Zgłoszenie o rzekomej bombie wpłynęło do komendy w niedzielę (31 stycznia) rano. Dyżurny radomszczańskiej komendy policji po odebraniu połączenia telefonicznego usłyszał po drugiej stronie słuchawki, że: "w posterunku jest bomba". Mężczyzna jeszcze raz powtórzył to zdanie i rozłączył się. Natychmiast po zgłoszeniu, do komendy został wezwany policyjny pirotechnik, który weryfikował wiarygodność przekazanej informacji.
POLECAMY: Zelów: Pędził Pandą, jak szalony, ale to co miał w aucie sprowadziło na niego POWAŻNE kłopoty!
- Po sprawdzeniu pomieszczeń i terenu przyległego do wytypowanych obiektów policyjne działania zostały zakończone. Policjanci nie ujawnili żadnych ładunków wybuchowych ani innych urządzeń mogących grozić wybuchem. Drobiazgową pracę nad ustaleniem autora tego alarmu rozpoczęli również kryminalni – informuje Aneta Wlazłowska oficer prasowy KPP w Radomsku.
PRZECZYTAJ: Uzbrojony po zęby 35-latek biegał po mieście! Wymachiwał nunczako i groził MACZETĄ
Policyjne śledztwo doprowadziło do wytypowanie i zatrzymania sprawy fałszywego alarmu bombowego. 42-latka z Radomska schwytano zaledwie po pięciu godzinach od telefonu.
- 42-letni radomszczanin nie był zaskoczony wizytą policjantów. Podczas rozmowy z mundurowymi nie potrafił powiedzieć dlaczego tak postąpił. Mężczyzna ten został osadzony w policyjnej celi – dodaje Wlazłowska.
TO WARTO WIEDZIEĆ >>> Lawina wniosków o 500 plus. Ilu rodziców już złożyło dokumenty w Bełchatowie?
W poniedziałek, 1 lutego prokurator nadzorujący postępowanie przedstawił 42-latkowi zarzut z art. 224a kodeksu karnego. Zgodnie z treścią tego przepisu „żartownisiowi” grozi od 6 miesięcy do lat 8 więzienia. Dodatkowo osoba wywołująca fałszywy alarm powinna liczyć się z obowiązkiem pokrycia kosztów przeprowadzonej akcji. We wtorek, 2 lutego, na wniosek prokuratora sąd zastosował wobec 42-latka tymczasowy areszt.
CZYTAJ: Nadciąga sroga zima! 29-latek chciał się zabezpieczyć, więc ukradł GIGANTYCZNĄ liczbę skarpet