Pierwsze płomienie w piętrowym domu pojawiły się w miniony poniedziałek (4.09) nad ranem. Niedługo potem okolicą wstrząsnął huk. Niektórzy mieszkańcy Kamocina wyszli ze swoich posesji. Poddasze stało już w ogniu. Po chwili 25-latka wyprowadziła z ogarniętego pożarem budynku swoją 63-letnią mamę. Starsza z kobiet była ranna, miała trudności z oddychaniem. Jej córka postanowiła jeszcze wrócić do środka. Być może chciała zabrać jakieś dokumenty, może rodzinne pamiątki. Niestety nie zdołała już wyjść na zewnątrz.
Niedługo potem na miejsce przyjechały pierwsze wozy gaśnicze. Cały dom był już wówczas objęty pożarem. Z ogniem walczyło 10 zastępów strażaków. Kilku weszło do środka w poszukiwaniu pani Anity. Znaleźli jej ciało na poddaszu.
25-latka w styczniu tego roku wyszła za mąż. Wcześniej skończyła szkołę policyjną w Bujnach. - Była taka sympatyczna, energiczna, mądra – załamują ręce sąsiedzi kobiety. - Straszna tragedia.
Wyjaśnieniem okoliczności tragedii zajmuje się teraz prokuratura z Piotrkowa Trybunalskiego. - Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej – mówi oficer prasowy piotrkowskiej straży pożarnej młodszy brygadier Wojciech Pawlikowski.
Mama pani Anity trafiła do szpitala.