. Jego stan jest coraz gorszy. Łatwo się męczy, nie przybiera na wadze, sinieje z powodu niedotlenienia.
Widząc, że w Polsce nie ma dla synka ratunku, jego rodzice zaczęli szukać pomocy poza granicami naszego kraju. Znaleźli w amerykańskim Bostonie. Tamtejsi lekarze są w stanie uratować jego serduszko. Przeszkodą jest jednak koszt operacji, sięgający około 2 milionów złotych i uciekający czas. - W ciągu 4 miesięcy Kubuś powinien być już w USA. W przeciwnym razie zmiany będą nieodwracalne – tłumaczy pani Sonia.
CZYTAJ TEŻ: Synek policjanta z Łodzi ciężko chory. Potrzebna krew dla 6-letniego Mateuszka
Drodzy czytelnicy. Kubuś liczy na Wasze wsparcie. Zbiórka na operację jego serduszka prowadzona jest na portalu siepomaga, pod adresem: www.siepomaga.pl/kubus-szwagruk
POLECAMY: Uciekła przed wojną, w Łodzi dostała drugie życie. Lekarze wyleczyli 16-latkę z Odessy