Pompowali strażacy, wojsko, sportowcy, handlowcy, bankowcy i samorządowcy – właściwie trudno znaleźć grupę, która nie włączyła się w #GaszynChallenge. Chodziło o zebranie, astronomicznej wręcz kwoty ponad 9 milionów złotych dla Wojtusia Howisa z Galewic (pow. wieruszowski). Po 123 dniach zbiórki udało się ją zebrać i chłopiec walczący z rdzeniowym zanikiem mięśni był już coraz bliższy podania najdroższego leku świata!
21 lipca rodzice Wojtusia – Iza i Paweł Howis podzielili się w mediach społecznościowych wiadomością, że chłopiec jest już po podaniu terapii genowej, a co najważniejsze mały pacjent czuje się dobrze!
- Dziękujemy całej Armii Wojtusia i każdej osobie, która w jakikolwiek sposób przyczyniła się do tego sukcesu a nawet śmiało można powiedzieć cudu – piszą rodzice Wojtusia i dodają: - Dzięki całkiem bezinteresownej i charytatywnej pomocy wszystkich osób nasz synek dostał szansę na lepsze życie.
Słów wsparcia, radości i wzruszenia nie kryją też rzesze internautów. Pod postem ze zdjęciami ze szpitala pojawiło się mnóstwo ciepłych i wspierających całą rodzinę komentarzy.
- Pamiętam pierwsze dni zbiórki, gdzie ze łzami w oczach liczyłam, dzieliłam, że Wojtuś uzbiera w grudniu. Jestem taka szczęśliwa, że dostał ten lek. To musi być niesamowite szczęście dla Państwa, dla rodziców. Lek na śmiertelna choroba, brzmi niczym jak cud. Z niecierpliwością będziemy czekać na kolejne informacje o Wojtusiu. Od początku do końca. Wojtuś zawsze może na nas liczyć. Cudowny dziś dzień – pisze jedna z internautek.
- Łzy same cisną się do oczu, ale to łzy radości. Wojtusiu dużo zdrówka i wracaj jak najszybciej do domku – pisze pani Alina.
- Dzięki Bogu i ludziom o wielkich sercach wreszcie się udało. Kochany Wojtuś do boju dalej po lepsze życie – komentuje Justyna.
Wojtuś i rdzeniowy zanik mięśni
Wojtuś Howis z gminy Galewice, walczy z rdzeniowym zanikiem mięśni. Chorobę zdiagnozowano u chłopca w szóstym tygodniu jego życia. Od tego czasu życie jego i najbliższej rodziny to walka o oddech, o bicie serca, o każdy kolejny dzień życia.
- Synek skończył 14 miesięcy, a większość dotychczasowego życia spędził na OIOMie. Ciągła rozpacz na widok dziecka zaintubowanego, podpiętego pod aparaturę i bojącego się każdego dotyku obcej osoby – tak walkę z SMA opisują rodzice chłopca i dodają: - Dźwięk respiratora, ciągłego odsysania wydzieliny ssakiem, sprawdzania saturacji pulsoksymetrem i wymuszania kaszlu przy pomocy koflatora, pozostaje w naszych głowach nawet we śnie.
Polecany artykuł:
Czym jest najdroższy lek świata?
Dla malca pojawiła się nadzieja na leczenie - w maju zeszłego roku w USA poinformowano o nowatorskiej terapii genowej. Terapia, która polega na dostarczeniu do organizmu odpowiedniego białka polega na jednorazowym wlewie, które wystarcza na całe życie. Mówi się, że jest to najdroższy lek świata, bo kosztuje ponad 2 miliony dolarów. Dla Wojtusia i innych dzieci z SMA to ogromna nadzieja na normalne życie i pozbycie się tych wszystkich rurek i sprzętów. Trzeba ją podać przed ukończeniem 2-go roku życia, a najlepiej jak najszybciej po otrzymaniu diagnozy, żeby choroba ukradła dziecku jak najmniej zdrowia. Wielkie działanie i mobilizacja ludzi w całym kraju, a także poza jego granicami udowodniła, że coś tak nierealnego, jak lot w kosmos - piszą rodzice Wojtka - stał się faktem!
Polecany artykuł: